Pokazywanie postów oznaczonych etykietą masło shea. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą masło shea. Pokaż wszystkie posty

30 stycznia 2014

Akademia Zmysłów L'Occitane - świąteczne pudełko

Firma L'Occitane bardzo zaskoczyła mnie świątecznym pudełkiem, którego się nie spodziewałam - paczka na grudzień przyszła do mnie wcześniej i znajdowały się w niej lawendowe produkty, o których poczytacie tutaj. Swoją drogą, im dłużej używamy lawendowego mydła, tym bardziej je uwielbiamy. O dziwo mój Narzeczony(!) wyczuł zdecydowaną różnicę między tym mydłem, a pozostałymi drogeryjnymi mydłami w płynie i jest nim totalnie zachwycony ;).

Wracając do tematu, w świątecznym pudełku znalazłam cudowną świecę oraz balsam do ust z masłem shea.


Świeca nosi nazwę Zimowy Las i pachnie cudownie, zupełnie inaczej niż większość wosków YC. Jest faktycznie nieco leśna, ale jej zapach nie jest "ewidentny". To bardzo oryginalny, nieco tajemniczy zapach, który łączy w sobie świeże igły sosny, a także nuty owocowe i cynamonowe. Nie jest absolutnie chemiczny, a kojarzy się ze swego rodzaju ekskluzywnością. Ponadto świeczka totalnie "kupiła mnie" swoim metalowym opakowaniem. Paliła się dość długo i bardzo równomiernie, niestety, zanim zdążyłam zrobić jakieś korzystne zdjęcia, zdążyłam ją... wypalić. Umilała mi niemal każdy wieczór, od okresu świątecznego po ostatnie dni, kiedy to sięgnęła dna.


Drugim produktem, jaki znalazł się w paczce, był balsam do ust z masłem Shea. Balsam składa się w 100% z masła Shea. Ma twardą, gładką konsystencję, którą trzeba chwilę ogrzać pod palcami przed nałożeniem na usta. Pod wpływem ciepła palców i ust, dość łatwo rozprowadza się na ustach, choć nie sunie tak jak Tisane czy masełka Nivea. Regeneruje je i chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Nie ma żadnego smaku, zapach jest bardzo lekki, w zasadzie niewyczuwalny. O dziwo, masło nie pachnie tak intensywnie jak masło shea w postaci "czystej", nierafinowanej. Znowu bardzo do gustu przypadło mi opakowanie - malutka metalowa puszeczka. Jest przeurocze, chociaż nie do końca praktyczne, ponieważ przez taką formę opakowania, balsamu używam tylko w domu i na noc.
Ze względu na swój świetny skład balsam świetnie sprawdza się także jako balsam do skórek wokół paznokci :).


PS: Tak, tak, wróciłam! Rok rozpoczął się bardzo intensywnie, ale i w większości pozytywnie :). Mam nadzieję wrócić do regularnego blogowania, więc spodziewajcie się na dniach kolejnych postów!

13 października 2013

Akademia Zmysłów L'Occitane - Masło Shea [październik]

Pewnie większość z Was pamięta akcję współpracową z firmą L'Occitane, jaka obiła się echem po blogosferze. Kilka miesięcy później otrzymałam od firmy spersonalizowanego maila, zapraszającego do udziału w akcji pt. Akademia Zmysłów L'Occitane. Podeszłam do tego nieco sceptycznie, ale wypytałam o szczegóły i idea przypadła mi do gustu. Postanowiłam dać firmie drugą szansę i nie żałuję! :)


W ramach Akademii przez rok co miesiąc otrzymywać będę paczkę z kosmetykami (pełnowymiarowymi i próbkami), a każdy z tych miesięcy będzie miał na celu przybliżenie innego składnika, wykorzystywanego przez firmę do tworzenia kosmetyków. Wrzesień został miesiącem masła Shea.


Masło Shea ma właściwości ochronne i odżywcze. Nawilża skórę, powodując, iż staje się ona miękka i jędrna. Co bardzo mi  się spodobało, L'Occitane importuje masło Shea z Burkina Faso, przy okazji pomagając mieszkańcom tego kraju. W 2012 roku L'Occitane kupiło 550 ton masła shea, stając się największym importerem tradycyjnego masła Shea z Burkina Faso. Ponadto, zysk ze sprzedaży specjalnego mydełka charytatywnego przekazywany jest na pomoc osobom z upośledzeniem wzroku w krajach rozwijających się. Inicjatywa godna naśladowania!


Co do samych kosmetyków, otrzymałam do testów krem do ciała o zapachu fiołka (100ml), krem do rąk z masłem Shea (30ml) oraz próbki kremu do ciała, kremu do twarzy i serum do twarzy z tym składnikiem.




Krem do ciała zauroczył mnie samym opakowaniem. Jest aluminiowe i ma piękną, biało-fioletową naklejkę. Pięknie wygląda w łazience i z pewnością po zużyciu kremu, opakowanie otrzyma "drugie życie". Sam krem jest gęsty, ale przy tym nie ma tępej konsystencji. Zawiera aż 25% masła Shea. Pachnie bardzo subtelnie, lekko kwiatowo - fiołkami. Bardzo dobrze nawilża skórę całego ciała (lubię stosować go szczególnie na stopy). Wchłania się może nie błyskawicznie, ale dość szybko, jak na tak bogatą konsystencję. Długotrwale nawilża i zmiękcza skórę.



Krem do rąk z masłem Shea wyróżnia się nieco na tle innych kremów. Ma bardzo gęstą konsystencję i wystarczy jego niewielka ilość, aby odżywić dłonie. Krem zawiera 20% masła Shea. Bardzo dobrze nawilża i odżywia, zostawiam go sobie na "sytuacje awaryjne", kiedy moje dłonie są szczególnie "zmęczone" chłodem czy kontaktem z detergentami. Krem ma bardzo kremowy(sic!), otulający zapach i wydaje mi się, że tak właśnie pachnie samo masło Shea. Zostawia na dłoniach pewien filtr, ale nie jest on klejący ani w żaden sposób męczący. Mam uczucie, że kosmetyk pozostaje na dłoniach i działa jeszcze długo po aplikacji, ale przy tym nie przeszkadza mi w codziennym funkcjonowaniu.


Sprawa z próbkami kremu do twarzy czy serum, ma się podobnie, jak z powyższymi kosmetykami. Masło Shea chyba tak już ma, że nadaje kosmetykowi, w którym jest zawarte, kremowej, cięższej konsystencji, a przy tym daje efekt doraźnego odżywienia i łagodzenia. Próbki zużyłam po peelingowaniu twarzy, skóra po ich zastosowaniu była jeszcze bardziej aksamitna i gładka, nie pojawiły się też żadne podrażnienia.

Podsumowując, czekam na więcej! Z masłem Shea bardzo się polubiłam i nawet planuję zakup tego składnika w wersji "solo", aby używać go od czasu do czasu na twarz czy do zafundowania paznokciom solidnej kąpieli odżywiającej (jak masło Shea działa na paznokcie pokazywała na swoim blogu Odette Swan klik). Wg mnie ten produkt jest bardzo bliskim kuzynem (bratem?) olei, które, jak wiadomo, potrafią zdziałać cuda w pielęgnacji.

PS: Na zdjęciach widzicie też, jak ładnie prezentowała się sama przesyłka. Uwielbiam taką dbałość o szczegóły :).