Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Avon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Avon. Pokaż wszystkie posty

15 maja 2014

NOTD: Nowe lakierowe odkrycie, czyli Avon Gel Finish - Sheer Love


Z marką Avon od dawna nie mam zbyt wiele do czynienia... kupuję ich kosmetyki bardzo sporadycznie, na jakichś losowych stoiskach napotkanych w bardzo przypadkowych miejscach, lub jeśli jakaś znajoma konsultantka zaproponuje mi zamówienie czegoś. Zwykle te kosmetyki to mocne "przeciętniaki", z wyjątkiem kilku perełek. Z lakierami Avon nie miałam w zasadzie nigdy do czynienia, bo wydawały mi się drogawe i przeciętnej jakości. Ten jednak stanowi bardzo pozytywne zaskoczenie!

1 marca 2014

Denko 1/2014 - czyli masa pustych opakowań


Pierwsze denko w nowym roku - muszę przyznać, że od długiego czasu jestem zadowolona z tempa i ilości zużywanych kosmetyków :) W łazience w końcu robi się miejsce na "oddech".

L'Occitane - lawendowe mydło w płynie - klik - zużyliśmy je z żalem, bo nie tylko ja je polubiłam, ale także mój Narzeczony. Delikatny, kojąco-orzeźwiający zapach lawendy, gęsta konsystencja, która nie wysuszała rąk... marzenie! Gdyby nie zaporowa cena, na pewno kupiłabym ponownie.

Cece of Sweden - Argan Conditioner - rzadko w denku zamieszczam próbki, bo zwykle spływają po mnie jak woda po kaczce... czyli nie zachwycam się nimi. Tą próbkę dostałam podczas zakupów w Super-Pharm i przepadłam! Użyłam tej odżywki dwa razy, a efekty odczuwałam na moich włosach przez kilka dni po użyciu, mimo ponownego mycia włosów! Pierwszy raz spotkałam się z takim działaniem, odżywka idealnie nawilża i wygładza włosy, ma ciekawy, ładny zapach... Pierwszy raz zdarzyło mi się po użyciu próbki lecieć do drogerii i kupować pełnowymiarowe opakowanie produktu. Jestem pod wrażeniem!

Balea - kokosowa odżywka do włosów - bardzo fajna odżywka, duet wraz z szamponem bardzo przypadł mi do gustu. Zużyłam z przyjemnością, polubiłam ją, ale jednak do grona "naj" się nie zakwalifikowała (to miejsce okupuje powyższa odżywka z Cece oraz Nivea).

18 listopada 2013

Denko 4/2013

Muszę przyznać, że ostatnio zużywanie kosmetyków idzie mi o wiele lepiej, niż ich kupowanie ;). Może to kwestia zmiany priorytetów, kiedy trzeba się powoli samemu utrzymywać, a może po prostu "wyrosłam" z kupowania co popadnie.


Muszę przyznać, że z zawartości swojej toaletki i łazienki jestem zadowolona i rzadko jest tak, że chcę kupić coś w drogerii, a brakuje mi pieniędzy. Kupuję to, czego mi brakuje, co jest potrzebne, a wyjątek od reguły stanowią jedynie lakiery do paznokci, które kupuję wedle zachcianek ;) (ale staram się ograniczać!). Koniec jednak z zachciankowym kupowaniem peelingów, balsamów, maseł, błyszczyków, szminek, cieni do powiek itd. Przyszło samo, bezboleśnie ;). Ewentualnie raz na kilka długich tygodni kupię sobie coś z kolorówki dla przyjemności, tak jak było to np. z Tatuażami Maybelline, ale w takim wypadku czekam na naprawdę fajną promocję.

Tyle na temat moich postępów w ogarnianiu kosmetycznego nadmiaru i drodze w stronę minimalizmu. Czas na kolejne denko!


Balea - szampon do włosów i odżywka z mango i aloesem - ten duet nie przypadł mi do gustu. Zapach mnie nie powalił, szampon był dość rzadki, ale fakt faktem - dobrze mył. Jednak odżywkę zużyłam w bólach, jest dla mnie za mało treściwa i bardzo mało dawała moim włosom, rozpieszczonym solidniejszymi produktami. Wiem, że wiele blogerek duet ten uwielbia, ja jednak z ulgą przyjęłam moment, kiedy w końcu te dwie butelki sięgnęły dna.
PS: Teraz używam duetu kokosowego i jest o niebo lepszy, uwielbiam!

Balea - żele pod prysznic Hawaii Pineapple i Brazil Mango - super na lato, bardzo się z nimi polubiłam, ale cieszę się, że znalazło się miejsce na bardziej otulające zapachy,a letnie owocki idą do kosza. Więcej o żelach tutaj.


Avon - podkład rozświetlająco-antystresowy, odcień Ivory - kupiłam go w styczniu na fajnej promocji, z sentymentu, z myślą o mieszaniu ze zdecydowanie za ciężkim dla mnie Revlonem. Bardzo go lubię, nie wykluczam, że wrócę do niego od czasu do czasu (o ile będę miała dostęp do Avonu). Moja siostra i mama zużyły chyba dziesiątki buteleczek tego produktu, kiedy Avon był dość modny ;).

Hean - baza pod cienie do powiek Stay On - bardzo dobry produkt, lubiłam jej konsystencję i właściwości. Nie dałam rady zużyć jej do końca przed upływem daty ważności (z którego to powodu poszła do kosza). Chętnie kupię ponownie.

Essence - LE Crazy About Colour - lakier do paznokci kupiony wieki temu, to chyba jeden z moich pierwszych lakierów :D. Zrobił się glutowaty i nie cierpiałam go zmywać, bo całe palce farbował na zielono.

Topcoat Seche Vite - ukochany topcoat, zużyłam niemal do dna, dzięki ratowaniu go Seche Restore.


Lady Speed Stick - dezodorant w sztyfcie o zapachu Wild Fresia - jakoś lubię dezodoranty tej marki. Dobrze chronią, ładnie pachną, choć akurat z wersją w sztyfcie się nie polubiłam - sztyft lubił się łamać i kruszyć, poza tym osadzał się strasznie na staniku i bluzkach.

Balea - krem do rąk Beautiful Berries - lekki, całkiem dobrze nawilżający, o cudownym zapachu!

Balea - 1-minutowa kuracja nawilżająca(?) mango i aloes - zdecydowanie lepsza od odżywki, dla mnie to po prostu ulepszona wersja odżywki. Chwila na włosach sprawiała, że były miękkie i lejące.

Cleanic -  rumiankowe chusteczki do higieny intymnej - co tu dużo pisać, bardzo je lubię, nie podrażniają i odświeżają.

Magic Foot Peel - zabieg zrobiłam jeszcze pod koniec sierpnia. Efektami jestem zachwycona, ale sama nie uwieczniłam ich na zdjęciach i na blogu, bo chyba wszystko o tym produkcie zostało już napisane ;). Dołączam się do zachwytów, efekty są genialne! Marzy mi się jeszcze jedna para na przyszłoroczne wakacje, ale cena jest zaporowa, niestety :(. Chyba kupię jakiś tańszy odpowiednik na eBay'u lub Allegro.


AA Wrażliwa Natura, krem pod oczy - bardzo go lubię, ale raczej na lato i na dzień, teraz szukam czegoś treściwszego. Recenzja tutaj.

Lirene, peeling drobnoziarnisty wygładzająco-oczyszczający - świetny peeling, bardzo go polubiłam, recenzja tutaj. Pewnie do niego wrócę.

BeBeauty, płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu - kupiłam go z dużym opóźnieniem, kiedy krążyły pogłoski o jego wycofaniu. Świetny produkt za małe pieniądze, pod koniec opakowania zrobiłam sobie z niego dwufazówkę dolewając oliwki Babydream i w takiej wersji spodobał mi się jeszcze bardziej :D.

BeBeauty, delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy - kupiłam jako alternatywę dla mojego ukochanego żelu z AA (klik). Miałam napisać recenzję, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać... żel całkiem dobrze mył, nie podrażnił mnie (a akurat żele do mycia podrażniają mnie baaardzo często), ale - no właśnie, jest jedno jak dla mnie duże ALE - jego zapach był dla mnie nie do zniesienia. Bardzo mocny, sztuczny i wcale nie przyjemny, jak dla mnie. Wracam do AA Help.


Facelle, płyn do higieny intymnej Sensitive - zużyłam do zmywania olei z włosów, całkiem dobrze się sprawdził, ale  bardzo przypomina mi po prostu szampon Babydream, więc wróciłam do Babydreama ;)

Isana, kremowy balsam do ciała z olejkiem arganowym - bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, może do niego wrócę (choć pewnie będę wolała testować nowości ;)). Recenzja tutaj.

Woda różana - kupiłam ją dawno temu na Allegro, nawet nie wiem, jakiej jest firmy... Bardzo ją polubiłam, uwielbiam nią tonizować skórę i odświeżać twarz rano. Jak tylko nadarzy się okazja, kupię ponownie.


Luksja, płyny do kąpieli Caramel Waffle i Lemon Pie - uwielbiam, cudowne zapachy, niesamowite umilacze kąpieli :). Niewielka ilość wystarczy do wytworzenia średniej ilości piany (osobiście nie lubię za dużo bąbelków). Na pewno będę do nich wracać! Obecnie używam jagodowej muffinki z tej serii, ale jest wg mnie zdecydowanie gorsza, wafelek karmelowy to faworyt ;)

To by było na tyle, znowu uzbierało się tego dużo, co niezmiernie mnie cieszy :).

6 września 2011

TAG: letni projekt denko

 Zostałam otagowana przez Estellę z bloga Polish Makeup Bag, za co bardzo dziękuję :) Tag to "letni projekt denko" - polega na przedstawieniu 10 produktów lata, z którymi musimy, chcemy lub możemy się pożegnać. Mój tag będzie niestety bez zdjęć, bo obecnie jestem u Lubego i mam tylko kilka kosmetyków ze sobą. Poza tym dodam, że projekt denko to coś, co jest mi teraz potrzebne - czuję, że czas przystopować z zakupami i zużyć to i owo przed nowymi ;)



Zasady: 
1. Umieść obrazek "letni projekt denko"
2. Wymień 10 kosmetyków tego lata: 3 do twarzy, 3 do ciała, 3 kolorowe + 1 dowolny (możesz dodać ich zdjęcia i krótką recenzję)
3. Powiedz, kto Cię otagował – podaj link do kanału
4. OTAGuj 10 blogów tym TAGiem, podaj do nich linki
5. Poinformuj blogi o otagowaniu :)

Kosmetyki do twarzy: 
  • Żel-krem do twarzy, Nivea Visage Young - Pure Effect, Control Shine! - Link do KWC - Krem kupiłam jeszcze jakoś w kwietniu, bo był na promocji do Drogerii Natura, a kiedyś go miałam i lubiłam. Obecnie została mi go reszta i chcę go jak najszybciej skończyć, bo - albo zmienili skład, albo moja cera się zmieniła - krem mi już nie służy tak jak kiedyś (stosowałam go rok wcześniej). Cerę obecnie mam mieszaną, ale czuję, że wymaga więcej nawilżenia niż matowienia. Krem dość dobrze matuje, ale z nawilżeniem jest gorzej. W dodatku ciężko się wchłania i stosuję go jedynie wieczorem, pod makijaż się nie nadaje. Kupiłam z sentymentu, chcę go skończyć i już nigdy do niego nie wracać ;) 
  • Żel do mycia twarzy, Under Twenty - Pro! Hydra, nawilżający żel oczyszczający - Link do KWC - Kupiłam go na wyjazd, ponieważ makijaż zmywam zawsze żelem do mycia twarzy, a potem "domywam" ewentualnie jakimś płynem do demakijażu (czasami też oliwką albo kremem Nivea). Znów kierowałam się sentymentem - szukałam żelu z serii Under Twenty, którego używałam chyba 3 lata temu - różowy, wiśniowy, energetyzujący (klik). Chyba go wycofali, bo nigdzie go nie widziałam. W zamian za to wzięłam żel nawilżający, bo moja skóra lubi mocne nawilżenie. Żel nawet nieźle myje, ale konieczne są po nim "poprawki" w domywaniu makijażu oczu i brwi. Skóra po nim jest ściągnięta, a nie nawilżona. Raczej szkodził niż pomagał, dlatego chcę go już zużyć (w czym pomaga mi Siostra ;) ).  
  • Balsam do ust, Isana - balsam z wanilią i mentolem - O tym balsamie nie będę się rozpisywać, bo pisałam o nim już w tej recenzji. Jest przyzwoity, ale nic poza tym. Powoli już mi się kończy, akurat teraz pojawiły mi się zajady (mój największy "ustny" problem :/ kąciki ust mi nawt nie pękają, po prostu robią się bardzo czerwone i trochę bolą, nie wiem co z tym robić... Maść na zajady kupiona w aptece nie pomaga, witamina B też nie za bardzo :( ), z którymi sobie nie radzi za dobrze. W kolejce po nim czeka balsam do ust Yves Rocher, który wygrałam u SexiChic - migdałowy *,*. Poza tym do domowego użytku planuję kupić wypatrzony niedawno w Rossmannie balsam do ust Einstein, jestem go bardzo ciekawa.

Kosmetyki do ciała: 
  • Dezodorant, Ziaja - Bloker - Link do KWC - Dezodorant kupiłam także jeszcze przed wakacjami. Problemów z nadmiernym poceniem nie mam, jednak chciałam wypróbować to cudo, które ma aż tak dobre oceny wśród wielu użytkowniczek. Na początku działał całkiem nieźle, pacha była sucha, a zapach był minimalny i nie tak przykry. Jednak wkrótce działanie zmalało, zapach był coraz bardziej wyczuwalny i w duże upały obok blokera musiałam stosować jeszcze "zwykły" dezodorant. W dodatku do dzisiaj piecze i swędzi po posmarowaniu pach. Na początku mnie zachwycił, z czasem zaczął przypominać działanie zwykłego antyperspirantu. Zużyję do końca, bo żal mi wydanych pieniędzy, ale chętnie wrócę do ulubionego dezodorantu Ziaja Soft. 
  • Mgiełka do ciała, Avon - Fiołek i liczi - Link do KWC -  Mgiełkę kupiłam, bo moja koleżanka ze studiów ją miała i jest konsultantką Avon - tak to staram się unikać ich katalogów, bo kosmetyki mnie nie powalają, a ceny też nie są za niskie. Jednak zawsze na lato kupuję sobie jakąś mgiełkę, a zapach tej bardzo mi się spodobał. Fajnie odświeża, super pachnie, ale zapach niestety utrzymuje się krótko - zarówno na skórze, jak i na ubraniach :( Chętnie do niej wrócę za rok, ale już nie planuję kupować drugiej - na jesień i zimę wolę cięższe zapachy.
  •  Żel pod prysznic, Original Source - Kaktus i Guarana - Link do KWC - O nim również już pisałam - post możecie przeczytać tutaj. Uwielbiam go i chętnie wypróbuję inne produkty z tej serii (następny w kolejce jest żel orange & ginger), jednak tutaj sprawa ma się podobnie do mgiełki - na jesień po prostu zmieniają mi się preferencje zapachowe i z energetyzujących, świeżych zapachów wolę przeskoczyć na te bardziej kremowe, otulające.
Kosmetyki kolorowe:
  • Tusz do rzęs, Maybelline - The Falsies Black Drama Volum' Express -Link do KWC - Tusz ten towarzyszył mi przez całe lato i nawet się polubiliśmy, jednak daleko mu do żółtego "brata". Obecnie czekam aż się skończy, bo chcę wypróbować nowe tusze (w drodze mam Yves Rocher, a z niecierpliwością czekam, aż będę mogła przetestować tusz I Love Extreme z nowości Essence!). Nieco pogrubia i podkręca, ale na pewno nie daje efektu sztucznych rzęs. 
  • Podkład w płynie SPF 10, Avon - Ideal Shade - Link do KWC - Nie do końca może podkład ten zasługuje na projekt denko z serii "letniej", ponieważ w lecie podkładu raczej nie stosuję ;) To moja trzecia buteleczka tego podkładu i bardzo go lubię, jednak czas wypróbować coś innego. Ten z Avonu dobrze wyrównuje koloryt skóry, nie zostawia efektu maski i co najważniejsze - ma dobry kolor, który nie ciemnieje na twarzy i dopasowuje się do koloru skóry. Pewnie kiedyś jeszcze do niego wrócę, na razie jeszcze zostało mi pół buteleczki do zużycia, jednak nie mogę się doczekać testów podkładu z Catrice, który planuję kupić.  
  • Puder rozświetlający, Sensique - Shine Powder - Na KWC go nie znalazłam, ale pisałam o nim już tutaj. Kupiłam go jako rozświetlacz, ale okazał się dość mocno kryjący i idealny do nakładania na całą twarz. Całkiem go lubię, za tą cenę na pewno warto wypróbować. Jednak przerzuciłam się na lżejsze pudry, najlepiej sypie. Do poprawek w ciągu dnia używam pudru Rimmela, ten wg mnie jest za ciężki do "przypudrowania noska" np. na uczelni ;) 

Dowolony: 
  •  Rozświetlacz, Essence - Shimmer Powder - Link do KWC - Krótko i na temat - bardzo lubię ten rozświetlacz, ale czekam, aż go zużyję, aby móc z czystym sumieniem kupić sobie rozświetlacz z nowej limitki Essence Vampire's Love - wydaje mi się, że będzie jeszcze lepszy ;) Dlaczego nie mogę mieć dwóch? Bo jestem osobą, która uważa, że kosmetyki typu róż/rozświetlacz/bronzer/puder/podkład wystarczą mi w ilości 1 (pudry 2 - jeden sypki, jeden w kamieniu). Róże też mam dwa, ale tego z Wibo chyba nigdy nie zużyję (i kolor już mi się znudził), a ten z Essence - LE Ballerina - podbił moje serce ;) Tak czy siak, dwa rozświetlacze to dla mnie stanowczo za dużo (zużywałabym je chyba 5 lat...).

Do tagowania zapraszam:
http://vexgirl.blogspot.com/
http://kosme-tiki.blogspot.com/
http://lusterko-em.blogspot.com/
http://guinessi.blogspot.com
http://smieti.blogspot.com/
http://kobietamowi.blogspot.com/
http://sexiprzygodazwizazem.blogspot.com/
http://barwy-wojenne.blogspot.com/
http://daysincolours.blogspot.com/
http://idaalia.blogspot.com/

20 lipca 2011

Avon Color Trend Eyeliner Electric Blue - czyli alternatywa dla eyelinera z Essence

Przy okazji pojawienia się (a nawet już samej zapowiedzi) limitki Bondi Beach z Essence, wśród Essencomaniaczek zapanowała mania na turkusowy eyeliner, jaki miał się w tej limitce ukazać. Jako że ostatnimi czasy Essence leci sobie w kulki, delikatnie mówiąc, jeśli chodzi o terminy i drogerie, w których mają pojawić się limitki, mnie samej przeszła faza na ten liner. Dopiero niedawno wpadło mi do głowy, że posiadam swego rodzaju "zastępnik" dla tego kosmetyku.
A mianowicie jest nim eyeliner Avonu, z serii Color Trend, w odcieniu Electric Blue. Zakupiłam go ponad rok temu, przy okazji wakacyjnych obniżej w Avonie, za cenę około 5 zł. Stosowałam rzadko, do czasu ;) Ostatnimi czasy bowiem namiętnie się nim maluję.
Jeśli chodzi o kolor, nie jest to matowy turkus, jak u Essence, ale ten odcień niebieskiego też mi odpowiada. Jest to odcień metaliczny, mocno niebieski. Aplikator mógłby być lepszej jakości, jest niestety sztywny i twardy, podczas malowania lubi robić "prześwity", które trzeba potem poprawić. Jednak mimo wszystko aplikacja jest stosunkowo łatwa i przyjemna. Eyelnier potrzebuje kilkunastu sekund, żeby zaschnąć i nie odbić się na powiece. Jeśli chodzi o trwałość, nie jest może zbyt oszałamiający - przy łzawieniu oczu nieco znika z kącików, ale nie rozmazuje się. Przy długim noszeniu lubi się kruszyć (moim zdaniem lepsze to niż rozmazywanie), ale sposobem na to jest nakładanie go na bazę pod cienie.
Podsumowując, eyeliner wydaje mi się dobrą alternatywą dla droższych i trudno dostępnych kolorowych eyelinerów ;) Szczególnie warto czekać na promocję, bo jak pisałam, ja dałam za niego chyba 4,90 zł. Niestety, nie wiem czy nadal jest dostępny w katalogach Avonu.






Co: Eyeliner Color Trend, Avon, odcień Electric Blue
Ile: Na promocji ok. 5 zł, pojemności niestety nie znalazłam.
Jak:  7/10