Dwie wersje nudy powstałe podczas walki z zapalonymi spojówkami [ki czort??? wiosna i pyłki czy kosmetyki do makijażu?? obie wersje uciążliwe]... Pierwszy w marynistycznych odcieniach: czerwień+ecru+granat+szarobeżowy. Drugi, większy - śnieżnobiały.... który tu wygląda faktycznie jak kremowy, bo ja nie umiem im zdjęć robić... ;-(
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szydełko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szydełko. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 21 lutego 2012
niedziela, 12 lutego 2012
urodziny bloga. chabrowy i czerwony
Właśnie się zorientowałam, że kilka dni temu minęła kolejna rocznica mojego tu pisania na blogu. Wobec wieczności - chwilunia... ale przyznacie, że cztery lata (sic!) to jednak kawał czasu. Czasu pełnego rękodzielniczych zmagań... pełnego zdjęć... poszukiwania i eksperymentowania, jak to w laboratorium. Mam kilka pomysłów jak uczcić moje z wami tu obcowanie, a tymczasem częstujcie się przepysznym sernikiem na spodzie marchewkowym, upieczonym z okazji przybycia do naszego domu miłych gości. Jeszcze kilka kawałków da się ukroić... smakuje wybornie z kawą... komu, komu??
W kwestii dziergania - dziś dwa kolejne dywaniki z serii kolorowych... Chyba powinnam zacząć poważnie się zastanawiać nad wypuszczaniem ich w świat, bo w szafie przestają się mieścić ;-)))...
środa, 8 lutego 2012
kwadratowy i okrągły...
Moje aktywności craftowe skupiły się ostatnio niemal wyłącznie na dzierganiu - choć prac nie przybywa w tempie, jakie bym mogła uznać za satysfakcjonujące. Mam niejasne wrażenie, że wena skurczyła mi się do rozmiarów "nieistotnych" wraz z obniżeniem się temperatury na zewnątrz... Aż się z domu nie chce wychodzić, więc siłą rzeczy sięgam po materiały zgromadzone już jakiś czas temu i dziergam...
Dywaniki, które mam dziś okazję pokazać są w kolorze naturalnej bawełny, surówki. Z dobrych wiadomości: te w domowym użytku miałam już okazję prać - oczywiście wrzuciłam je do pralki, nastawiając krótki program do tkanin delikatnych. Nie zaszkodziło im to zupełnie, a porządnie odwirowane wyschły bardzo szybko (jak na warunki zimowe, rzecz jasna).
piątek, 27 stycznia 2012
dywanikowania
W nielicznych ostatnio chwilach, kiedy udaje mi się usiąść i coś podziergać, powstały dwa nowe dywaniki. Ten pierwszy wygląda z daleka trochę jak stara płyta winylowa, a to z racji kolorów - intensywnie różowego środka i ciemnoszarej części zewnętrznej. W drugim połączyłam ten sam szary (chyba jednak ulubiony!) z kolorem kremowym, zwanym również "naturalnym" lub "ecru". W kwestii mylącego "pofalowania" środkowej części - ciężko dywaniki ponaciągać porządnie tuż po zrobieniu, bo sznurek jest dość elastyczny, mimo, że bawełniany, ale w trakcie użytkowania spisują się znakomicie i po krótkim czasie stają się idealniej płaskie. Nota bene szukam sposobów na antypoślizgowe zabezpieczenie spodu, takie, które wytrzymywałoby pranie samego dywanika... Liczę na wasze podpowiedzi i pomysły! Jakiś spray? coś w płynie?
Czy u Was jest też tak paskudnie zimno? Dziś rano termometry pokazywały -12 st C, choć na szczęście jest słonecznie i bezwietrznie... wymarzona pogoda na cudne szusowanie na nartach, prawda?
sobota, 7 stycznia 2012
dziergania ciąg dalszy...
Wczorajszy wieczór znów był filmowy, a przecież nie mogłabym tak po prostu i bezczynnie siedzieć przed tv, więc biorę szydło w dłoń i dziergam zawzięcie... I dlatego powstał jeszcze jeden dywanik [mówiłam nie raz, nie dwa... pracuję seryjnie hahahaha]... Ma około 70 cm średnicy i przeznaczyłam go tym razem do drugiej łazienki, w której pojawiają się drobne akcenty mocnego, żywego turkusu. Dywaniki cały czas są w fazie prototypów - testuję wydajność sznurka bawełnianego o grubości 5 mm i bardzo jestem ciekawa jak się będą "nosiły"... i sprawowały po praniu... Wzór z głowy, najprostszy jaki udało się wymyślić, ale chyba przy kilku kolorach takie rozwiązanie jest najfajniejsze.
czwartek, 5 stycznia 2012
Nowy Rok... idą nowe...
Lubię takie prace, które można skończyć za jednym posiedzeniem. Dlatego nie dla mnie skomplikowane zadania, do których trzeba wracać, których realizacja rozkłada się w czasie. Tym bardziej jeśli trzeba wracać po dłuższym czasie oderwania się. Dywan z pokoju mojej córki ciągle nabiera mocy... a kłębki sznurka czekają na zmiłowanie. Tymczasem, no niech będzie, że dla rozruszania palców i wypróbowania nowego turboodrzutowego szydełka w odpowiedniej grubości, powstał w czasie oglądania jednego wieczornego filmu ten oto dywanik do łazienki. Kolory kupione daaaaaaaawno temu, na próbę... okazały się całkiem ładne, ale niestety zbyt drogie w ostatecznym rozrachunku. Szukam tańszych dostawców, szczególnie takich, którzy za "przygotowanie" paczki i wysyłkę PP nie żądają kwoty w wysokości 40 zł hahahahah.... dobre, nie?
W międzyczasie powstały też czapeczki, już z wełenek o najnormalniejszch grubościach - jedna ze ślicznego moherku w kolorze teal, druga kombinowana z dwóch odcieni turkusów, tak by pasowały do rękawiczek mojego synka...
A teraz znów nie mogę zabrać się za szary dywan, bo kocisko na nim śpi... ;-)))))....
Czy u Was też tak wieje??? Ponoć to leci do mnie dobra energia... ;-)))))), duuuuużo dobrej energii... co zostało, ponad wszelką wątpliwość, ustalone z Beatą, do której koniecznie dziś zajrzyjcie, bo wyczarowała cuda z herbaty!!
niedziela, 20 listopada 2011
czapeczki
takie tam - "wprawki" i przypomnienia... na drutach i na szydełku... dla dziewczynek i dla chłopców... można rzec, że to efekty choroby wirusowej nazywanej "zespołem zajętych rąk"... taka odmiana craftowego adhd... ręka w górę kto się przyłączy do populacji "zainfekowanej"?
takie tam - przypominanie wzorów wrabianych... i testowanie różnych fasonów...
... i włóczek - znalazłam sklep, gdzie można dostać oczopląsu od ilości ich rodzajów, choć czasem z danego rodzaju i koloru jest tylko jeden motek dostępny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)