Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czarna farba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czarna farba. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 czerwca 2016

Lato w jadalni i zapowiedź BPM2

W ostatnim dniu czerwca żegnam się z moimi ukochanymi peoniami. Razem z bzem i konwaliami zajmują one zaszczytne miejsce na podium moich ulubionych kwiatów. Szkoda, że sezon na nie trwa tak krótko. Wraz z nimi odchodzi to co najbardziej kocham jeść na wiosnę, czyli szparagi, rabarbar i truskawki. Na szczęście w mojej jadalni stoi jeszcze i cieszy oko ostatni chyba w tym roku bukiet peonii. A na stole zaczynają już gościć smakołyki typowe dla lata. Martwię się trochę, bo nie zdążyłam zrobić mojego kultowego dżemu rabarbarowo-truskawkowego, ale będzie jeszcze okazja poszaleć z innymi przetworami. A jak tam u Was z tym tematem? Pierwsze słoiki już są?


czwartek, 25 lutego 2016

Ciemność, ciemność widzę...

Ach te kultowe teksty z Seksmisji. Niby film ma już swoje lata, ale niektóre cytaty wcale się nie starzeją. I właśnie jeden z nich, stanowiący tytuł dzisiejszego wpisu, przychodzi mi do głowy w związku z coraz bardziej widocznym trendem wnętrzarskim, czyli malowaniem ścian na bardzo ciemne kolory.

Zaczęło się jakiś czas temu od niewinnie wyglądających małych fragmentów malowanych farbą tablicową. Potem pojawiły się pierwsze nieśmiałe próby wprowadzania na większej powierzchni różnych odcieni szarości. I tak stopniowo ciemność zaczęła się pogłębiać i rozlewać na wszystkie pomieszczenia. Pojawiły się głębokie granaty, nasycone zielenie i brązy, ciemny grafit. Tak ciemny, że prawie czarny. Intensywne kolory opanowały wszystkie kąty mieszkań, od salonu i sypialni, aż po kuchnię z łazienką. Pokoje dziecinne w tej kolorystyce też można spotkać coraz częściej.


sobota, 27 czerwca 2015

Ale to już było - Magia farby tablicowej

Dziś pierwszy dzień wakacji, co oznacza, że spóźniłam się o kilka dni z wpisem z serii "Ale to już było". Jak przeczytacie pierwszy akapit artykułu, który kiedyś opublikowałam w Zwierciadło.pl, to zorientujecie się dlaczego ;) Jednak nie przejmuję się tym za bardzo, bo wydaje mi się, że moda na farbę tablicową od kilku lat nie mija więc temat wciąż jest aktualny.


---
Koniec roku szkolnego coraz bliżej. Dzieciaki odliczają już dni i godziny do wakacji. Część dorosłych zapewne nadal próbuje wymazać z pamięci szkolne lata, ale są i tacy którzy z rozrzewnieniem  je wspominają. I pewnie właśnie tacy sentymentaliści zapoczątkowali modę na wykorzystanie we wnętrzach mieszkalnych farby do tablic.

Najpopularniejsza jest czarna, ale w sklepach dostaniecie również kolor ciemnozielony. Po powierzchni pomalowanej taką farbą można do woli pisać kredą, zupełnie jak w szkole. Tylko co właściwie przemalować?
Moja pierwsza myśl, to oczywiście ściana. Tablicówka sprawdzi się doskonale w pokoju dziecinnym. Jak niektórym wiadomo, dzieciaki z niezbadanych przyczyn uwielbiają malować po ścianach. Teraz będą mogły robić to bezkarnie, a na dodatek taka twórczość jest łatwa do usunięcia. Gdy się znudzi, wystarczy wilgotna szmatka.

Ponieważ niektórzy twierdzą, że należy pielęgnować w sobie dziecko, warto dać szansę również dorosłym na pisanie po ścianach i pomalować jedną w kuchni lub jadalni. Można na niej zapisywać ulubione przepisy lub listę rzeczy do kupienia przy najbliższej wizycie w sklepie.

Ciekawym pomysłem jest pomalowanie drzwi. Dzięki takiemu zabiegowi na przykład na drzwiach wejściowych można zapisywać ważne rzeczy, o których trzeba pamiętać wychodząc z domu. W ten sposób niczego się nie zapomni. Można również umieścić w tym miejscu jakąś sentencję, która będzie nam towarzyszyć przez cały dzień, albo ciekawym zdaniem lub rysunkiem w oryginalny sposób powitać gości.

Jeśli przeraża cię malowanie na czarno takich dużych powierzchni i boisz się, że w mieszkaniu zrobi się zbyt ciemno, wykorzystaj farbę w skali mikro. Doskonale sprawdzi się pomalowana nią tablica na zapiski umieszczona w przedpokoju, na której zapiszesz ważne informacje, daty lub kilka miłych słów skierowanych do innych domowników.

Każdy z nas ma pewnie pojemniki, w których trzyma różne skarby. One również nadają się do przemalowania. Można potem opisać dokładnie, co jest w środku i nie tracić czasu na poszukiwania zaginionej „igły w stogu siana”.

Kucharzom polecam pomalowanie kuchennych pojemników na przyprawy, a miłośników prac ogrodowych zachęcam do pomalowania tablicówką doniczek. Dzięki temu w łatwy sposób można opisać jaka roślinka została w nich zasadzona i nic się nie pomyli.

Zarówno w wykorzystaniu farby do tablic, jak i w pisaniu po niej panuje pełna dowolność. Zapomnijcie o trudnych wzorach i gramatycznych rozbiorach zdań. Tu liczy się kreatywność przypominająca wieczne wakacje.







Artykuł znajdziecie również tutaj.

Miłego dnia!
Marta

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wiosenny design

Ale to był piękny weekend! U was też tak wspaniale świeciło słońce? Mój chłop pojechał do Dębna gonić Kenijczyków w kolejnym maratonie, a ja w tym czasie korzystałam z uroków wiosny. Zrobiłam małe przemeblowanie w spiżarni, uporządkowałam co nieco balkon, poprzesadzałam kwiaty i zioła, coś posiałam, obfotografowałam kwiaty w domu... no działo się. Zaliczyłam też wspaniały, duuuugi spacer, na którym dla odmiany obfotografowałam kwiaty poza domem :) No dobra, to nie były jedyne zdjęcia jakie zrobiłam, ale dzisiaj chciałabym skupić się właśnie na wiosennych kadrach. Natura potrafi zaprojektować najpiękniejsze dekoracje.










Tak sobie myślę, że całkiem fajnie się te kwiaty na tle czarnej ściany w jadalni prezentują.
A jak Wam minął weekend?

Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 30 marca 2015

Ale to już było - Czerń i biel

Kończy się miesiąc, a to oznacza, że przyszła pora, aby przejrzeć się w Zwierciadle i zaserwować coś z jego archiwum. Dziś zapraszam na post na przekór kolorom, które na wiosnę  wkraczają do naszych mieszkań. Przyznaję szczerze, że ja nie umiem zachować dyscypliny kolorystycznej, ale zupełnie mi to nie przeszkadza w podziwianiu czarno białych wnętrz. A co Wy sądzicie o takich przestrzeniach?


Czerń i biel są jak dzień i noc – niby przeciwieństwa, ale jedno nie może istnieć bez drugiego. Warto wykorzystać tę zależność przy urządzaniu wnętrz w stylu industrialnym lub retro, w których takie łączenie kolorów doskonale się sprawdzi.

Jeśli lubisz jasne wnętrza, pomaluj ściany na biało i wstaw białe meble, a czerń zastosuj w dodatkach. Może to być czarna lampa, którą ustawisz przy kanapie, doniczki lub świeczniki. Do białego biurka dobierz czarne krzesło, a na ścianie powieś ciemne ramki. Możesz w nich umieścić np. czarno-białe zdjęcia, grafiki, stare plakaty filmowe lub podobizny gwiazd kina.

Osobom, które chcą uzyskać bardziej przemysłowy charakter, polecam pomalowanie jednej ściany na czarno, np. farbą tablicową, po której można pisać kredą. Na jej tle doskonale będzie się prezentować biała komoda lub stolik pod telewizor. Jeśli więc masz w domu mebel, który chcesz wyeksponować, warto ustawić go w tym miejscu – takie połączenie kolorów na pewno przyciągnie wzrok.

Nie zapominaj, że bardzo ważne dla tworzenia klimatu wnętrza są tkaniny. Możesz zawiesić zasłony w biało-czarne wzory albo proste, w jednym z tych kolorów. Do tego dobierz odpowiednie poduszki i dywan. Podkreślą one kolorystykę pomieszczenia. A kiedy znudzi Ci się monochromatyczne wnętrze, zawsze możesz wymienić je na inne, wielobarwne.

Kontrastowe łączenie kolorów sprawdzi się też w pozostałych domowych pomieszczeniach. Na podłodze w przedpokoju doskonale będzie wyglądać mozaika ułożona z białych i czarnych kafli. Duże kwadraty będą pasowały do stylu industrialnego, a malutkie sześciokąty świetnie podkreślą styl retro. Ostatnio dużą popularnością cieszy się również połączenie jasnych kafli z czarną fugą. Taką ścianę możesz stworzyć w kuchni lub łazience. Na jej tle ustaw dwukolorowe pojemniki na przyprawy lub szczoteczki do zębów.

Aby biało-czarne wnętrze nie wydawało się zbyt surowe i nieprzyjazne, warto zastosować w nim akcenty z naturalnego drewna. Korkowa tablica nad biurkiem lub drewniane ramki ocieplą pomieszczenie i przełamią monotonię, a wiklinowe koszyki i drewniane skrzyneczki pomogą ukryć różnokolorowy bałagan.
---








 zdjęcia via

Artykuł znajdziecie również tutaj.

Miłego dnia!
Marta

wtorek, 3 marca 2015

Urodzinowe before and after - kuchnia z jadalnią

Właśnie minęły cztery lata odkąd zaczęłam pisać bloga. Początkowo był to dziennik remontowo-budowlano-marzycielski, ale jakoś tak się rozpisałam, że choć remont dawno się skończył, to ja ciągle się tu wywnętrzam.
Pomyślałam, że urodziny są dobrą okazją, żeby pokazać w szerszych kadrach, jak nasze mieszkanie wygląda aktualnie. Niewątpliwie przeszło ono ogromną metamorfozę. Gdy je kupowaliśmy miało żółte i łososiowe ściany, ciemne meble z gównowióru, okropne (naprawdę obrzydliwe!), przedpotopowe kafelki i lakierowane na wysoki połysk podłogi. Zmieniliśmy wszystko - od przestawiania ścian i wymiany instalacji zaczynając, na nadaniu pomieszczeniom innych funkcji niż poprzedni właściciele kończąc.

W dzisiejszym wpisie zapraszam Was do naszej jadalni i kuchni. Co tu się zmieniło? Połączyliśmy do końca oba pomieszczenia (poprzedni właściciele pozostawili część ściany) tworząc jedno wejście. Zbudowaliśmy spiżarnię. Wymieniliśmy okno w części kuchennej i parapet w jadalni. Przerobiliśmy wszystkie instalacje. Wymieniliśmy kafle. Zlikwidowaliśmy jeden kaloryfer i wymieniliśmy drugi. Rozbieliliśmy ługiem podłogi. Potem już tylko malowanie, meblowanie i teraz jest tak.









Wynalazłam zdjęcia z ogłoszeń o sprzedaży mieszkania, żebyście mieli świadomość od czego zaczynaliśmy. 
Jak widać poprzedni właściciele mieli tu oprócz jadalni jeszcze salon. Na ścianie, gdzie obecnie stoi szaro-niebieska szafa mieli meble w okleinie udającej buk i telewizor. Było ciasno, a niepasujące do siebie elementy wyposażenia trochę przytłaczały.


Chociaż generalny remont był dopiero cztery lata temu, to ja już mam ochotę coś pozmieniać. Najchętniej kafle w kuchni. Z babami nie nadążysz :)))

Obiecuję w następnych wpisach pokazać kolejne części mieszkania.

Miłego dnia!
Marta

wtorek, 23 grudnia 2014

Podano do stołu

Grudzień mam jakiś szalony i trochę zaniedbałam bloga. Mam jednak nadzieję, że trafiliście na mojego Pinteresta, gdzie intensywnie gromadzę różne świąteczne inspiracje. Regularnie dodaję nowe zdjęcia więc zachęcam do odwiedzin TUTAJ. Może jeszcze w ostatniej chwili coś Wam się przyda.

W Wigilię i Święta zamierzam głównie być gościem, ale mimo to przygotowałam moją propozycję nakrycia świątecznego stołu. Postawiłam na naturę i czerwone akcenty. A zatem bez zbędnego gadania (bo kto ma dziś czas na czytanie elaboratów) zapraszam do obejrzenia zdjęć.









Z życzeniami wpadnę tu jeszcze jutro, a teraz lecę pakować prezenty.

Miłego dnia!
Marta

sobota, 12 stycznia 2013

Zima to zło!

Nie cierpię zimy. Nie znoszę. Toleruję ją jedynie przez kilka dni w roku, gdy śmigam na desce po stoku, ale nawet wtedy robię częste przerwy, żeby się rozgrzać przy grzanym winie. Nie lubię jak jest zimno. Nie lubię jak pada śnieg i oblepia mi twarz i ubranie. Nie lubię ubierać się na cebulkę. Nie lubię soli na ulicach, od której moje buty wyglądają tak, że żal patrzeć. Nie lubię tego, że jest ślisko i każdej zimy udaje mi się zaliczyć przynajmniej jedną glebę prosto na kość ogonową. Nie lubię przedzierania się przez nieodśnieżone chodniki. Nie lubię psich sików, które znaczą wszystko na żółto.Nie lubię smarowania twarzy ochronnymi kremami od których moja cera wygląda jak przeszczepiona od pryszczatej nastolatki. Nie lubię chodzić w czapkach, bo zawsze mnie od nich swędzi czoło, a włosy...lepiej pozostawię to bez komentarza. Nie lubię, że dni są krótkie, a za oknem ponuro. Nie lubię jak wydychana para wodna osiada na szaliku i tam zamarza. No nie lubię wszystkiego, co się wiąże z zimą i już. Im jestem starsza, tym jest gorzej. W dzieciństwie przynajmniej wychodziłam po szkole na sanki lub łyżwy. Dobra zabawa wynagradzała mi zamarznięte palce i nos. Teraz nie mam na to ani czasu, ani ochoty. I do cholery, dzisiaj znowu cały dzień pada śnieg :(


Postanowiłam, że u mnie w domu nastał już czas na wiosnę. Wiem, że nawet nie ma jeszcze połowy stycznia, a za oknem zima w pełni, ale mam jej dość. Dlatego rozebrałam dziś choinkę, sprzątnęłam resztki zimowych dekoracji i wywaliłam zasuszone wrzosy. Teraz w domu królują tulipany, hiacynty i narcyzy. Wiosno, przybywaj!




Malowidło na ścianie w jadalni też się zmieniło. W miejsce choinki zakwitły fantazyjne kwiaty. Tak wyglądają w całej okazałości:



Widzę na różnych blogach, że większość z Was zachwyca się powrotem zimy i tym, że pada śnieg. I zastanawiam się, czy to tylko ja jestem jakaś dziwnie ciepłolubna, czy może jednak są tacy, którzy też tak mają?

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...