a w zasadzie jeden grzybek - pieczarka brunatna - Portabella :)
posiekany na drobne kawałeczki
ze szczyptą białej farby akrylowej i czarnym tuszem.
Lekkości dodają skrzydełka, a słodycz podkreśla wykrojnikowy plaster miodu.
Opis mało apetyczny, niemniej do stołu podano. Zapraszam.
Niestety zdjęcia fatalne, robione bladym świtem, tuż przed oddaniem...
w realu danie cieszy oczy odrobiną turkusowego blasku (glimmer mist)
a duszę piękną, głęboką treścią.
Dla tej jedynej i wyjątkowej
od kochającego męża...
Wiąże się z nim niesamowita historia,
ale to już pozostawię dla siebie, bo długo by pisać...
w każdym razie jest on zaproszeniem i pozytywnikiem.
Sentencje, będące równocześnie życzeniami, ułożone są w taki sposób,
aby dopiero ostatnia strona stanowiła wyjaśnienie tytułowej...
Bazą albumiku są metki rodzaju różnego,
ponieważ historia ma swój początek w pewnym sklepiku z rękodziełem.
Cudny button z motywem zegara (który tutaj też ma swoje znaczenie ;))
oraz białe (przed psikaniem) róże na tiulu z Lemoncraft.
Na początku wydawały mi się nieco za duże do tego formatu,
ale zupełnie przypadkiem odkryłam
(susząc je nagrzewnicą po nałożeniu mgiełki), że pod wpływem ciepła "zamykają" się.
Reakcja podobna jak w przypadku przypalania końcówek wstążki.
Może komuś ta uwaga się przyda.
Metkowy mini albumik wędruje do UHK Gallery
Serdecznie pozdrawiam, szczególnie te osoby,
które pozostawią po sobie ślad!
Macham także do znajomych z Ustrzyk i Krosna.
Miło, że zaglądacie :))