"Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu człowiekowi" JPII
Kilka miesięcy temu odpowidziałam na apel Susanny z bloga http://szyjesobie.blogspot.com/, która organizowała akcję zbiórki fantów na aukcję "Tata chce żyć!", która miała odbyć sie podczas koncertu charytatywnego http://szyjesobie.blogspot.com/2016/09/tata-chce-zyc-prosba-o-pomoc-dla-michaa.html"
W założeniu fanty miały być własnoręcznie uszyte i najlepiej aby były dedykowane dzieciom. Nie mogłam więc odmówić sobie przyjemności przełączenia się do akcji i uszycia czegoś przytulaśnego. Wybrałam kolejnego długouchego.
Obserwatorzy mojego bloga zapewne pamiętają podobnego ktosia (tu). Był beżowy, mieciutki i uśmiechał się do małej Ani spedzającej długie godziny na szpitalnym łóżku. Szary i biały polar, do tego kulka silikonowa na wypełnienie, odrobina włóczki czesankowej na ufilcowanie noska i oczu oraz kawałeczek filcu na marchewkę wystarczyły na stworzenie równie mięciutkiego i miłego w dotyku szaraczka. Miał dłuuuugaśne uszy, czarny okrągły nochal...
do tego zabawny ogonek... Taką mieciutką białą kulkę - idelaną do tarmoszenia ;).
Obowiązkowe królicze skoki z rozkoszynmi paluchami...
i króliczy przysmak - smakowitą, pomarańczową marchewę...
Do szaraczka dołożyłam jeszcze kilka matrioszkowych breloków.
Akcja zakończyła się sukcesem. Oby jej efekt był równie satysfakcjonujący jak ona sama.