Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tunika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tunika. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 września 2016

smaki orientu i urodziny...

     Coś na zakończenie wakacyjnych dni. Małe podsumowanie, które chciałam przygotować z okazji szóstych urodzin bloga. Tak, tak dokładnie 6 lat temu 04.09.2010 r.  ukazał sie pierwszy post. Tradycyjnie o mało dziś nie przegapiłam tego faktu. Blog miał być antidotum na zmiany w moim życiu wywołane chorobą. Odskocznią i lekarstwem. Przyznaję, że nie podejrzewałam, że tyle czasu przetrwa, że starczy mi na niego sił i chęci. Mało tego -  muszę przyznać, że spełnił swoją rolę. Nawet jeśli to komuś wyda się dziwacze, a nawet głupie, to w tym najtrudniejszym czasie odciągnął on mnie od uporczywych myśli, bólu i  nieprzyjemnego zawieszenia. Dzięki niemu też poznałam sporo niezwykłych osób.
W cyfrach też całkiem nieźle to wygląda: 
- 245 postów (średnio 40 postów w roku)
- ponad 5000 komentarzy
- 253 obserwatorów
                        za wszystko bardzo dziękuję!



Urodziny zmobilizowały mnie do przejrzenia katalogów i zrobienia w nich małych porządków. Gdy przypatrzyłam się zdjęciom opublikowanym przez okres minionych 6 lat doszłam wniosku, że - w mojej szafie sporo jest rzeczy inspirowanych orientem. Dlatego przy okazji urodzin powstał trochę z przypadku - mały przegląd orientalnych smaków. Nigdy nie ukrywałam, że "od zawsze" lubię dalekowschodnie klimaty. Długie tuniki lub sukienki w połączeniu ze spodniami noszę od lat, szerokie spodnie niczym z Baśni z 1001 nocy namiętnie eksploatuję i dziś. Już na studniówke, a było to lat temu... ;) uszyłam sobie portki inspirowane spodniami Sindbada żeglarza na dopasowanym karczku, z szerokimi nogawkami zebranymi dołem w wąskie mankiety.
A co znalazłam uwiecznione na zdjęciach? Dwie sukienki stylizowane na japońskie kimono. Jedna bardzo delikatna z cieniowanego jedwabiu w malowane kwiaty. Drugą z bardziej mięsistej tkaniny w drobną łączkę, z wysoką stójką obszytą białą lamówką, zapinaną asymetrycznie na małe, białe guziczki grzybki.


Do tego samo kimono, szyte dość dawno temu specjalnie na imprezę tematyczną. Kimono powstało z czarnej satyny jedwabnej w szare róże. Ma długie, szerokie rękawy (ponad 70cm), białe wykończenie przy szyi oraz długi na 4 metry obi.


Bardzo lubię też spodnie nazywane alladynkami, szarawarami czy też haremkami. I to bez względu na mody i obowiązujące trendy od lat mam w szafie kilka sztuk, które namiętnie noszę, szczególnie w letnie dni. Jednobarwne, kolorowe, bawełniane, satynowe a nawet z żakardu.








Zdarzało mi się też - i to nie raz, założyć piękne hinduskie sari...



...a jeszcze częściej - inspirowane hinduskimi kameez  tuniki zdobione haftem wokół dekoltu i rękawów z rozcięciami po bokach.



I o ile mnie pamięć nie myli to jeszcze coś by się znalazło... :)
...........

środa, 11 listopada 2015

wspomnienie letniego szycia...

     Zieleń za oknem ustąpiła miejsca magii jesiennych kolorów, a te z kolei  wycofały się cichutko i niemal niepostrzeżenie. Drzewa już w większości zgubiły liście, deszcz stuka o szyby, wiatr zrywa czapki z głów. Nie narzekam,  bo tegoroczne upały mocno mnie wyczerpały, poza tym lubię ten nieco senny czas. Jedynie czego mi teraz brakuje to naturalnego światła, błękitu  nieba i promieni słońca. Dziś już o 15 zapanował mrok… Zdecydowanie za krótki to był dzień ! 

Mimo zaistniałych zmian pozostanę jeszcze przez moment w atmosferze końca lata, kiedy to dopuściłam się przerobienia bawełnianej bluzki/tuniki na ostatnie ciepłe dni. Bluzka była mi spora za duża, ale tkanina w drobną czarno-białą kratkę za bardzo mi się podobała, aby pozostawić ją na dłużej w szafie. Naturalna, przewiewna, łatwa w użytkowaniu. Zwęziłam boki. Wyprułam, a następnie zmniejszyłam pask w talii. Musiałam jeszcze nieco zmniejszyć dekolt. Wyprułam więc gumokoronkę i wszyłam nową, tylko nieco krótszą. 

tunika

Do tuniki dobrałam czarne rurki i chabrowe baleriny. Resztę dopełniła soczysta zieleń trawy J



Tunika - przeróbka by ThimbleLady, spodnie - nn, baleriny - Jenny Fairy

czwartek, 2 października 2014

czarny humor...

     Jeszcze moc pięknej zieleni wokół, ale już bywa deszczowo, chłodno i wietrznie. W końcu mamy już jesień. Moją ulubioną porę roku. Ale czy oby na pewno? Choć nie jestem fanką upałów, plażowania, sportów wodnych i tym podobnych rzeczy, to tym razem na przełomie pór roku mam dziwne poczucie straty. Chyba po raz pierwszy w życiu odczuwam dziwny smutek i tęsknotę za odchodzącym latem. Może to efekt przemęczenia, a może wieku?! A propos wieku. W ubiegłym tygodniu podczas wizyty kontrolnej u okulisty i zaplanowanego badania nerwu wzrokowego bardzo sympatyczny, a i przystojny pan doktor, zaglądając mi głęboko w oczy odarł mnie ostatecznie ze złudzeń wygłaszając zdanie "w pani wieku najwyższa pora pomyśleć o drugiej parze okularów, tym razem do czytania". W moim wieku?!  Tzn jakim?! Ech rzeczywistość mnie dopadła i to z zupełnie niespodziewane strony...

     Uszyłam więc sobie spodnie. Aby podkreślić mą rozpacz wielką po słowach pana doktora, podsyconą jeszcze faktem zbliżających się kolejnych urodzin - oczywiście czarne! W zasadzie żadna rewelacja. Proste, na pasku, bez kieszeni i mankietów, lekko zwężane ku dołowi. Tkanina ma spory dodatek elastanu dzięki czemu spodnie są bardzo wygodne w noszeniu. Tkanina ma mój ulubiony krecioczarny kolor. Lubię tę czarność. W zasadzie mogłabym zgłosić je do akcji uwalniania tkanin. Tkanina zalegała u mnie od - sama nie wiem kiedy. Szukając czegoś absolutnie innego, otworzyłam karton i wyciągnęłam wymięty kawałek. Okazała się, że starczy na spodnie właśnie, więc nie było co się zastanawiać. Dziś wiem, że zdecydowanie brakuje mi w nich kieszeni. No ale cóż. Następnym razem będę mądrzejsza!

     Na szczęście  w weekend zaświeciło znów piękne słonko i rozświetliło nieco moje szaro-bure myśli. Oby więcej było takich słonecznych i ciepłych dni! Właśnie taką jesień kocham najbardziej!


Przysięgam, że w oryginale tkanina jest w kolorze głębokiej czerni J




spodnie damskie jak uszyć


spodnie damskie jak uszyć


spodnie - made by ThimbleLady; tunika - next; top - nn; baleriny - Parfois


krople deszczu o poranku...
foto by Disel

czwartek, 26 września 2013

Paski w natarciu...




    Dziś efekty przeróbki sukienki, a może tuniki? - prawdę powiedziawszy nie wiem do czego „to” zakwalifikować. Przyjmijmy jednak, że to sukienka. Minus – wielkość. Rozmiar sukienki był naprawdę imponujący i mimo, że nie jestem kruszynką wyglądałam w niej – jak to powiadał mój dziadek – jak siódme dziecko stróża J.
Ale do podjęcia wyzwania przeróbki przekonała mnie fantastyczna gatunkowo dzianina. Dość mięsista a jednocześnie bardzo miękka w dotyku. Nie gniecie się, nie odkształca i nie mechaci w użytkowaniu. Kolor też bardzo na tak – beż i czerń to fajne połączenie. Jednocześnie plusem i minusem sukienki są dla mnie paski. Nie powiem abym jakoś specjalnie je preferowała. Poza groszkami najbardziej jednak lubię gładkie tkaniny, bo są ponadczasowe i zdecydowanie łatwiejsze w łączeniu z innymi elementami garderoby. Ale z drugiej strony, dlaczego nie wprowadzić do szafy czegoś nowego?! Co prawda należy na nie uważać, bo niekorzystnie tną sylwetką i mogą tu i ówdzie dodać kilka centymetrów w obwodzie. Trudniej też je dopasować w procesie przeróbki.
Kolejny plus/minus to nieco dziwaczny krój. Bufiaste rękawy przecięte środkiem i układające się w miękkie fale. Asymetryczny dekolt zarówno na przedzie jak i na tyle. Do tego jedno ramię mocno zmarszczone drugie proste i wzmocnione szeroką taśmą. Na tyle w dekolcie poprzeczny pasek trzymający w ryzach obfite marszczenia rękawków.
W miarę możliwości zmniejszyłam to wielkie „coś”. Niestety pasków nie udało mi się idealnie spasować… Efekt zmagań widać na zdjęciach. 

 





sukienka/tunika - New York Laundry po przeróbkach; pierścionek -Rossman; baleriny - Parfois

sobota, 19 listopada 2011

czarno-biały deseń...

     „To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.” /Joanne Kathleen Rowling/

     Mimo dobrych chęci nadal brak zdjęć mojej kolorowej sukienki. Cierpię na permanentny  brak czasu. Ostatnie dni zdominowane zostały przez pracę zawodową, dokończenie pracy magisterskiej, tułanie się po lekarzach, a teraz intensywną naukę do obrony. Doba jest zdecydowanie za krótka, a organizm zbyt osłabiony na taki wysiłek. Zabawa w szycie została więc odłożona na „potem”. Uzbierałam już sporą stertę tkanin i dzianin, które czekają na lepszy czas. A i kieszonki dla podopiecznych Marzycielskiej Poczty dopominają się o dokończenie i wysłanie do tych małych siłaczy z uśmiechem mierzących się z rzeczywistością. 


     Dziś prezentuję czarno-białą tunikę i proste czarne spodnie. Obie rzeczy uszyłam kilka miesięcy temu i - o ile pamiętam - jeszcze ich tu nie pokazywałam. Spodnie wykonane są z cienkiej wełny. Biodrówki z prostymi nogawkami, zaprasowane na kant nadają się do wielu różnych zestawień – z klasycznym żakietem, prosta koszulą czy też sweterkiem. Z kolei  szyfonowa tunika z rozszerzonymi rękawami ¾, odcinana pod biustem, wszyta w pasek wiązany z tyłu na kokardę i lekko rozkoszowana dołem pasuje do prostych spodni lub wąskiej, dopasowanej spódnicy.
     W tym zestawie znów pojawił się mój ulubiony motyw róż, tym razem w postaci biżuterii. Pierścionek i wisior to prezent, który pokazywałam już na blogu (tu) w zupełnie innej stylizacji.



 tunika - hand made; spodnie - hand made; bluzka - no name;
pierścionek i wisior z różą - prezent 

sobota, 1 października 2011

turkusowa sukienka w kwiaty na początku jesieni...


     Obserwatorzy moich blogowych poczynań na pewno dostrzegli, że mam słabość do łączenia sukienek ze spodniami. Jak wynika z zasłyszanych lub przeczytanych opinii, tylu ilu zwolenników tylu i przeciwników takiego zestawienia. Jednych ono zachwyca, dla innych jest całkowicie obojętne, jeszcze innych przyprawia o ból głowy. Jeśli o mnie chodzi, to niezmiennie towarzyszy mi od lat. Lubię wygodę jaką daje mi taki duet.
Wiele oczywiście zależy od długości sukienki, fasonu, a nawet tkaniny. Nie każda bowiem się do tego nadaje J


     Sukienka prezentowana na zdjęciach to - tym razem - nie moje "dzieło". Dojrzałam ją na sklepowym wieszaku, a ponieważ spodobał mi się jej fason i kolory - kupiłam ją bez większego zastanowienia. Wzór na niej wygląda trochę jakby ktoś siadł przed kuponem rozwiniętej tkaniny i namalował pędzelkiem kolorowe kwiaty. Górę sukienki tworzą około 0,5 cm, przestebnowane zakładki, które od talii swobodnie rozszerzają jej dół. Tył zapinany jest na niewielkie guziczki. Na wysokości pasa, w szwach bocznych znajdują się wąskie paseczki, którymi można dodatkowo podkreślić talię.  



     Bluzkę natomiast już sama uszyłam. Kreszowana bawełna - lekka i przewiwna -ku mojej radości nie wymaga prasowania J. Bluzka ma bardzo prosty krój. Dopasowałam ją w talii niewielkimi zaszewkami. Skryty pod sukienką dekolt jest okrągły, wykończony tunelem, w którym znajduje się satynowa tasiemka. Rękawy są proste, a dół bluzki półokragły.


słonecznej niedzieli


tunika - Friend X rnd; spodnie - hand made by ThimbleLady; bluzka - hand made byThimbleLady;
buty - Ideal Shoes; pierścionek - stoisko z biżuterią w CH; kolczyki - Giełda Muszli, Kamieni i Skamieniałości