Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Recenzje. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 maja 2011

Vipera, Color of Rouge, Róż Classic

Dzisiaj obiecana recenzja różu Vipery. Przepraszam, że tak późno, ale wczoraj kiedy chciałam ją dodać była jakaś awaria, a potem nie miałam dostępu do komputera.
Informacje z wizażu:
Upiększa koloryt cery. Dyskretnie przyciemniając wypukłości i wydatne fragmenty twarzy (czubek nosa, wydatna broda, podbródek itp.) modeluje rysy dodając im subtelności i gracji.
Skład to tajemnica :)

Recenzuję kolor 047.
Długo szukałam takiego koloru różu, ponieważ na podobny naturalnie się rumienie, ale wydaję mi się, że to jednak nie to.
Róż jest ceglasty, ale idzie w czerwień, a nie pomarańcz.
Tu udało mi się lepiej uchwycić kolor niż na zdjęciu wyżej, chociaż jest jeszcze bardziej idący w brudny róż.
Nie ma żadnych drobinek, jest matowy.
Produkt jest dobrze napigmentowany i w miarę miękki, więc trzeba uważać, żeby nie przesadzić.
Jego największą wadą jest to, że bardzo ciężko się go rozciera, więc nie jest trudno zrobić sobie nim krzywdę.
Jest trwały, kiedy przychodzę ze szkoły jeszcze widzę go na policzkach. Jest także wydajny. Używam go od stycznia i dopiero zaczyna ścierać się wzorek.
Opakowanie jest okropne. Brzydkie i strasznie łatwo się rysuję. Widać to na zdjęciach, a dodam, że ten róż leży tylko u mnie na toaletce, więc nie mam pojęcia jak udało mi się to zrobić. 
Lubię go, chociaż drugi raz raczej go nie kupię. Nie polecam początkującym.

poniedziałek, 9 maja 2011

Kallos, Serical, Crema al latte (Mleczna odżywka kremowa do włosów)

Dzisiaj napisze wam co sądzę o mojej aktualnej masce do włosów :)
Informację z wizażu:
Dzięki proteinom pozyskanym z mleka krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację.
Występuje w 3 pojemnościach: 275ml, 800ml i 1000ml.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipalmytoylethyl, Hydroxyethylmonium Methosulfate, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG - 5 Cocomonium Methosulfate,
Methylchloroisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydrolized Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Methylisothiazolinone, Sodium Cococyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride.


Przynajmniej raz w tygodniu próbuję nakładać maskę na włosy. Na to kładę foliowy czepek, który jest w maskach z Biovaxa, i ręcznik. Udaję mi się to lepiej lub gorzej. Czasem zapominam, a czasami kładę częściej.
W sklepie, gdzie kupowałam, były tylko dwie wielkości tej maski - największa i najmniejsza. Ta pierwsza była dużo bardziej opłacalna i dlatego ją kupiłam mimo sporych wątpliwości. Teraz trochę żałuję tego czynu.
Maska jest dobra, dobrze nawilża (chociaż z moimi zdewastowanymi końcówkami nie daję sobie rady :)), ale coś mi w niej nie pasuję. Dużo lepsza była dla mnie maska z Biovaxa dla włosów ciemnych.
Zapach jest kokosowo - waniliowy i dość intensywny. Utrzymuję się u mnie na włosach gdzieś do 3-4 mycia. Na początku jest przyjemny, ale przy tak dużym opakowaniu zaczyna być naprawdę męczący. Właśnie on najbardziej zniechęca mnie do tej maski.
Konsystencja jest rzadka.
Zmywa się tę maskę trudno. Zajmuję to kilka dobrych minut, a i tak mam wrażenie, nie jest zmyta do końca.
Włosy są po niej miękkie, ale nie jest to jakiś specjalny efekt.
Nie zauważyłam obciążenia włosów, ale moje są z natury gęste i ciężkie.
Mam wrażenie, że ta maska oblepia włosy i przy każdym myciu trochę jej schodzi. Myślę tak dlatego, że właśnie przy myciach jej zapach jest najbardziej intensywny. 
Podsumowując nie polecam jej, jest przeciętna. Co prawda tania, ale wg mnie lepiej dołożyć trochę pieniędzy i zainwestować w coś lepszego.

sobota, 7 maja 2011

Essence, Nail Art, Sealing Top Coat

Dzisiaj przedstawię wam mój pierwszy w życiu top coat.
Zdjęcie pożyczone
Informacje z wizażu:
Wierzchnia warstwa ochronna do zdobienia paznokci. Ten przezroczysty, niezwykle połyskliwy lakier gwarantuje, że zdobienia na paznokciach zostaną na swoich miejscach na dłużej i chroni je przed uszkodzeniem. Ożywia kolory. Szybkoschnący.

Ja używałam go jako normalny top coat, nie wiem, może dlatego się u mnie nie sprawdził. Oczekiwałam od niego przyspieszenia schnięcia lakieru oraz wydłużenie jego trwałości.
Co do pierwszego to zawiódł na całej linii. Zrobiłam eksperyment i nałożyłam go na jednym paznokciu na świeżo pomalowany lakier, na drugim na zaschnięty, pomalowany kilka dni temu, a trzeci paznokieć pomalowałam bez niego. Najszybciej wyschnął lakier bez niczego. Top coat wydłużył wysychanie lakieru i jeszcze dzięki niemu odbiła się kołdra na paznokciach, chociaż malowałam kilka dobrych godzin przed pójściem spać.
Trwałości ani nie wydłużył, ani nie skrócił, przynajmniej czegoś takiego nie zauważyłam.
Ma dość rzadką konsystencję, dzięki czemu do najbardziej wydajnych nie należy.
Nie podoba mi się także jego nieprzezroczysta butelka, trudno stwierdzić przez nią ubytek produktu.
Może dam temu top coatowi jeszcze kiedyś szansę, ponieważ z dwóch opinii na wizażu obie są jak najbardziej pozytywne.
Może znacie, i polecacie, jakieś łatwo dostępne i w rozsądnej cenie top coaty? Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc :)

czwartek, 5 maja 2011

Bell Glam Wear 434 i 512

Dzisiaj obiecane zdjęcia na paznokciach lakierów Bell Glam Wear 434 i 512.
Przepraszam za skórki i w ogóle paznokcie, ale to mój debiut z nimi na blogu, i jak wcześniej pisałam zaczęłam niedawno je malować. Dopiero się uczę:)
Zacznę od Bell Glam Wear 434.
Oba lakiery są nałożone 2 warstwy
W butelce jest to różowo-fioletowy lakier, który nałożony na paznokcie staję się ciepło fioletowy. O taki kolor mi chodziło, więc jestem zadowolona. Nie robią się żadne bąbelki, nie smuży. Przy jednej, grubej warstwie można by już zostawić, ale ja  wolę nałożyć dwie. Wysycha przeciętnie.

Bell Glam Wear 512 to błękitny lub miętowy lakier. Zachowuję się bardzo podobnie jak 434. Kupiłam go na stoisku, gdzie pani powiedziała, że to lakier "testowy" czy coś takiego. Chodzi o to, że ta pani dostała tylko kilka sztuk i nie wiadomo czy zostanie wprowadzony do normalnej sprzedaży. Kupiłam go w tamtym roku, więc nie wiem jaka jest sytuacja teraz. Nigdy nie widziałam już nigdzie tego lakieru.

Nie wiem czemu napisy się podwoiły, nie umiem tego odwrócić
Pędzelki są dość szerokie. Na początku było mi nimi wygodnie malować, ale w tym momencie wolę chyba trochę węższe.

Pozdrawiam wszystkich :)

środa, 27 kwietnia 2011

Farmona, Herbal Care, Szampon brzozowy

Chciałam wam dzisiaj pokazać ostatnio kupione przeze mnie lakiery w tym jeden na moich paznokciach, ale mój aparat padł, więc postanowiłam opowiedzieć wam o aktualnie używanym przeze mnie szamponie.
Zdjęcie znalezione w internecie
Informacje z wizażu:
Szampon zawiera - zamiast drażniących detergentów - wyjątkowo łagodne dla włosów i skóry głowy substancje myjące na bazie kokosu, które skutecznie myją, oczyszczają i pielęgnują. Młode liście brzozy wzmacniają włosy i nadają im jedwabisty połysk i miękkość, a opatentowana kompozycja mikronizowanych białek pszenicznych wnika głęboko w cebulki i w strukturę włosów regenerując je od wewnątrz. Chroni przed szkodliwym działaniem promieniowania UVB, odżywia i odbudowuje zniszczoną substancję włosa. Dzięki zawartości bio-Complexu Witalnego włosy są miękkie, sprężyste i pełne energii.
Spektakularne efekty: odżywione, gładkie, pełne blasku włosy, długotrwała objętość
i odporność na uszkodzenia.
Szampon naturalny, łagodny dla włosów, przyjazny dla środowiska. Wyprodukowany na bazie krystalicznej, górskiej wody źródlanej, zawiera roślinne składniki z czystych ekologicznie terenów. Nie zawiera SLS, formaldehydu i parabenów.
Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Betula verrucosa, Cetrimonium Chloride, Sodium Chloride, Sodium Hydroxypropyl Oxidized Starch Succinate, Hydrolyzed Wheat Protein, Parfum, Phenoxyethanol, Benzoil Acid,Dehydroacetic Acid, Ethylhexylglycerin, Polyaminopropyl, Biguanide, Citric Acid, Disodium EDTA, 2-(4-tert-Butylbenzyl)proponaldehyde, Citronellol.


Na samym początku bardzo go nie lubiłam. Następnego dnia po myciu moje włosy były strasznie tłuste, a normalnie mogę myć je co dwa dnie i tylko grzywkę codziennie. Wolałam używać szampon Nivea, który mama dostała od kogoś w prezencie. Jednak postanowiłam, że wykorzystam go do końca i dostał kolejną szansę, którą świetnie wykorzystał.
W tamtym czasie szukałam sporo informacji o prawidłowym myciu włosów. Nie pamiętam już wszystkich informacji jakie znalazłam, ale jedną z tych rad, które zaczęłam stosować było rozcieńczanie szamponu. Normalnie wylewało się go na rękę i dodawało trochę wody. Dzięki temu szampon jest delikatniejszy dla włosów oraz lepiej się pienił.
W ten sposób zaczęłam ponownie stosować ten szampon . Efekty były świetne! Włosy miękkie, błyszczące, dokładnie oczyszczone. Nie wiem jak z plątaniem, ponieważ używam od kilku lat wyłącznie szczotki z naturalnym włosiem, a ona w ogóle nie ciągnie. Pod koniec notki napiszę coś o niej dokładniej, żeby nie przerywać znowu recenzji :). Wiele dziewczyn na wizażu narzeka, że szampon słabo się pieni, o tym też nie mogę nic powiedzieć z powodu rozcieńczania.
Nie podoba mi się opakowanie. Kiedy wiszę nad wanną, a z włosów mi cieknie woda ostatnie co chcę zrobić to odkręcanie buteleczki.
Zapach jest jakby dwuwarstwowy. Z tyłu czuję normalny "aromat" szamponu, a do przodu przebija się ziołowy. Nie przeszkadza mi.
Jest dość rzadki, więc z tego powodu może być mało wydajny, ale jak się uważa, żeby za dużo nie wyleciało to wcale taki nie jest.
Bardzo go lubi i jeśli nie podkusi mnie, żeby szukać lepszego to przy nim zostanę.
 
A teraz co do szczotki. Nie wiem z "czyjego" włosia jest. Jednak przypuszczam, że z dzika, ponieważ takich szczotek jak chyba najwięcej. Kiedy byłam mała, i jeszcze nie miałam mocno wycieniowanych włosów, miałam je strasznie gęste. Co się z tym wiązało każde czesanie kończyło się łzami, ponieważ okropnie mnie wszystko ciągnęło. Aż do czasu, kiedy moja mama przyniosła mi to cudo. Był to koniec ciągnięcia i wybawienie dla mnie. Mam ją do dzisiaj i wszystkim polecam, chociaż kusi mnie Tangle Teezer.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Rufin Cosmetics, Swiss O Par, Frottee Trockenshampoo

Informacja z opakowania:
Idealny do mycia na sucho pomiędzy normalnym myciem włosów. Fryzura pozostaje utrzymana w niezmienionym kształcie, jest gruntownie odświeżona i odzyskuję puszystość. Nie czekać, aż włosy się pozlepiają - lepiej stosować szampon częściej i oszczędniej.
Skład: Butane, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Alcohol denat., Parfum, Distearyldimonium Chloride, Limonene, Isopropyl Alcohol, Aqua.
Właścicielki grzywek znają pewnie ten problem, kiedy włosy nie potrzebuję codziennego mycia, ale grzywka tak. Nie zawsze mam ochotę, chęci lub czas, żeby samą ją myć. Dlatego kupiłam ten szampon.
Od początku zaznaczę, że go nienawidzę. Jest to nienawiść szczera i średnio uzasadniona. Szampon działa. Włosy (lub w moim przypadku grzywka, bo inaczej go nie używam) są świeższe. Jednak wszystko mnie w nim denerwuję.
Porobiłam zdjęcia podczas mojego mycia grzywki tym szamponem jednak efekt przed i po jest dość mizerny i nie wiem czy jest sens w ogóle wam to pokazywać czy lepiej poczekać aż będzie się normalniej zachowywał.
Dobra, pokaże wam.
Producent zaleca używać tak tego produktu:
1. Dokładnie wyszczotkować włosy.
Moja specjalnie zapuszczona dla was grzywka, nie uciekajcie z krzykiem:)
2. Równomiernie rozpylić niewielką ilość szamponu na włosy pasmo po paśmie z odległości około 20 cm, pozostawić na chwilę do wyschnięcia.
Rozpylony produkt. Pierwszy raz jak go użyłam to cała grzywka była taka biała. Teraz już tylko w niektórych miejscach. Nie wiem czemu.
3. Dokładniej wytrzeć włosy ręcznikiem...
Po wytarciu ręcznikiem. Jestem siwa :D
...i starannie je rozczesać
Po długim wyczesywaniu.... Mam siwe pasemka i łupież.
...(ewentualne pozostałości pudru usunąć przy pomocy suszarki do włosów)
Odpuściłam sobie to, ponieważ raz próbowałam i skończyło się na nerwach, i uznaniu, że szybciej bym tą grzywkę umyła.
Nie wkleję wam efektu końcowego, ponieważ nie wyszło mi tym razem. Nie wiem czemu, zawsze włosy były odświeżone, a wtedy tylko troszeczkę.
Czemu nienawidzę tego produktu skoro działa?
- Jak wyżej, szybciej umyłabym i wysuszyła włosy zanim usunę ten proszek.
- Jest nie wydajny - użyłam kilka razy a już czuję, że się kończy.
- Cały dom jest w białym proszku.
- Jestem siwa i mam łupież jak tego nie wyczeszę wystarczająco dokładnie (zajmuję mi to ok. 10 min)
- Kiedy "psikam" na grzywkę czuję, że moje czoło też szczodrze dostaję co nie jest przyjemne, ponieważ:
a) szampon zawiera alkohol
b) jest zimne
c) przez cały dzień moje czoło jest dziwne (jak je dotykam to jest inne)
d) jest w białym proszku :/
Pod koniec wyczesywania. Pod spodem grzywki bardziej widać "siwiznę" niż na wierzchu. Dla jasności nie mam łupieżu.
- Śmierdzi - nie wiem czym śmierdzi, ale ten zapach mnie wyjątkowo denerwuję.

Może ten produkt nadałby się dla blondynek, ale dla szatynek i brunetek średnio polecam (jest za bardzo widoczny).
Jest dostępny w Rossmannie w cenie ok. 15-17 zł? Nie pamiętam dokładnie, ale coś takiego.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Eveline, Extra Soft, Odżywczy krem do twarzy i ciała do każdego rodzaju skóry

Dzisiaj opowiem wam o naprawdę świetnym balsamie/kremie/maśle.
Informacja z wizażu:
Receptura szwajcarska. 24- godzinne nawilżenie ochrona, świeżość, miękkość, ukojenie skóry, doskonale wchłaniająca się formuła bez uczucia lepkośći. Doskonale wchłaniający się krem odżywczy łączy w sobie całe bogactwo formuły szwajcarskiej o właściwościach silnie nawilżających i kojących.
- z kompozycją zapachową
- 24-godzinne nawilżenie i ochrona
- świeżość, miękkość, ukojenie skóry
- doskonale wchłaniająca się formuła
- bez uczucia lepkości
Długotrwała ochrona i intensywna pielęgnacja.
Składniki aktywne: d-pentanol, alantoina, olej z awokado.

Skład: Aqua/Water, Mineral Oil, Cetearyl Alcohol, Petrolatum, Glycerin, Polybutene, Ceteareth-20, Isopropyl Myristate, Dimethicone, Avocado Oil, Ethylhexyl Methoxycinnmate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Panthenol, Propylene Glycol/Water/Hydrolyzed Silk, Polysorbate 20/PEG-20 Glyceryl Laurate/Water/Tocopherol/Linoleic Acid/Retinyl Palmitate, Glucose, Urea, Allantoin, Phenoxyethanol/Methylparaben/Butylparaben/Ethylparaben/Isobutylparaben/Propylparaben, DMDM Hydantoin, Fragrance, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional (Lilial), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, (Lyral), Benzyl Benzoate, Alpha - Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Hydroxycitronellal, Citronellol, Geraniol, Benzyl Alcohol, Linalool, Limonene.

Uwielbiam ten krem! Dzięki niemu pierwszy raz mam naprawdę nawilżoną skórę! Nie dawały sobie z nią rady żadne balsamy z Avonu (kompletne dno), czerwony Garnier (mniejsze dno) itp...
W odkręcanym opakowaniu zamknięta jest dość gęsta, biała maź, która świetnie nawilża, nie zostawia tłustego filmu, szybko się wchłania i jest wydajna. Czego chcieć więcej?
Jego zapach jest kremowy. Nie pachnie niczym konkretnym. Nie przeszkadza.
Nadaję się do twarzy, także do całego ciała.
Można dostać go np. w Rossmannie, a kosztuję naprawdę mało! Ok. 6 zł.
Nieroztarty produkt
Wg mnie to produkt prawie idealny i pozostanę mu wierna!

sobota, 23 kwietnia 2011

Porównanie pudru Essence z LE Blossoms z pudrem Catrice z LE Urban Baroque


Dzisiaj mam dla was obiecane porównanie pudru Essence z LE Blossoms etc.:

Oraz pudru Catrice z LE Urban Baroque:

Oba mają różnokolorowe „plamki”, która jak się zmiesza dają naturalny kolor:
(Essence)

(Catrice)

Opakowanie bardziej podoba mi się z Catrice, które ma nawet lusterko.
Efekty dają bardzo podobne, a nawet identyczne. Kolor Catrice jest prawie biały, ale zlewa się ze skórą. Nie wiem jak było by to u osób, które mają bardzo ciemną karnację, ponieważ ja jestem dość blada.
Essence jest lekko ciemniejszy. Wymieszany daję żółtawy kolor.

(Catrice po lewej, Essence po prawej)

Chciałabym nam pokazać efekt na skórze, ale bardzo ciężko uchwycić to aparatem.
Puder z Catrice ma mocny, pudrowy zapach. Jest on dość denerwujący, ale na skórze się ulatnia. Puder z Essence nie pachnie tak mocno.
Cenowo Essence wychodzi lepiej. Ma 10g, a kosztuję 12,99. Catrice ma 9 g i kosztuję 17,99 zł.
Osobiście uważam, że nie ma sensu kupować obu pudrów.
Do gustu przypadł mi chyba bardziej puder z Essence, ale nie dam wam znać jak obu dłużej poużywam.
Mam nadzieję, że komuś pomogłam.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Rossmann, Isana, Handcreme Intensiv (Krem do rąk z 5% urea)

Dzisiaj zaprezentuję wam mój ukochany krem do rąk.

(zdjęcie nie moje, ponieważ mój głupi aparat znowu grymasi)
Informacje z wizażu:
Krem zapewnia skuteczną pielęgnację i ochronę bardzo suchej skóry.
Z zawartością cennego mocznika, masła shea jak również wartościowych substancji czynnych takich jak panthenol i wosk pszczeli. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.
Skład: Aqua, glycine soja oil, glycerin, urea, sodium lactate, cetylalcohol, stearic acid, glyceryl stearate, butyrospermum parkii butter, cera alba, panthenol, carbomer, parfum, phenoxyethanol, methylparaben, ethylparaben, propylparaben, sodium hydroxide, xanthan gum, linalool, hexyl cinnamal, citronellol, geraniol, limonene.


Moja mama dostaję z pracy kremy do rąk Cztery Pory Roku. Zawsze pozostawiały u mnie tłusty film i bardzo tego nie lubię. Dlatego w tym momencie ważne jest dla mnie szybkie wchłanianie się..
Isana z mocznikiem to robi. Świetnie nawilża. Jest tania, można dostać ten krem za ok. 6 zł w Rossmannie.
Zapach nie do końca mi się podoba, nie pachnie niczym konkretnym. Jest wydajny.
Kiedyś gdzieś przeczytałam, że nie można go często używać, bo inaczej wysusza. Nie wiem czy to prawda.
Co tu można więcej napisać? Wszystkim polecam! Na prawdę świetnie nawilża :)

czwartek, 14 kwietnia 2011

Vipera, Correcteur 4U Look Smooth (Korektor do twarzy i okolic oczu)

Przepraszam, że nie pisałam ostatnio, ale miałam urwanie głowy w szkole. Jutro też nie za ciekawie, ale uznałam, że czas coś napisać :)



Informacje z wizażu:
Nowy korektor firmy Vipera został opracowany przez francuskich specjalistów.Jego zadaniem jest maskowanie cieni pod oczami, rozświetlenie i wygładzenie skóry okolic oczu, kamuflowanie miejscowych niedoskonałości cery oraz naczynek (wersja zielona). Dzięki zawartości emolientów korektor wtapia się w skórę, nie zostawia smug i zapewnia mękką aplikację, a także pielęgnuje skórę. Witamina E nawilża i działa antyrodnikowo, filtr UV chroni przed szkodliwym działaniem słońca.
Korektor jest bardzo trwały, nie zmienia koloru w ciągu dnia bez względu na warunki atmosferyczne i zmiany oświetlenia.
Skład: Hydrogenated Polydecane,Isopropyl Lanolate,Isodecyl Neopentanoate,Cera Alba,Octyldodecanol,Hydrogenated,Vegetable Oil,Oryza Sativa Cera,Ozokerite,Cera Camauba,Aluminum Starch Octenylsucciante,Tocopheryl Acetate,Talc,Propylene Glycol,Methylparaben,Propylparaben,BHT,Ascorbyl Palmitate,Glyceryl Stearate,Citric Acid,CI 77891,Mica,CI 77492,CI 77499,CI 19140,CI 42090.

Niestety ten korektor nie sprawdza się u mnie. Nie mam dużych cieni pod oczami, ale za to trudne do zamaskowania. Krycie jest średnie. Jak sprawdza się na niespodziankach na twarzy nie mogę powiedzieć, ponieważ nie było dobrego odcienia dla mnie i wzięłam 02 Beżowa Perła. Jest on trochę za jasny co pod oczyma nie przeszkadza, ale na twarzy już wygląda trochę dziwnie.
Konsystencja nie podoba mi się. Jest za twardy pod oczy. Trzeba ponaciągać skórę, żeby dobrze go rozprowadzić.
Jednak wiem, że ma dużo fanek, więc może u was się sprawdzi. :)

Mam do was pytanie: chcecie zdjęcia lakierów na moich paznokciach? Od razu ostrzegam, że najpiękniejszych nie mam, ale widziałam gorsze w internecie ;).

niedziela, 10 kwietnia 2011

Lovely, Be Glamour Sparkling Lip Gloss

Jak zapowiadałam zamierzam dzisiaj opowiedzieć wam o błyszczyku Lovely, Be Glamour Sparkling Lip Gloss
Informacja z wizażu:
Błyszczyk z witaminą E, dostępny w kilku różnych kolorach i zapachach (jeżyna, wanilia, kokos, grapefruit, mango, mix fruit, miód, cola, czekolada, cappuccino). Ma unikalną końcówkę aplikacyjną w formie pędzelka, który zakręca się, aby uniknąć rozlania. Wygładza powierzchnię ust i powiększa je optycznie. Daje efekt chłodzenia.
Skład: hydrogenated polyisobutene, mineral oil, cyclopentasiloxane menthol crystals 12-hydroxystearic acid phenyl trimethicone tocopherol acetate fragrance propylene glycol (and) polysorbate 80 (and) chlorophyllin copper complex (and) lactose paprika extract pigments: +/- ci 77891, 15850, 19140, 75120, 26100, CI45380

Lovely, Be Glamour Sparkling Lip Gloss to mój ukochany błyszczyk jeszcze z dzieciństwa. Teraz już raczej go nie używam, dlatego, że wycofano szafę Lovely z mojego Rossmanna i nie jestem zwolenniczką błyszczyków.

W tym momencie mam wersję waniliową. Nie jest to mój pierwszy błyszczyk tej firmy, ale reszta zniknęła w tajemniczych okolicznościach.

Wszystkie mają piękne zapachy. Nie chemiczne. Faktycznie chłodzą, ale po jakimś czasie od otwarcia coraz słabiej aż w końcu całkiem przestają. Są dość gęste i kleją się, ale można to im wybaczyć, ponieważ są trwałe jak na błyszczyki. Dają efekt tafli wody. To najbardziej w nich lubię. Moja wersja jest bez albo ma malutkie drobinki, których na ustach nie widać.

Aplikator to pędzelek, z którego mogą wypadać pojedyncze włoski. Nie jest idealny, ponieważ czasami się zacina i trzeba mocniej nacisnąć, żeby coś z niego poleciało. Jednak lubię go, ponieważ zawartość błyszczyka się nie wylewa i nie muszę później wycierać całej torebki z niego.





Wiem, że inne smaki mogą dawać delikatny kolor, ale mój błyszczyk jest bezbarwny.





(Usta bez niczego)
(Usta z błyszczykiem)
Cena: ok. 7 zł
Pojemność: 10 ml
Ocena: 4/5

W następnej notce mały haul zakupowy :)

Aaaa! Ponawiam pytanie, ktoś wie co zrobić, żeby nie było takich przerw między linijkami?

piątek, 8 kwietnia 2011

Carmex :)

Dzisiaj opowiem wam o pomadce, którą używałam całą zimę i jestem nią oczarowana :)

Informacja z wizażu:
Świetny balsam do ust używany przez większość gwiazd Hollywood. Każda szanujaca się modelka ma go w torebce. Zalecany jest wszystkim tym, których usta wystawione są na długotrwałe działanie czynników atmosferycznych (słońce, mróz czy wiatr). Po zastosowaniu balsamu usta stają się pełniejsze i bardziej jędrne, a przede wszystkim nawilżone i odżywione. Balsam leczy suche kąciki ust oraz niepowtarzalnie radzi sobie z opryszczką, nadaje również delikatny połysk i niesamowite uczucie świeżości i delikatnego chłodu.
Ze względu na obecność kwasu salicylowego nie powinien być używany przez osoby uczulone na salicylany.

Skład:  Petrolatum, Lanolin, Cetyl Esters, Theobroma Cacaou Seed Butter, Cera Alba, Paraffi, Camphor, Menthol, Salicyl Acid, Aroma, Vanillin.


Carmex pierwsze wrażenie wywarł na mnie dość średnie. Wyszłam z drogerii i posmarowałam sobie nim usta, które zaraz zaczęły mrowić. Miałam wrażenie chłodzenia. Od razu naszły mnie myśli: nie nadaję się na zimę! Nic bardziej mylnego. Na szczęście Carmex chłodzi moje usta tylko po dość długim czasie nie używania go. Kiedy robię to codziennie wargi przyzwyczajają się.
Wybrałam klasyczną wersję w słoiczku, ponieważ na youtubie usłyszałam, że ta jest najlepsza. W Polce dostępne są jeszcze w sztyfcie oraz tubce. W innych krajach można dostać inne wersje smakowe/zapachowe. U nas można tylko wiśniową w tubce, którą moja przyjaciółka szczerze poleca. Ja nie miałam okazji wypróbować.
Wiele ludzi narzeka na zapach. Jest dość intensywny w opakowaniu, ale na ustach (przynajmniej u mnie) szybko się ulatnia i go nie czuć. Carmex pachnie kamforą, którą ma w składzie. Czasami jak się wwącham mam wrażenie, że czuję w nim budyń. Mi ten zapach nie przeszkadza, ale wiem, że dla niektórych jest drażniący.
Jak widać na zdjęciu sięgam już dna. Zaczęłam używać Carmex w listopadzie. Robię to codziennie, zwykle dwa razy dziennie. Sami więc oceńcie wydajność.
Carmex w słoiczku pozostawia na ustach delikatny połysk. Nie rzuca się w oczy. Mi bardzo się podoba ten efekt.
(efekt przy nakierowaniu na światło)
Zawsze używałam pomadek Nivei. Carmex ma inną konsystencję. Nie umiem jej określić. Nivea jest tłusta, a Carmex jakby żelowy (?).

Jedyne co mogę zarzucić mojej pomadce to sposób aplikacji. Jest trochę niehigieniczny, ale są inne wersję, więc dla każdego coś się znajdzie :).
Mam nadzieję, że pomogłam komuś:)
BTW przepraszam za porysowane opakowanie, ale całą zimę Carmex był w mojej kieszeni razem z drobnymi, kluczami itp. :)

czwartek, 7 kwietnia 2011

Essence, Sun Club, Matt Bronzing Powder

Cześć,
dzisiaj chciałabym opowiedzieć wam o matowym bronzerze Essence dla brunetek.
(na żywo jest trochę ciemniejszy niż na zdjęciu)
Komentarz producenta:
Matowy puder brązujący dla ciemnej karnacji. Efekt naturalnej, muśniętej słońcem opalenizny - idealny dla jaśniejszych typów skóry.
Skład: (wersja dla brunetek) Talc, Mica,Ethylhexyl Methoxicinnamate, Cinnamate, Magnesuim Stearate, Buthyk Methoxydibenzoylmethane, Isporopyl Isostearate, Diisopropyl Diemer Dilinoleate, Petrolatum, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, CI 77491, CI 77492, Ci 77499

(trochę chłodniejszy niż na zdjęciu:))

Zapach: dość intensywny, wg mnie kokosowy
Opakowanie: plastikowe ,tandetne, nie wiem czy trwałe, ponieważ nigdy mi nie upadł
Kolor: pomarańczowy! 
Trwałość: średnia, znika po kilku godzinach
Rozprowadzanie: nie sprawia problemów
Wydajność: baaardzo dobra, co mnie nie cieszy


Cena: ok. 14 zł
Ilość: 15 g

Moja opinia: Podoba mi się w nim to, że jest matowy, ale odrzuca mnie jego pomarańcz. Nie polecam.
Ocena: 2/5

niedziela, 3 kwietnia 2011

Johnson`s, Mleczko do demakijażu 3 w 1

Johnson`s, Mleczko do demakijażu 3 w 1
 Opis z wizażu:
"Oczyszcza, tonizuje i usuwa makijaż, nawet wodoodporny tusz do rzęs. Dzięki specjalnej formule oczyszcza, nie wysuszając skóry. Produkt testowany klinicznie. Odpowiedni nawet dla delikatnej skóry wokół oczu.:"
Skład: Aqua,  Cetyl Ethylhexanoate, Isostearyl Palmitate, Pentaerythrityl Tetaethylhexanoate, Isononyl Isononanoate, Cyclopentasiloxane, Hexylene Glycol, Sorbitan Stearate, PEG-6, Caprylic/Capric Glycerides, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sucrose Cocoate, Tromethamine, Disodium EDTA, Methylparaben, Propylparaben. 

Może zacznę od tego, że jestem posiadaczką mieszanej cery :)

Działanie: dobrze oczyszcza twarz. Nie zostawia tłustej warstwy. Po użyciu go skóra jest miękka, nawilżona, aż chce się jej cały czas dotykać. Niestety kiepsko radzi sobie ze zmywaniem tuszu, co tu dopiero mówić o wodoodpornym. Do tego używam 2-fazowego płynu do demakijażu oczu Bielendy.
Zapach: podczas użycia nie czuć go; jest średnio przyjemny, pachnie czymś typowo kosmetycznym, a może nawet lekarskim; mi nie przeszkadza.

Konsystencja: dobra, nie leje się, jakbym miała ją do czegoś porównać to może do czegoś lekko żelowego? jednak żel to nie jest.  
Wydajność: kupiłam to mleczko w wakacje, na początku nie używałam go codziennie, ale od... grudnia 2010 roku to robię i zostało mi pół opakowania, więc jest wydajny.
Cena: kosztuję koło 15 zł, dokładnej ceny niestety nie pamiętam.
Dostępność: u mnie w Rossmannie go nie ma, ale u mnie w mieście jest dość mały, więc może u was będzie. Ja kupiłam to mleczko w A proposie. 
Wrażliwej skóry nie mam, więc nie mogę ocenić czy jest delikatny.
Polecam go, jednak rozczarował mnie tym, że nie daje sobie rady z demakijażem oczu.
Ocena: 4/5