Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prószyński i S-ka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prószyński i S-ka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 czerwca 2017

Czwartkowa wokanda. "Motylek" Katarzyna Puzyńska

W przydrożnym rowie zostaje znaleziona martwa kobieta.
Wydawałoby się, że okoliczności jej śmierci są jasne.
Zwykły wypadek drogowy na małej wsi, gdzie wiele osób chodzi poboczem. Sprawca zbiegł. Pewnie był pijany lub naćpany. Albo zwyczajnie nie poczuwa się do winy. Szykuje się zwyczajne umorzenie postępowania.


Jednakże sprawa komplikuje się, gdy okazuje się, że ofiara nie jest mieszkanką tej okolicy i nikt z miejscowych jej nie zna. W dodatku kobieta była zakonnicą, a wszystko wskazuje na to, że kiedyś, w przeszłości... rodziła dziecko.

Mały posterunek w Lipowie ma do rozwiązania chyba najważniejszą sprawę w całej historii niewielkiej mazurskiej miejscowości. Ale czy policjanci szukają zlęknionego sprawcy wypadku drogowego, czy bezwzględnego mordercy?

niedziela, 3 kwietnia 2016

Gdy czarny kot wcale nie przebiegnie drogi. "Czysty obłęd" Mark Lamprell

W życiu każdego porządnego człowieka przychodzą takie dni, kiedy ze zdziwieniem analizuje się wydarzenia z ostatnich godzin i nie wierzy się w to, co rzeczywiście nas spotkało.

Jak to możliwe, że jeszcze kilka godzin temu truchtałeś sobie swoją stałą trasą biegową i cudem, kompletnym fuksem, uniknąłeś śmierci pod kołami niebieskiego sedana, bo jakąś kobietę akurat oślepiło słońce? Później dziwnym trafem okazuje się, że zawsze całkiem zrównoważona i rozsądna córka pobiła koleżankę w szkole, zaś syn w swoim pokoju przechowuje narkotyki. W dodatku całej rodzinie grozi bankructwo i eksmisja, a do tego wszystkiego rozpoczyna Cię prześladować jakiś szalony stróż prawa.

niedziela, 24 stycznia 2016

Kobiecość mierzona kilogramami. "Z grubsza Wenus" Anna Fryczkowska

Ferie na nartach. Setki ludzi spędza czas w korkach na Zakopiance. Szczęśliwcy, którzy już dotarli wystawiają swoje zaróżowione od mrozu policzki na promienie zimowego słońca, wylegują się w gorących termach lub w pocie czoła szusują na nartach.

Chrupałabym... Źródło
Wśród nich jest mała, lecz korpulentna dziewczynka, która wraz z instruktorem narciarskim od kilku godzin próbuje nauczyć się podstaw techniki jazdy na nartach. Pewne postępy są już widoczne. Kilka razy zsunęła się po stoku bez żadnej wywrotki. Instruktor zadowolony z tych postępów pyta dziewczynkę, zatrzymującą się przy dolnej stacji wyciągu, jaką nagrodę chciałaby za bezwypadkowy trening. Jej uśmiechnięte i pełne nadziei oczy świdrują z wdzięcznością jego twarz, pociąga nosem i odpowiada radośnie:
- Marzy mi się kiełbaska!

czwartek, 17 grudnia 2015

Czwartkowa wokanda. "Lodowa kurtyna" Gregg Olsen


Zaczęło się od Mandy.
Po prostu nie przyszła do pracy. Kobieta była w zaawansowanej ciąży, więc może zwyczajnie źle się poczuła. Może tak, jak utrzymuje jej mąż pojechała na zakupy. A może po prostu zamknęła się w domu z czekoladą i słoikiem ogórków kiszonych...

czwartek, 3 grudnia 2015

Czwartkowa wokanda. "Wyścig z czasem" Kristina Ohlsson

To był spokojny, pogodny poranek. Samolot wystartował o czasie i po osiągnięciu wysokości przelotowej, zaczął się zniżać, utrzymując cały czas ten sam kurs. Aż do zderzenia z ziemią.

Źródło

Informacje o tym zdarzeniu pojawiały się we wszystkich serwisach medialnych na całym świecie. Rozpoczęły się domysły - atak terrorystyczny, zasłabnięcie pilotów, problemy z maszyną. Po odczytaniu czarnych skrzynek prawda okazała się o wiele bardziej tragiczna. Drugi pilot celowo rozbił samolot, barykadując się wcześniej w kabinie pilotów. W dodatku do końca pozostawał świadomy i upiornie milczał.

To nie kolejna fabuła powieści kryminalnej. Ta wiadomość o rzeczywistych powodach katastrofy samolotu linii Germanwings zastała mnie tuż po lekturze książki, która w tej całej fali domysłów okazała się być dziwnie niemal prorocza.

środa, 11 listopada 2015

Rozdziobały go kruki, czy wrony. "Zasługa nocy" Mateusz M. Lemberg

Czasami dobrze mieć sąsiada.
Oczywiście nikt nie wie lepiej, o której wracamy do domu, jakich znajomych w nim przyjmujemy, z jakim facetem akurat jesteśmy w związku i z którą przyjaciółką właśnie się pokłóciłyśmy, niż ciekawa świata sąsiadka. Nikt inny też nie myśli, że mamy tak dużo czasu, aby wysłuchiwać długich tyrad o studiach wnuczki, niewdzięczności syna i niesamowicie ciekawych zajęciach w klubie seniora.

Źródło
Ale sąsiad może nas też niejednokrotnie uratować - przed złodziejami, którzy zechcą obrabować nam mieszkanie akurat, gdy będziemy na wakacjach, przed pożarem, gdy zostawimy mięso na gazie i pójdziemy na miasto, czy chociażby przed niechcianym awizo, gdy listonoszowi nie chce się kilka razy chodzić z paczką pełną książek tam i z powrotem. A gdy sąsiedzi też wyjechali pozostaje nam jeszcze dozorca.

W ostateczności taki dozorca może nawet rozpoznać, że coś złego dzieje się w naszym mieszkaniu.
Zwłaszcza, gdy widzi dużo kruków. Albo wron.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Wybaczenie nie przychodzi łatwo. "To, co zostało" Jodi Picoult

Nie lubię bestsellerów.

Nie przemawiają do mnie księgarniane rankingi, listy publikowane w prasie podające najlepsze książki dnia/miesiąca/roku/wszechczasów.

Nie daję się nabrać na krzykliwe okładki wskazujące książkowe hity (prawie każda książka według okładki taka jest).

Źródło
Nie, nie i nie.

Co więcej, jeżeli autor wydaje co pół roku nową powieść i okrzykiwana jest ona z urzędu bestsellerem, to sytuacja taka jest dla mnie mocno podejrzana.

I tak byłoby w przypadku powieści, o której chcę dzisiaj opowiedzieć, gdyby nie pewien wyjątek.

niedziela, 21 czerwca 2015

Frymuśne królestwo kuglarzy. "Joyland" Stephen King

Każde amerykańskie dziecko marzy o tym by pojechać do parku rozrywki. A jeżeli znajdziemy takie, które o tym nie marzy to tylko dlatego, iż już w nim było!

Pragnienie zabawy w ogromnym lunaparku obejmuje rozliczne salony gier, karuzele, tunele strachu, gabinety luster, spotkania z maskotką parku, a przede wszystkim budzące respekt i zapierające dech w piersiach rollercoaster'y.


Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że park rozrywki to sprawnie działająca skomplikowana machina kierowana przez rzeszę ponoszących ogromną odpowiedzialność ludzi. Jeżeli jeden z trybików tej machiny zawiedzie konsekwencje mogą odczuć wszyscy - od właścicieli i pracowników po przebywających w parku gości. Wszystkie mechanizmy muszą zatem być odpowiednio naoilwione, gotowe do pracy i codziennych wyzwań.

czwartek, 7 maja 2015

Pod płaszczem ignorancji. "Lalki z getta" Eva Weaver

Bez wątpienia lata 1939-1945 były jednym z najbardziej wstrząsających okresów naszego Świata.

Pisarze, reporterzy, reżyserzy i scenarzyści, muzycy wciąż obszernie czerpią z tego czasu, z tych wydarzeń i prezentują je w swoich utworach. Praktycznie, co chwilę powstają nowe książki i filmy o działaniach wojennych, o życiu w czasie okupacji, o okrucieństwach tamtych dni. W wielu z nich przewodnim tematem jest życie w getcie.


Jestem przekonana, że nawet teraz, w momencie gdy piszę te słowa, ktoś wpada na pomysł napisania powieści, której akcja przypadać będzie na II wojnę światową.

Jak wobec tego powinniśmy oceniać takie powieści? Jakiego klucza użyć? Wszystkie traktować jednakowo, czy wyłapywać i czytać tylko te bardziej odkrywcze?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
Przedstawię natomiast powieść, która pozwoli zastanowić się nad fenomenem współczesnej literatury wojennej.

piątek, 10 kwietnia 2015

Ależ to łobuziaki! "Nocne życie" Dennis Lehane

Bycie gangsterem w dzisiejszych czasach jest nieco przereklamowane.
Było już wszystko.

I gangsterskie porachunki w biały dzień. I nielegalna broń. I przemyt alkoholu, narkotyków, czy środków psychotropowych. Były kradzieże samochodów, napady na konwoje, bombowe eliminowanie przeciwników.

Nawet zabójstwa z zazdrości, miłości i zemsty to nic nowego.


Nie powinno zatem dziwić, że dzisiejszy gangsterzy z rozrzewnieniem spoglądają na wcześniejsze czasy. Na dzikie strzelaniny, na tworzenie siatek przestępczych, na kodeks etyki, który obowiązywał niegdyś wszystkich.

Bycie gangsterem w latach '20 XX wieku to było coś. Zwłaszcza w USA. Zwłaszcza w czasie prohibicji. I tylko jeśli było się synem znanego w Bostonie kapitana policji.

wtorek, 10 lutego 2015

Zamarznięte piekło. "Wszędzie śnieg" Gregg Olsen

Człowiek uczy się na błędach.
Ciągle to słyszę. Przyjmuję za pewnik. Wierzę.

A przecież niektórzy są bezkrytyczni, nie dopuszczają do siebie, że ten błąd to przez nich. Inni błędy uznają za wstyd, nie przyznają się do nich. Niektórzy zaś cierpią przez cudze błędy.

W ten dzień leżał śnieg. Tak, jak dzisiaj w niemalże całej Polsce. Dużo śniegu. Wszędzie biało. Bardzo zimno.

Nagłe zderzenie.
Kolizja żywiołów.


Ale śnieg jakby wcale nie topnieje. Nadal jest dookoła. Odbija ciepłą barwę ognia.

Pewnie stała tam lekko ubrana. Właściwie tylko okryta. Zapewne było jej zimno. Może płakała. Albo zamilkła. Na pewno była w szoku.

środa, 4 lutego 2015

Szczęśliwe zakończenia nie zdarzają się. "Z innej bajki" Jodi Picoult, Samantha van Leer

Dawno, dawno temu czytałam książkę, która wciągnęła mnie bez reszty. Czułam się, jakbym w nią wniknęła. Jakbym żyła w książce. Jakbym nie tylko wiedziała, co czują bohaterowie, ale sama czuła również to samo.

Wtedy poza książką nie istniało dla mnie żadne inne życie. Płakałam z bohaterami i śmiałam się z nimi. Mocno dotykał mnie ich los.


Uderzenie w twarz bolało tak rzeczywiście, tak jakby skóra wciąż czuła mocny ucisk cudzych palców. Samotność bolała dogłębnie, cisnęła w dołku, wypychała łzy na koniuszek nosa. Nieszczęśliwa miłość zaś zabolała jak szpikulec wbity gdzieś w okolice mostka, powodujący duszność, brak oddechu.

Ale to nic nowego. Książki zawsze były dla mnie ważne.

Tak samo, jak dla Delilah.

sobota, 10 stycznia 2015

Jak kamień w wodę. "Jak oddech" Małgorzata Warda

Wdech.
Powietrze wnika brutalnie do organizmu. Powoli przechodzi przez jamę ustną, gardło.
Wydech.
Dwutlenek węgla znajduje ujście z półprzymkniętych ust
Wdech.
Tlen wnika w każdą komórkę ciała. Rozchodzi się po długich labiryntach korytarzy, które tworzą układ krwionośny.
Wydech.
Para wodna wydobywa się na światło dzienne i niczym delikatna chmurka spływa na nos, górną i dolną wargę.
Wdech, wydech.
Wdech, wydech.


Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ważny jest oddech.

Do czasu, aż nam go zabraknie. Aż wychodząc po schodach nie będziemy potrafili złapać oddechu. Aż biegając, dla zdrowia, będziemy zziajani tak, że każdy wdech sprawiać będzie nam ogromny ból.
Albo gdy wpadając do wody nie zdążymy nabrać zbyt dużo powietrza.

sobota, 20 grudnia 2014

Wojenna zawierucha. "Wojenna narzeczona" Alyson Richman

Wojna zawsze stanowi zaburzenie dotychczas panującej rzeczywistości. Wojna to okrucieństwo, bestialstwo, zdziczenie i bezduszność. Wojna to śmierć, choroba, głód. Wojna to rozpacz po utracie bliskich. Wojna to drapieżność po całkowitym odczłowieczeniu. Wojna to też miłość.

Nie łatwo jest pojąć, jak człowiek wrzucony do wojennego kotła może kochać. Wydawałoby się, że powinien jedynie płakać i nienawidzić. A jednak miłość jest obecna w każdym dniu wojny, w każdej jej godzinie. Zamyka się w świście wystrzeliwanych kul, w strachu podczas przebywania w kryjówce, w łzach ofiar, w ogniu nienawiści płonącym w oczach agresorów.


Nietrudno takiej miłości doświadczyć. W czasie wojny człowiek uświadamia sobie, że kocha swych bliskich w każdej chwili i zawsze poznaje to uczucie na nowo. Miłość jest odskocznią, ucieczką przed wszechobecnym przygnębieniem, chaosem i niezrozumieniem.

Przy mniejszych lub większych problemach dnia codziennego, rodzinnych kłótniach, narzeczeńsko-małżeńskich sporach zawsze uświadamiam sobie, że żyję tak naprawdę w czasach wspaniałych, iż mam ogromne szczęście. Nie muszę walczyć o przetrwanie, moje troski obracają się wokół pracy i domu, a największym problemem jest to, co dzisiaj zjem na obiad i jakie pieczywo kupię na jutrzejsze śniadanie.

niedziela, 14 grudnia 2014

Milczenie jest złotem. "Na skraju ciszy" Kristina Ohlsson

Każdy z nas ma jakieś tajemnice. Niektóre są błahe. Z zaciętym uporem wmawiamy mamie, że wcale nie widzieliśmy jej ulubionej filiżanki, stanowczo tłumaczymy żonie, iż na pewno piątkowe popołudnie spędziliśmy w pracy i to niemożliwe, że śmierdzimy piwem albo zarzekamy się przed mężem, że nie mamy pojęcia kto i kiedy porysował zderzak jego ukochanego auta, przecież tak właściwie każdy mógł to zrobić!


Są jednak tajemnice większe, budzące emocje, elektryzujące. Są też takie, które mrożą krew w żyłach. Wydaje się, że właśnie z taką tajemnicą zetknęła się Frederika Bergman, która prosto z urlopu macierzyńskiego wraca do wydziału śledczego policji. 

Akurat w momencie powrotu Frederiki do pracy w lesie znalezione zostają zwłoki studentki. Rebecca była poszukiwana od dłuższego czasu po tym, jak po prostu zapadła się pod ziemię.

środa, 10 grudnia 2014

O dwa domy za dużo, o galon wina za mało. "Tortilla flat" John Steinbeck

Danny ma za sobą barwną przeszłość. Jego przypadkowa kariera w wojsku zakończyła się niespodziewanym przedłużeniem służby, a długie godziny spędzone na "dołku" okazały się bezcennym czasem odpoczynku, na trwale wpisanym w życiorys Danny'ego.

Danny ma mnóstwo przyjaciół. Takich prawdziwych przyjaciół. Którzy przejmują się jego losem, martwią się o to, czy nie dzieje mu się krzywda, upominają, gdy popełnia głupstwa i ostrzegają przed złymi wyborami (oczywiście złymi głównie z punktu widzenia ich interesów).

Danny ma też dwa domy. Oba odziedziczył po swoim dziadku. Oba znajdują się w Tortilla Flat i oba stanowią dla niego niemały problem. Bowiem teraz, jako majętny człowiek, nie chce aby jego przyjaciele pomyśleli, iż wywyższa się, uważa się za lepszego od nich.


Danny ma jednak przede wszystkim dosyć luźne podejście do życia. Nie pracuje, nie ma rodziny, je to co uda mu się zdobyć, czas spędza zazwyczaj z przyjaciółmi, śpi tam, gdzie może albo gdzie akurat zaśnie (zazwyczaj są to przydrożne rowy). Danny ma ponadto szczególnie nabożny stosunek do wina, a szczególnie do gąsiorków wina, które wspólnie z przyjaciółmi zdobywa i konsumuje w zawrotnych ilościach.

Taki jest właśnie Danny.

niedziela, 23 marca 2014

Czekolada z nadzieniem brzoskwiniowym. "Brzoskwinie dla księdza proboszcza" Joanne Harris

Kiedy ostatnio otrzymaliście tradycyjny list?
Czasy, w których pisało się ręcznie parę słów na estetycznej papeterii, następnie te zakreślone kilka zdań zaklejało się w kopercie, podążało na najbliższą pocztę i wysyłało, bezpowrotnie minęły.

Niegdyś, po wysłaniu listu pozostawało już tylko z niecierpliwością czekać na odpowiedź. Czasami kilka dni, a czasami miesiąc. Dzisiejszy świat jest niecierpliwy, dlatego odpowiedź na e-maila można otrzymać jeszcze w tym samym dniu, a na SMSa nawet w tej samej minucie.

Tak, listy w obecnych czasach to zapomniany, ale jakże piękny zwyczaj. Bardzo osobisty, intymny, indywidualny. Na wymarciu. Listów po prostu się nie dostaje.
A już na pewno nie od nieboszczyka.


niedziela, 26 stycznia 2014

Pantofelek Kopciuszka. "Rubinowe czółenka" Joanne Harris

Stoję przed niebanalną wystawą sklepową. Znam to miejsce, czuję jego zapach, smak. Tu jednak nie ma woreczka przy drzwiach. Brak magicznych uśmiechów i aksamitnych pralin. To nie ta sama kameralna chocolaterie. Wokół mnie, na paryskim bruku, stukają pospiesznie obcasy czółenek.

Paryż jest inny. Nie jest małym, zaściankowym miasteczkiem, gdzie wszyscy się znają. Tu można czuć się anonimowym. Trudno jest jednak zdobyć zaufanie klientów, gdyż ludzie nie mają czasu by na chwilę choć przystanąć.

Zmiany. Nie ma tajemniczej Yianne. Teraz nazywa się Vianne Charbonneau. Mała Anouk to dziewięcioletnia Annie. Nie ma już Roux o miedzianych włosach. Jest za to ktoś jeszcze - rudowłosa, płomienooka Rosette, która zazwyczaj nie uśmiecha się do obcych i potrafi naprawdę nieźle napsocić.

niedziela, 13 stycznia 2013

Dziewczynka i chłopiec. "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" Małgorzata Warda

Aby zostać rodzicem adopcyjnym należy przejść przez szereg szkoleń, poddać się dużej ilości badań i obserwacji, odbyć mnóstwo spotkań z psychologami, przejść pozytywnie weryfikację.
Żeby zostać rodzicem biologicznym wystarczy zwykle trochę intymności, dobra kolacja, wino, wspólna noc i staranie się lub zupełny przypadek.
Nikt nie egzaminuje rodziców oczekujących dziecka, nie pyta ich
o odpowiedzialność, o skłonność do agresji, o problemy z alkoholem, ani o to czy będą zostawiali swe dzieci pod cudzą opieką.


Może dlatego przemoc domowa jest zjawiskiem powszechnym w naszym społeczeństwie. Podczas gdy piszę tę recenzję, tuż obok, za ścianą, mogę przecież doświadczyć cudzego znęcania się psychicznego lub fizycznego nad dzieckiem sygnalizowanego jedynie małym hałasem, tłumionym grubością ścian krzykiem, czasami rozdzierającym łkaniem. Zazwyczaj największego okrucieństwa dzieci doświadczają bowiem z rąk najbliższych im osób.

niedziela, 2 grudnia 2012

Tylko we Lwowie. "Marionetki" Paweł Jaszczuk

Przepis na dobry kryminał w dobie dzisiejszego kryzysu wydawniczego, o którym co najmniej raz dziennie przypominają media, jest bardzo prosty. Musimy brutalnego, ekscentrycznego, wulgarnego komisarza policji o jakimś podłym nałogu (a najlepiej kilku nałogach!) oraz o nieciekawej aparycji zakwaterować w bardzo charakterystycznym, nastrojowym polskim mieście (w grę wchodzi tylko Galicja lub Śląsk) w latach '20 lub '30 XX wieku i pozwolić mu działać zgodnie z jego obrzydliwymi i zaskakująco skutecznymi metodami.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...