..no z tą rdzą to tak nie całkiem mi wyszło...niby jest niby niema...
Miałam chęć na zardzewiałe coś i zabrałam się za wytwarzanie rdzy na metalowych przedmiotach tzn.małym wiaderku i czymś w rodzaju małej bali.Najpierw na ciapałam ciemną brązową farbą,następnie dodałam troszkę ciemnej zielonej...efekt mi się nie spodobał i dodałam złotej farbki...ale za bardzo dominował.Więc pociapałam srebrną farbką co by dało efekt,że spod rdzy wychodzi jeszcze zdrowa blacha...niby wyszło ale mi ciągle mało i ponownie nałożyłam brązową farbę,troszkę pociapałam białą...no a na sam koniec dodałam patyny w płynie,bo to w zasadzie ona nadaje efekt rdzy.Tak szczerze to efekt rdzy robiłam metodą prób i błędów i już wiem,że za każdym razem używam innej ilości preparatów i inaczej ciapie.No ale przecież to jest rękodzieło :)Zresztą zobaczcie same...
Przepraszam za jakość zdjęć,ale za oknem szaro i mglisto...więc na idealne światło nie ma co liczyć...
Ogólnie jestem zadowolona z takiego efektu,a takie zardzewiałe metalowce można wykorzystać nie tylko do jesiennych inspiracji ale też do świątecznych.Mam do "zardzewienia" jeszcze jedno wiadereczko i puszkę :)
Dziękuję za wytrwałość i za miłe słowa pod każdym wpisem.
Pozdrawiam cieplutko Agata :)