Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura młodzieżowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura młodzieżowa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 stycznia 2011

Mockingjay (Kosogłos) - Suzanne Collins

Na początku uprzedzam – nie jest to recenzja. Jest to raczej entuzjastyczny i pełen wzruszenia bełkot.

Skończyłam Mockingjay (Kosogłos), ostatni tom trylogii Igrzyska Śmierci Suzanne Collins, i pierwsze skojarzenie, jaki mi się nasunęło po przeczytaniu książki to to, że była to bardzo emocjonalna lektura... Nie często mi się to zdarza, ale kiedy już przewracałam ostatnie strony książki, żegnając się z Katniss, bohaterką, którą zdążyłam polubić i której losy przejęły mnie dogłębnie, kiedy już wiadome się stało jak się ta książka skończy, zaczęłam niepokojąco pociągać nosem. No dobrze, przyznam się, oczy mi się pocą kiedy oglądam Małą syrenkę Disney'a. I Love Actually. (No to wyznanie Ulubiony Anglik przewraca tylko oczami, mówiąc, że nie rozumie, jak mi się może taki kicz podobać, ale co on tam wie.) Kiedyś przeżywałam czytane książki w stopniu zastraszająco głębokim, nie kochałam się w aktorach czy piosenkarzach, ale w bohaterach literackich. Czytane powieści pamiętałam latami, zazwyczaj jedno skojarzenie z lekturą wywoływało burzę uczuć, przywoływało mnóstwo wspomnień. Ale to było kiedyś. Więc nie spodziewałam się, że Igrzyska śmierci tak mnie wciągną, że się tak bez reszty zatracę w świecie wykreowanym przez Suzanne Collins, że postacie mi się staną tak bliskie i ich historie tak ważne, że po zakończeniu książki będę musiała przecierać oczy chusteczką. Wielokrotnie.

No tak, nie spodziewałam się, że jestem taką podatną na emocjonalne pułapki czytelniczką.

Jest w tej książce wszystko, czego oczekuję od dobrej powieści. Mockingjay zaczyna się niemal w tym samym momencie, w którym urwała się w tomie drugim. Katniss Everdeen przebywa w osławionym dystrykcie trzynastym, skąd rebelianci planują ostateczny atak na Kapitol i przejęcie władzy z rąk prezydenta. Katniss zostaje Kosogłosem, ucieleśnieniem marzeń o wolności, ale nie jest z tej roli zadowolona – znów wymaga się od niej podporządkowania, biernego uczestnictwa w wydarzeniach, których nie rozumie. Nie ma obok niej Peety, który by mógł jej pomóc rozwiązać dylematy, jakie przeżywa. Jednak dziewczyna dojrzewa i zaczyna próbować podejmować decyzje samodzielnie.

Wydaje mi się, że jedną z cech dobrej książki, jest to, jak bardzo czujemy się zżyci z głównymi bohaterami czytanych historii, jak bardzo nas przejmują ich losy. Tutaj Igrzyska śmierci zdają egzamin celująco. Główna bohaterka zmagająca się z piętrzącymi trudnościami i zwycięsko wychodząca z opresji, wbrew wszystkiemu pokonująca wszelkie przeciwności – Katniss tak przedstawiona byłaby jednowymiarową i nudną postacią. Na szczęście Katniss jest bardzo ludzką bohaterką, wcale nie kryształowo czystą, lecz pełną wad i ludzkich słabości.

W ostatnim tomie trylogii wątki i tematy rozpoczęte w poprzednich częściach zostają ostatecznie rozwiązane, choć tempo jest początkowo wolniejsze od poprzednich tomów. Ale nie bójcie się, jeśli czekacie na błyskawicznie toczącą się akcję, zawirowania, niespodzianki i zaskakujące fragmenty – nie brak ich i tutaj, chociaż pojawiają się późno. Znów poruszane są problemy władzy i walki o wolność, a dodatkowo  rozważania o ludzkiej naturze, o tym, że ludzie są do siebie niestety podobni, niezależnie od tego, po której stronie konfliktów stają...

Dodatkowo dowiadujemy się, skąd wzięła się nazwa państwa Panem. "Panem et circenses", "chleba i igrzysk" – bardzo adekwatne zawołanie, które w starożytnym Rzymie było dewizą plebsu domagającego się od władców spełnienia tych właśnie dwóch ważnych w życiu ludzi postulatów – jedzenia i rozrywki. Można je też traktować jako metaforyczną wizję świata Katniss, gdzie mieszkańcy Kapitolu są zainteresowani tylko zaspokajaniem tych najbardziej prymitywnych z ludzkich potrzeb. Zresztą nie brak w trylogii wątków sięgających do czasów starożytnych – nie tylko sama nazwa państwa i jego stolicy, ale również nawiązania do walk gladiatorów obserwowanych przez widzów na arenie, dekadencki styl życia mieszkańców Kapitolu, a nawet Róg Obfitości...

Trylogia Igrzyska śmierci nie stroni od tematów ciężkich, nie brak w niej momentów bolesnych, bohaterowie muszą borykać się z sytuacjami i decyzjami ich przerastającymi, miewają chwile zwątpienia i dlatego są po prostu wiarygodni. Jednym słowem – to porywająca lektura. Niewiarygodnie emocjonalna miejscami powieść, która czytelnika wciąga, wsysa i nie puszcza, aż do ostatnich stron.

Jeśli nie czytaliście Igrzysk śmierci Suzanne Collins – zróbcie to koniecznie. Służę własnymi książkami. Zasługują na to, żeby je przeczytać.

Howgh.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Catching Fire (W pierścieniu ognia) - Suzanne Collins


Catching Fire (polskie tłumaczenie W pierścieniu ognia) to drugi tom bestsellerowej trylogii Hunger Games (Igrzyska śmierci) Suzanne Collins. O pierwszym tomie, zatytułowanym po prostu Hunger Games pisałam tutaj. Od razu napiszę, że mogły mi się w mojej notce wyrwać jakieś spoilery, więc z góry przepraszam...

Katniss Everdeen i Peeta Melark po zakończeniu Igrzysk Śmierci, które przyniosły im i ich rodzinom pieniądze i pozorny spokój, przygotowują się do odbycia zwycięskiego objazdu wszystkich dystryktów w Tournée Zwycięzców – paradzie, w której po raz kolejny będą musieli udawać zakochanych w sobie młodych ludzi przed tłumami obserwatorów, wygłaszać przemowy i próbować zadowolić władców Panem. Kapitol nie jest zachwycony aktem nieposłuszeństwa Katniss, której udało się uratować siebie i Peetę i przechytrzyć mistrzów igrzysk – czyn, który prezydent Snow widzi jako gest sprzeciwu wobec Kapitolu, i za który być może przyjdzie jej drogo zapłacić. W niektórych dystryktach dochodzi bowiem do fali zamieszek, do których przyczynił się ich zuchwały gest. W tle trwają przygotowania do rocznicowych, siedemdziesiątych piątych Głodowych Igrzysk. Nikt się jednak nie spodziewa, że Katniss i Peeta znów będą musieli wrócić na arenę.

Niektóre wątki powieści są nieco słabsze, jak chociażby same igrzyska, czy „miłosne” perypetie Peety i Katniss, które właściwie powtarzają schemat z pierwszej części, ale brakuje im świeżości. Trójkąt Katniss – Peeta – Gale nie jest zbyt interesujący, ani zbyt prawdopodobny. Ale chociaż drugi tom Igrzysk Śmierci nie ma już szokującej siły rażenia, brak w nim zaskoczenia i wstrząsu jakimi są Igrzyska Głodowe opisywane po raz pierwszy, to jednak dostarcza również wielu emocji. Prawda, książka zaczyna się spokojnie, niemal leniwie, ale już po powrocie Katniss z Tournée, akcja, która na początku niespiesznie posuwa się do przodu, przyspiesza i po chwili gna na złamanie karku. Napięcie pojawia się stopniowo, budowane poprzez pokazanie jak iluzoryczny jest spokój Katniss, jak ułudne jest jej poczucie bezpieczeństwa. Najmniejsze nawet dowody sprzeciwu wobec Kapitolu pociągają za sobą reperkusje, bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, że chociaż zwycięzcy Igrzysk są omijani w losowaniach w kolejnych latach, nie uda im się o nich zapomnieć, ani uniknąć corocznego uczestnictwa w nich jako mentorzy. Od Igrzysk nie ma ucieczki i to jest największa tragedia, najsurowsza kara, jakiej Kapitol poddaje podległych mu ludzi.

Obok bohaterów znanych z poprzedniej części pojawiają się nowe postacie, przede wszystkim złowrogi prezydent Snow, a wraz z nimi nowe wątki. Poznajemy zwycięzców z innych dystryktów, dowiadujemy się trochę więcej o życiu w innych częściach Panem,  w tym o tajemniczym, trzynastym dystrykcie, o problemach mieszkańców, o niepokojach i buntowniczych nastrojach, czekających na iskrę, która wznieci pożar. Wiele miejsca w powieści poświęcone jest Katniss i jej dojrzewaniu – dziewczyna zaczyna sobie zdawać sprawę z kilku trudnych prawd o jej życiu, emocjach jakie przeżywa, próbuje roztrząsać pobudki swoich działań, próbuje podejmować własne decyzje.

W książce powtarzają się wątki z Igrzysk śmierci – państwo totalitarne, które kontroluje swoich poddanych, podziały społeczne na bogate, uprzywilejowane mniejszości i uciśnione masy, podziały, które chyba najlepiej i najdobitniej opisane są w scenie uczty na Kapitolu. Powieść pokazuje w jaki sposób posłuszeństwo jest wymuszane strachem, bo sprzeciw wobec reżimu będzie surowo ukarany, niezależnie od tego, do której warstwy należy buntownik. Tytułowe igrzyska to nie tylko okrutne reality show, w którym zwycięzca staje się ulubieńcem tłumów, to również przerażający pokaz siły garstki wybrańców kontrolujących zastraszone masy. Powieść porusza też nowe tematy – bunt, który jest tak istotny dla tej części trylogii (bunt społeczeństwa, wobec ucisku totalitarnego, sprzeciw przeciwko ingerencji w życie jednostki), kontrola własnego życia, wszechobecna kontrola rządu, która prowadzi do utraty wolności jednostki... Są to wątki, które można odnieść również do sytuacji i zjawisk, które niestety napotkać można i w naszych czasach.

W pierścieniu ognia to nie tylko książka o okrutnych zawodach, oglądanych przez bezmyślne tłumy – to opowieść o buncie i tej jednej iskrze, która wystarczy, by rozniecić płomień.

Oczywiście zakończenie książki to irytujący, ale i zrozumiały cliffhanger, dramatyczna końcówka, której rozwiązanie nastąpi w ostatnim tomie trylogii Hunger Games. Polecam wszystkim W pierścieniu ognia a sama wracam do czytania tomu trzeciego, Mockingjay (Kosogłos ).

czwartek, 18 listopada 2010

Dzieciństwo sielskie, anielskie...

W tym tygodniu spędziłam sporo czasu w pracy na przeszukiwaniu półek i kupowaniu książek, których, moim zdaniem, na półkach bibliotecznych nie może zabraknąć. Rzuciłam się przede wszystkim na klasykę powieści dla dzieci: Mała księżniczka i Tajemniczy ogród Frances Hodgson Burnett, Wyspa skarbów Stevensona, Małe kobietki Louisy May Alcott, Pięcioro dzieci i coś Edith Nesbit. Nagle odkryłam, ileż to wspomnień z mojego dzieciństwa wiąże się z tymi książkami, jak wiele jest książek do których – dość niespodziewanie – chciałabym powrócić, przeczytać jeszcze raz, zanurzyć się ponownie w świecie moich ulubionych postaci literackich...! Większość tych książek doskonale pamiętam, chyba na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Powieści mojego dzieciństwa, które będę chciała w przyszłości przypomnieć moim (hipotetycznym) na razie dzieciom, mając nadzieję, że też je pokochają.
Tak więc ostatnio zaczęłam też kupować niektóre powieści, które chciałabym sobie przypomnieć (zwłaszcza,że żadnej z nich nie czytałam do tej pory w oryginale). Moje ostatnie zdobycze z dziecięcej półki to:

Ani z Zielonego Wzgórza nikomu nie trzeba przedstawiać. To wydanie to właściwie dwie książki w jednym tomie, tak więc zawiera także tom Ania z Avonlea. Nigdy nie czytałam Ani w języku angielskim, tylko ją kiedyś przejrzałam i doznałam szoku: otóż pani Lynde ma na imię Rachel, a nie Małgorzata, a bliźnięta adoptowane przez Matyldę (Marillę!) nazywają się Dora i Davy a nie Tola i Tadzio!! Ciekawe, czyje imiona zostały jeszcze zmienione w tłumaczeniu. Ciekawe, czyje imiona zostały jeszcze zmienione w tłumaczeniu. Ja rozumiem, że zmieniono je na bardziej polsko brzmiące, ale jak ja się przyzwyczaję do tych nowych imion?! Dobrze, że Ania, Diana i Gilbert pozostają swojsko znajomi.

Daddy-Long -Legs czyli Tajemniczy opiekun Jean Webster to kolejna książka, w której imię bohaterki zostało zmienione. No cóż, tym razem czuję, że ta zmiana w tłumaczeniu wydaje się niejako usprawiedliwiona, jako że w oryginale Agata Abbott nazywa się Jerusha Abbott... Po przeczytaniu powieści faktycznie wreszcie rozumiem, dlaczego główna bohaterka się skarżyła na swoje imię... Agata nigdy nie brzmiała dla mnie zbyt dziwnie, Jerusha to co innego. Główna bohaterka tej powieści to sierota wysłana przez hojnego dobroczyńcę do żeńskiego collegu, a książka składa się z listów, w których dziewczyna opisuje swoje życie, porównuje życie swoich koleżanek do swojego wychowania w sierocińcu i niejako uczy się życia na nowo. Z przyjemnością poczytam sobie znowu korespondencję sympatycznej Agaty/Jerushy z jej tajemniczym opiekunem...
Pollyanna Eleanon H. Porter to chyba najbardziej naiwna i „staroświecka” z książek. Jej bohaterką jest jedenastoletnia dziewczynka, która po śmierci ojca zamieszkuje ze swoją surową ciotką. Pollyanna (przynajmniej jej imię nie zostało zmienione!) gra w Grę, która pomaga jej przetrwać niepowodzenia i przykrości. Gra, która polega na tym, by w każdych okolicznościach starać się znaleźć powód do zadowolenia, jest nieco denerwująca, a i sama książka nieco to trąci dydaktyzmem, bo „gra w zadowolenie” powoli odmienia na lepsze życie ludzi wokół Pollyanny, a i sama bohaterka jest czasem zbyt słodka i prostoduszna. A jednak lubię te książkę (i jej kontynuację pod tytułem Pollyanna dorasta), właśnie za tę naiwność, niewinność i za to, że uczy ludzi pokory, optymizmu i poszukiwania w życiu powodów do zadowolenia, którą to cenną umiejętność w dzisiejszych czasach warto byłoby posiąść.
Emily of New Moon (Emilka ze Srebrnego Nowiu) to pierwsza część mniej znanej trylogii Lucy Maud Montgomery. Bohaterka jest marzycielska Emilka, która po śmierci ojca musi zamieszkać z krewnymi w Srebrnym Nowiu. Emilka jest dumnym i inteligentnym dzieckiem, a jej ciotki mają początkowo problemy ze zrozumieniem jej wrażliwej natury. Ponadto dziewczynka pisze i w swojej twórczości pokłada swoje nadzieje na przyszłość, ale jej rodzina nie potrafi zrozumieć jej pasji. Wkrótce Emilka poznaje nowych przyjaciół a jej życie w nowym miejscu okazuje się ciekawe i pełne przygód. Seria o Emilce należy również do moich ulubionych książek, a kiedy byłam nastolatką, lubiłam marzyć, że podobnie jak Emilka będę pisać wiersze i opowiadania....
Tak oto przedstawiają się moje ostatnie zdobycze - a jakie książki zapadły wam szczególnie w pamięci, do jakich książek chcielibyście wrócić?

środa, 13 października 2010

Hunger Games (Igrzyska Śmierci) - Suzanne Collins

Zostałam ostrzeżona. Zignorowałam ostrzeżenie. Zaczęłam czytać Hunger Games (Igrzyska śmierci) Suzanne Collins w niedzielę wieczorem. Właściwie wcale nie miałam czytać tej książki, miałam ją tak sobie przejrzeć, przekartkować, sprawdzić, o czym jest... Po pięciu stronach nie mogłam się od niej oderwać. Po dwóch godzinach zauważyłam, że przeczytałam już całkiem spory kawałek I już nie mogłam jej odłożyć. Tylko zmęczenie i świadomość, że następnego dnia będę musiała wstać rano do pracy a dzień zapowiada się długi i męczący, skłoniły mnie do odłożenia tak wciągającej lektury na potem. Czytałam cały dzień, skończyłam a dziś rano wypożyczyłam tom drugi, Catching fire.

Niedaleka przyszłość. W powstałym na ruinach Ameryki Północnej państwie Panem co roku odbywają się Głodowe Igrzyska (Hunger Games). Każdy z dwunastu dystryktów podległych Kapitolowi, stolicy Panem, musi w drodze losowania wybrać jednego chłopca i jedną dziewczynę, którzy wezmą udział w turnieju. Dwanaście dziewcząt i dwunastu chłopców walczy o przetrwanie, a stawką jest życie lub śmierć. Bo Igrzyska, transmitowane na żywo ku uciesze mieszkańców stolicy, mogą mieć tylko jednego zwycięzcę.
 
Katniss Everdeen, główna bohaterka i narratorka Hunger Games mieszka z matką i dwunastoletnią siostrą Prim w najbiedniejszej dzielnicy dwunastego dystryktu. Kiedy Prim zostaje wylosowana, Katniss zajmuje jej miejsce jako jeden z trybutów. Zaczynają się siedemdziesiąte piąte Głodowe Igrzyska.

Hunger Games to książka napisana dla młodzieży, ale wątki, które podejmuje, są poruszające w swej ponadczasowości i uniwersalności. Wizja świata, w którym demokracja i równouprawnienie nie istnieją, a zniewoleni i ciemiężeni ludzie pracują, by zaspokoić egoistyczne potrzeby nielicznej warstwy wybrańców nie jest niczym nowym, podobnie jak wątek walki o przetrwanie w skrajnie ciężkich warunkach. Odnajdywałam tu też ślady powieści Goldinga, Orwella, a także historii starożytnego Rzymu... Hunger Games to nic innego tylko okrutne i przerażające reality show, modna rozrywka, która w powieści nabierająca cech złowrogich i mrocznych. Wszechobecne kamery śledzące każdy ruch i słowo uczestników, organizatorzy dbający o to, by w odpowiednim momencie podsycić zainteresowanie telewidzów przy pomocy starannie wyreżyserowanych „zwrotów akcji”... A jednak wszystkie te motywy w Hunger Games były przedstawione w ciekawy i nowatorski sposób. Nawet wątek miłosny (bo i taki się pojawia) nie jest poprowadzony według utartych schematów.

Spodobała mi się w tej powieści nie tylko ciekawa, wielowarstwowa fabuła, plastyczny język pełen realistycznych opisów, obrazów i detali odmalowanych przez autorkę z niepokojącą dokładnością, która sprawia, że nie można ich wyrzucić z pamięci, ale też główna bohaterka. Katniss walczy o przetrwanie z taką zaciętością, że nie sposób być wobec niej obojętnym.

Porywająca akcja, sprawnie dawkowane napięcie, ciekawi bohaterowie – wszystko to sprawia, że od Hunger Games po prostu nie można się oderwać. Nie da się też o tej książce szybko zapomnieć.
Gorąco polecam.

środa, 22 września 2010

"Hex Hall" ("Dziewczyny z Hex Hall") - Rachel Hawkins


Najpierw o książce przeczytałam w blogosferze - właśnie wydało ją w Polsce Wydawnictwo Otwarte pod tytułem Dziewczyny z Hex Hall. Kiedy więc w bibliotece trafiłam na egzemplarz Hex Hall (tytuł angielskiego oryginału), postanowiłam przeczytać i sprawdzić, czy jest to kolejna książka o wampirach, wiedźmach i tego typu podobnych wilkołakach, jakich ostatnio nam przybyło w sklepach. Z przyjemnością stwierdzam, że ta książka jest inna!
Sophie Mercer dowiaduje się, że jest czarownicą. Nic w tym dziwnego, bo choć jej matka jest zwykłą śmiertelniczką, ojciec to potężny czarnoksiężnik. Okazuje się jednak, że czary szczęścia nie przynoszą, nie ułatwiaj kontaktów z rówieśnikami, a wręcz przeciwnie, potrafią zaszkodzić. Sophie trafia więc do magicznego poprawczaka, Hecate Hall, szkoły z internatem dla czarownic, elfów, zmiennokształtnych i tym podobnych postaci magicznych, zwanych Prodigium. Jak w każdej szkole tak i w Hex Hall istnieją kliki, koterie, mniej i bardziej popularni uczniowie, wredni nauczyciele i codzienne problemy. Sophie szybko zyskuje kilku wrogów, zadurza się w przystojnym czarodzieju i zaprzyjaźnia się z osobą najmniej popularną w szkole – wampirem (a właściwie wampirzycą). W dodatku kiepska z niej czarownica. Wychowana w świecie ludzi nie zna ani zwyczajów, ani historii świata czarodziejskiego. Ale za to ma tupet i nie boi się wyzwań. Niestety, szybko okazuje się, że szkoła nie jest bezpiecznym miejscem, a Prodigium ma potężnych wrogów, którzy zrobią wszystko, by ich zniszczyć.
Hex Hall to moim zdaniem książka, która spodoba się młodym dziewczynom - historia z silną i niezależną bohaterką, która przeżywa rozterki typowe dla jej wieku – akceptacja rówieśników, pierwsza miłość, problemy z nauczycielami... A przy tym książka zaskakuje w kilku miejscach i nie jest zbyt przesłodzona. Okazuje się, że o czarownicach i elfach można jeszcze coś nowego napisać.
Drugi tom przygód Sophie Mercer, zatytułowany Demonglass, ukaże się w Wielkiej Brytanii w marcu przyszłego roku.

poniedziałek, 20 września 2010

"Where I Belong" - Gillian Cross


Gillain Cross to popularna angielska autorka książek dla dzieci i młodzieży. W Polsce wydano kilka jej książek, w tym najbardziej chyba znaną powieść The Demon Headmaster (wydaną pod tytułem Magiczny wzrok), na podstawie której powstał też serial... Where I Belong to opowiedziana na trzy głosy historia o modzie, bandytach, modelkach, suszy i głodzie, a przede wszystkim o Somalii. Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, mam nadzieję, że nie ostatnie.

Freya, Abdi i Khadija to trójka nastolatków, których różni właściwie wszystko – pochodzenie, wartości, stan materialny. Abdi, syn emigrantów, mieszka z matką i trzema siostrami w Londynie. Rok temu dowiedział się, że jego ojciec nie żyje. Khadija zostaje wysłana do Londynu, gdzie ma zamieszkać z rodziną Abdiego. Ma udawać jego siostrę, by zdobyć wykształcenie i wspomóc finansowo rodzinę w Somalii. Freya jest córką fotografa wojennego i słynnej projektantki mody, Sandy Dexter, która pochłonięta modą, nadchodzącymi pokazami i karierą, nie ma czasu dla własnej córki. Bardziej interesuje ją najnowsza kolekcja zainspirowana Somalią, której główną gwiazdą ma być piękna Somalijka, najnowsze odkrycie Sandy, owiana tajemnicą dziewczyna o pseudonimie Qarsoon (Ukryta). Qarsoon, czyli Khadija, liczy na to, że za pieniądze zarobione u Sandy będzie mogła zapłacić okup, którego domagają się od niej terroryści, którzy w Somalii porwali jej prawdziwego brata. Jednak skąd porywacze wiedzieli, że Khadija będzie miała możliwość zdobycia tak wielkiej ilości pieniędzy? I czy bycie modelką jest niemoralne, jeśli jest się muzułmanką na co dzień noszącą hidżab? Bohaterowie zabierają głos po kolei, a ich opowieść ukazuje nam te same wydarzenia widziane z całkowicie odmiennej perspektywy.

Where I Belong to historia poruszająca wiele ciekawych wątków. Przede wszystkim jest to powieść o poszukiwaniu tożsamości, własnego miejsca na ziemi. Dla Abdiego, choć całe życie mieszkał wśród społeczności somalijskiej, Somalia jest tylko niewiele znaczącą nazwą, a problemy tego kraju – terroryzm, susze i głód - niewiele go interesują. Khadija w Londynie czuje się obco. Wychowana wśród pustynnych koczowników, którzy całe życie podróżują w poszukiwaniu wody i żywności dla hodowanych wielbłądów, tęskni za rodziną i swoim krajem, z troską śledząc wiadomości o suszy, głodzie i niepokojach społecznych. Freya całe życie walczy o to, by matka wreszcie ją zauważyła, poświęciła jej choć trochę czasu. Wychowana w świecie mody, pięknych modelek i strojów, sama stara się jak najbardziej odciąć od tego świata. Wspólną podroż do Somalii z matką widzi jako szansę na to, żeby spędzić z nią jak najwięcej czasu, żeby nawiązać z nią nić porozumienia, znaleźć wspólny język.

Jest to też opowieść o Somalii, fascynującym kraju, w którym wielu ludzi cierpi głód, pragnienie, gdzie ludzie posiadają tak niewiele, że to, co uważamy na zachodzie za artykuły pierwszej potrzeby, wydaje się zbędnym luksusem. Kraju cierpiącym z powodu wojen, terroru. Jest to opowieść o Somalii i odchodzącym w przeszłość sposobie życia, kiedy ludzie mogli podróżować swobodnie za stadami hodowanych wielbłądów, tak jak to czynili ich przodkowie.

Jest to też powieść pełna kontrastów – szara, betonowa rzeczywistość Londynu kontrastuje z nieskażonym pięknem krajobrazów pustynnych, zachodni blichtr i bogactwo z ubóstwem mieszkańców Somalii.
Where I Belong to jedna z książek, które długo się pamięta. Bardzo się cieszę, że pisarka porusza w nich wątki niełatwe, zapadające w pamięć, ciekawe i dające wiele do myślenia. Wydaje mi się, że potrzeba nam więcej podobnych, niebanalnych powieści dla młodzieży. Mam nadzieję, że ta książka zostanie przetłumaczona na język polski.

Jak widać, przygoda z książkami dla młodzieży trwa. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, jakie książki czytałam jako nastolatka? Jakoś nic nie pamiętam, oprócz Chmielewskiej, Musierowicz, książek fantasy i lektur szkolnych... A co wy czytaliście w tym wieku? Jakie książki zapadły wam w pamięć?

wtorek, 14 września 2010

Stos roboczy bibliotekarki

Oto rezultaty kilku wizyt do bibliotek po sąsiedzku i szperania po półkach w miejscu pracy. Tym razem czuję się usprawiedliwiona! Wszystkie książki są z biblioteki i wszystkie (no, prawie wszystkie) są niejako lekturami zawodowymi... :)
Image and video hosting by TinyPic
  • Sarra Manning, Nobody's Girl – akcja tej opowieści o dorastaniu, miłości i marzeniach toczy się pewnego magicznego lata w Hiszpanii i Paryżu.
  • Marcus Sedgwick, Revolver – fascynujący thriller dla młodzieży, którego akcja toczy się w zimnej Arktyce.
  • Jason Wallace, Out of Shadows – opowieść o dorastaniu w Zimbabwe w latach osiemdziesiątych.
  • Cathy Cassidy, Cherry Crush - typowa książka dla dorastających dziewczyn, o pierwszej miłości, rodzinie itp.
  • Rachel Hawkins, Hex Hall – książka wydana te ostatnio po polsku jako Dziewczyny z Hex Hall – powieść o Sophie, która uczy się w szkole z internatem dla czarownic, wilkołaków i elfów.
  • Sharon Creech, The Unfinished Angel – opowieść o samotnym aniele i dziewczynce, która przewraca jego świat do góry nogami.
  • Andrew Lane, Death Cloud – pierwsza książka z serii o przygodach młodego Sherlocka Holmesa.
  • Marcus Sedgwick, White Crow – współczesny gotycki thriller. Zaczęłam czytać, bardzo klimatyczna książka.
  • Mary Hooper, Fallen Grace – akcja tej rozgrywa się w wiktoriańskim Londynie i śledzi losy Grace Parkes, która by związać koniec z końcem podejmuje pracę w zakładzie pogrzebowym.
  • Geraldine McCaughrean, The Death Defying Pepper Roux – Pepper Roux budzi się w dzień swoich czternastych urodzin wiedząc, że tego dnia musi umrzeć. Zamiast biernego czekania na rozwój wypadków, decyduje się na ucieczkę...
  • Matt Haigh, The Radleys – historia przeciętnej rodziny z sekretem. Opis na okładce wygląda obiecująco.
Trzy książki z tej kupki (Nobody’s Girl, Revolver i Out of Shadows) są nominowane do Booktrust Teenage Prize - nagrody dla najlepszej książki młodzieżowej przyznawanej co roku w Wielkiej Brytanii. Booktrust to niezależna organizacja charytatywna promująca książki i czytanie. Więcej można poczytać na ich stronie internetowej. Postanowiłam zapoznać się z tymi tytułami, bo pracuję w bibliotece dziecięcej i czuję, że coś niecoś powinnam o tych nominacjach wiedzieć...
Reszta książek to głównie propozycje zgłoszone przez jedną z bibliotekarek dziecięcych z pracy jako potencjalne nominacje do nagrody Carnegie, które mamy w pracy przeczytać i przedyskutować. Bibliotekarka ta jest w tym roku przewodniczącą panelu sędziowskiego, więc chcemy się wykazać i przesłać własne propozycje. Aha, nie ma tu dwóch książek z tej listy, które czekają na mnie w pracy - The Prisoner of the Inquisition Theresy Breslin i Forbidden Tabithy Suzumy. Ta pierwsza to powieść historyczna, której akcja toczy się w XV-wiecznej Hiszpanii, nominowana do Guardian children's fiction prize (kolejnej dziecięcej nagrody literackiej). Forbidden to powieść o zakazanej miłości między rodzeństwem. Pisarka porusza tu kontrowersyjny temat, a ja czytałam wiele bardzo pozytywnych recenzji.
Carnegie to słynna i prestiżowa literacka nagroda w kategorii literatury dziecięcej (właściwie młodzieżowej, jako że książki są głównie przeznaczone dla starszych odbiorców) przyznawana przez CILIP (organizację zrzeszającą dyplomowanych bibliotekarzy i pracowników informacji naukowej), zwykle wymieniana wspólnie z nagrodą Greenway (dla ilustratorów). Medale (bo tak się o nich mówi, Carnegie & Greenway Medals) są przyznawane już od ponad 70 (Carnegie) i 50 (Greenway) lat... Więcej na ich stronie.
Aha, a Cherry Crush Cathy Cassidy to taki miły przerywnik. Już prawie przeczytana.

niedziela, 29 sierpnia 2010

"The sky is everywhere" - Jandy Nelson

Najpierw mnie zauroczyła swoim wyglądem. Książka wygląda przepięknie, nie tylko okładka, całość została wydana na ładnym papierze, niebieską czcionką, która pasuje kolorem, z elastyczną zakładką, która przytrzymuje książkę porządnie złożoną. Zaciekawił mnie też początek: „Babcia się o mnie martwi. Nie dlatego, że moja siostra Bailey umarła cztery tygodnie temu, albo dlatego, że nie widziałam matki od szesnastu lat, ani nawet dlatego, że nagle myślę wyłącznie o seksie. Martwi się o mnie, bo jedna z jej roślin ma plamki.”* Czytanie The sky is everywhere jest przyjemnością nie tylko dla duszy, ale i dla oka. A była to jedna z lepszych książek jakie czytałam ostatnio! Chociaż jest w założeniu powieścią dla nastolatków, zauroczyła mnie sposobem w jaki porusza tematy ważne, trudne i bolesne.

Główna bohaterka to Lennie Walker, siedemnastolatka, która właśnie straciła ukochaną siostrę, ma obsesję na punkcie Wichrowych wzgórz i pierwszy raz w życiu jest beznadziejnie zakochana. Jak można tęsknić za siostrą a równocześnie czuć to trzepotanie serca, kiedy zagląda się w oczy chłopakowi, który ma nieprzyzwoicie długie rzęsy? Czytając przemyślenia Lennie, która usiłuje poradzić sobie z bólem i żałobą a jednocześnie z rodzącym się uczuciem, które wydaje jej się nie na miejscu, nie zasłużone, miałam wrażenie jakbym słuchała zwierzeń najlepszej przyjaciółki..Myślę, że Jandy Nelson napisała powieść wyjątkową, w której nie brakuje humoru, głębokich przemyśleń i którą czyta się ocierając przypadkowe łzy, które pojawiają się nie wiadomo skąd.

Oprócz Lennie powieść zaludniają tez inne ciekawe postacie. Babka Lennie, słynna w całym miasteczku ogrodniczka, której róże mają w sobie coś magicznego. Wujek Big, trochę szurnięty naukowiec i arborysta. Sarah, najlepsza przyjaciółka Lennie, najbardziej entuzjastyczna osoba na ziemi. Joe Fontaine, posiadacz zniewalającego uśmiechu i nieprzyzwoitych wprost rzęs.

Muszę jeszcze wspomnieć o wierszach. Otóż cała powieść przetykana jest wierszami i rozmowami głównej bohaterki z siostrą, zapisywanymi na wszelkiego rodzaju powierzchniach i papierach – serwetkach, ścianach, papierkach po cukierkach, korze drzewa... Robi to niesamowite wrażenie.
* moje tłumaczenie