Nie chce mi się wierzyć, że nigdy
wcześniej tam nie byłam. Owszem, wiedziałam, że sklep/wydawnictwo
istnieje, ale jakoś nigdy tam nie trafiłam... Aż tu nagle wczoraj
Ulubiony Anglik zaproponował nam spacer po Londynie, który zaczął się
właśnie w Persephone Books. Uwierzcie mi, pisnęłam z radości, zwłaszcza,
że zobowiązał się do zakupu książkowego w tej księgarni....
Persephone Books to
miejsce jedyne w swoim rodzaju. Małe, niezależne wydawnictwo powstałe w
1999 roku znalazło własną interesującą niszę i specjalizuje się w
wydawaniu głównie zapomnianych lub mało znanych powieści pisarek
angielskich XX wieku. Wśród ich publikacji znajdują się nazwiska znane,
choć rzadko wznawiane – na przykład powieść „The
Making of a Marchioness” Frances Hodgson Burnett, pisarki znanej przede
wszystkim jako autorka „Tajemniczego ogrodu” i „Małej księżniczki”, a
także nazwiska zupełnie chyba w Polsce nie znane – DE Stevenson, Dorothy
Whipple, Frances Towers... Książki wydawane przez nich to przede
wszystkim pisarstwo kobiece, koncentrujące się na rodzinie, miłości,
małżeństwie, portretujące zwykłe życie.
Znakiem
rozpoznawczym książek tego wydawnictwa jest jednolita, ascetyczna szata
graficzna – gustowne, szare okładki i obwoluty rozjaśniają piękne,
kolorowe wklejki, wyglądające jak kawałki wzorzystego materiału.
Dodatkowo każda książka posiada dopasowaną kolorystycznie zakładkę.
Przy
Lamb's Conduit Street, w literackiej dzielnicy Bloomsbury, znajduje się
siedziba Persephone Books – biura mieszczą się w piwnicy, a na parterze
znajduje się mała księgarenka, sprzedająca ich książki, a także
pocztówki, kartki, torby na książki i podobne drobiazgi.
Adres Persephone Books: 59 Lamb's Conduit Street London WC1N 3NB (najbliższa stacja metra to Russell Square)
Jak widać poniżej, Ulubiony Anglik dotrzymał słowa i zakupił mi trzy piękne książki, w gustownej torbie. A są to:
„Miss Pettigrew Lives for a Day”, Winifred Watson
– sfilmowana kilka lat temu, ciepła opowieść o pannie Pettigrew,
Kopciuszku w dojrzałym wieku, której los odmienia się w ciągu jednego
dnia.
„Miss Buncle's Book”, D E Stevenson – tytułowa bohaterka pisze książkę, w której portretuje życie w wiosce, w której mieszka, z interesującym skutkiem.
„They Knew Mr Knight”, Dorothy Whipple – historia zwykłej rodziny, która za sprawą przypadkowo poznanego pana Knighta przeżywa zmienne koleju losu.
Resztę dnia spędziliśmy na spacerowaniu dzielnicami Londynu... Zwiedziliśmy bardzo ciekawe Soane Museum,
znajdujące się w domu zamieszkałym kiedyś przez sir Johna Soane,
architekta i kolekcjonera, w którym znajdują się liczne obrazy, rysunki,
a także zebrana przez niego kolekcja antyków. Ciekawe jest to, że
muzeum zostało ustanowione za życia Soane'a, specjalnym aktem
parlamentarnym z 1833 roku, który nabrał ważności wraz ze śmiercią
darczyńcy w 1837 roku, i który pozbawiał dziedzictwa jego syna,
George'a, skłóconego z ojcem z powodu długów i nieaprobowanego
małżeństwa.
Zajrzeliśmy też do jednej z naszych ulubionych księgarni - Forbidden Planet,
która specjalizuje się w książkach z dziedziny fantasy, science fiction
i horroru. Można w niej kupić także komiksy, filmy, albumy, a oprócz
tego kolekcjonerskie figurki, gadżety, zabawki i inne pamiątki związane
kultowymi filmami i serialami telewizyjnymi... Potem zaszliśmy też do
dużej księgarni Waterstones przy Piccadilly Circus...
Poniżej widać efekty naszych odwiedzin:
Cztery pierwsze książki od góry to seria Cyrcle of Magic amerykańskiej autorki fantasy dla młodzieży, Tamory Pierce. (Pierwszy tom tej serii, „Księga Sandry”, właśnie ukazał się w Polsce.) Kolejna pozycja to ostatni tom Black Jewels Trilogy Anne Bishop, „Queen of the Darkness” („Królowa ciemności”). Kolejna książka to jedna z „Dwunastki” BBC, o której pisałam tu, czyli „True Things About me” Deborah Kay Davies. Pod nią leży „Lady Chatterley's Lover” („Kochanek lady Chatterley”) D.H. Lawrence'a, za zakup której to książki winić należy Faulksa i jego program. A na samym dole - jedna z nominacji do Orange Prize, „Lyrics Alley” Leili Abouleli.
A na koniec Ulubiony Anglik mnie zaskoczył i sprezentował mi poniżsżą książkę:
Przepiękny album, który będę z zachwytem przeglądać.
W związku z tym, że w minionym tygodniu w moje ręce trafiło (różnymi drogami) dodatkowe siedemnaście
książek, winę za dzisiejsze szaleństwo ponosi całkowicie Ulubiony
Anglik, który zresztą sam zakupił dwa filmy na DVD, dwie książki i siedem różnych herbat. Ja natomiast śpię spokojnie, bo właśnie wymyśliłam, gdzie wstawić dodatkowy regał.
EDIT: Ulubiony Anglik z oburzeniem stwierdził, że herbat było tylko sześć.