Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mini poczytanki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mini poczytanki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 marca 2016

Klap klap i puk puk, czyli o Jasiowych czytankach


Stało się to, na czym mi bardzo zależało, Mini Ulubiony Anglik wychowuje się wśród książek. Dosłownie, bo mam ich mnóstwo a Mini już się dochował własnych półek, a nawet własnego stosiku. Jego książki są wszędzie, w salonie, w sypialni (najlepiej czyta się przecież przed snem), a ostatnio znalazłam jedną w kuchni. Musze przyznać, że bardzo staram się, by polskich książek miał również pod dostatkiem. To fakt, czasem kupowanie ich bywa frustrujące, bo ja lubię książkę przed zakupem obejrzeć, a tu czasem się nie da. Na szczęście dzięki stronom internetowym i blogom o książkach oraz polecankom znajomych mam, mam niejakie pojęcie, co lubię, co się Mini UA spodoba, a czego kupować nie warto… Czasem jednak natknę się na książkę-perełkę zupełnie sama! 
-->
Tak właśnie było z „Klapu klap” Madaleny Matoso wydawnictwa Babaryba. Znalazłam ją przypadkiem w jakiejś księgarni, zupełnie już nie pamiętam gdzie. Duże, piękne i kolorowe ilustracje spodobały mi się od samego początku, a w dodatku odkryliśmy, że to książka interaktywna. Koncept nie jest nowy, bo przecież wiemy, że książki nie służą tylko i wyłącznie do czytania! Na przykład Mini UA odkrył, ze można na nich usiąść, stanąć, można się o nie podeprzeć, zrobić z nich tunel, można je też żuć, albo zrobić z nich bębenek. “Klapu klap” to książka przy której czytaniu nie można się nudzić! Na każdej stronie są jakieś dźwięki do naśladowania, jest też coś do policzenia. Najpierw patrzyliśmy na obrazki, a potem okazalo się że jeśli książkę się zamknie, to zabawa będzie jeszcze lepsza!
-->

Ten filmik pokazuje, jak książką można się bawić. Czerwone punkciki pokazują, gdzie strony książki powinny się zetknąć. Obrazki wprawiane w ruch aż proszą o to, żeby naśladować ukazane na nich dźwięki.
-->
„Klapu klap” zdecydownie należy teraz do naszych ulubionych książek. Jaś sięga po nią często i nauczył się dzięki niej kilku słów. Lubi sobie pukać, cmokać i fru fru fruwać, a koncept zamykania i otwierania książki bardzo mu przypadł do gustu i cieszy go za każdym razem. Podobnych książek mamy zresztą jeszcze kilka. Interaktywne książki wspierają rozwój sprawności manualnej dziecka i uczą koncentracji. Dodatkowo zastosowane w niej onomatopeje pomagają w rozwoju języka, ćwiczą wymowę, a wszystko podczas świetnej zabawy. Do tego ilustracje bardzo, ale to bardzo mi się podobają - proste, kolorowe, wyraziste. Zdecydownie odcinające się od innych. W dodatku pełno w nich podstawowych kolorów i różnych kształtów do rozróżniania. Jednym słowem - coś świetnego! Zachęcam wszystkich do wspólnego klaskania.

niedziela, 6 lipca 2014

Poczytanki w wersji Mini

Chcę wychować Mini Ulubionego Anglika na mola książkowego. Wypożyczam i kupuję mu książki, przeglądamy je razem, zachęcam UA, żeby też mu czytał jak najczęściej. Przyznaję, że na początku panikowałam, że mały rośnie, a ja mu nic nie czytam, ale teraz zrozumiałam, że na wszystko jest pora. Na czytanie nigdy nie jest za wcześnie - ale i nie jest też za późno! Dopiero jakiś czas temu MUA zaczął się książeczkami interesować. Kiedy pokazuję mu obrazki widzę, jak otwiera szeroko oczy, uśmiecha się na widok znajomych książeczek, chwyta strony i nawet próbuje je przewracać... (No dobrze, próbuje je wsadzić do buzi, ale liczy się zaangażowanie, prawda?) 
Książeczki-dotykanki
 Jakie książki czytamy, zapytacie? Otóż przede wszystkim książeczki-dotykanki, które na każdej stronie przyciągają oko błyszczącymi fragmentami obrazków, albo fakturą - dzieci dotykając chropowate, mięciutkie, gładkie lub szorstkie strony uczą się rozpoznawać nowe kształty, kolory, materiały. MUA jest jeszcze zbyt mały, by samemu je czytać, ale już widzę, że gdy czytamy je razem, wpatruje się w nie z natężeniem, dotyka (czy też próbuje dotykać), głośno przy tym komentując... Ponieważ niektóre książki wypożyczyliśmy z biblioteki, staram się, żeby ich nie obśliniał i nie pakował rogów do buzi. Do tego służą książeczki-przytulanki z materiału. Mini UA ma taką swoją ulubioną książeczkę wydawnictwa Ladybird - na każdej stronie inne zwierzątka, a do tego strony przyjemnie szeleszczą, kiedy się je przewraca lub żuje! Ta książeczka często podróżuje z nami w wózku, MUA może też sam "przerzucać" materiałowe strony, bo można je łatwo chwycić i przytrzymać.

Szeleszcząca książeczka z materiału
Wszystkie książki, które razem przeglądamy, mają ładne, kolorowe obrazki, przedstawiające przede wszystkim podstawowe kształty i kolory, przedmioty codziennego użytku lub zwierzęta. Mimo że większość z nich to książeczki z angielskimi wyrazami, łatwo o nich z małym rozmawiać - oto kotek, to kółko, zielony listek, czerwony kwiatek. To książki, które i ja i UA możemy bez problemu czytać małemu.
Mini Biblioteczka
Przed nami jeszcze tyle nowych odkryć, wiele nowych wrażeń i dużo wspólnego czytania. Ale ja już się cieszę, że oboje chcemy Mini Ulubionemu Anglikowi pokazać fascynujący świat książek. Już teraz rośnie nam dziecięca półeczka, przede mną wyjazd do Polski i obowiązkowa wizyta w księgarni. Będzie nam książek przybywało, dlatego cieszę się, że sporo będziemy mogli wypożyczyć z biblioteki, do której MUA został zapisany już w drugim tygodniu życia...

Ostatnio UA powiedział mi, że kiedy MUA dostał książkę do ręki, to od razu przestał płakać. Ot, rośnie mi molik...!