Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dom. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 31 lipca 2014

Trzynasty post, dalej bezradna, ale cierpliwa......


Trzynasty, mam nadzieję , że nie pechowy.

   Wczoraj minął miesiąc, jak zawitałam wśród blogujących ludzi z pasją. Moją jest haft krzyżykowy, ale robię przymiarki do innych technik. Taką odskocznią mogła by stać się papierowa wiklina. Bardzo dużo reklam nam zostawiają w skrzynkach na listy, i aż grzech je wyrzucać. Pomyślałam sobie, że spróbuję. Jak na razie skręcam ruloniki, by mieć gotowe do ewentualnego wykorzystania. Jeszcze nie mam się czym pochwalić, więc tylko o tym wspominam.
 
    Dzisiaj dotarła przesyłka do  Ani J. za podanie mojego wieku w zgaduj - zgaduli , z okazji moich urodzin.Ponieważ , przed wysłaniem , nie zrobiłam zdjęć, a Anulka u siebie na blogu już wstawiła, myślę że nie pogniewa się na mnie, za to że udostępniam jej fotki, z jej podpisem. Aniu, proszę wybacz mi.



      Jak widać, na zielonej kanwie znalazły się : uniwersalne muliny - biała i czarna, troszkę piórek, gwiazdeczek, sznureczek i tępe igły do haftu, gotowy obrazeczek z chłopczykiem, który jakoś sobie zagospodaruje, oraz suszone grzybki - prawdziwki. Akcesoria hafciarskie były zapakowane w pudełeczko, które mam nadzieję, Ania też jakoś zagospodaruje, na zdjęciu go nie ma, ale widocznie się nie zmieściło w obiektywie aparatu.
    
 Podobnej zawartości paczuszkę wysłałam do Agnieszki Ka za jej pierwszy komentarz, jaki zamieściła na moim blogu, jednak nie mam jeszcze potwierdzenia o tym, czy przesyłka dotarła. Myślę, że pochwali się prezencikiem.

    Cóż byłby to za post, bez wzmianki o grzybach. Mój mężulo w godzinach popołudniowych, wczoraj nazbierał znowu cały kosz prawdziwków. Oto one :



    Jak widać, kosz jest sporych rozmiarów, i chwilę mu zeszło, zanim je oczyścił i przygotował do suszenia.
Pogoda mu się wczoraj udała, bo nie padało, więc zbierało się dobrze, chociaż kilka kilometrów po lesie, musiał zrobić. Tylko dla niego, to sama przyjemność.
   Dzisiaj z kolei, zajął się robieniem marmolad z jabłek, i śliwek, oraz następną porcją ogórków kiszonych. Zapasy na zimę, coraz większe.

    Nadal borykam się z ustawieniami  w moim blogu, stąd ta bezradność w tytule posta, ale cierpliwość, kiedyś zaowocuje sukcesem, i będę mogła powiedzieć :dałam radę.

    Ale, ale rozpisałam się o wszystkim, tylko nie o hafcie. Jednak będzie krótko, bo nie zdążyłam przygotować wielu zdjęć. 

    Pierwszy obrazek, to ten w moim awatarze na profilu. Z trzech symboli pojedynczych stworzyłam całość, chińskie znaki super zobrazowały treść , ale to każdy umie po polsku przeczytać. Jednak na dole dodałam jeszcze swoje motto, którym się kieruję na co dzień.



 Całość oprawiona w czarną ramkę ze złotą obwódką wewnątrz. Jako passe -partout , zastosowałam czarną szeroką wstążkę, by podkreślić głębię obrazka. Wisi sobie " to to " na ścianie, tak że, choćbym  nie chciała, czytam zawarte w nim przesłanie.   
   
  I tego się trzymajmy, w ten urlopowy, gorący, letni czas.

niedziela, 27 lipca 2014

Co może jeden klik i jak to się skończyło.........


       Tytuł napisałam rano, ale nie dane mi było napisać posta, z tej prostej przyczyny, że laptop jest jeden, a użytkowników dwóch. Mężuś wparował do pokoju ze słowami : Długo jeszcze babka będzie się p...bawić przy komputerze? i najzwyczajniej w świecie mi go zabrał. Zdążyłam tylko zamknąć posta, z zamiarem napisania go później , i tak zeszło do wieczora. Teraz nadrobię to, co nie udało się przez cały dzień.
    Skoro jednak mąż został wywołany do tablicy, to zacznę od niego i jego sławnych już grzybobrań.
    W piątek po pracy, mimo padającego deszczu, pojechał pozbierać, to co zostało, po innych, przedpołudniowych zbieraczach. Przywiózł mały kosz prawdziwków (niestety, nie zdążyłam zrobić zdjęć ). Stwierdził ponadto, że czas pomyśleć o kupieniu ogórków do kiszenia, więc sobota będzie bez lasu i jego skarbów. Idąc spać zakomunikował, że przecież w Dukli, jest targ, tam kupi ogórki, a wcześniej zaliczy pobliski las. Jak powiedział, tak też zrobił.Przywiózł tyle w kartonie :




   troszkę ich było, ale przecież ogórki 15 kg też kupił, tylko słoików ,okazało się , ma za mało. Znowu jazda do sklepu, po słoiki i zakrętki. Z obrobieniem grzybów do suszenia i na sałatkę / rydze / , oraz ogórków, zeszło mu do 17 tej. Kąpiel i wypad do znajomych ,by się zrelaksować po całym tygodniu, w nowym miejscu pracy.
 Tu jeszcze jedno zdjęcie : 3/4 tego kartonu to już ususzone grzybki, stoi na marynowanych  grzybkach w słoikach / na ich dwóch warstwach /




To by było na tyle o poczynaniach mężusia.

Teraz przechodzimy do wyjaśnienia tytułu posta, jeśli jesteście przygotowani na dłuższe czytanie.

Pisząc w czwartek posta, stwierdziłam, że mogę zrobić małą zgaduj -zgadulę, z okazji swoich urodzin.
Czasu było niewiele, ale zaryzykowałam i ogłosiłam zabawę. Chętnych nie było zbyt wielu, troszkę mnie to zasmuciło, co wyraziłam w odpowiedziach na komentarze, moim najwierniejszym obserwatorkom.
Aż tu, nagle pewna przemiła osóbka, niczym generał poleciła swoim Artystkom -kolorystkom ,nie rozkaz, a raczej prośbę, by zawitały na moim blogu. W międzyczasie jedna z moich stałych bywalczyń, widząc mój smutny ton postów, odważyła się napisać prawidłową odpowiedź, te magiczne dwie piąteczki. Tak więc, musiałam to potwierdzić i niespodzianka powędruje do niej . Jest to Ania Jacewicz z bloga "Moje życie pasją usłane ". Adresik już mam. Przesyłka dotrze w tym tygodniu. Gratuluję Aniu.

Ale, ale Kochani, to jeszcze nie koniec. Dopiero się zaczęło.
Przykładni "żołnierze" Pani Generał  Danusi Witkowskiej z bloga "Moje cuda, cudeńka", po przeczytaniu u niej nieplanowanego posta z jej apelem, tłumnie odwiedzali przez cały dzień, nawet jeszcze dzisiaj odbierałam życzenia, mój skromniutki, ubogi jeszcze i niedopracowany blog. Życzenia były super, każdy starał się jak mógł, tylko zabawy już nie było, bo się skończyła. Nie przeszkadzało to nikomu.
Wiem, była bardzo krótka, ale obiecuję , następna, jaką zorganizuję,  będzie bardziej wydłużona w czasie, tak ,by każdy kto zechce, miał szansę na uczestnictwo w niej. A co, to będzie , to już niedługo ogłoszę. 
Danutko 38, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję na swoim poletku blogowym, za tak miłą niespodziankę, która ten , dla mnie szczególny dzień , uczyniłaś dniem najszczęśliwszym w moim życiu. Chociaż, nie znając mnie, bo i skąd, tyle co po komentarzach , zostawionych u Ciebie / sama , to przyznałaś /, sprawiłaś, że na mojej twarzy zagościł uśmiech i łzy w oczach..
Tymże sposobem , moich obserwatorów na blogu zaczęło przybywać, "jak grzybów po deszczu",- pora akurat na nie stosowna.  Mam cichą nadzieję, że wszyscy rozgościcie się u mnie i zostaniecie na dłużej.
Nigdy , przenigdy, nie przyszłoby mi do głowy, że blogowanie, może tak człowieka uszczęśliwić, a co za tym idzie, nawet zmienić. Odzyskałam swoją dawną wiarę w siebie, nawet córka, pisząc mi na Skypie, stwierdziła, że odżyłam pisząc bloga. I tego się trzymajmy!!!!!!!!!!!!!!

Wytrzymałyście z czytaniem do końca, czy już Was zdążyła ta moja pisanina uśpić.

 Miał to być blog o haftowaniu, a nie jakieś psychologiczne wynurzenia sfrustrowanej, siedzeniem w domu, baby. Czyli , jeśli nie macie jeszcze dość, będzie o hafcie.
   
Jakiś czas temu , zaczęłam wyszywać "Gęślareczkę" zwaną przez niektóre osóbki Lawendową Panią. Otóż, wyobraźcie sobie, udało mi się ją skończyć na swoje urodziny. Wkleję teraz, kilka fotek :




skończona, przed praniem.



zbliżenie na prawy górny róg.



zbliżenie na prawy dół.

  

zbliżenie na postać góra.



                     jeszcze raz - skończone - lepsze ujęcie - przed praniem.


             po wypraniu - nie prasowane - tak wygląda. 
  

          Kochani moi, jeśli mieliście na tyle cierpliwości, by dotrwać do końca, to bardzo dziękuję za czas, jaki mi poświęciliście, i proszę o wybaczenie za moje nieudolne fotki. Z biegiem czasu , może uda , mi się coś nadrobić w tym temacie. A teraz już zmykam , bo i tak długo, musieliście czekać na tego posta. 

    Dobrej nocki wszystkim życzę.

czwartek, 24 lipca 2014

Niespodziankowo, przyjemnie i niestety deszcz......

   Nie zamierzałam dzisiaj pisać posta, ale.....

   Wspomniałam wczoraj o planach mojego grzybiarza.  Tak się złożyło, że pokrzyżował je, padający cały dzień deszcz. Jednak, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kierownik z pracy męża, zakończył ich dniówkę wcześniej, bo około 13 -tej, / nie da się pracować w strugach deszczu /. Tym sposobem, mężuś wrócił wcześniej, robiąc po drodze zakupy. Kupił zamówione przez wnusia Doriana, czarne jagody / u nas mówi się na nie: borówki / , i zaraz je przetworzył, czyli :do małych słoiczków, nieco cukru i  do pasteryzacji. Będą  miały wnuczęta używanie, jak dostaną paczkę. To zamiast zbierania grzybów.

   Mnie natomiast, znowu odwiedził pan listonosz z przesyłką - niespodzianką , tym razem od Wiesi z bloga Marzycielka.  Jakiś czas temu, Wiesia zadeklarowała uczczenie mnie czymś za to, że stałam się obserwatorką jej bloga. Słowa dotrzymała i dzisiaj był właśnie ten dzień. Żeby nie trzymać Was w "ciekawości"  najpierw wkleję fotkę, to pokażę co mi się dostało....



     Wiesiu, jesteś Wielka. Wspaniałe ptaszysko, cudowna bransoletka, słodkości. To ostatnie, oczywiście zaraz poszło w posiadanie "domowego łasucha" czyli  męża, z racji iż dzieci w tym domku nie ma. Ja zadowolona z reszty  prezentu jaki mi pozostał. Wielkie dzięki Wiesiu. Jest jeszcze jeden powód tej mojej radości.
    W dniu, w którym wszystkie Anny będą świętowały swoje Imieniny, ja będę obchodziła urodziny, a które, to zgadnijcie. Powiem tylko, że "ani pełne,ani okrągłe,takie pośrodku". Kto pierwszy zgadnie, ma u mnie nagrodę -niespodziankę. Mam nadzieję, że nie będzie dla Was trudna. Więc do dzieła : zgaduj -zgadula.


       Mały hafcik z lamusa domowego wydobyty.

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie odwiedziny. Zapraszam do zgadywania.


     

sobota, 19 lipca 2014

Sezon w pełni, grzybków cd. i nieco o Lavender.

     Jest już dość późno, ale to mój czas na pisanie. Mąż już śpi, w TV  coś tam nadają, a ja próbuję ogarnąć to moje blogowanie.
    Zacznę od tego, że w środę zamieściłam post z następnego wypadu mężulka do lasu. Wszystko, ładnie opisałam, zamieściłam fotkę grzybków i tak modziłam po opublikowaniu, że wreszcie bezpowrotnie skasowałam.Dlatego, dzisiaj grzybków zdjęcia będą z trzech dni, środy, piątku i oczywiście z dzisiaj.
 
 środa, zbiór  wyłożony na stół kuchenny



piątek, w koszykach robione z góry przez męża stojącego na stole:



   jak widać na załączonym obrazku, uchwycił też moje opuchnięte nogi, a koszyków już mu zabrakło, więc wrócił z tym co uzbierał. Dobrą chwilę, kilka godzin zeszło, zanim je oczyścił, posortował, pokroił i część przeznaczył do suszenia, część do marynaty, inne na sałatki. Wieczorem zastanawiał się czy następnego dnia jechać, czy nie. 
     Jednak nie dało  mu zrezygnować z jazdy i dzisiaj skoro świt, godzina 4.30 już wybył do lasu.Jazda w jedną stronę to 30 km, tyle samo z powrotem. O 8 zadzwonił, że już wraca, bo ma już sporo, a i grzybów w lesie też jeszcze wiele zostało, tylko ma już dość, bo kiedy On to wszystko przerobi. 



Jak widać, tym razem koszy nie zabrakło, ale Małżonek poszedł po rozum do głowy i zrezygnował z dalszego zbierania. Wracając wstąpił do znajomych /rodzina, taka "piąta woda po kisielu"/ i kilka dorodnych prawdziwków dał Babci na sos grzybowy, za co dostał jajka od zielononóżek. Oczywiście znowu sita do suszenia, garnki na sałatki po cygańsku  i słoiki w ruch. Tak więc o grzybkach, na razie  będzie tyle, bo od poniedziałku, po tygodniowym urlopie wraca do pracy.

       W tym skasowanym poście była też moja Lawendowa gęślareczka, moje postępy w pracy nad nią.
Teraz ją zamieszczam, już w pionie, dla lepszej widoczności, bo wreszcie doszłam jak odwracać zdjęcia.


   Już coś niecoś wyraźniejsza, niż poprzednio, ale jeszcze sporo jej brakuje, zwłaszcza że część kolorów mimo przelicznika zamiany DMC na Ariadnę, dobieram sama. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
     

 Dla pocieszenia oczu zamieszczam też  "szufladowca", Ostatnią wieczerzę  z Haftów Polskich, jej wymiary to: 30 cm na 58 cm oczywiście na kanwie 18, Ariadna 1 nitka.

   I jak Wam się podoba?

   Miłej niedzieli ze słońcem w rodzinnym gronie, lub na urlopie Wam życzę.
   
   Do następnego z Wami spotkania zapraszam.