Pokazywanie postów oznaczonych etykietą masa solna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą masa solna. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 stycznia 2013

Tak sobie czekam i czekam, aż osoby, do których ostatnio wysyłałam jakieś moje twory dadzą znać, że poczta JUŻ uporała się ze świętami i realizuje zlecenia bieżące i przypomniało mi się, że ja sama mam o wiele większe tyły niż poczta i na przykład nie pokazywałam Wam jeszcze moich tegorocznych ozdób na choinkę z masy solnej przypominających trochę pierniczki (dodałam kakao i na początku były bardzo ciemne, ale w procesie suszenia sól wylazła na wierzch i zrobiły się takie jakby brązowe ale pobielone).
Przepraszam, że zdjęcia takie porozwalane po poście, ale blogger mnie znów nie słucha. Spróbuję później poprawić.



To jedne z moich ostatnich solniaków, bo po pierwsze przy Gabi dużo łatwiej wziąć się za szydełko niż robić cały ten mączno-solny bałagan, a po drugie... już mi się trochę "przejadło", chyba czas na coś innego. Jeszcze tylko mam w planach powtórzyć coś, co robiłam na prezent - koniki na biegunach z masy solnej. Moim zdaniem bardzo fajna dekoracja na święta. Jak znajdę później chwilę, to dorzucę trochę nieudane zdjęcie tych poprzednich. A tearaz już naprawdę muszę uciekać! Miłej niedzieli!

edit:
zdjęcie koników. Niewyraźne, ale może coś tam można na nim wypatrzyć. Było robione w czasie, kiedy robiłam sto rzeczy na raz i nigdy nie miałam czasu, żeby je sfotografować. Zresztą, powoli to zaczyna być normą ;)




piątek, 30 listopada 2012

Anioł z reniferem

Dziękuję za Wasze wsparcie w sprawie ząbkowania :) Myślę, że i tak mamy bardzo dzielną córkę, która stosunkowo dobrze znosi ten trudny czas. Ciągle muszę sobie przypominać, że naprawdę mam wielki Skarb, za który jestem chyba za mało wdzięczna.
W temacie rękodzielniczym coś, czego dawno już nie było, czyli masa solna. W końcu okres przedświąteczny sprzyja powrotom do lepienia. Nie mogę się doczekać, kiedy będę lepić razem ze Szkrabem :).


czwartek, 19 lipca 2012

aniołki i o tym, jak nam fajnie :)

Dawno temu pokazywałam te aniołki w stanie surowym. Zdecydowałam się je jednak pomalować i myślę, że źle na tym nie wyszły.





Masa solna na jakiś czas poszła w odstawkę. Najpierw wyprowadzka, potem sprzątanie po remoncie, a wreszcie pojawienie się Szkraba pociągnęły za sobą zmiany (z którymi mi dobrze :)). Jedyną rzeczą, którą teraz powoli dłubię, jest szydełkowa żyrafka dla Szkrabka. Żółty kłębek leży zawsze w pobliżu miejsca do karmienia, ale nie często udaje mi się po niego sięgnąć. Jakby Malutka wiedziała, że nie skupiam się wtedy w pełni na niej. Ale jednak są takie chwile jak ta wczoraj, kiedy udało się połączyć karmienie, robienie na szydełku i.. jeszcze coś: słuchanie książki czytanej przez P.
To słuchanie / czytanie to taka nasza mała tradycja. Kiedy po porodzie wróciłam do domu, chcieliśmy zapewnić Małej trochę ciszy i spokoju, dlatego prosiliśmy wszystkich, żeby nie odwiedzali nas przez pierwsze dwa tygodnie. Zamiast tego spędzaliśmy razem możliwie dużo czasu, a przy karmieniu Tata czytał nam książkę :). Teraz P. pracuje, ale czasami po pracy nadal nam czyta. Bardzo lubię te chwile.

wtorek, 10 kwietnia 2012

o Wielkiej Nocy zza światów


Święta, święta i... dalej święta :)
Ponieważ trwa Oktawa Wielkiej Nocy, pozwolę sobie zauważyć, że post i życzenia nie są wcale spóźnione ;)
Przepraszam, że nie zaglądałam tu wcześniej, ale dosłownie nie miałam na to szans... Wielki Tydzień minął mi niepostrzeżenie. Zwłaszcza pierwsze trzy dni. Ale w święta intensywnie myślałam o moich kochanych zaglądaczach i dla nich napisałam post ... w notatniku. Od środy do wczoraj w zasadzie nie miałam dostępu do internetu, dlatego pozwalam sobie wkleić go teraz:

8.04.2012r.
Witajcie, piszę z obczyzny, to znaczy, mam komputer, ale nie mam dostępu do sieci, więc post pójdzie z opóźnieniem...
[dygresja: co przypomina mi dawne czasy, kiedy to pisało się listy...
w zasadzie dziś też nic nie stoi na przeszkodzie, żeby je pisać. A nawet czasem zdarza mi się jakiś dostać... więc
dlaczego nagle narzekam na czasy?? zupełnie bez sensu...]

Ale ja nie o tym. Dziś jest Wielkanoc. Ostatnie dni były dla mnie niezwykłe. Dowiedziałam się czegoś nowego o sobie, a przede wszystkim o tym, kim jestem w oczach Boga. Wyjechaliśmy z P. na krótkie rekolekcje i był to (jak zwykle) zaskakująco dobry, przemieniający czas.
I jeśli myślę o tym, czego chciałabym Wam życzyć, to właśnie tego, żebyście doświadczyli tego, co ja to znaczy, że jesteście kochani i że codziennie jest miejsce na to, żeby zaczynać od nowa.

Jest wiele rzeczy, które chciałabym Wam pokazać i zrobię to, jak tylko wpadnie mi w łapki sieć (albo ja wpadnę w macki sieci...). A tymczasem pozdrawiam gorąco... zza światów ;).

 ps. na zdjęciu baranek z masy solnej w moim pierwszym koszyku z materiału uszytym według tego kursu.

sobota, 17 marca 2012

Stan surowy

Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie życzenia i gratulacje pod ostatnim postem! Jest mi niesamowicie miło, tym bardziej, że odezwały się osoby, które zaglądają, ale zazwyczaj nie komentują. Dziękuję!

A teraz przedstawiam nowe aniołki przed malowaniem. Zrobiłam je i nie mam serca malować, bo takie surowe mają swój urok...





piątek, 9 marca 2012

aniołek z serduchem

Pod ostatnim masowym postem ktoś napisał w komentarzu: wielki plus za kolory (tzn. za surową masę bez dodatku farb). Ciekawe, czy ta kolorowa wersja też Wam się spodoba...



wtorek, 6 marca 2012

Post masowy

Nie cierpię postów zaczynających się od: przepraszam, że nie było mnie tak długo. Ciekawe, czemu u mnie pojawiają się z tak beznadziejną częstotliwością?! Pytanie to musi na razie zostać bez odpowiedzi, ale... znajdę ją i jeszcze Wam pokażę!
A zanim to nastąpi, wrzucam masowo wytwory z masy, które powstały już dawno temu i nie wiedzieć czemu zagubiły się w blogowej czasoprzestrzeni...


ten biedaczek zupełnie pomarszczył się w piekarniku. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego - miał polecieć w świat, ale zostanie ze mną:




sobota, 28 stycznia 2012

z koleżanką

Renowacji ciąg dalszy. Niebieski aniołek  dostał kokardy i... koleżankę ;). Oba jeszcze przed lakierowaniem. Może później uda mi się wrzucić zdjęca "po". Tym czerwonym nie jestem zachwycona, ale zdjęcie wrzucam. Mam nadzieję, że za kilka lat przejrzę je sobie i uśmiechnę się do siebie, jakie zrobiłam miłe postępy ;)...



piątek, 27 stycznia 2012

choinka (czyli post na czasie ;))

Czy macie jeszcze w domach choinki? Moi rodzice mają. Odkąd pamiętam, w naszym domu rodzinnym był jakiś dobry klimat dla choinek - stały zawsze aż do lutego. Nasza niestety padła i trzeba było ją rozebrać. A szkoda, bo miała dla mnie duże znaczenie. P. przywiózł ją w tajemnicy przede mną, kiedy byłam już u rodziców (spędzaliśmy tam święta, ale ja pojechałam wcześniej) i utrzymywał, że skoro nie spędzamy świąt w domu, to choinka nie jest nam potrzebna...taaa... 
To tak, żeby ocalić od zapomnienia (przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłam je na szybko i pod światło... no i nie mam zdjęcia całości, tylko takie fragmenty niestety):




czwartek, 26 stycznia 2012

kolor powrócił!

Założyłam sobie, że przez najbliższe miesiące dokończę różne zaczęte wcześniej projekty. Obiecałam sobie solennie, że nieudane twory wylądują w koszu. Czy te należą do udanych, jeszcze pomyślę (nie oczekuję komentarzy w tej sprawie). W każdym razie był to jakiś krok w dobrą stronę. Przejrzałam stare aniołki i kilka trafiło pod pędzelki. Reszta zasiliła kompost. Też dobry uczynek.
Prezentuję w kolejności powstawania (od najnowszego):



Ten ostatni maluch cierpi na przerost włosów, ale na swoje usprawiedliwienie ma to, że powstawał ponad rok temu, kiedy jeszcze nie za bardzo wiedziałam, jak zrobić porządną masę solną.

czwartek, 19 stycznia 2012

Ciężki żywot "artysty"...

Ale miałam ubaw, czytając komentarze pod ostatnim postem ;). Na choince wisiały reniferki (ew. łosie). Ciekawe, że niektórym kojarzą się z aniołkami?! 
Ale chyba muszę popracować nad formą jednak ;). Następnego dnia po tamtej sytuacji z koleżanką rozmawiałam z P.:
P: - No, bez przesady. Przecież one są zupełnie inaczej zrobione. Chociaż... (patrząc na aniołka) jakby tak spojrzeć na ten zaczep...
Ja: - To jest aureolka.
P: - A...aureolka?!!
 ***

 Dostałam wiecej zdjęć mojej szopki z masy solnej (dla ułatwienia: po lewej Maryja, po prawej Józef, na pierwszym planie Dzieciątko :P):

piątek, 13 stycznia 2012

co to?

Ostatnio była u mnie koleżanka. Dopadła choinki, zobaczyła twór taki, jak prezentowane poniżej i krzyczy: 
-ooo... łoś! To znaczy... renifer ... czy aniołek?


wtorek, 10 stycznia 2012

bieda, panie...

Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem! Chciałam mimo wszystko urozmaicić Wam czytanie, ale twór maszynowy made by łucznik wziął się wypiął, nie wyszedł i wylądował w koszu.
Dlatego będzie znów "biednie", jak napisała Asica... (fajne określenie :)).


 

niedziela, 8 stycznia 2012

monotonnie

Czy nie znudziła się Wam jeszcze ta dwukolorowa masa i juta? Ja ją bardzo polubiłam i na razie nie planuję rozstania, więc gdyby ktoś miał dosyć, zapraszam tak za dwa miesiące :) Ale mam też dużo innych rozgrzebanych rzeczy, więc jak dokończę, to przerwę ten monotematyczny ciąg...



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...