Przepraszam, że zdjęcia takie porozwalane po poście, ale blogger mnie znów nie słucha. Spróbuję później poprawić.
To jedne z moich ostatnich solniaków, bo po pierwsze przy Gabi dużo łatwiej wziąć się za szydełko niż robić cały ten mączno-solny bałagan, a po drugie... już mi się trochę "przejadło", chyba czas na coś innego. Jeszcze tylko mam w planach powtórzyć coś, co robiłam na prezent - koniki na biegunach z masy solnej. Moim zdaniem bardzo fajna dekoracja na święta. Jak znajdę później chwilę, to dorzucę trochę nieudane zdjęcie tych poprzednich. A tearaz już naprawdę muszę uciekać! Miłej niedzieli!
edit:
zdjęcie koników. Niewyraźne, ale może coś tam można na nim wypatrzyć. Było robione w czasie, kiedy robiłam sto rzeczy na raz i nigdy nie miałam czasu, żeby je sfotografować. Zresztą, powoli to zaczyna być normą ;)