Macie swoje ulubione schematy kolorystyczne? Ja mam. Odkąd pamiętam nasza sypialnia była w
połączeniach bieli i niebieskiego a przedpokój w zieleni. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale zawsze
kiedy myślę o moim domu to poszczególne pomieszczenia wyobrażam sobie w
konkretnej palecie kolorów. Takich w których ja i moja rodzina czujemy się
komfortowo.
Wiatrołap naszego domu w chwili gdy go zobaczyliśmy po raz
pierwszy był pomalowany kolorem określanym przez moją koleżankę jako „majtkowy
róż”. Zupełnie nie nasza bajka. Od razu
wiedzieliśmy że pójdzie do przemalowania. „Majtkowy róż” kojarzył nam się z
pokojem dziennym pierwszego mieszkania, gdzie występował w towarzystwie
różowo-fioletowej wykładziny dywanowej i naprawdę musiałam się nagimnastykować
aby zmienić kolor i wystrój pokoju nie zrywając wykładziny (bo na nową młodego
małżeństwa na starcie nie było stać). Ech, to były czasy...
"Majtkowy" pożegnaliśmy bez żalu i pomalowaliśmy ściany na zielono, wstawiliśmy ikeowskie bukowe kubiki i przez kilka lat wyglądało u nas tak:
Wieszak na kurtki zrobiłam z zabejcowanej gałązki wyciętej ze sklejki i kilku haczyków.
"Majtkowy" pożegnaliśmy bez żalu i pomalowaliśmy ściany na zielono, wstawiliśmy ikeowskie bukowe kubiki i przez kilka lat wyglądało u nas tak:
Wieszak na kurtki zrobiłam z zabejcowanej gałązki wyciętej ze sklejki i kilku haczyków.
Taką samą zieleń mieliśmy wcześniej w mieszaniu i chyba
podobała się dzieciom, bo pewnego zimowego popołudnia nasza najstarsza latorośl (wówczas 3 letnia)
domalowała ciemnozieloną kredką świecową więcej „trawki”. Malowała zamaszyście od podłogi do mniej
więcej metra wysokości, bo tylko tak wysoko sięgała ręką. Zmywanie dwóch metrów
kwadratowych „trawy” zajęło nam wtedy kilka godzin i zużyliśmy dwie butelki
benzyny ekstrakcyjnej.
W domu na szczęście dziecięce zapędy do malowania nie objęły malowania fresków na ścianach. Wiatrołap spokojnie przetrwał w takim stanie jak na zdjęciach kilka lat i dopiero ubiegłoroczny remont na dole i przemeblowanie pokoi na górze spowodowało, że postanowiliśmy idąc za ciosem zmienić też charakter wiatrołapu. W mojej wyobraźni pojawiły się szwedzkie i angielskie przedpokoje wyłożone boazerią. Marzyła mi się pojemna szafka na buty i ławka albo stołeczek na którym można przysiąść aby zdjąć obuwie. Nasze kurtki i płaszcze trzymamy w szafach wnękowych w przedpokoju, więc w wiatrołapie chciałam mieć tylko prosty wieszak na kurtki gości i jakąś półeczkę na czapki i szaliki. Obmierzyliśmy pomieszczenie i poprosiliśmy kilka firm o kalkulację kosztów. Wiatrołap jest mały i ma trzy otwory drzwiowe rozmieszczone na trzech ścianach, co jak się okazało niesamowicie podbijało cenę, bo ilość prostych kawałków ścian była mała w porównaniu z ilością narożników do obrobienia. Kalkulacje fachowców opiewały na spore sumy i w końcu postanowiliśmy położyć boazerię samodzielnie. Kupiliśmy gotowe elementy z mdf w Leroy Merlin i po docięciu na wymiar przykleiliśmy do ścian. Wybraliśmy boazerię, którą kupuje się w paczkach razem z listwą górną i dolną. Do wykończenia narożników użyliśmy odpowiednio wyprofilowanej listwy z mdf z innego systemu boazeryjnego. Wiatrołap nareszcie zaczął wyglądać tak jak w naszych planach.
W domu na szczęście dziecięce zapędy do malowania nie objęły malowania fresków na ścianach. Wiatrołap spokojnie przetrwał w takim stanie jak na zdjęciach kilka lat i dopiero ubiegłoroczny remont na dole i przemeblowanie pokoi na górze spowodowało, że postanowiliśmy idąc za ciosem zmienić też charakter wiatrołapu. W mojej wyobraźni pojawiły się szwedzkie i angielskie przedpokoje wyłożone boazerią. Marzyła mi się pojemna szafka na buty i ławka albo stołeczek na którym można przysiąść aby zdjąć obuwie. Nasze kurtki i płaszcze trzymamy w szafach wnękowych w przedpokoju, więc w wiatrołapie chciałam mieć tylko prosty wieszak na kurtki gości i jakąś półeczkę na czapki i szaliki. Obmierzyliśmy pomieszczenie i poprosiliśmy kilka firm o kalkulację kosztów. Wiatrołap jest mały i ma trzy otwory drzwiowe rozmieszczone na trzech ścianach, co jak się okazało niesamowicie podbijało cenę, bo ilość prostych kawałków ścian była mała w porównaniu z ilością narożników do obrobienia. Kalkulacje fachowców opiewały na spore sumy i w końcu postanowiliśmy położyć boazerię samodzielnie. Kupiliśmy gotowe elementy z mdf w Leroy Merlin i po docięciu na wymiar przykleiliśmy do ścian. Wybraliśmy boazerię, którą kupuje się w paczkach razem z listwą górną i dolną. Do wykończenia narożników użyliśmy odpowiednio wyprofilowanej listwy z mdf z innego systemu boazeryjnego. Wiatrołap nareszcie zaczął wyglądać tak jak w naszych planach.
Pomalowaliśmy boazerię farbą Byta-yta w kolorze „Morska
zieleń” i zawoskowaliśmy.
Teraz trzeba było zdecydować co ze ścianą nad boazerią. Dawno temu pod wpływem impulsu kupiłam jedną, ostatnią rolkę amerykańskiej tapety w delikatną kratkę z zielonych liści rozmieszczonych na białym tle. Wzór pasowałby idealnie, ale rolka to było stanowczo za mało. Szybki rajd po marketach budowlanych uświadomił nam , że w kwestii kolorów najwyraźniej idziemy pod prąd wszelakich trendów, bo tapet w zieleni było mało i nie robiły na nas większego wrażenia. W końcu wybraliśmy dwie najbardziej pasujące i przymierzyliśmy do ściany. Szału nie było.
Teraz trzeba było zdecydować co ze ścianą nad boazerią. Dawno temu pod wpływem impulsu kupiłam jedną, ostatnią rolkę amerykańskiej tapety w delikatną kratkę z zielonych liści rozmieszczonych na białym tle. Wzór pasowałby idealnie, ale rolka to było stanowczo za mało. Szybki rajd po marketach budowlanych uświadomił nam , że w kwestii kolorów najwyraźniej idziemy pod prąd wszelakich trendów, bo tapet w zieleni było mało i nie robiły na nas większego wrażenia. W końcu wybraliśmy dwie najbardziej pasujące i przymierzyliśmy do ściany. Szału nie było.
Co tu robić, co tu robić… Czas leci, wiatrołap
niedokończony, pomysłu na to skąd wziąć ładną tapetę brak. Zaryzykowaliśmy
położenie tej jednej rolki, która najbardziej nam się podobała. Wyzwanie było
naprawdę wielkie, bo jak byśmy nie mierzyli zawsze nam wychodziło, że
zabraknie. Na wstępie założyliśmy, że w miejscu gdzie na ścianie będzie wieszak
i połka tapety nie kładziemy. Tam gdzie
było można sztukowaliśmy z kawałków odciętych jako odpady w innych miejscach.
Udało się wytapetować ścianę, ale na wnękę drzwiową zabrakło. Szybka burza
mózgów i wymyśliliśmy, że pomalujemy ją w kolorze boazerii i na zewnątrz
dorobimy obramowanie z drewna. Pomysł
był genialny, wnęka wygląda stylowo a my możemy się cieszyć nowym wyglądem
wiatrołapu.
Stałe miejsce w wiatrołapie znalazł stołeczek zmontowany
przeze mnie podczas warsztatów prowadzonych przez grupę projektową Tabanda.
Pierwotnie, podczas warsztatów zawoskowałam siedzisko w kolorze jeans. Tu
niespecjalnie pasował ciemnogranatowy trójkąt na surowych bukowych nóżkach,
więc pociągnęłam dół białym woskiem Allback a górę ciemnoszarą farbą Amazona
(Leigrijs).
Teraz czeka mnie jeszcze tylko zamówienie półki na czapki i
wieszaka na kurtki.
P.S. wybaczcie jakość niektórych zdjęć - wiatrołap jest mały i trudno nabrać odpowiedniej perspektywy do robienia zdjęć a pogoda nie rozpieszcza nas dużą ilością światła słonecznego
P.S. wybaczcie jakość niektórych zdjęć - wiatrołap jest mały i trudno nabrać odpowiedniej perspektywy do robienia zdjęć a pogoda nie rozpieszcza nas dużą ilością światła słonecznego