DOM Z PAPIERU



Pokazywanie postów oznaczonych etykietą R.Ziemba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą R.Ziemba. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 stycznia 2014

Pożegnaliśmy Poetę Książki

Tak Anna Kamieńska nazwała Ryszarda Ziembę - rzeszowskiego miłośnika i oprawcę książek w jednym. Oprawcą nazwał się Mistrz sam. Też celne słowo, wszak był introligatorem. Te wszystkie określenia to wciąż mało, by pokazać światu tę wybitną postać. [źródło zdjęcia - Internet]

Kilkadziesiąt lat temu zobaczyłam w telewizji miniaturowe książeczki, które mieściły się na paznokciu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będę miała to szczęście i zobaczę na własne oczy  artystyczne cuda oraz posłucham z ust autora historii o formach książki i jej oprawach na przestrzeni wieków. Rozwijał przed słuchaczami papirusy, zwoje, rozkładał kasety ukrywające skarby. Mówił o technikach, materiałach. Nieprawdopodobne! Książki kochał nad życie. Ta pierwsza wspomniana to O Janku Wędrowniczku Marii Konopnickiej, która przeszła drogę ucieczki z Ukrainy do Rzeszowa i pozostała z nim do końca, nieoddana do biblioteki. Każdą książkę uważnie czytał i dobierał oprawę zgodnie z zamysłem, np. dla Leśmiana zarezerwował mech, bursztynową klamrę... Może sami zgadnijcie, jak może wyglądać Słownik pijacki Juliana Tuwima? Ukochał też Miłosza i mało kto wie, że noblista złożył "cichą" wizytę panu Ziembie. W skromnym mieszkanku w bloku spędził niemal sześć godzin, podziwiając dzieła sztuki. Zachęcam do obejrzenia unikatowej kolekcji. Niestety tylko na ekranie komputera. Żal mój wielokrotny, bo odszedł Wielki Człowiek (4 stycznia), a już jego kolekcja opuściła Rzeszów. Czy w stolicy Podkarpacia nie było miejsca dla tak zacnych pamiątek? 

Dziś kiermasz rozmaitości, bo mam więcej chęci na czytanie niż pisanie. Czyli skrót.
Zofia Posmysz Pasażerka i Wakacje nad Adriatykiem. 
Jak widać, tematyka lagrowa mnie nie opuszcza. Nieopatrznie otworzyłam Pasażerkę, a tam zdanie:
- Widzisz, on w czterdziestym piątym trafił z armią wprost do Dachau. Rozumiesz, mógł wynieść pewien uraz. Wyniósł go zresztą z pewnością, skoro do dziś przechowuje w charakterze pamiątki torebkę damską zrobioną, wiesz z czego? Z ludzkiej skóry. [s.22]
Autorka wie, o czym pisze. Sama przeszła przez obozowe piekło. Jej wspomnienia z Auschwitz powstały dopiero kilkanaście lat po wojnie, jednak na tyle wcześnie, żeby  mówić jeszcze o państwie niemieckim i języku niemieckim, którym posługują się Niemcy. Brak wszechobecnych dziś nazistów. Annelise spotyka na statku Amerykanina, który skory jest do roztrząsania niemieckich grzechów. I gdy ona obserwuje tajemniczą pasażerkę, ten z jej mężem toczy gramatyczny spór o stronę czynną i bierną. Czy dziś w symbiozie w niemieckiej duszy żyją zgoda na zbrodnię i deklarowana wola odrodzenia narodowego? Czy winni są wszyscy oprócz więźniów kacetu? Przecież aktywnie współdziałali w zbrodni, korzystali z niej. Cały naród karmił się triumfami Niemiec, upajał się zwycięstwem i nadzieją na światowe imperium. Ilu ludzi mogło wiedzieć, że cel Rzeszy był zbrodniczy? Nie uda się rozmówcom uciec od upiorów  tamtych lat. Moc pytań i jeszcze więcej tematów do dyskusji. Polecam książkę lub film pod tym samym tytułem. Wartościowe. A Wakacje nad Adriatykiem niech nie zwiodą nikogo sielankowym tytułem. Bo wystarczy, że na plaży ktoś zawoła - Berto! - i bohaterce zapada się grunt pod nogami. Wraca koszmar beztwarzowych głów, marsze cieni w pasiakach, stójki, ujadanie psów, karna kompania... Bezbronna, wydana na pastwę myśli... Wspomnień obozowych ciąg dalszy.

Jeszcze jedna rzecz, która pochłonęła mnie bez reszty. To tysiące stron tygodnika "Prosto z mostu".[dostępny tu
Zainteresowanie tym czasopismem literacko-artystycznym wynikło z nagonki, jaką rozpętały dzisiejsze siły, przypisujące twórcy i redaktorowi - Stanisławowi Piaseckiemu - skrajny nacjonalizm, wściekły antysemityzm... Otwieram kolejne egzemplarze i widzę jedynie kopalnię wiedzy  o dwudziestoleciu, o życiu kulturalnym tego okresu. Stałe rubryki budzą podziw: proza artystyczna, reportaże i wywiady, satyra, kroniki (tydzień literacki, kulturalny, teatralia, ruch wydawniczy, z prasy emigracyjnej...), ilustracje, karykatury... Z wypiekami czytam ankiety Jaką najciekawszą książkę przeczytałem w tym roku? - warto by takie pytanie zadać dzisiejszym celebrytom. Rozśmiesza do łez rubryka Ryżową szczotką. Tu o procesach redakcji, tam o ostatnich chwilach Szymanowskiego. Powieści w odcinkach, tak dziś trudno dostępne, zmarginalizowane milczeniem. Może dojdę i do tekstów tak gęsto cytowanych przez współczesnych dziennikarzy, ale po ich atakach można odnieść wrażenie, że cała zawartość tygodnika nadaje się jeno do latryny. Teraz wiem, że ktoś chce nas odciąć od bogatego źródła. Mamy czytać u dzisiejszych autorów, jak widzą XX lecie, ale broń Boże nie powinniśmy cenić relacji świadków tamtej epoki, a już absolutnie, jeśli zalatują patriotyzmem (czytaj - narodowcami).

Chyba nieprędko wrócę do współczesności. Wszak kocham wszystko, co stare...