DOM Z PAPIERU



Pokazywanie postów oznaczonych etykietą M.Zagańczyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą M.Zagańczyk. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 lipca 2015

Toskania - tam, gdzie czas się zatrzymał...

Wróciłam z królestwa winorośli, oliwek, cykad i cyprysów oraz kamieni zjadanych przez czas... Trudno  przekazać paletę włoskiego pejzażu, dlatego oddaję głos mistrzom słowa.
"Za każdym razem przystaję, aby wpatrywać się w ten widok. Wokół brak nowych domów, szerokich dróg wytyczonych między pagórkami. Wszystko trwa, jakby zmiany dotyczyły tylko świata, z którego przybywam, przynosząc nowe troski i zmartwienia. Ten widok toskańskiej doliny jest dla mnie wzorem doskonałości i znakiem chwil szczęśliwych. W dni jesienne i zimowe noszę go w pamięci jak talizman i szukam dla niego godnego odpowiednika wśród północnych pejzaży." - M.Zagańczyk

"Najpiękniejsza droga do doliny prowadzi wąską szosą z Montepulciano.[...] Gdzieniegdzie maki i róże tuż przy rzędach winorośli, plamy delikatnych kolorów wśród połaci zieleni, naturalny czujnik wychwytujący dolegliwości winnej łozy. Trudno wyobrazić sobie piękniejszy system alarmowy, choć wysyłane przez niego sygnały nie są dla wszystkich czytelne. Traktuję więc obecność róż jako jeszcze jeden ornament, wpisany w i tak już piękny tutejszy krajobraz." -j.w.
"Wyspy mają dla mnie jakąś tajemniczą siłę, coś, co przyciąga, każe myśleć o sobie, pozwala z dystansu patrzeć na świat. W dzieciństwie wydawały mi się trochę nierealne, należały do królestwa baśni. W atlasach, które chętnie przeglądałem, były najczęściej niewielką plamą pogrążoną w błękicie. Marguerite Yourcenar mawiała, że każda wyspa jest wszechświatem w miniaturze." - j.w.
"W Sienie - najbardziej średniowiecznym mieście włoskim. [...] Siena jest miastem trudnym. Słusznie porównywano ją do tworów przyrody - meduzy lub gwiazdy. Plan ulic nie ma nic wspólnego z "nowoczesną" monotonią i tyranią kąta prostego. Plac ratuszowy (jeśli tak można postponować siedzibę rządu), zwany Il Campo, ma kształt organiczny - przypomina wklęsłą stronę muszli. Jest to na pewno jeden z najpiękniejszych placów na świecie, niepodobny do żadnego innego i dlatego trudny do opisania. Otaczają go półkolem pałace i domy, a czerwień starych cegieł ma kolor zbladłej purpury. Ratusz składa się z trzech doskonale zharmonizowanych brył, przy czym część środkowa jest o piętro wyższa. [...]
W czasach arystokratycznych możne rody szukały koligacji z mistycznymi bohaterami, potem gust ten przejęły demokratyczne miasta, wymyślając sobie znakomitych założycieli. Bujna wyobraźnia kazała sieneńczykom wywodzić się od Seniusza, jednego z synów Remusa, który miał się tu schronić przed gniewem swego stryja, założyciela Rzymu. Tej legendzie zawdzięcza Siena symbol - wilczycę." - Z.Herbert 
"Katedra stoi na najwyżej położonym placu i jest jak wzniesiony w górę biało-czarny herb miasta i jak śpiew, który wzlatuje i spada kaskadą rzeźb, lazurowych łuków i złotych gwiazd. Po lewej stronie piękna wieża - oparta o powietrze włóczni anioła." - j.w.
"W połowie drogi między Perugią a Florencją Arezzo. Miasto przywarte do wzgórza z kamienną czapą cytadeli. Tu urodził się syn florenckiego uchodźcy, Petrarka, który po latach odkrył ojczyznę wygnańców - filozofię, a także Aretino, którego język ranił żyjących i zmarłych i tylko o Bogu nie mówił źle, tłumacząc się tym, że go nie zna. Kościół św. Franciszka jest ciemny i surowy. Trzeba przejść całą ogromną sień mroku, aby dotrzeć do chóru i jednego z największych cudów malarstwa wszystkich czasów.
Cykl czternastu fresków, Legenda Krzyża, malował Piero della Francesca między rokiem 1452 a 1466, a zatem w okresie swej pełnej dojrzałości. Temat zaczerpnięty jest z apokryficznej ewangelii Nikodema i ze Złotej legendy Jakuba de Voragine."-j.w.

"Sienę porównują do gwiazdy, bo rozłożyła się na pagórkach, poprzerywanych parowami, jakby na promieniach - pisał Kazimierz Chłędowski, rozpoczynając swoją książkę poświęconą miastu założonemu podobno przez synów Remusa. Siena jest bliska polskiemu czytelnikowi. Pisali o niej najwięksi: Herbert, Miłosz, Herling-Grudziński. Sieneńskie campo w kształcie muszli jest niby koncha złocista, znaleziona na brzegu morza przez dżina, niby muszla, z której u Botticellego rodzi się Wenus (Iwaszkiewicz). Bliski jest mi również fragment Notatników Alberta Camusa wybrany przez Joanną Guze: Kiedy będę stary, niech mi będzie dane znaleźć się po raz ostatni na tej drodze do Sieny, z niczym nieporównywalnej, i umrzeć tam w rowie, i niech dookoła mnie będzie tylko dobroć nieznanych Włochów, których kocham." - A.Szczuciński
"Radosne popołudnie w Pienzy. Miasteczko leży na uboczu, zapomniane. Muratow nazwał je cieniem miasta, nie chciał w nim zostać nawet przez kilka dni. [...] Na pustych ulicach Pienzy tańczy wiatr, zabawiając miasteczko przed snem. To właśnie w Pienzy zobaczyłem wyraźnie, że pisanie o Włoszech, o włoskich podróżach jest zdawaniem samemu sobie relacji z tego, co w życiu ważne, istotne, piękne. Robieniem notatek, szkicem do rysunku. Zapisami na marginesach cudzych dzieł." - A.Szczuciński 
"Arno, płynie tu już bliskie ujścia, majestatycznym prądem, przechodzi się przez most i zupełnie na końcu, w północno-zachodnim kącie miasta znajduje się ów jedyny w świecie kompleks urbanistyczny, owe koronkowe budynki rozstawione jak dziecinne zabawki na szmaragdowej murawie wielkiego trawnika. Są to baptysterium, katedra, krzywa wieża, wszystko stojące w harmonijnych interwałach, plac ograniczony jest murami Campo Santo. Kompozycja tak zharmonizowana, tak obmyślana, jak to stworzyć może jedynie przypadek." - tak Pizę widział J.Iwaszkiewicz.
"Wędrówka po San Gimignano należała do najmilszych wspomnień z moich podróży - bo jednocześnie były to wielkie odkrycia. Odkrycia spraw i rzeczy, które już na zawsze stawały się moją własnością. [...] Włóczyłem się naokoło San Gimignano w tym bardzo specyficznym pejzażu, między gajami oliwnymi, gdzie młode oliwki o płomienistych zakończeniach gałązek i wysokie, od połowy pnia dopiero opierzone czarnymi piórami cyprysy." - j.w.
"Przyjść na plac Signorii, usiąść na stopniach Loggii i spojrzeć na surową bryłę Starego Pałacu; dostrzec funkcjonowanie organizmu, jakim była Florencja, tworzącego i rzemiosło, i sztukę, i politykę, wielkość i pomyłki, moc i przemoc.[...] Na ulicach Florencji zobaczyłem, jak historia sztuki przemienia się w żywą materię." - W.Karpiński
"W dolinie wszystko wydawało mi się nowe, nieznajome i piękne. Przede wszystkim barwy ziemi, jakich dotychczas nie znałem. Przeważały brązy, od delikatnego beżu po ciemne, niemal czarne plamy. Pierwszy widok Toskanii różnił się od moich wyobrażeń. Wzgórza o łagodnych zboczach wyglądały tak, jak gdyby nieznany restaurator przykrył je grubo tkanym lnianym obrusem. Tylko gdzieniegdzie dumnie wyprostowane cyprysy i małe, poskręcane krzaki winorośli wprowadzały nieco zieleni." - M.Zagańczyk 
"Przystaję, aby nacieszyć się słońcem, popatrzeć na wzgórza, przypomnieć sobie chwile spędzone w podróży i na długo zaczerpnąć oddechu. Nigdy nie wiem, kiedy znów powrócę, co wydarzy się w przerwie między wyjazdami." - j.w.

Oto książki, z których zaczerpnęłam cytaty. Żegnam się z Toskanią, sączę chianti, czytam dalej...

niedziela, 28 października 2012

W mieście królów i książek

Czekałam na nie cały rok - Targi Książki w Krakowie. I znów wchodzę w przyjazny świat wypełniony książkami i ich autorami. Z każdym rokiem ciekawiej. Teraz głównie z powodu blogowych spotkań. Może chronologicznie...
Pierwsze spotkanie - gdy jeszcze "normalnie" można spacerować i delektować się książkowym światem - z Jolantą Kwiatkowską. Kiedyś czytałam Jesienny koktajl, teraz przewrotnie wybrałam Przewrotność dobra.  Przemiła, dłuższa pogawędka! Później już będzie wszystko w biegu.




 Czekałam niecierpliwie na to spotkanie! Bardzo lubię widzieć twarz rozmówcy, czego nie dają mi blogi, stąd moja radość wielokrotna, że zobaczyłam Martę. Wspaniale, że udało się jej zaistnieć medialnie z cudownym paryskim blaskiem.
- Marto, uśmiecham się nadal, gdy patrzę na zdjęcie. Mam nadzieję, że zatańczę na twoim kawałku podłogi otulona magią słów:)



Tłum gęstniał z każdą minutą. Dobiegłam do sali seminaryjnej, żeby przysłuchać się rozmowom blogerów. Sala wypełniona, bo i temat intrygujący. Czy można znaleźć punkty wspólne dla recenzji zawodowych, akademickich, uważanych za profesjonalne i dla naszych - blogowych? Czy może blogerzy szkodzą krytyce literackiej? Temat wracał wielokrotnie na portalach, więc i tutaj trwała dyskusja. Nawet dostawiali na podium krzesełka blogerzy z sali. Szkoda, że nie każdy przedstawiał się chociażby nickiem! Wiedziałam, że będzie Anek, bo zwiastowała ten dzień na blogu.
- Aniu, miło było cię zobaczyć! Taką żywą, normalną dziewczynę, a nie papierową. Dla mnie takie spotkania są bezcenne!
Potem Ania wskazała mi Engę, a za chwilę stanęłam oko w oko z Prowincjonalną nauczycielką. I tak przez moment stałyśmy - trzy prowincjonalne nauczycielki. Dziewczyny poszły na herbatę, a ja pobiegłam dalej. Pozdrawiam bratnie dusze:)
Antoni Kroh - jaki człowiek, takie książki. Zamieściłam kiedyś refleksje po przeczytaniu Sklepu Potrzeb Kulturalnych [tu:]. Autor okazał się dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam: spokojny, kulturalny, ujmujący starszy pan. Mam zapoznać się ze "Sklepem..." po remoncie! A gdy jeszcze raz spotkaliśmy się po jakimś czasie w tłumie, poznał mnie (!) skinął głową z uśmiechem. Gdzie dziś tacy dżentelmeni?






Agata Tuszyńska - kilka zdań na temat Oskarżonej Wiery Gran, bo lektura Tyrmandów przede mną.







Marek Zagańczyk - jakże mi miło! Przywiozłam na targi Cyprysy i topole, a na Krajobrazy i portrety muszę długo jeszcze poczekać. Za to dwie prowincje, które czekają na mój przyjazd, pan opisał/opracował w Notesie toskańskim i Notesie prowansalskim. Wydania ciekawe o tyle, że książki faktycznie przypominają notes. Można czytać, oglądać zdjęcia, a na pustych stronach notować własne refleksje. Czekam na spotkanie na Podkarpaciu:)






Najładniej wyszłam na zdjęciach z Ewą Lipską. Chyba poezja dodaje skrzydeł. Gdy się ma do czynienia z legendą, człowiek frunie lekko jak anioł. To niebywałe - poetka obdarza uwagą rozmówcę, rozmawia - nie bacząc na fotografujący tłum. Jestem wdzięczna losowi, że dane mi było spotkać damę poezji polskiej. A że była też pani Julia Hartwig, zaczytałam się po drodze w ich wierszach i postanowiłam zainaugurować "poetycki zaścianek" na blogu. Poezji trzeba w dzisiejszych czasach, kochani.
Będę się zbliżać do końca relacji. Oto zakupiony zestaw łącznie z sówką. Zdjęcie się powiększa, ale wywołam do odpowiedzi kilku autorów: Sandor Marai, Włodzimierz Odojewski, Anna Anders-Nowakowska, Waldemar Łysiak... I przyznaję się, że noc spędziłam z Łysiakiem w objęciach! Jego Karawana literatury nie dała mi spać i pierwsza zgłasza się do recenzji.



Jeszcze wszystko, co lubię: balsam dla duszy zamknięty w pudełku niczym słodkie landrynki, zakładki dla zakładkowego potwora, przypinka targowa...
I najważniejsze - wspomnienia, którymi będę karmić się przez cały rok w oczekiwaniu na kolejny targowy dzień.