zaczęło się niewinnie od pomysłu wymiany materaca…wiadomo... o kręgosłup trzeba dbać:)
potem łóżka…i jakoś poszło lawinowo…
bo zamarzyło mi się łóżko kontynentalne i wezgłowie ze starych desek…
z rozbieranych stodół…takich z duszą i charakterem:)
niby wszystko teraz jest, ale jak przychodzi co do czego to okazuje się,
że podstawy materaca o takiej szerokości jakbym chciała nie można kupić w całości,
tylko dzielone…mowy nie ma, pomyślałam…w końcu znalazłam w całości:)
z obiciami nie było lepiej…chciałam dać swój len, ale nie przyjmują tkanin od klienta…
materiały w cenniku owszem są, ale nie ma wzorników na sklepie
w innej grupie cenowej niż najdroższe…
nawet jak pojechałam po pościel do Ikei, to się okazało,
że właśnie skończyły się upatrzone, szare prześcieradła:(
dostawca desek zwodził przez jakiś czas, dopiero kolejny dał radę z zamówieniem, ale i tak bez wymiany kilku się nie obyło, bo kupuje się kota w worku…
montowanie ich na ścianie oględnie mówiąc też do najłatwiejszych zadań nie należało...
cały czas pod górkę…
dlatego nie zdążyliśmy przed Bożym Narodzeniem, a dopiero po Wielkanocy:)
no ale udało się i mam co chciałam:)
wezgłowie w końcu się rozlazło na całą szerokość wnęki ściennej:)
nie chciałam, żeby w minimalnym nawet stopniu przypominało boazerię,
dlatego deski są ułożone w poziomie i nie dochodzą do krawędzi ściany:)
zafiksowałam się ostatnio na dwa kolory: róż i szarość…
w sypialni postawiłam na ten drugi… i asymetryczność…
walizki przytargane oczywiście ze Starej Rzeźni na moją szafkę nocną,
miałam już od jakiegoś czasu, podobnie jak stojąca na nich lampę…
gorzej było z męską częścią…nic się chłopu nie podobało...
w końcu stanęło na drewnianej, zamiast metalowej szafce
i reflektorze a'la jak z motoru, zamiast lampy nożycowej…
ale kupić taką w rozsądnej cenie i to nie błyszczącą, to też była sztuka:)
druciany półko-kosz już znacie:)
jak wszystko stare, to wszystko…nawet pstryczek do zapalania światła :)
jeszcze perspektywa okienna...
i ostatnie migawki:)
desek trochę zostało...będzie z nich mniejsze, inne wezgłowie na działce:)
mój ciąg aranżacyjny trwa...mały remoncik na działce już rozpoczęty:)
a tak wyglądało przed…
komplet wystawiłam na sprzedaż…
szkoda mi było go wyrzucić, zwłaszcza, że kiedyś go własnoręcznie odnowiłam i przemalowałam…
na szczęście trafił w dobre ręce do przesympatycznej pani z agroturystyki w mojej okolicy…
może kiedyś tam na niego traficie:)?
buziaki:)*