wtorek, 8 grudnia 2009

Entree (kolejne)

Dzisiaj małe co nieco... na ostro!
 Jak ktoś ma za przeproszeniem niewyparzoną buzię to polecam... chociaż nie zawsze działa... ja mam dalej niewyparzoną...
Uwielbiamy pikantne... wypatrzyłem w supermarkecie pikantne papryczki faszerowane czymś białym... cena była dość pewexowska (młodszych odsyłam od encyklopedii). Krew mi wezbrała... Skąpy nie jestem (podobno nawet przeciwnie), ale bez przesady!
Kupiłem pięć papryczek chilli, ser feta, czosnek, sól i pieprz mam w domu...
Papryczki pokroiłem na połówki i oczyściłem w środku z pestek i tego czegoś...
Napełniłem je (za pomocą strzykawek do dziecęcych leków) serem rozgniecionym z czosnkiem, solą i pieprzem...
Później już tylko trzeba zalać oliwą extra virgin i ... odczekać z tydzień... :)
Z supermarketu byłoby szybciej...

8 komentarzy:

  1. Ale satysfakcja mniejsza ;)
    Nie lubię zbyt pikantnie, ale prezencja - pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne te Twoje papryczki. Miałam kiedyś przepis na takie, ale były nadziewane serem ricotta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadza sie -masz teraz te satysfakcje,ze sam zrobiles,na pewno swiezsze,smaczniejsze i bardziej dekoracyjne niz te z supermrketu za pewexowska (tak,tak-pamietam i sama tam pracowalam) cene.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ze sto razy sobie obiecywałam, że w końcu zrobię sama. A jak dotąd wciąż wydaję te bajońskie kwoty w sklepie. :D Obiecuję poprawę, choć ciągle nie wiem kiedy. :D Brawo Robert! Nie ma żartów, muszę wziąć z Ciebie przykład. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają rewelacyjnie... ta ich czerwień...!
    i w braniu przykładu - się zgadzam w 100% z moją przedmówczynią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę są ostre! A ich czerwień powoduje u mnie chęć schrupania ich jeszcze w sklepie... jak dotychczas powstrzymywałem się (na szczęście:-)...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie się prezentują! Mogłabym dostac takie na Gwiazdkę :)

    OdpowiedzUsuń