Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pekelflajsz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pekelflajsz. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 listopada 2011

PEKFLAJSZ czyli wołowina peklowana fajnie

O pekflajszu, pisałem w lutym w relacji z Kazimierza. Jadłem go w knajpie "U FRYZJERA", którą bez żadnych korzyści majątkowych, mogę polecić. Jest tam spory wybór potraw żydowskich (jedzenie nie jest koszerne). Zjedliśmy tam jeszcze wątróbkę po żydowsku (tu w moim wykonaniu).
Pekflajsz to nic innego jak wołowina peklowana i ugotowana, podana z chrzanem (i ew. ćwikłą) najlepiej w towarzystwie kaszy gryczanej.
Hm! Gotowane mięso to żadna radocha... tak się Wam wydaje? Też tak myślałem! Gotowaną wołowinę to ja mam w rosole, da się zjeść, ale żeby się tym zachwycać?! O nie! Jesteście w błędzie! Cały bajer polega na pe-klo-wa-niu! Mięso najlepiej jak jest z części przeznaczonych do gotowania, ja wybrałem udziec (może być łopatka, a u Fryzjera był rosbef). Mięso pekluje się w małej ilości roztworu w glinianym lub szklanym naczyniu (nigdy w stalowym!) przez średnio 14 dni, co dzień obracając. Do peklowania służy nasycony roztwór soli (to taki co już więcej nie da się rozpuścić) z odrobiną saletry spożywczej, dużą ilością rozgniecionego czosnku i przypraw. To jest przybliżony skład na 1 litr wody:
2-3 łyżki soli
2 g saletry (czubek łyżeczki)
pół łyżeczki zmielonych ziaren kolendry lub gorczycy (co kto lubi)
4 ziarna ziela angielskiego
3 liście laurowe
4 ząbki czosnku
Nie słuchajcie jeśli ktoś będzie mówił, że minimum mięsa do peklowania to 3 kg, ja peklowałem 800g.
Saletra, zwłaszcza w takiej ilości, nie jest szkodliwa jak niektórzy siewcy złych wieści próbują wmawiać. Ale jeśli ktoś się bardzo boi może ją pominąć... będzie miał równie pyszne jedzonko tylko nie pięknie różowe, a szaro - buro - zielone.
Po tych 14 (10) dniach peklowania mięso trzeba wrzucić do wrzątku, tak aby było zakryte i gotować do miękkości. Pokroić na plastry i podawać z chrzanem i kaszą gryczaną. Pasują też kwaszeniaki.
Ponieważ jest to kuchnia Żydowska, ściśle związana przez wieki z Polską, a na dodatek mięso z chrzanem jest Biało-Czerwone, jest to moja propozycja do akcji Biało-Czerwona.









czwartek, 24 lutego 2011

W Kazimierzu Dolnym... na nartach (relacja prawie na żywo)

Jesteśmy na wczasach w... Kazimierzu. Minione dwa dni spędziliśmy głównie na nartach. A tak! W Kazimierzu można jeździć na nartach. Wiem, jak kto by się uparł to i po Marszałkowskiej w Warszawie mógłby jeździć (jak drogowców zaskoczy to i bardzo upierać się nie trzeba). Ale tu jest całkiem fajna górka. Jak ktoś zasmakował jakowyś "lodowców" to zabije mnie śmiechem, ale nam się podoba. Na nauki z dziećmi świetne miejsce. Tłoku nie ma, ceny znośne, wypożyczalnia i bufet są. A i jechać daleko nie trzeba.
Kwatera nam się trafiła też super. Czysto (wszystko nowe), cieplutko, dwa pokoje z aneksem kuchennym w promocyjnej cenie :) i miła Pani Właścicielka :). No, bajka! Nawet pogoda wymarzona.
A teraz dokumentacja, żeby nie było, że tutejszego piwa Perła (bardzo też dobre!) się opiłem i wszystko takie śliczne widzę...
...
Franczesko dał się namówić i nawet mu się podobało... do czasu :)
Tęcza i Basia "na stoku"
;-)

Tu, na górze, mieszkamy
No, ale od tych sportów (Tęcza jeszcze mnie przegoniła parę kilosów z kijkami - zwą to Nordic Walking) wszystkie mięśnie czuję. Taki czterodniowy wyjazd z rodzinką oznacza dla mnie więcej ruchu niż przez ostatnie pół roku  :(
A wieczorem należało sprawdzić którąś z licznych knajpek. Kazimierz to przecież knajpki. A dawny Kazimierz to również Żydzi. Wybraliśmy więc knajpę "U FRYZJERA" z kuchnią żydowską (NIEkoszerną). No i znów BINGO!
Ja wybrałem PEKELFLAJSZ, czyli peklowany lekko czosnkowy mostek wołowy (który niebawem pewnie sam zrobię) z chrzanem i ćwikłą na kaszy gryczanej, a Tęcza WĄTRÓBKĘ PO ŻYDOWSKU , którą już kiedyś tu popełniłem.
Wątróbka z kapustą
Pekelflajsz
Jedno i drugie danie było wyborne!
Są tu jeszcze inne fajne miejsca godne polecenia, jak na przykład "U Radka", gdzie w nastrojowym wnętrzu można wypić piwo i pobawić się cieniami na ścianie :)
Szkoda tylko, że jutro trzeba wracać...
P.S.
Moje rzadkie ostatnio wizyty "na blogu" swoim i zaprzyjaźnionych spowodowane są fatalną jakością usług firmy NETIA - z vatami i to dużymi! Już podpisałem umowę z inną firmą i mam nadzieję na koniec problemów :)
A tu gdzie mieszkamy obecnie nawet internet lata w powietrzu bezpłatny... więc korzystam i Wy również :)))