Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biały sos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biały sos. Pokaż wszystkie posty

piątek, 11 czerwca 2010

Znów na nawsi...

Nie, nie jąkam się... (a szkoda bo to podobno sexi:) Dlaczego nasze sioło nazywa się "nawsi" już pisałem, więc nie będę się powtarzał.
Ostatni weekend (i zbliżający się też) spędziliśmy właśnie tam.
Fale powodziowe i ulewy nam nie straszne, bo na szczęście/niestety (skreślić zależnie od kontekstu) w okolicy nie ma żadnej "wody". Pojechaliśmy w środę wieczorem i już za Jankami zaczęła się burza. Spoko! Nie takie rzeczy przejeżdżało się samochodem! Lało całą drogę i jeszcze długo w nocy. Jadąc do naszej nawsi trzeba na końcu pokonać około 500 m bardzo nie utwardzonej drogi, ale mimo ulewy jakoś się udało.
W czwartek chcieliśmy pojechać na procesję do miejscowego kościółka... ale niestety nasze autko zapadło się w rozmięknięte podwórko i nie zamierzało o własnych siłach, nigdzie się ruszać.
W piątek, po kolejnej burzy jego zamiary nawet się pogłębiły... A my nie mieliśmy już chleba, masła no i piwa! Z pomocą musiał przyjść, a raczej przyjechać zaprzyjaźniony traktor. Jemu udało się przekonać nasze autko do zmiany planów. Jednak aby sytuacja się nie powtórzyła, następną noc autko spędziło z dala od domu w pobliskim sadzie (co z kolei ja bardzo źle znosiłem :).
Okazało się, że jednak koło nas już jest "woda"... tuż za naszym "laskiem" płynie całkiem wartka rzeka... i nie przeszkadzają jej sady, porzeczki, ani pszenica...
U nas na polu, gdzie "zasiałem" trawę, też troszkę ją wypłukało...

 A to my ewrybady... wyglądamy nadchodzącej burzy.


Oczywiście na nawsi żywimy się w 90% potrawami z grilla. Stałym punktem menu, jest grillowana papryka, która jest specjalnością Tęczy. Paprykę trzeba opiec dość intensywnie na grillu, aż sczernieje skóra. Potem wkładamy ją do foliowej torebki, zawiązujemy i potrząsamy. Po tych torturach pięknie daje się obrać ze skóry. Paprykę czyścimy z pestek, kroimy na paseczki, zalewamy oliwą, wciskamy czosnek, sól, pieprz i odstawiamy do przegryzienia.
Drugą przystawką były grillowane paski cukinii z miętą i oliwą.
Mamy jeszcze ulubiony biały sos, który w wersji podstawowej składa się z: gęstego jogurtu, startej około pół cebuli i ząbka czosnku, posiekanej drobno mięty i natki kolendry, soli i pieprzu.
Ponieważ czasem czegoś brak, np kolendrę zjedzą turkucie podjadki, sos ulega pewnym mutacją.
Na koniec jeszcze doniesienia z mojej grządki :)))
Rukola mi się rzuciła straszliwie,
tymianek pięknie zakwitł,
tylko niestety perz też ma się świetnie, a zwłaszcza w szczypiorku.
Dzisiaj też wyruszamy. Zobaczymy jakie postępy zrobiła rukola, czy nadal mamy dom nad rozlewiskiem i czy maki jeszcze kwitną...

sobota, 5 września 2009

pierwsze przepisy: rosół i szaszłyki z białym sosem (bliski wschód:))

OK. Goście wyszli, rodzinnie posprzątaliśmy itd... Ponieważ wyjeżdżamy trzeba zostawić "coś" do jedzenia dzieciom... Rosół na szybko i piersi kurczaka " z grilla " na sposób bliskowschodni. Rosół jak to rosół: wywar z kurczaka albo jego części np skrzydełka (+ew. kawałek wołowego ) włoszczyzna, czosnek, cebulka opieczona na gazie, ziele ang., pieprz, kostka knora (tylko w rosole na szybko), listek... chyba wszystko... i pyk pyk na malutkim ogniu... (oczywista najsampierw mięso, potem szumowanie, potem reszta). Piersi z kurczaka ( w oryginale jagnięcina) pokrojona jak na szaszłyki (potem niestety trzeba mieć patyczki wymoczone w wodzie i mięso ponadziewać :(  ) lub większe kawałki i bez patyczków, ale nie całe piersi (kurczaka). Marynuje je min.2 h w : ... i tu mam dzisiaj problem... Do dzisiaj ( i to jest sposób dla pasjonatów i cierpliwych) robiłem tak: oliwa ex.w. drobno starta średnia cebula, listek laur., skórka starta z 1/2 cytryny i sok z w/w., rozmaryn (de best świerzy),tymianek (j. w.), pieprz, sól. Dzisiaj chcąc "załatwić" sprawę szybciej (po gościach) wrzuciłem (mówiąc delikatnie) wszystko w całości do malaksera... bzzz... 20 sek. zalałem mięso ( tvp mówią: mięsko) i wrzuciłem do ... nie! do lodówki. Jutro wystarczy upiec ziemniaczki (jak w tvp), mięso (ew. mięsko) na patelni grillowej (fajne i tanie są w Ikea - patelnie) lub w szkle w piekarniku. No i koniecznie surowizna, np. pomidory z piórkami cebuli, odrobiną cukru, soli, pieprzu, aceto balsamico (chyba coś jeszcze, ale to jest przepis mojej żony... ona chyba jeszcze nie ma bloga). Do tego białe chłodne wino... mmmm... oj nie wino, nie to miał być obiad dla dzieci... ups! Mięso tak marynowane super smakuje z tzw. białym sosem (bliskowschodnim): jogurt gęsty, trochę startej drobno cebuli, posiekana mięta i kolendra (oczywista świerza), sól i pieprz w ilościach spokojnych, ew. odrobina startej skórki (ups! skóry) z cytryny. No to co? do roboty... a ja dokończę piwo i idę spać... Smacznego...
O kurde... sam nie wierzę...  no dobra, jutro i pojutrze wolne, ale po tem...