Nie, nie jąkam się... (a szkoda bo to podobno sexi:) Dlaczego nasze sioło nazywa się "nawsi" już pisałem, więc nie będę się powtarzał.
Ostatni weekend (i zbliżający się też) spędziliśmy właśnie tam.
Fale powodziowe i ulewy nam nie straszne, bo na szczęście/niestety (skreślić zależnie od kontekstu) w okolicy nie ma żadnej "wody". Pojechaliśmy w środę wieczorem i już za Jankami zaczęła się burza. Spoko! Nie takie rzeczy przejeżdżało się samochodem! Lało całą drogę i jeszcze długo w nocy. Jadąc do naszej nawsi trzeba na końcu pokonać około 500 m bardzo nie utwardzonej drogi, ale mimo ulewy jakoś się udało.
W czwartek chcieliśmy pojechać na procesję do miejscowego kościółka... ale niestety nasze autko zapadło się w rozmięknięte podwórko i nie zamierzało o własnych siłach, nigdzie się ruszać.
W piątek, po kolejnej burzy jego zamiary nawet się pogłębiły... A my nie mieliśmy już chleba, masła no i piwa! Z pomocą musiał przyjść, a raczej przyjechać zaprzyjaźniony traktor. Jemu udało się przekonać nasze autko do zmiany planów. Jednak aby sytuacja się nie powtórzyła, następną noc autko spędziło z dala od domu w pobliskim sadzie (co z kolei ja bardzo źle znosiłem :).
Okazało się, że jednak koło nas już jest "woda"... tuż za naszym "laskiem" płynie całkiem wartka rzeka... i nie przeszkadzają jej sady, porzeczki, ani pszenica...
U nas na polu, gdzie "zasiałem" trawę, też troszkę ją wypłukało...Drugą przystawką były grillowane paski cukinii z miętą i oliwą.
Mamy jeszcze ulubiony biały sos, który w wersji podstawowej składa się z: gęstego jogurtu, startej około pół cebuli i ząbka czosnku, posiekanej drobno mięty i natki kolendry, soli i pieprzu.
Ponieważ czasem czegoś brak, np kolendrę zjedzą turkucie podjadki, sos ulega pewnym mutacją.
Na koniec jeszcze doniesienia z mojej grządki :)))
Rukola mi się rzuciła straszliwie,
tymianek pięknie zakwitł,
tylko niestety perz też ma się świetnie, a zwłaszcza w szczypiorku.
Dzisiaj też wyruszamy. Zobaczymy jakie postępy zrobiła rukola, czy nadal mamy dom nad rozlewiskiem i czy maki jeszcze kwitną...