Pokazywanie postów oznaczonych etykietą banan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą banan. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 listopada 2012

bananowa owsianka z cynamonem

Nasze ulubione śniadanie, pod warunkiem że mamy wolne, sporo czasu - jednym słowem jest niedziela. W piżamie pod kocykami czytamy zaległe artykuły i felietony. Za mało czasu na książkę, wystarczająco na mniej obszerne teksty. Co prawda dawno takiej niedzieli nie mieliśmy i nie wiadomo kiedy ona teraz  nadejdzie, czekamy jednak cierpliwie, może teraz nie nasza kolejka. Może teraz leniwe niedzielki mają jacyś inni ludzie na drugiej stronie globu. Nie wiadomo. W każdym razie musi to być gdzieś daleko, bo z kim ostatnio bym nie rozmawiała, tach niedziel nie miewał, coś więc w mojej teorii musi być. O tym, że cynamon idealnie łączy się z bananami, przekonałam się już przygotowując bananową tartę tatin. A ponieważ nie mamy teraz świeżych malin by przygotować naszą ulubioną owsiankę, sięgam po banany, bo one nie boją się sezonowości. Pokrojone w kostkę niemal, że topią się w gorącej owsiance, powodując że staje się kremowa, po prostu pyszna. Jeżeli lubicie te klimaty na śniadanie, koniecznie spróbujcie. Niedziela tuż, tuż.


składniki

- 2 duże, dojrzałe banany (moje ukochane to te z siniakami...)
- szklanka owsianki,
- 2,5 szklanki mleka,
- 2 łyżeczki cukru - najlepiej dodać później, do smaku,
- płaska łyżeczka cynamonu,
- szczypta soli

Mleko wlewamy do garnuszka, dosypujemy sól i owsiankę. Powoli doprowadzamy do wrzenia. W  międzyczasie kroimy banana w kostkę, dorzucamy do garnuszka. Gdy banan mocno się rozpadnie dosypujemy cynamon, energicznie mieszamy i podajemy.

Smacznego. Pa.

sobota, 21 kwietnia 2012

chlebek bananowy z mąką razową

Znany, prosty i lubiany. Jego przygotowanie zajęło mi mniej niż przygotowanie muffinek więc bez obaw nazwę go wypiekową fraszką. Niedługo się wyprowadzamy, dlatego też staram się kończyć wszystkie napoczęte produkty w kuchni. Na dnie jednej z torebek znalazłam ekologiczną mąkę razową, ale nie było jej więcej niż szklanka. Za nic nie starczyłoby na inny wypiek, ale na mały bananowy bochenek jak najbardziej. Kuchenne szafki uszczuplone o kolejny kończący się produkt, a słodki wypiek zyskał nowe, razowe, zdrowsze wcielenie.

Banany są jednymi z moich ulubionych owoców. Uwielbiam te mocno dojrzałe, z brązowymi kropeczkami na skórce. Czasem jednak nie zjem wszystkich które mam w kuchni - ten chlebek pospieszył mi z pomocą właśnie w takim momencie. Owoce wykorzystane, aromat w kuchni niebywały, a nasze sobotnie śniadanie uświetnione o pyszny wypiek do czarnej kawy... Dziś mam dzień wspomnień. o Anglii .Ta piosenkę bardzo często słyszałam w pracy, utkwiła mi w pamięci i przywodzi mi teraz na myśl wszystkie chwile które spędziłam w Massimo Dutti. Miło. Bananowo miło.



składniki

- 2 dojrzałe banany,
- 1 jajko,
- 70g miękkiego masła,
- szklanka mąki razowej,
- łyżeczka proszku do pieczenia,
- 2 szczypty sody,
- 2 łyżki cukru z wanilią

Banany rozgniatamy widelcem, mieszamy z jajkiem, masłem i cukrem. Dodajemy mąkę, proszek i sodę. Wylewamy do wysmarowanej małej keksówki i pieczemy w temperaturze 175 stopni przez godzinę. Po upieczeniu wykładamy z formy na kratkę by prestygł. Podajemy z masłem.

Smacznego. Pa.

czwartek, 2 lutego 2012

lekkie muffiny z bananami

Znacie to uczucie? Zimno, zimniej, tragedia. Ubieram się na cebulkę, a moje ciało woła o dużą dawkę kalorii. Najlepiej w postaci tłuszczów trans, mocno przetworzonej żywności i cukrów. Tragedia do kwadratu. Nie potrafię sobie odmawiać zachcianek o które domaga się mój żołądek dlatego postanowiłam poszukać łakoci na blogu Karola. U niego zawsze jest fit, zawsze lekko i zdrowo. Swoją drogą nigdy bym nie powiedziała, że kolega z klasy z LO pewnego dnia będzie moim guru a propos lekkich przekąsek. Nie wiem kiedy kupię odżywki proteinowe by móc przygotować część proponowanych przez Karola dań, wiem natomiast, że jego owsiane muffiny z bananami wspaniale zaspokoiły mój głód i czuję, że mam w brzuszku coś więcej niż puste kalorie.

Co do literatury... polecam Wam serię o Kocie który..... Dobre kryminały, opisujące zagadki, które poza głównym bohaterem rozwiązują dwa syjamy - Koko i Yum Yum. Nieduże pozycje, dostępne kiedyś w kioskach, teraz do nabycia w Arsenale. Kocia seria jest bardzo obszerna, dlatego polecę Wam początkowe tomy. Z biegiem czasu i upływających lat, autorka lekko pogubiła się w wątkach i co baczniejszy czytelnik może zauważyć niezgodności w opisach. Ja jednak do takich nie należę i czytam z przyjemnością. Polecam miłośnikom kociej, indywidualnej natury, oraz osobom dla których wątek kryminalny nie stanowi pierwszorzędnej kwestii w kryminałach (absurdalne? no dobra... może i tak, ale dla mnie kocie sprawy w tym wypadku wzięły górę).

A teraz pytanie za sto punktów. Odnośnie muffin. (Od razu napomnę, że nie tyczy się ono poniższego przepisu... te muffinki dzięki płatkom owsianym są cudnie wilgotne.) Co robię źle, jeśli czasami moje babeczki wychodzą gliniane i zbite? Nie wiem w czym tkwi diabeł, ale prawdą jest, że mój ostatni wypiek ucieszył chyba tylko Fuksa. Naszego psa. I teraz najjaśniejszy punkt programu. Przepis na fit - nie fat - pozdrawiam Karol ;) - muffiny z owsianką i bananami.

składniki (przepis jak oryginalny, pominęłam tylko słodzik - Karol, zlituj że się chłopie...)

-2 rozgniecione dojrzałe banany
-pół szklanki suszonej żurawiny
-1 szklanka płatków owsianych
-1¼ szklanki mąki żytniej razowej
-¾ szklanki chudego mleka (0,5%)
-1 jajko, 2 białka
-3 łyżki oliwy z oliwek
-3 łyżki cukru
-3 łyżeczki proszku do pieczenia (dodałam 1 łyżeczkę i 1 sody)
-2 łyżeczki cynamonu
-¼ łyżeczki soli
-¼ łyżeczki tartej gałki muszkatołowej

Płatki śniadaniowej należy zmielić na drobny pył, najlepiej w mikserze lub ewentualnie w młynku do kawy. Całe jajko oraz białka roztrzepać widelcem i połączyć z mlekiem, oliwą oraz rozgniecionymi (lub zmiksowanymi), dojrzałymi bananami. Następnie wsypać zmielone płatki i pozostawić całą masę na kilka minut. Na koniec dodać pozostałe składniki, tj. mąkę razem z żurawiną oraz przyprawami. Muffiny najlepiej formować przez układanie masy w foremkach (metalowych lub papierowych) i układać na specjalnej blasze z kieszonkami u spodu. Foremki wypełnione masą pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez 25-30 minut.

Smacznego. Pa.

poniedziałek, 10 października 2011

bananowa tarta tatin i sympatyczna krowa

Chciałam polecić Wam wspaniałą książkę. Taką na którą czekałam, by troszczę zmieniła obraz francuskiego społeczeństwa w moich oczach. Udało się. Bo muszę być szczera i powiedzieć, że Francuzi (poza kilkoma serdecznymi ludźmi, których znam nie tak znowu dobrze...) kojarzyli mi się ze szczelną na potęgę nacją, do której bardzo ciężko się przedostać, a już w ogóle starając się porozumieć z nimi w języku innym niż ich rodzimy.

Autor książki - Hadrien, jest studentem. Uczelnia w jakimś stopniu sfinansowała jego podróż po Francji, warunkiem było jedynie to, by przez całą swą wyprawę zbierał rośliny do zielnika. Miła rzecz, szczególnie, gdy jest się ich miłośnikiem, jak właśnie Hadrien. Nie może nikogo dziwić zainteresowanie mediów całą tą imprezą, bo chłopak podróżuje z...krową. Długorzęsą Camomille, która po polsku została przechrzszona na Rumiankę. Jakby nie patrzeć, krowa jest tańsza w utrzymaniu od konia, nie wymaga karmienia paszą co chyba miało wielkie znaczenie podczas wyboru towarzysza podróży. Hadrien długo obserwował pastwisko rodziców, zanim podjął decyzję która krowa będzie mu towarzyszyć. Zanim Rumianka oswoiła się i zaufała mu, minęło sporo czasu. Czytając książkę widzimy jednak, jak staje się z dnia na dzień bardziej ufna, a nawet zazdrosna! Niesamowite, jak krowa może stać się przyjacielem nie gorszej maści niż pies czy kot.

Sami francuzi ukazani są niezwykle przyjaźnie, choć wiadomo, jak w każdym kraju, Hadrien spotyka na swojej drodze także niezbyt pozytywnie nastawionych ludzi. Większość z nich przyjmuje go jednak z szeroko otwartymi ramionami, pozwalając spać w swych stodołach lub pokojach gościnnych. Urzekające są opisy tego, co gospodarze oferują chłopakowi do jedzenia. Czasem słodkie brioszki, czasem wyśmienite sery i wina. Z uwagi na kulinarnego bzika, te właśnie fragmenty książki podobały mi się najbardziej. Polecam wszystkim miłośnikom Francji, zwierząt, zwariowanych pomysłów, dobrej kuchni i wierszy. Autor przeplata swój pamiętnik raczkującą poezją, o której niestety za wiele nie powiem, bo omijałam te fragmenty. Nie lubię tego typu twórczości, jednak jeśli ktoś lubi - może i tym ta książka go zdobędzie? Moja ocena to - kupić przyjaciółce na imieniny i spać spokojnie!

Jako pasującą do książki wybrałam tartę tatin, troszkę odmienioną, bo z bananami. Polecam, z karmelem smakuje wspaniale, może to tylko moje odczucie, ale banany nabierają lekki posmak twarogu. Do tego ten przepis można nazwać takim dla opornych, bazuje na gotowym francuzie z marketowej chłodni. Jamie wie co dobre!

tarta tatin według Jamiego Oliviera,
ze swoim historycznym rodowodem trafia do akcji Aleksandry

- rolka gotowego ciasta francuskiego,
- 4 twarde banany,
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- filiżanka cukru,
- 50g masła,
- skórka tarta z pomarańczy

Na blaszkę wsypujemy cukier, dodajemy masło i topimy na gazie. Dodajemy skórkę otartą ze sparzonej pomarańczy i cynamon. Układamy banany, w plasterkach lub połówkach, jak wolimy. Na nie kładziemy płat ciasta, lekko upychając je przy brzegach blaszki. Wstawiamy do gorącego piekarnika, 190 stopni, 25 minut i gotowe. Uwaga na gorący karmel, potrafi poparzyć o wiele boleśniej niż wrząca woda.

Smacznego. Pa.

Dziękuję serwisowi bobyy.pl i wydawnictwu CZARNE za egzemplarz książki.




środa, 20 października 2010

serniczek bananowy



/lekko zmodyfikowany przepis Marty Gessler/

Czasami warto eksperymentować z klasyką. W moje urodziny odezwał się mój feminizm, który nijak miał ochotę na pieczenie pracochłonnego ciasta. Wolał iść na spacer, cieszyć się wolnym czasem. Ten serniczek, zwłaszcza, że jest tak zwanym ciastem ‘na zimno’, pozwolił mi zaoszczędzić masę czasu. Zamiast kręcić twaróg, mogłam zająć się przygotowaniem mieszkania na przyjęcie gości. Bezstresowo, bez skoku ciśnienia.Miałam obawy, czy serniczek stanie ‘na wysokości zadania’ i czy nie wypadnie zbyt blado na tle tradycyjnego, pieczonego co roku z tej właśnie okazji sernika. Stanął, można nawet powiedzieć że zasłużył na srebrny medal. Miałam bezstresowe urodziny, najbliżsi wyszli uśmiechnięci, w prezencie zostawiając mi książkę autorstwa Manueli Gretkowskiej. Nie ma co, lektura w sam raz na mój nastrój.

W oryginale do sernika należy dodać karmelizowany cukier, gotowany powoli w małej ilości wody. Myślę, że bez tego serniczek jest równie dobry. A z pewnością zaoszczędzimy dodatkowe minuty.

Składniki

- opakowanie serka typu philadelfia,
- 3 dojrzałe banany,
- 1 żółtko,
- 3 łyżki cukry
- żelatyna,
- opakowanie okrągłych biszkoptów,
- ¼ kostki margaryny do pieczenia,
- duża garść orzechów włoskich

W mikrofali rozpuściłam margarynę z łyżką cukru. Dodałam ją do pokruszonych blenderem biszkoptów. Lekko wilgotną mieszanką wypełniłam dno tortownicy, po czym wstawiłąm do lodówki. W misce ubiłam na prawie białą masę żółtko z cukrem. Dodałam serek i rozgniecione banany, wyrabiając na gładką masę. Następnie przecedziłam rozpuszczoną w małej ilości wody łyżeczkę żelatyny. Gotową masę wyłożyłam na spód okruszkowy, i powrotem umieściłam w lodówce. Gdy masa lekko stężała (około 1,5 godziny), posypałam ją orzechami rozdrobnionymi blenderem. Smacznego. Pa.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...