Z tej kociej tkaniny miał powstać piórnik i dwa worki na kapcie.
Niestety, zapasy się skończyły:(
Pozostały małe resztki...
Wystarczyłoby jedynie na piórnik-saszetkę i jako wstawki na workach.
Piórnik miał być dość sporych rozmiarów, tak aby zmieścił linijkę 20cm, kredki, 3ołówki, gumkę, temperówkę, klej i nożyczki...
Sporo tego jak na saszetkę...
Mając na uwadze ilosc przyborów, jakie moja córka miała zwyczaj zabierać do szkoły, byłam pewna, że saszetka nie zda egzaminu...
No i przypomniałam sobie, że przecież gdzieś w necie widziałam taki piórnik a'la box!
I to było to!
Uszyłam!
Kociej tkaniny było jednak za mało, połączyłam ją z alkantarą w pasującym brązie... i wyszedł naprawdę pojemny piórnik!
Zaraz też moja córka musiała wypróbować jego pojemność;) Zmieściła się linijka 20cm, kredki, komplet pisaków, pióro, ołówki, gumka, klej, nożyczki i jeszcze pozostało miejsce...
Uff, udało się! Zadanie wykonane!
Poniżej wspomniane worki: kociaki wszyte w sztruks zerkają jak z okienka;)
Przy okazji poszukiwania tej kociej tkaniny natrafiłam na wierch poduszki z tymi kociakami w centrum:) Jak to czasem dobrze przejrzeć zasoby szafy i kilku skrzyń:)
Miłego dnia!