Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gadu gadu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gadu gadu. Pokaż wszystkie posty

25 lut 2013

Samo życie...

Były ferie, były plany na ferie, mieliśmy jechać tu i tam... 
Tymczasem prawie całe dwa tygodnie spędziliśmy w poradni chirurgi twarzowo-szczękowo-czaszkowej:(
Mąż po wyrwaniu ósemki dostał gorączki, szczękościsku, przyplątała się jeszcze opuchlizna i dodatkowo uczulenie na antybiotyk... 
Stomatolog, który dokonywał ekstrakcji zęba, na wizycie kontrolnej stwierdził, że wszystko jest w porządku. Nie zaniepokoiła go opuchlizna ani gorączka, na ogromną gorącą krwistoczerwoną plamę, która rozlewała się powoli na klatkę piersiową powiedział tylko "dziwne"...
Po dwóch dniach pojechałam z mężem do internistki, bo pół głowy już jak balon opuchnięte, dodatkowo przyplątała się infekcja górnych dróg oddechowych, a tutaj ani kaszleć się nie dało ze szczękościskiem...
Nasza Pani Doktor na sam widok aż zakrzyknęła "natychmiast na ostry dyżur szczękowy! Przecież to ropień! W każdej chwili możesz dostać zapalenia opon mózgowych! Przecież od zęba można nawet zejść z tego świata!!!" Kochana Pani Doktor nawet transport medyczny załatwiła mojemu mężowi, bo ja musiałam wracać do córki.
W szpitalu lekarze stwierdzili, że to faktycznie ropień i to dość spory, nawet się zastanawiali czy go nie przyjąć na oddział, ale obyło się...
Ropień nacięli, usunęli... Na drugi dzień do kontroli... 
Po dwóch dniach okazało się, że jest jeszcze jeden ropień, znowu nacinanie... Dodatkowo mąż miał i wewnątrz jamy ustnej i na zewnątrz założone setony (drenaż), aby odprowadzały ropę...
 Biedny, tyle wycierpiał się... być może tylko dlatego, że na wizycie kontrolnej stomatolog nie zainteresował się opuchlizną...:(
W domu musiałam robić papki do jedzenia, bo jak jeść cokolwiek, gdy ust nie można otworzyć szerzej niż na 1cm:( Pilnowałam, aby się nie dławił, bo po uczuleniu na antybiotyk miał nawet w gardle wszystko opuchnięte,  papki a nawet płyny z trudem przełykał... 
I pomyśleć, że takie "cuda" mogą się dziać po usunięciu zdrowego zęba...:(
Szycie poszło na bok, mam opóźnienia w zamówieniach, przepraszam najmocniej!
W czwartek wzięłam córkę do kina, wczoraj byliśmy w Palmiarni w Gliwicach -przynajmniej tyle ma Paulinka z ferii...
Od piątku już szyję na pełnych obrotach:)
Nadrabiam zaległości...
Dopiero teraz udało mi się skończyć fioletowy komplecik dla Agatki:) Fotki w następnym poście:)
Dzisiaj wkleję tylko kilka fotek z Palmiarni:)
Pomarańczki:)
 Wow! Rybki! -zawołała Paula, a gdy jej przeczytałam: "piranie" -uciekła z wrzaskiem;) 
Ja sama, gdybym nie przeczytała, nie wiedziałabym, że to piranie! Nie spodziewałam się, że są wielkości karpia... Jakoś zawsze mi się wydawało, że to takie małe rybki...
 ...kaktus, którego nazwa mnie rozbawiła: "fotel teściowej". Kaktus ma kształt jakby pufy, góra wyglada jakby była niesamowicie mięciutka, ale to tylko złudzenie! w tym jakby "puchu" są takie same ogromne i ostre igły jak na zielonej części kaktusa.
Serdecznie witam nowych Obserwatorów,
 a wszystkim Zaglądającym życzę miłego tygodnia:)

17 wrz 2012

Po przerwie...;)

No niestety, wyszło jak wyszło... znowu miałam krótką przerwę w blogowaniu...
W międzyczasie trochę się wydarzyło...

M.in.:

*zepsuły się obie moje maszyny.
Husqvarnę zawieźliśmy osobiście do serwisu w Krakowie licząc na ekspresową naprawę od razu na miejscu;) Niestety nie udało się, trzeba było maszynę zostawić... Ja zostałam z drugą, która jeszcze trochę "zipiała", więc szycie szło trochę jak po grudzie... ale przeżyłam i to;) Husqvarna na szczęście już wróciła i póki co działa (oby jak najdłużej!) 
Zastanawiało mnie tylko, dlaczego zaraz po zakończeniu okresu gwarancji na maszynę zaczęła się ona psuć -w sumie to już druga naprawa!
 I tutaj zmartwiła mnie odpowiedź pana serwisanta: otóż te wszystkie maszyny komputerowe tak są zaprogramowane, aby zaraz po wygaśnięciu gwarancji zaczynały się psuć:( No i niestety jest to bardzo możliwe, bo o tym słyszałam już od innych serwisantów...

*zrobiliśmy Paulince generalny remont w pokoju, taki z wymianą podłogi...
 Zamarzyło jej się na różowo...
Ma więc różowo...
Jak będzie już pokoik całkiem urządzony to pokażę choć kawałek...
Na razie brakuje nam jeszcze firanek, nowej lampy lub przynajmniej nowego klosza;), krzesła do biurka, ale to wszystko już prawie w drodze...
Teraz mogę tylko pokazać z jakim zapałem Paulinka pozbywała się "zieleni" ze swojego królestwa -miała niesamowitą frajdę móc zrywać tapetę;)

*od 1września nasza córcia zaczęła już naukę w szkole.
Bałam się tego, bo ta nasza szkoła taka ogromna, ale póki co Pauluśka jest zadowolona, a to cieszy najbardziej!
 Problem ma tylko z porannym wstawaniem...

*ja od zeszłego tygodnia wróciłam już do szycia na zwiększonych obrotach, raz ze szczęścia, że maszyna choć jedna sprawnie działa, a dwa z radości, że prawa dłoń znów całkiem sprawna -miałam drobny wypadek z udziałem palca i igły;( Ta ostatnia tak jakoś niechcący wbiła się do palca, że ten na drugi dzień zaropiał i opuchnął jak balon! Nie będę nawet wspominać jak bardzo bolało przy minimalnym nawet dotyku! Cieszę się, że to już za mną:)
A teraz biorę się za nadrabianie zaległości:)

Miłego dnia:)

16 sie 2012

Tchibo...


Kilka dni temu w sklepach Tchibo pojawiła się nowa kolekcja "Z miłości do ubrań"

W kolekcji znajdziecie wiele fajnych i -przede wszystkim- użytecznych gadżetów:)
Mnie spodobało się kilka rzeczy:
*zestaw nici i szpulek
Nici mają śliczne, żywe kolorki, a szpulki pasują idealnie do mojej Janomki!!!
Nici od razu poszły w ruch! Naszywam nimi aplikacje:)

*zestaw igieł i szpilek
Najlepsza w tym zestawie jest magnetyczna podusia do szpilek!
Przyciąga szpilki nawet z odległości! Ale miałyśmy z Paulinką zabawę:) Świetny gadżet! Bardzo "wygodnicki" -odkładając szpilki nie muszę ich wbijać w podusię;)

*zestaw nożyczek
Nożyczki są genialne!!! ...zwłaszca te z ząbkami:D
Tną nawet filc!!!

*Guziczki i tasiemki pasujące do siebie kolorystycznie:
Guziczki są śliczne! Podobają mi się zwłaszcza te z metalowymi oczkami;) 
Na tasiemki mam już pomysł:) 
A ja teraz pracuję nad tym:
 i właśnie zmierzam w kierunku deski, aby rozprasować zszyte elementy...

...a na desce od kilku dni króluje:
*nowy pokrowiec z najnowszej kolekcji Tchibo:)
Fajnie się prasuje:)

Miłego wieczoru:)

6 sie 2012

...i po urlopie...


Fajnie było, ale szybko się skończyło:(
Niestety tegoroczny urlop mieliśmy wyjątkowo krótki, ale dobre i to:)
Jak co roku pojechaliśmy na Roztocze. 
Nie ma piękniejszego regionu w Polsce! 
Zgadzam się w 100% ze słowami przewodnika: 
kto raz był na Roztoczu, ten zawsze będzie tu powracał.
Na zachętę kilka fotek, choć i tak żadna z nich nie oddaje w pełni uroku tych miejsc...
Paula przeszczęśliwa, bo rodzice nareszcie mieli czas tylko dla niej!

Na koniec coś, co bardzo mnie rozbawiło:) 
Śmiałam się do łez!!! ...i to wcale nie z brakujących literek;)
...widzicie te okulary? 
Gdyby ktoś nie mógł lub nie był w stanie przeczytać to może po nie sięgnąć...;)
Wszystko co piękne szybko się kończy, wracam do pracy:)

Mój licznik złapany!!!
Złapała go Baba ze wsi i to do Niej poleci niespodzianka:)
Przy okazji zajrzyjcie do Niej! Ach, jakie cudne koszyczki wykonała!!!
Mnie wczoraj spotkało szczęście i upolowałam licznik u Wioletty:)

Miłego dnia!

26 lip 2012

Urlop:)

Nareszcie urlop:)
Krótki, bo krótki, ale jest:)
Jutro nad ranem wybywamy:)
Pozdrawiam wakacyjnie...

*... a Wam zostawiam zajęcie;) Pierwsza osoba, która złapie i prześle mi print scrin licznika z sześcioma jedynkami dostanie ode mnie niespodziankę:)

6 cze 2012

:)

Dawno mnie tutaj nie było... Tak dawno, że nawet nie wiem od czego zacząć...
 Zatęskniłam za tym miejscem, pora więc je troszkę odświeżyć:) Zaraz po zalogowaniu ze zdziwieniem zauważyłam, iż Blogger uległ zmianie i to dość konkretnej! No cóż, chyba trochę potrwa zanim znowu się zaprzyjaźnimy... 

Podczas mojej tutaj nieobecności przybyło nowych Obserwatorów:) Witajcie!!! Stałych bywalców serdecznie pozdrawiam i dziękuję, że wciąż ze mną jesteście:)

To tyle słowem wstępu po taaakiej długiej nieobecności... Nie będę się rozpisywać, co się działo w międzyczasie... ot, samo życie...

Aby jednak nie zostawiać Was z samym suchym tekstem pokażę choć jedną podusię: takie małe miłe kociaczki:

Przy okazji powiem tak po cichu, iż mam dość dużo rzeczy do pokazania, przygotowałam też malutkie cukiereczki do rozdania, powolutku nadrabiam zaległości... Przesyłki w zabawie "podaj dalej" poleciały już jakiś czas temu, ja sama otrzymałam też różne wspaniałości... -o tym wszystkim już wkrótce:)))
Tymczasem do miłego!

5 sty 2012

Torebka z elfem...

Dziękuję serdecznie za wszystkie rady odnośnie zbijania wysokiej temperatury. Wysłałam wczoraj męża do apteki po pyralginę w czopkach, niestety dowiedział się, ze ok. dwa lata temu została wycofana... Dokupił więc Paracetamol, aby podawać na zmianę z Nurofenem. Okłady tez robimy... Dzisiaj pierwszy raz syrop działał 8h, mam nadzieję, że powoli wirus będzie odpuszczał...
Dzisiaj pokażę torebkę szytą we wrześniu na urodzinki Ali, koleżanki z przedszkola mojej córci.
Tkanina miała być ta sama, którą później córka wybrała na podusię z Hello Kitty, ale ja wybrałam wtedy inną tkaninę i w czasie pobytu Paulinki w przedszkolu uszyłam torebkę. Ostatecznie Paula była zadowolona z efektu mojej pracy:)
 Fotki robione na szybko juz przed pakowaniem prezentu, dlatego takie a nie inne...
 Do torebki włożyłyśmy bransoletkę, którą Paulinka osobiście zrobiła dla koleżanki. Potem wszystkie dziewczynki z jej grupy zamawiały u niej bransoletki, a ja tylko koraliki dokupywałam. Ostatecznie Paulince bransoletki wyszły "bokiem" i dla niektórych dziewczynek musiałam je sama zrobić...
 Do prezentu dołożyłyśmy jeszcze -jak zwykle- słodycze...
Pozdrawiam cieplutko:)
Ale mamy pogodę za oknem... wieje okropnie i pada... atak by się przydało choć troszkę śniegu...

4 gru 2011

Świątecznie...

Kilka dni temu na Patchworkowej Gwieździe pojawiło się nowe wyzwanie. Tym razem tematyka świąteczno-zimowa. Szyjące osoby zapraszamy do udziału:)
Ja przygotowałam maty pod talerze:
Uszyte z bawełny, każda mata z innym obrazeczkiem w scenerii świąteczno-zimowej:)
Wewnątrz jest cotton batting. Wypełnienie to jest rewelacyjne! Można śmiało prać i prasować, wypełnienie nie zmienia swoich właściwości, czego nie mozna byłoby powiedzieć o zwykłej poliestrowej ocieplinie, bo ta pod gorącym żelazkiem niestety kurczy się.
Wcześniej uszyłam jeszcze maty w cieplejszej kolorystyce:
Wypełnienie: również cotton batting.
Tych miało być sześć. Niestety zabrakło lamówki na kawałek ostatniej -szóstej maty, na dodatek u Robinka zabrakło tkaniny, z której robiłam lamówkę:(
Kpl. składający się z pięciu mat... hmm... Jakoś tak nie bardzo... Sześc czy cztery to rozumiem, ale pięć? 
Po przemyśleniu jest kpl. mat składający się z czterech sztuk. Osobno jest jedna mata 29*39cm i druga mniejsza 24*29cm, mogące służyć za małe serweto-bieżniczki czy podkładki pod świecznik, dzbanek, cukierniczkę lub tp. (według uznania:) )
Już miałam wrócić do prowadzenia bloga, a tu znowu taka długa przerwa:( Po pierwsze pracy mam całe mnóstwo, z niczym się nie wyrabiam, mimo iż szyję i szyję, i szyję i jeszcze szyję... Ostatnie dwa tygodnie miałam też trochę latania z Paulą po lekarzach: ortodonta, dentysta, ortodonta, dentysta i w kółko tam i z powrotem! Okazało się, że dwójki stałe zaczęły jej wyrastać równolegle do jedynek tylko niestety prawie cm za nimi:( Trzeba było natychmiast zrobić rentgen, usunąć mleczne dwójki górne, potem znowu konsultacja z ortodontą... Mam nadzieję, że uda się dwójki stałe wsunąć tam, gdzie powinno być ich miejsce. Choć z drugiej strony martwi mnie to, że Paula ma taką drobniutką szczękę, a te zęby takie duże,nie wiem gdzie one się tam pomieszczą:( Zresztą ona cała drobnej kości... Drugi powód do zmartwień jest taki, że ona ma dopiero 6,5roku, a już ma 8stałych zębów i wychodzą kolejne dwa:( Ortodontka ostatnio nawet sprzeczała się ze mną, że to dziecko musi być starsze niż 6,5roku, bo na ten wiek ma za dużo drugich zębów. Nie umiała jednak powiedzieć jaka może być przyczyna, że wychodzą one tak wcześnie... W poniedziałek jedziemy znowu do dentystki, może ona powie coś więcej... 
Całe szczęście, że Paulinka uwielbia swoją panią dentystkę:) 
Usuwanie mlecznych dwójek odbyło się bez jednej łezki, choć wcześniej w domu twierdziła, ze nie da ani jednego zęba! Tłumaczyłam córeczce ile się dało, że trzeba, zgodziła się ostatecznie na jednego:) W gabinecie pani doktor też jeszcze Paulince wytłumaczyła, że trzeba ząbki wyrzucić, bo są malutkie, a tam będzie miała śliczne duże... Bardzo spodobało mi się, że dentystka ani razu nie użyła słowa "wyrwać" czy "usunąć", bo już same one stresują dziecko:)
Najbardziej zaskoczyło mnie pytanie Pauli, gdy już byłyśmy w drzwiach wyjściowych: "mama, a kiedy znowu przyjedziemy do dentysty, bo ja się tam tak zrelaksowałam!" -dla mnie takie podejście jest niepojęte!!!, ale i niezmiernie mnie cieszy, bo ja nigdy chętnie nie chodziłam do dentysty...
Tyle u nas:)
Miłego wieczoru Kochani:)

23 cze 2011

Rozłożymy obrus w serca...

Dzisiaj Dzień Ojca:) Moja córeczka jak przystało na kochające dziecko przygotowuje dla swego tatusia niespodziankę, a jest to obiad:) Nie jest to nic skomplikowanego: spaghetti z sosem pomidorowym z kurczakiem i warzywami oraz dwie surówki...
Ja kroiłam to z czym Paulinka nie poradziłaby sobie, ona robiła resztę...
Rozłożyłyśmy tytułowy obrus w serduszka, żeby tatuś wiedział, że córcia go kocha:) Stół oczywiście też Paulinka przystroiła, a potem pobiegła na ogród zaprosić tatusia...
Trochę nam zeszło z przygotowaniem posiłku, ale niespodzianka się udała... Tatuś zachwycony, a i córeczka szczęśliwa:)
A ja po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że żaden kupiony prezent nie jest wart tyle, ile coś co się samodzielnie zrobiło:) Najprościej jest kupić, a najpiękniej dać coś z siebie...

20 cze 2011

:(

Nie ma szycia niestety:( Maszyna dzisiaj wyjeżdża na urlop do serwisu i nie wiadomo kiedy wróci. Mam nadzieję, że jak najszybciej! Ozdrowiała na jeden dzień, potem było gorzej... Pocieszam się jedynie tym, że z komputerem jest w porządku, jedynie jakaś usterka mechaniczna... Łucznik, który tak pieczołowicie wyczyściłam niestety zrywa nitki i przepuszcza ściegi:( czyli krótko mówiąc z szycia nici:(

15 cze 2011

Worki, pszczółki...

Najpierw pokażę worki dla przedszkolaków, które szyłam nie tak dawno, a jakoś nie doczekały sie jeszcze fotek:) 
Kotki, kombajny...
i słoń:)
 Jeden worek z kombajnem jest przeznaczony dla małego chłopczyka imieniem Błażej, stąd tez jego imię na jednym z worków:
Dla tego samego chłopczyka powstał tez worek ze strażą, ale zapomniałam zrobić fotkę... Poprawię się przy okazji...
Przy okazji donoszę, iż poszukiwania pszczółek zakończyły się bardzo owocnie! Dzięki uprzejmości Kasi właśnie przed chwilą przyleciał cały rój:)
Dzięki Kochana z całego serca!!! Nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczna:)
****************
Na koniec jeszcze tylko powiem, że czasem jednak cuda się zdarzają:) Zepsuło mi się coś w maszynie i niestety nie szyła, a jedynie tak jakby "drobiła" ścieg... W związku z tym miałam mały przestój w szyciu... Zaczęły się poszukiwania jakiegoś dobrego i sprawdzonego serwisu, bo drogiej maszyny nie oddałabym byle komu do naprawy ze strachu, że części mi podmieni, bo i o takich przypadkach naczytałam się w internecie, a i nasłuchałam... Serwis z pomocą przemiłej osoby, której tutaj gorąco dziękuję znalazłam (w Krakowie), przygotowałam maszynę do serwisu, wygrzebałam nawet na poddaszu oryginalne opakowanie, dodatkowo przyniosłam z poddasza moją poprzednią maszynę marki Łucznik zostawioną na czarna godzinę... Łucznik był zakurzony potwornie!  Wyczyściłam go, odkurzyłam, przysposobiłam do szycia... Straciłam na to wszystko mnóóóóstwo czasu! Na sam koniec pomyślałam, że jednak spróbuję jeszcze raz odpalić Husqvarnę, bo może akurat... No i akurat! Zaczęła szyć jakby nigdy nic!!!Huuuraaaa!