Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gadu gadu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gadu gadu. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 czerwca 2009

Coco Chanel


Godzinę temu wróciłam z kina.

Najpierw chciałam przeczytać książkę, nie zdążyłam, za wcześnie film wszedł na ekrany naszych kin.

Zawsze intrygowała mnie postać Coco, tak więc wypsikana moimi ukochanymi Mademoiselle, w doborowym towarzystwie o 21.45 zasiadłam w kinowym fotelu.

Warto było !

Zgrabnie opowiedziana historia kontrowersyjnej, odważnej i nibywałej jak na tamte czasy kobiety. Film głównie nakreśla nam postać Gabrielle, zanim stała się uznaną projektantką. Widzimy, jak szukała sposobu na siebie, jak czuła, że będzie kimś wielkim i jak to przeczucie wyznaczało Jej azymuty. Nie pokazuje nam Jej sławy, bogactwa i imponującej kariery.

Pokazuje kobietę, której dane było spotkać prawdziwą miłość, której została wierna do końca ...
Bardzo polecam, od dziś moja fascynacja Mademoiselle Coco ma mocniejsze fundamenty.


A teraz z innej beczki, u Oriki/Rudlis urodzinowe słodkości oraz korale do zgarnięcia w Galerii Kameleon.

niedziela, 25 stycznia 2009

Wróciłam z nową energią !

A w Krakowie na Brackiej ...


130 metrów pod ziemią


Uroki Kazimierza


Spadnie ? Nie spadnie ?



Krakowskie gołębie




Odpoczynek po zwiedzaniu




Zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz, zaczarowany koń ...





Jedynak u Michalika


poniedziałek, 19 stycznia 2009

Już za chwileczkę, już za momencik !

Już jutro będę jeszcze bardziej szczęśliwą kobietą. Dlaczego ? Nie, nie chodzi o nowy ciuch, randkę z szarmanckim ciachem, czy kumulację w Lotku. Jutro wyjeżdżam do Krakowa !!!
Matko, jak ja uwielbiam to miasto. Wszystko będzie idealne:

1) Towarzystwo - Jedynak+Przyjaciel Jedynaka+Siostra Przyjaciela Jedynaka+ Mama Przyjaciela i Siostry Przyjaciela Jedynaka (czyli Ewcia)+ ja.
2) Środek komunikacji - pociąg ( uwielbiam jazdę pociągiem ).
3) Punkt noclegowy - ul. Bracka !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jedziemy tylko na kilka dni, żeby Chłopakom i Mańce ( Siostra Przyjaciela Jedynaka, moja ulubiona Czterolatka) pokazać Gród Kraka.
Co prawda, Jedynak o Krakowie wie bardzo dużo, ale teraz będzie czas, by pogłaskać Pana Smoka, polizać ściany w Wieliczce, policzyć schody prowadzące do Zygmunta, wydać kieszonkowe w Sukiennicach, zjeść 1000 kalorii u Michalika, nakarmić gołębie na Rynku, poszwędać się po Kazimierzu.
Strasznie się cieszymy, fakt, że Przyjaciel Jedynaka i Mania mają gorączkę, ale profilaktycznie już mają zamówioną wizytę w krakowskim LIM'ie - nic nam nie przeszkodzi w tej podróży.
Krakowie, przybywamy jutro !

.

środa, 3 grudnia 2008

7 prawd



1. DLA MNIE 24GODZINNA DOBA TO ANACHRONIZM

Jestem osobą, która sporadycznie komuś odmawia, częściej wręcz sama proponuję, że czegoś się podejmę (chyba mam to po Mamie).
A jak już obiecam, zobowiążę się, to na głowie staję, by wywiązać się na 5.
Jaki efekt? ... chroniczny brak czasu... tak to jest, gdy się 10 srok za ogon łapie. Ale chyba to lubię, od kilku lat funkcjonuję dzięki kalendarzowi w torbie - inaczej bym poległa.
Choć rano klnę jak szewc na budzik, lubię późną nocą, grubo po północy, zasypiać w mgnieniu oka ze znajomością powodów mojego zmęczenia.

2. POWINNAM BYĆ KIPEREM
Mam obsesyjną słabość do zapachów. Wiążę z nimi wydarzenia, ludzi, miejsca, doznania. Kocham zapach nowej książki, cynamonu, skóry, whisky, CH Mademoiselle, "śmierdzących" serów, nowych ubrań, drewna, arbuza, kawy, benzyny.

3. PROSTA JESTEM JAK DRUT
Mimo pokręconej duszy i charakteru, lubię proste, klasyczne rzeczy .... przezroczyste, geometryczne wazony z rżniętego szkła, czarne ubrania, czerwony lakier do paznokci, męskie angielskie pulowery (biedny Jedynak), wykaligrafowane pismo (biedny Jedynak), matematykę (szczęśliwy Jedynak), TYLKO BIAŁE KWIATY (kocham je ... białe róże i białe tulipany), szkocką kratę, duże psy (nasz Maniek to wyjątek potwierdzający regułę).

4. PIENIĄDZ SIĘ MNIE NIE TRZYMA
nie jestem osobą majętną, a mogłabym ;), gdybym nie miała słabości do: świeżych kwiatów, książek, garderoby Jedynaka, płynów pod prysznic, błyszczyków, butów i torebek, świec, pysznych serów (no i co, że kalorie !), o e-bay'u nie wspominam nawet.

5. LUBIĘ TO, CO INNI
Jestem towarzyskim stworzeniem, choć uwielbiam też być sama ze sobą. Co jeszcze lubię ?
...ludzi, zagorzałe dysputy, mój dom, moją pracę, internet, moje miejsce na parkingu, "mojego" Pana w nabiałowym, maślane tosty z masłem ( masło od "mojego" Pana z nabiałowego ), moje oczy, długopisy BIC.

6. NIE LUBIĘ I JUŻ
Modelować włosów, szyć ręcznie, odkurzać, tworzyć urzędowych pism, składać życzeń przez telefon, czekać, spóźniać się, herbaty z mlekiem, perłowych lakierów i szminek, miodu, trzydrzwiowych samochodów, fosforyzujących kolorów, zimna, czegoś musieć, koniaku, prowadzić zebrań, bombonierek, sądu.

7. URODZIŁAM SIĘ POD SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄ
Mam spore szczęście do spotykania mądrych ludzi ... i nie chodzi tu o ilość (bo nie idzie to w dziesiątki), ale o jakość.
Oczywiście mam wspaniałe przyjaciółki D. M.i E., mam cudowną Mamę, Syna, który przerósł moje oczekiwania i marzenia. Spotkałam cudną Siostrę Zakonną, która jednocześnie jest "fajną kobitką", świetnego Pedagoga, który o 180 stopni zmienił i otworzył moje Dziecko, Dorotkę, z którą chcemy zmienić na lepsze szkolną rzeczywistość, Lekarza, który leczy moje gardło i duszę, Costę - wielkie oczy i wielki środek.
Ale przede wszystkim ... moją Danusię, która zmienia ludzi w dobro i jest moją Opoką. Dziękuję Ci.


A teraz pomyślę, do kogo wycelować ..........., już mam:

1. Costa
2. Nela 5
3. Ibisek
4. aneciacom
5. Doris
6. tamis
7. Nowalinka


.

wtorek, 2 grudnia 2008

Dekalog zamknięty w siódemce

Obserwowałam, czytałam, śledziłam, dziwiłam się i czekałam, kiedy na mnie padnie.
No i stało się, dopadło mnie ....Ania (piechotka) mnie wyzwała do siedmiu prawd o sobie. Niby znam siebie tyle lat, ale ciężko opisać się w siedmiu tylko punktach.
Pomyślę, prześpię, napiszę na kartce, poskreślam, dopiszę i nie mam wyjścia ... "wyedytuję" !

sobota, 22 listopada 2008

Dzień Życzliwości

Dziś był ( czyli już wczoraj ) Dzień Życzliwości - po raz pierwszy o nim usłyszałam, ale być może powodem tego jest głuchota, jaką nabywa się pracując w takim miejscu jak ja.
Mimo wnikliwych obserwacji, prócz kilku przypomnień w TV, nie zauważyłam żadnych symptomów tego święta ( a nie może być powodem tego ślepota, bo nie nabywa się jej pracując w takim miejscu, jak ja ). Żadnych symptomów, poza jednym ... Otóż...
Celebrowano to "święto" w szkole mojego Jedynaka, przymiarką była czwartkowa praca domowa zadana przez Panią Wychowawczynię. Każde dziecko musiało wykonać kartkę z okazji DŻ dla wybranej osoby z klasy lub ze szkoły. Wreszcie kogoś ucieszył mój pieprznik na stole !
Zadowolony Jedynak zasiadł na moim honorowym miejscu, rąbnął równiutko przycięty papier wizytówkowy, rąbnął zielony pasek papieru (15 minut kreowałam go na trójwymiarową falę, nieważne..... zrobię inną kartkę ), zorganizował casting w moim pudle ze stemplami i szast-prast wystrugał taką kartkę, że z osłupienia ( które nadal mnie nie opuszcza ) fotki nie pstryknęłam :(
Fakt, raz poprosił o pomoc, bo wymyślił sobie złote drzewo, ale embossingowe ! A, że mamusia tłumaczyła, że tych małych słoiczków z kolorowymi pyłkami nie pożycza i ruszać nie wolno - pyliłam JA !
Ponieważ Autor, podarował kartkę swojemu Drugiemu Autorytetowi - swojej Ukochanej Pani ( bo pierwszym chyba nadal jestem ja ? ), obiecuję, że na najbliższym zebraniu poruszę temat wypożyczenia tworu w celach upamiętnienia.

Matko, czyli to o genach, to prawda !!! ( a wierzyłam, że zostanie prawnikiem )


czwartek, 20 listopada 2008

Chorowanie nieindywidualne

Horror, prawdziwy horror ... cały pokój zawalony scrapowymi skarbami, wyznaczyłam tylko wąską ścieżkę, by dojść do łóżka, okna, drzwi, a przede wszystkim do stołu !
Do stołu, który nie pamięta już kiedy stał na nim jakiś przyzwoity talerz z jajecznicą, donica ze skazanym teraz na parapetową banicję, storczykiem ( mam nadzieję, że pięknocie to nie zaszkodzi - zapytam adeluchnę - Ona się zna ), czy chociaż najzwyklejszy kubek z kawą. Nie pamięta, a co gorsza, szybko sobie Pan Stół nie przypomni, bo teraz jest miejscem pracy chorej, opętanej manią robienia kartek Pani INQI ... ( Opatrzność nade mną czuwała, gdy podejmowałam decyzję o kupieniu rozkładanego stołu ).

Jak to ze mną bywa, lubię chorować w towarzystwie ( zresztą mój Jedynak ma to po mnie ). Tak więc, w minioną sobotę ( dla mnie pracującą ) zorganizowałam warsztaty plastyczne dla dzieci i Ich rodziców. Co robiliśmy ? KARTKI ŚWIĄTECZNE !
Zainteresowanie przeszło moje oczekiwania ... przyszło 19 dzieci i 18 dorosłych ( 14 mam, 3 tatusiów i 1 babcia ). Zabawa była przednia, powstało ponad 100 różnorodnych kart, rodzice nie tylko pomagali dzieciom, ale cichcem rywalizowali między sobą. Koniecznie trzeba to powtórzyć !

No tak, ale było minęło, znów zostałam sama ze swoim schorzeniem. Ale od czego ma się głowę na karku ?
Pomyślałam, zagadałam, ustaliłam ! W szkole mojego Jedynaka odbędzie się kiermasz kart świątecznych, które wykonają dzieci ze wszystkich klas. Zadzwoniłam, zamówiłam, pojechałam, odebrałam i dziś o 8.00 przytaszczyłam do szkoły ponad 40 arkuszy A1 różnokolorowego kartonu. Gilotynka pójdzie w ruch, potem małe rączki ponaklejają, popaćkają i będzie kiermaszycho jakich mało !
Ależ ja jestem z siebie dumna !