Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pebeo Prisme Fantasy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pebeo Prisme Fantasy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 lipca 2018

Witrażowa kartka

Witajcie Kochani!

Staram się bardzo i jest szansa, że znowu będę częściej, zanim mnie zdążycie zapomnieć na dobre :-)

Chcę Wam dzisiaj pokazać kartkę urodzinową, którą zrobiłam dla Wiki.
Jakiś czas temu kupiłam kilka cudnych wykrojników, a ten wzór wycięłam od razu w grubym srebrnym papierze i tak patrzyłam, patrzyłam... aż w końcu zrozumiałam czym należy wypełnić przestrzeń :-)
Prezentuję z dumą moją pierwszą witrażową kartkę:







Dawno nie malowałam medalionów, ale jak widać fantastyczne farby Pebeo mogą natchnąć również do wykonania innych prac :-)

Pozdrawiam serdecznie
i dziękuję za odwiedziny :-)

sobota, 30 września 2017

Magia oceanu


Czołem Kochani!


Kilka dni temu wpadł mi w ręce mały notesik. Okładka biała, nijaka, trochę jak w komunijnym modlitewniku. Aż się prosił notesik o odrobinę koloru! 
Sądziłam, że embossing to będzie dobry pomysł. Na szczęście dość szybko okazało się, że warstwa roztopionego pudru zwyczajnie się odkleja. W sumie dobrze, bo już w trakcie ogrzewania przypomniałam sobie o moich magicznych farbach :-)

Zanurzmy się w głębiny z tym cudownym banerkiem:



Do mojej podwodnej eksplozji posłużyły dwa odcienie żółtego i dwa odcienie niebieskiego:




Tak wyglądał notes przed:


a tak teraz:



W głębinach można spotkać konika morskiego:


Cieszę się, że zdążyłam na wrześniowe Cykliczne Kolorki.
Powolutku się ogarniam ;-)

Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.
Przesyłam uściski dla wszystkich :-)

poniedziałek, 6 lutego 2017

Smuglianka (Смуглянка), czyli rozwichrzony klon zielony

Czołem Kochani!

Ostatnie dni miałam dość zajęte, w dodatku przytrafił się wyjazd służbowy, dla mojego zdrowia niezbyt przyjazny... Nastrój jakiś taki smętnawy mnie dopadł, włączyły się sentymenty i tęsknoty...

Kiedy byłam w szkole średniej występowałam w Zespole Pieśni i Tańca. W porównaniu z podstawówką, gdzie śpiewałam w chórze altem cudne pieśni, tu musiałam zmienić sposób śpiewania i przyzwyczaić się do przyśpiewek i piosenek ludowych :-).
Jedną z takich piosenek była Czarnuszka Mołdawianka / Смуглянка Молдаванка.
Kiedy zmalowałam kolejny medalion, to zaczęła mi w głowie grać ta melodia, i gra, i gra...
Co ciekawe, szukając dzisiaj tekstu, dowiedziałam się, że funkcjonują dwie wersje. Nasz zespół zawsze śpiewał: "Rozwichrzony klon zielony liśćmi gra, pod tym klonem my oboje, ty i ja..."

******

Kto miał do czynienia z farbami Pebeo Fantasy, ten wie, że nie maluje się nimi tak jak zwykłymi, a szczególnie na tak małej powierzchni jaką są bazy metalowe (zwykle to jakieś 3x4 cm). Farby pięknie się mieszają tworząc rewelacyjne abstrakcje. I zwykle tak ich się używa.

Mnie się zamarzyło drzewo.

Moje szarpane wichrami drzewo wygląda tak:







Na koniec mały bonusik - z czasów ZPiT zachowało mi się kilka czarno-białych fotek. Miałam typowo śląski strój oraz mundur górniczy :-)




Na Wasze blogi będę mogła zajrzeć już wkrótce, teraz wybaczcie wzywają obowiązki.

Buziaki dla wszystkich!

poniedziałek, 31 października 2016

Paw...

Czołem Kochani!

W październikowej zabawie z Cykliczne Kolorki przychodzę prawie na ostatni moment. Nie uszczęśliwiły mnie cętki, a niemal pogrążył paw. Mimo, że nie przepadam za tym motywem, chciałam zadanie potraktować bardzo dosłownie i zaczął powstawać obraz z pawiem - inne sprawy nie pozwoliły by w założonym czasie zadanie skończyć, więc powstał plan B. Kolejne trzy dni pracy poszły w zapomnienie, bo medalion zepsułam kładąc ostatnią warstwę.
Nie pozostało nic innego tylko przedstawić plan C  ;-).


Oto moja inspiracja pawiowa :


Tak wyglądała baza, którą pomalowałam farbami Pebeo Prisme.
Odcieni wymaganych kolorów jest tu więcej niż Szefowa wymagała:


Lubię takie abstrakcje, więc równie chętnie zostawiłabym to jako obrazek bez dodatków.



Pawie pióra są zachwycające, pięknie się mienią, mają cudowne kolory. Jednak podobnie jak w przypadku cętek to motyw, który najchętniej oglądam w wersji naturalnej. W moim otoczeniu ani w ubiorze nie odnajduję takich zestawień kolorystycznych.

******

Jeszcze słówko w kwestii informacji na które czekałam.... Moja wędrówka po gabinetach nie zakończyła się, jedyna dobra informacja, że to na pewno nie biodro.

******

Trzymajcie się ciepło!

poniedziałek, 17 października 2016

Powrót do źródeł, czyli koralikowe Kreatywne szydełko


Czołem Kochani!

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mamy Kreatywne Szydełko!
Szczegóły znajdziecie tutaj i tutaj, czyli u Reni i Justyny.


Dzięki temu sięgnęłam po moje trochę zapomniane już koraliki, których mimo nieustającego remontu, nie schowałam do piwnicy, bo czułam przez skórę, że będę mi potrzebne!
I nie myliłam się, bo w kolejnym etapie szydełkowania wpadł temat sznurów koralikowo-szydełkowych. Czyli coś co lubię, potrafię i robię ekspresem ;-)

Swego czasu zrobiłam sporo tych bransoletek, że stwierdziłam, że jak tak dalej pójdzie, to mi miejsca w szafie zabraknie, więc w końcu przystopowałam.
Ale jak w tytule - wracam do źródeł!

******

Dzisiaj będzie sznur szydełkowo-koralikowy bez wzorku. Nie dlatego, że poszłam na łatwiznę...

Wszystko zaczęło się od bazy, która w sklepie internetowym wpadła mi w oko, uznałam ją za piękną i w takich kolorach, że musiałam ją mieć - oryginał zobaczycie tutaj. Cóż, pewnie lampa błyskowa albo inne oświetlenie wydobyło z niej coś, czego żywym okiem nie zobaczycie... Krótko mówiąc rozczarowanie.


Czarne emaliowane (?) oczka pomalowałam moimi ulubionymi farbami Pebeo Fantasy.
Z oczek początkowo miały zwisać zawieszki, ale znalazłam koraliki typu Daggers i przymocowałam je pomiędzy oczkami drucikiem wykorzystując technikę Wire wrapping.
Ta część była na tyle ozdobna, że reszta wymagała już tylko skromniejszego wykończenia.



Na biały kordonek nawlekłam kilka metrów koralików Toho Treasure i nastąpiła najszybsza i najprzyjemniejsza praca, czyli dzierganie sznura, a właściwie trzech kawałków.

Wkleiłam końcówki, użyłam zapięć magnetycznych i tak oto powstał komplet naszyjnik ze skromną bransoletką.
















Bardzo dziękuję za ten temat i już nie mogę się doczekać kolejnych zadań ;-)

******

Dziękuję, że zaglądacie, dziękuję za każdy komentarz i witam ciepło nowe obserwatorki - rozgośćcie się na dłużej :-)

Serdecznie pozdrawiam.





wtorek, 26 kwietnia 2016

A podobno takie zdrowe...

Czołem Kochani!
Buraczki podobno są bardzo zdrowe. Do tej pory też tak myślałam, byłam wręcz o tym przekonana!
Niestety, wyszły mi bokiem i nie mogę na nie patrzeć - krótko mówiąc, cholery niestrawne jakieś były!
Ile ja się namęczyłam, żeby przygotować coś na kolejną edycję zabawy w Cykliczne Kolorki!
Pewnie, że nikt mnie nie zmuszał, nie przykładał lufy, ani nie gonił z kijem, ale to ja sama postawiłam sobie za punkt honoru nie odpuszczać CK za nic!
******
To jedziemy po kolei, czyli najpierw banerek:

 
Dobrze, że mi się przypomniało, że medaliony jakoś same się bronią, więc wyjęłam moje magiczne farby Pebeo ;-)
Zmalowałam w buraczkowym kolorze wisior i dorobiłam do niego naszyjnik.
Kolory wybitnie nie moje, ale może ktoś chętny znajdzie się na niego :-)


Zdjęcia z fleszem i bez i pod różnym kątem, żeby dobrze pokazać delikatny wzorek - przy jednolitym kolorze to nie jest łatwe.





******
A plany były takie, że zrobię sobie coś użytecznego w tym kolorze. Padło na łapkę do garnków.
Z kordonka zrobiłam prostokącik. Druga strona miała być różowa, z płótna/kanwy i z małym haftem. Znalazłam tylko kanwę w majtkowym kolorze, więc udałam się na dalsze poszukiwania. O, jest skrawek materiału, tylko projektant był szalony myśląc, że takie plamy są śliczne, bo dla mnie wyglądały jak najprawdziwsze... To przykleję na niego serwetkę i będzie zadanie również na wspólną naukę deku. Za trzecim podejściem uznałam, że jest równo. Całość była sztywna i nijaka. Zaczęłam robić drugi prostokącik z resztek muliny we wszystkim odcieniach różowego i bordo. Już wiedziałam, że zabraknie...
I dlatego powstał naszyjnik!

Moje buraczkowe niewypały, które czekają na wykończenie:


Ale jak pomyślę ile niby mam wszystkiego pod dostatkiem, że półki już puchną od moich zbiorów.... tylko dlaczego zawsze czegoś brakuje gdy zabieram się do roboty?!
Pomimo przygód, buraczki nadal lubię.
Kolor... przyznam szczerze, uważam za piękny. Choć niekoniecznie znajduje się w mojej szafie, to jednak bywa w niej gościem... z przypadku :-)
Już mnie ciekawość zżera co też wymyśli Danutka w maju. Pomidorowy? Cytrynowy? A może oberżynkę? Co by nie było - nie poddam się!
******
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i za każdy pozostawiony komentarz.

wtorek, 9 lutego 2016

Już posypałam głowę popiołem...

Czołem Kochani!

Nie raz narzekam na brak czasu, zaległości się piętrzą, ale tego się po sobie nie spodziewałam!
Dałam ciała! Nie zauważyłam, że minął rok, a ja nie wywiązałam się z zabawy w Podaj dalej!
Myślę, że nic mnie nie usprawiedliwia, więc nawet nie wypada się tłumaczyć. Dziewczyny poprosiłam o wybaczenie, a z tego miejsca przepraszam raz jeszcze!

Głowę posypałam popiołem i zabrałam się do rzeczy.
Dla Ani i Moniki wykonałam bardzo podobne zestawy, tylko w innych kolorach.
Wiem, że prezenty już dotarły, zatem prezentuję po kolei co przygotowałam.
Dla Moniki:
Karteczka w technice pergaminowej z koronką. Jestem bardzo dumna z tej koroneczki, bo dzięki idealnym nożyczkom zrobiłam naprawdę udane cięcia.



Medalion malowany ręcznie w kolorze Onyxu.
Chyba miałam dobry dzień, bo udało się tak poprowadzić motyw by wcale nie zmienił kształtu podczas wysychania.
O farbach Pebeo pisałam już nie raz - praca z nimi jest fascynująca, ale bywa też nieprzewidywalna, farby czasem nie "słuchają" i malunek żyje własnym życiem. A ja uparcie próbuję je okiełznać - w tym wypadku się udało w stu procentach!


Zafascynowana foamiranem zrobiłam kolejną różę, tym razem fiolet podmalowałam niebieskim.
Róża ma zapięcie, zatem śmiało można ją przypiąć do swetra, szala, płaszcza czy chociażby do torebki.



A tak wyglądał zestaw.
Mini bukiecik z porcelany był ozdobą małego pakuneczku z czymś słodkim.
Pudełeczko - ręcznie robione. Karton granatowy taki sam jak baza do kartki.





Dla Ani:

Karteczka z tą samą koronką, zmiana tła i obrazka.
Obrazki miałam z Pergaminartu. Wspaniale komponują się z kalką.


Ręcznie malowany medalion z tym samym onyksem z dużym dodatkiem czerwieni.

Nie wiem czy nie za krótkie robię naszyjniki, ale wydaje mi się, że najlepiej wyglądają właśnie tuż pod szyją.
Tu w obu przypadkach dałam rozchylane krawatki, więc w razie potrzeby można naszyjnik zmienić na łańcuszek albo rzemień.


I znowu róża.
Czerwony foamiran podmalowany czernią.
Wszystkie swoje róże skrapiałam kropelką olejku różanego, tutaj tego nie zrobiłam bo nie wiem czy dziewczyny nie mają alergii. Ale polecam użyć swój ulubiony zapach - ja lubię dotykać płatków i czuć ten aromacik.
Od Ani dowiedziałam się, że jej róża pachnie :-). Hmmm, może jednak wysłałam prawdziwą ;-)


I ponownie rzut oka na całość:


Dziewczyny pochwaliły, więc wierzę że prezenty się spodobały :-)

Zabawa w Podaj dalej polega na tym, że osoba obdarowana ogłasza u siebie kontynuację zabawy. Dla dwóch osób przygotowuje prezenty i ma na to rok czasu.
Bawcie się dobrze!

******
Tym oto sposobem zamknęłam dopiero ubiegły rok jeśli chodzi o wszelkie zabawy i zobowiązania.
Zaległości, a raczej tzw. UFOków jeszcze trochę mam, więc na brak zajęcia raczej nie narzekam :-)

******

Dziękuję za Waszą obecność i pozostawione komentarze.
Serdecznie pozdrawiam i byle do wiosny ;-)

wtorek, 2 lutego 2016

Urodzinowe

Czołem Kochani!

Przyspieszam! Mam do pokazania dwa prezenty urodzinowe, jakie poczyniłam w ramach wymianki urodzinowej u Hubki. Są to dwa ostatnie zestawy grudniowe i postanowiłam, że zamiast dwóch będzie tylko jeden post. Może w ten sposób ogarnę zaległości  blogowe.

Pierwszą solenizantką grudniową była Justyna
z bloga 
http://somepartfrommyart.blogspot.com/


Jak zwykle w takim przypadku zaczynam od karteczki urodzinowej:


A że był o jeszcze czas świąt to i karteczkę bożonarodzeniową przygotowałam:



Zestaw biżuterii, czyli ręcznie malowany medalion plus bransoletka. Bardzo mi się ten zestaw podobał:



i rzut oka na całość:




Drugą solenizantką była Elunia
z bloga 
http://papierkowoniteczkowo.blogspot.com/

Elunia za jedyny słuszny kolor uznaje czerwony, a zatem całość była właśnie taka.
Karteczka urodzinowa, na której umieściłam własnoręcznie zrobionego kwiatka - płatki z papieru czerpanego, listki z foamiranu, a środek z zimnej porcelany:


Kartka świąteczna.
Gwiazdę betlejemską wycinałam ręcznie. Użyłam do niej kartonu ozdobnego, takiego samego jak do pudełeczek. Nieskromnie też mi się podoba, aż żałuję że nie zrobiłam ich więcej.


Komplecik biżuterii:



Ognisty, energetyczny zestaw:



******
Przez cały rok trochę powstało tych zestawów urodzinowych...
 Starałam się dostosować do preferencji solenizantek, uwzględniałam przede wszystkim ulubione kolory. Mam nadzieję, że dostarczyłam Wam trochę radości, tak jak i Wy sprawiłyście mi sporo przyjemności swoimi prezentami.
Doświadczenie było cenne i miłe!

Dziękuję za rok wspólnej zabawy!

******

Dziękuję za Waszą obecność i pozostawione komentarze.
Już niebawem mam zamiar podzielić się z Wami przemyśleniami na temat techniki pergaminowej.


Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...