Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejną książkę, czytaną w ramach Międzyblogowego Kącika Czytelniczego, organizowaną przez naszą
blogową Koleżankę Paulinę.
Czy walczycie z nadwagą? A może już przestałyście walczyć? Może jesteście chude jak patyk i nie boicie się nadwagi?
Jakkolwiek wyglądacie, tak książka jest dla Was, dla nas wszystkich!!!
Opis książki z portalu Lubimy Czytać:
"Lardżelka", to wspaniała powieść oparta na faktach, a odpowiadająca na
pytanie: jak efektywnie schudnąć bez wyrzeczeń. Zofia, swoje stresy
"zajada" słodyczami. Efekt? 70 kg nadwagi. Pewnego dnia, kiedy mąż
porównuje ją do balii, kobieta nie wytrzymuje napięcia i... Powieść
zawiera praktyczne rady, jak schudnąć bez wyrzeczeń i nie poddać się
efektowi jo-jo.
Zanim przejdę do treści książki, wyjaśnię dlaczego ta książka jest i dla puszystych i dla tych mniej puszystych: ponieważ byłam jedną i drugą!!! Byłam chudzielcem. przy wzroście 170 cm, ważyłam 48 kg i czułam się z tym świetnie. Pięć lat później ważyłam 78 kg i nie czułam się z tym dobrze i jednocześnie nie wiedziałam, co mam z tym zrobić.
Tak, przeszłam przez tabletki cud, przez diety nie przechodziłam, bo będąc wegetarianka, jestem już praktycznie na diecie i bałam się jeszcze bardziej ograniczać, przeszłam przez tortury ćwiczeń.
Dzisiaj ważę 60 kg i jeszcze troszkę z wagi mam zamiar zejść, ale już tylko troszkę.
Książka ta jest ku przestrodze, o tym, że przyjemnie się tyje, ale chudniecie to już ciężka walka, najczęściej z sobą samym. Pokazuje nam jak mądrze przejść przez tę walkę i uświadamia nam, ze od momentu, kiedy postanowiłaś schudnąć, ta walka będzie Ci ciągle towarzyszyć! To nie walka, którą masz podejmować wciąż na nowo! To walka, która trwa, która się toczy i podczas której ciągle masz mieć swój cel przed oczami: osiągnąć wymarzoną wagę! A gdy już ją osiągniesz walczysz, by ją utrzymać!
Całe zycie wydawało mi się, że jem mało. W zasadzie tylko śniadanie i obiad. Kolacji już nie jem, nic nie przeżuwałam po 18stej. wtedy mój trener z siłowni, który pomaga mi toczyć moją walkę, stwierdził, ze nie chudnę, bo pewnie jem za mało!!!! Cudowna diagnoza, prawda? :-) Musze jeść więcej, by schudnąć - chyba wszystkie o tym marzymy. Kazał jeść mi 5 małych posiłków, ostatni na 2 godziny przed snem. Zainstalowałam sobie więc specjalną aplikację, która mi przypominała o posiłkach o konkretnych porach i wtedy przeżyłam szok!!! Okazało się, ze oszukuję sama siebie! To nie była prawda, ze jem tylko sniadanie i obiad, a potem już nic!!! Po drodze było masę rzeczy, które podjadałam!!!!! Z moich pięciu posiłków, nagle wyszło chyba z 20!!!!! Tego też nas uczy książka Pani Wandy Szymanowskiej: cokolwiek bierzesz do buzi - jest posiłkiem!!!!
Teraz grzecznie trzymam się moich pór jedzenia, wyznaczana przez aplikację w komórce i nie przekraczam tej ilości, do tego pijam około 2,5 l wody dziennie. nie jadam słodyczy. Żal mi posiłku o określonej porze, który miałby być tylko przyjemnością, a sprawi, ze do kolejnej pory jedzenia, będę zwijać się z głodu. wolę zjeść coś pożywnego, choć może mniej smakowitego niż czekolada :-)
Jak widać po tym poście, walka z kilogramami jest paskudna, a najważniejsze podczas niej jest nie oszukiwać samej siebie!
O tym właśnie jest ta książka: o walce, o docieraniu do siebie, o godzeniu się z sobą i poznawaniu własnego ciała. To jest bardzo mądra i ważna pozycja i powinna być przeczytana przez nas wszystkie! Nie zabraknie w niej też romansu, wspierającej przyjaciółki i fajnych przepisów! No i najważniejsze: książka, która uczy wiary w siebie, bo jeśli bohaterce się udało, to i mnie się uda, prawda?
Oczywiście, że tak!!!!
Uda się, wystarczy tylko zacząć walczyć, a dla przypomnienia, ze nie jesteśmy same w tej walce: przeczytać książkę 'Lardżelka' - Wandy Szymanowskiej :-)
Moja ocena 9/10
Książka, która tak mnie skłoniła do zwierzeń została przeczytana w ramach Międzyblogowego Kącika Czytelniczego:
Za możliwość przeczytania 'Lardżelki', dziękuję Autorce.
Pozdrawiam,
Burana.