Choć trochę jeszcze nieobecna. Wracam.
Wracam do żywych i drugą nogą. Uff!
I żyję już, żyję! ...myślą o urlopie.
Jeszcze cztery spania, w tym jedno krótkie.
Tymczasem kolejne Muzeum otworzone. Tym razem wśród nawiedzonych naukowców i odgrzewaczy prehistorii. Wenus z wielkim cycem, dziecięce czaszki w paszczy leoparda, rytualne polowania na bizony. Kto żądny atrakcji nich rusza nad Ren! Zdjęć nie posiadam, bo na otwarcie mnie nie zabrali. Świnie. Podobno ktoś musi pracować na kolejne otwarcie.... Jak tak dalej pójdzie, to mi pójdzie kawa nosem. Z przepracowania #jak żyć?
W ramach nabierania oddechu, zmieniliśmy na chwilę scenografie.
Zbieram obrazy pod powieką, wekuję na później.
Z jasnych świateł Miasta Stołecznego Bawarii, z białych koszu i równie białych aut lokalnej produkcji, z zaciśniętych pośladków i krawatów pod samą szyją, ze skróconego oddechu i powietrza pachnącego biznesem i papierosami... na Czarny Las, znajomy jak znoszone kapcie. Zaszumiało zielenią, górską ścieżką, bliskością nieba, malinami prosto z krzaka. W przeciwieństwie do Miasta Stołecznego Bawarii, niedzielny poranek w Czarnym Lesie nie trąci nieboszczykiem. Na ulicach rodzice z potomkami w nosidłach, wagonikach, na rowerach i hulajnogach, niespiesznie w drodze do piekarni po croissanty i precle. Idę między ubranymi w bluszcze kamienicami z Fin de sièclu, pod pachą dzierżę tutejszą bagietkę z pełnego przemiału. I wiem. Wiem, że czeka na mnie Wiewiór z gotowanym jajkiem, że Ex-Współlokatorzy kroją pomidory z własnej pasieki, że Małe F. kręci najlepszą pastę awokado z czosnkiem. Oddycham przeponą. Nareszcie.
(...)
Naiwnie myśleliśmy, że będziemy jedynymi pasażerami autobusu powrotnego. Czas podróży: Mecz Teutonia-Argentyna. Niestety, nie cała Teutonia zjednoczyła się w patriotycznym zrywie przed teleodbiornikami. Ale cała Teutonia chciała ten mecz śledzić. Jednogłośną decyzją (nie ośmieliliśmy się protestować) w Ravensburgu pogłośniono radio. Lepiej przygotowani włączyli wizję na tabletach i laptopach (Niech Deutsche Bahn będą dzięki za darmowe WiFi). Polało się wino, piwo, rozsypały orzeszki i inne suche prowianty. Szyby parowały przy każdej akcji Argentyńczyków. Okazuje się, że jaki naród, taki piłkarski komentator. Spiętym Pośladkom daleko do takiego Szpakowskiego...
"W drugiej połowie prawdopodobnie wejdzie na boisku dwóch piłkarzy, którzy do tej pory grali na ławce rezerwowych",
"Włodek Smolarek krąży jak elektron wokół jądra Zbyszka Bońka","Żurawski biegnie z piłką, a nie, to nie Żurawski, a jednak to on!""Nikt nie stoi, nikt nie stoi, wszyscy wstali"
.....W Mieście Stołecznym wszystkie stacje kolejowe zsynchronizowane z Ameryką Południową pokazywały ten sam, niezadowalający wynik:
Dopiero w Małej Wsi usłyszeliśmy TEN ryk. Wymalowani na trójkolorowo mieszkańcy (nieliczni), jak nigdy w niedzielny wieczór, wyszli na ulice, by uśmiechać się (żeby nie było: z dystansem) do kierowców trąbiących triumfy.
Od teraz każdy Teutończyk mówi o sobie:
"WIR sind Weltmeister" ("Jesteśmy Mistrzami Świata" )*
* Po wyborze Ratzingera na papieża mówili:
"Wir sind Papst" ("Jesteśmy papieżem").
Ot Teutońska miłość do jednoczenia się pod jedną ideologią.