Przez ostatnie dni Pracownia była zamknięta na trzy spusty. I chociaż Laborantki do lenistwa przyznać się potrafią, to jednak tym razem nie ono było przyczyną zmiany godzin pracy Laboratorium. Wcześnie rano w zeszły czwartek A i B spakowały walizki, mały prowiancik i ruszyły w podróż po Polsce, a miejscem docelowym był Poznań, gdzie w ostatnich dniach odbywały się targi artykułów dekoracyjnych Special Days. Laborantki przeżyły kolorowy zawrót głowy, widząc tony pięknych sztucznych kwiatów, rewelacyjne donice, koszyki i naczynia do aranżacji i stosy "przydasi"- czyli artykułów dekoracyjnych absolutnie nie pierwszej potrzeby.
Laborantki nie przygotowywały się do robienia na targach zdjęć - do dyspozycji miały tylko telefon, ale nie mogą się oprzeć i pokazać Wam, drodzy Podczytywacze, jak fantastycznie zareklamowało się stoisko jednego z producentów ozdobnych wstążek i papierów. To co może uda Wam się wypatrzeć na zdjęciach to zrobione właśnie z jego asortymentu kwiaty, a w zasadzie cały papierowo-wstążkowy ogródek. W rzeczywistości wyglądał zachwycająco!




Laborantki przybywające z przeuroczego miasteczka Katowice, w Poznaniu czuły się trochę jak zahukane dziewuchy z prowincji - trzeba przyznać, że czuć tam powiew zachodu. Podziwiały szerokie, jasne ulice, dizajnerskie restauracyjki, mnogość i rozmaitość wszelkiego rodzaju handlu. Zafascynowała je ilość ludzi, którzy nie tylko pojawiają się "na mieście", bo przemieszczają się z domu do pracy i z powrotem, ale dlatego, że po prostu chcą pobyć, poszwendać się, napić się kawy poza domem, zrobić zakupy i to niekoniecznie w centrum handlowym. Zazdroszczą tego Poznaniowi z całych sił, bo taka smutna refleksja je naszła, że Katowice to coraz częściej miasto-widmo, w którym mało się dzieje, gdzie na rynek-plac budowy lepiej bez kaloszy nie jechać, gdzie mały, drobny handel praktycznie nie istnieje , za to w najlepsze rosną sobie jak grzyby po deszczu w samym centrum kolejne galerie handlowe, a najładniejsze handlowe ulice zajmują banki, sieciowe sklepy mięsne, piekarnie i lumpeksy. I tak powoli znikają małe kawiarenki, punkciki drobnego handlu (tak jak to i z laboratoryjnym sklepikiem się stało), o miejscach do tańczenia dla 40+ nie mówiąc.
A może to tylko pierwsze wrażenie kogoś, kto poznaje coś kompletnie nowego i, niczym ugodzony strzałą Amora, nie widzi wad, a tylko zalety? Fakt, w Katowicach Laborantki prowadzą życie skupiając się na troskach dnia codziennego. W Poznaniu mogły odetchnąć od laboratoryjnych i domowych obowiązków i wybrać się "na miasto". Poza tym były jednymi z wielu turystów odwiedzających Poznań. Tego w Katowicach uzyskać się raczej nie da. Laborantki chciałyby jednak, żeby Katowice sprawiały przynajmniej wrażenie miasta zadbanego, w którym żyją uśmiechnięci ludzie.
No, tyle malkontenctwa na ten tydzień. Limit wyczerpany! Teraz Laborantki rozpakowują tobołki, paczki i paczuszki przywiezione z poznańskich łowów - sama przyjemność. Trzeba to wszystko ładnie posegregować, część przerobić na kompozycje, obfotografować i siup do internetowego sklepu. Laborantki proszą jeszcze o chwilę cierpliwości. Pozdrawiają już promienne:)