Wczorajszy dzień nie zaczął się zbyt wesoło. Córka obudziła się pół godziny przed budzikiem i oznajmiła, że jest wyspana. Niestety, nie mogłam tego samego powiedzieć o sobie. Ponieważ dziecię było bardzo rozmowne, a moje próby uciszenia małej gaduły okazały się nieskuteczne, ze spania nic nie wyszło. Później ranny ptaszek postanowił pomóc mi przygotować śniadanie, co okazało się przysługą niedźwiedzią, bo z małych rączek wypadł mój ulubiony młynek do pieprzu i trochę się połamał. Nawet jedzenie śniadania okazało się problematyczne. Moczenie kanapek w piciu skończyło się zachlapaniem bluzeczki, a wycieranie rączek o spodnie zakończyło się brzydkimi smugami twarożku na nogawkach. Wszystko to zauważyłam oczywiście dopiero wtedy, kiedy trzeba było już wychodzić do szkoły...
Później jednak było lepiej. Słoneczko zaświeciło i zrobiło się całkiem przyjemnie. A kiedy jechałam do szkoły, żeby odebrać małego smyka spotkałam listonosza, który wręczył mi paczkę z nagrodą z
Klubu Twórczych Mam. Ach, co to była za radość!
A oto co otrzymałam:
Do tych motków dobrałam się jeszcze zanim udało mi się zrobić zdjęcie (dlatego jeden z nich wygląda na nieco mniejszy). Podczas wieczornego oglądania filmu udało mi się zrobić komin. Taki mały komin. Kominek. :)
Może być używany zarówno przez dziecko, jak i osobę dorosłą. Ale chyba jednak nie podzielę się nim z córką.
Włóczka to Mammut Steinbach Wolle. Jest to bardzo miła w dotyku włóczka, niegryząca. Podoba mi się.
Jakiś czas temu zrobiłam taki komin dla córki. Robiłam go z dwóch różnych motków.
Pozdrawiam Was serdecznie! Czy Wy też już czujecie wiosnę w powietrzu?