Zbliżający się wyjazd zmobilizował mnie do uszycia dwóch organizerów do samochodu. W zeszłym roku mieliśmy organizer, który dostaliśmy jako gratis przy zakupie siedziska dla córki. Ale dziecię nie doceniło miłego gestu sprzedawcy i pourywało w nim kieszonki. Dzielna mamusia uszyła więc podobny. Miejmy nadzieję, że mocniejszy. Kształt odrysowałam ze starego organizera. Aby kieszonki były lepiej widoczne obszyłam górne krawędzie czerwoną tasiemką. Miałam jeszcze zamiar obszyć całość organizera tą tasiemką ale zwyczajnie mi jej zabrakło.
Organizer składa się z pięciu kieszonek różnej wielkości. Zmieszczą się
do niego książeczki, drobne zabawki, przekąski, kanapki, termos. Do najmniejszej
kieszonki (na samej górze) schować można np. chusteczki higieniczne,
gumki do włosów albo karty.
Trochę pozazdrościłam córce, że będzie miała wszystko pod ręką. I wtedy naszła mnie myśl, żeby uszyć jeszcze jeden. Ale jak na patentowego lenia przystało, poszłam na łatwiznę i... wykorzystałam stary organizer. Odprułam pourywane kieszonki i przyszyłam nowe. Doszyłam urwaną gumkę. I oto mam:
A tak organizator-pokrowiec wyglądał przed wprowadzonymi przeze mnie zmianami:
Zdaję sobie sprawę, że nie są to organizery najwyższych lotów (ani nawet średnich) ale mam nadzieję, że dobrze spełnią swoją rolę i nie rozlecą się w połowie drogi.
A jak Wasze wyjazdy?
Pozdrawiam gorąco!