Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie. Pokaż wszystkie posty

26 gru 2020

Swietowanie nieustanne

 Tak wyglada leniwy poranek:

Jeszcze w lozku, ja z tabletem szukam na YT inspiracji do szycia

a Najglowniejszy z laptokiem oglada film pogladowy, jak zbudowac na dachu panel grzejacy wode
Potem leniwie plyna godziny, az mnie wyrzuty sumienia wygonia na przebiezke z kijami

Poogladalam sobie kampery stojace w szeregu, ladne i wszystkomajace, ale i tak nie kupimy :)

A jak wrocilam zaczal sie zmierzch i koniec dnia.

Swieta odbebnione! Od jutra trzeba sie zmobilizowac do jakich madrych czynnosci :))))))

24 gru 2020

Wigilia troche inna

Az dziwnie, ze to koniec grudnia:
I takie zwierzatka, na ktore zawsze sie nabiorę:

Troche przewrotnie zjedlismy nasza "inna" wieczerze  wigilijną  o 13.00. 
Bo o takiej godzinie zwykle jadamy obiad. 
Bo na te wieczerze musialam Najglowniejszemu zaserwowac cos miesnego. 
Bo ja tez o tej godzinie jestem glodna, a dwoch obiadow jesc nie bede. 
Bo juz dosc dawno wyleczylam sie z tradycji swiatecznej, czyli sprzatania, gotowania i pieczenia. 
Bo ja mam scisla diete, ktora wszystko wyklucza.
Byla ges pieczona, a dla mnie jedynie "niby barsz czerwony", zmodyfikowany :)
I tyle.
Ciast nie jadamy.
Napoje wyskokowe nie.
Owoce tak.
Nasza "stajenka" w zwyklym nieladzie, bo po co wszystko chowac i ukladac, jezeli za pare godzin stan wraca do normalnosci.
Za godzine zjemy lekka kolacje i juz po jedzeniu.
Zakupy robilam troche powiekszone, bo sklepy na trzy dni zamkniete i jak czegos zabraknie, to mogila :)
Dzisiaj za to zrobilam mega zakupy! Pol duzego wozka!
Po prostu przecenili wszystkie owoce i warzywa o 50%!
Kupilam: pomarancze, mandarynki, winogrona,  kaki, czarne jagody, grejpfruty, salaty, cykorie, kalarepki, papryki. Dobrze, ze to moge na tarasie przechowywac i sie nie zepsuja :)))
Ciast nie przecenili:)))) moze i dobrze, bo zasugerowałabym sie tym obrazkiem i kupila:

A na koniec taki sliczniusi rysunek, mozna sie glosno zasmiac, smiech spala kalorie!!!!!


Milego swietowania :))))

23 gru 2020

Rzutem na tasme

Ja jak zwykle wszystko w ostatniej chwili :)

Rano strzyzenie Najglowniejszego, ufff, udalo sie bez lysin z tylu (jak ostatnio..). Ladnie wyszlo, przystojniak jest, tylko marudzi, ze mu w glowe zimno :))) Niech nie marudzi, ma gruba czapke z alpaki, moze w warsztacie cale swieta spedzic.

Ostatnie zakupy - karteczka sciagawka, wszystko przemyslane, zeby juz to miec z glowy.

A jak pojechalam do Lidla to: parking pusty, sklep pusty (no nie pusty, bo pelen dobra wszelakiego):

Dwie kasy czynne, do jednej dwie osoby, do drugiej jedna... i gdzie te kolejki po te dobra?


Kupilam co chcialam (i czego nie chcialam)..... ojojoj, mleka zapomnialam, bede musiala jutro jeszcze raz podskoczyc :(

A w domu jak w stajence, co ja mam sie meczyc ze sprzataniem, gdy trwa naprawa ogrzewania, piec w piwnicy,  warsztat w ogrodzie, a jedyna droga przez dom: czyli taras, jadalnia, korytarz, schody na dol. I brudne buty.....

Moje zadanie to pilnowanie godzin odpoczynku i jedzenia.  Ogrzewanie musi byc, bo jak nagle zawita zima? (co prawda zim u nas nie ma, tylko ciagla jesien, no ale jakby? Wiadomo, ze los bywa zlosliwy).

Dekoracje sa dwie, domki juz pokazalam poprzednio, a dzisiaj dostawilam mala choinke w sypialni. Choinka ma 18 lat, jest na stale ustrojona, przechowywana w worku. Czyli znalezc worek w piwnicy, przyniesc do pokoju, wyjac z worka, troche przetrzepac galazki, wyrownac ozdobki i gotowe :) Czyli wszystko wedlug swiatecznych przepisow :)

Z gotowaniem, to mam calkiem przerabane! Robotnika trzeba dobrze karmic, wiadomo, jak chlop zmeczony i zly to trzeba mu dac mieska. A ja jestem na  bardzo restrykcyjnej diecie, bez mieska, wiec co dzien gotuje dwa obiady, dla mnie i dla Najglowniejszego :( Ciast ja nie moge, on nie lubi, hurrra, nie musze nic piec :)))

I takie to u mnie beda swieta, nikt nie przyjedzie, nikt nie przyjdzie, zadnego obzarstwa i opijstwa, zostaja telefony, telewizja, ksiazki, sudoku, spacery, spanie. Wlasciwie to nic mi nie brakuje.

Wszystkim zycze spokojnych, zdrowych i jakich kto chce, nastepnych 8 dni. A w 2021 roku to zobaczymy :)

21 gru 2020

LIPA Szanowni Panstwo :)

Juz za dlugo nie pisalam, nie bylam chora na wiadomoco, ale ten dziwny czas zapewnial mi rozne "rozrywki", i jakos nie mialam ochoty nic pisac. Zdjec tez malo robilam, zajelam sie budowaniem mojej odpornosci, czyli zmiana diety, wiecej ruchu, wiecej powietrza, i co dziwne wiecej kontaktow "na zywo". Moze pozniej to rozwine, a na razie post na szybko :)
 
Na pogode nie mam co narzekac, slonce czesto nas dopieszcza, zimy nie bylo i mam nadzieje, ze nie bedzie :)

A ponizej LIPA, zachcialo mi sie duzego drzewa w ogrodku. 
 
Lipke wyrwalam z grzadki dwa lata temu, taki byle jaki chwast, ale jak popatrzylam to mi sie zal zrobilo. Nie bylam (i nie jestem) pewna, czy to lipa, ale ma piekne, miekkie, owlosione, jasnozielone liscie.
Jak przezyla dwie zimy w wiadrze z ziemia, to zasluzyla na lepsze zycie, i wreszcie posadzilam ja na stalym miejscu, troszke na srodku trawnika :)
Postawie sobie pod nia lawke i bede sie w jej cieniu delektowac jakims napojem :)))
I bedzie tak:
"Gosciu siadz pod mym lisciem, a odpocznij sobie,
nie dojdzie cie tu slonce, przyrzekam ja tobie.. :) "
Hmmmmm.... trzeba pare.. nascie lat poczekac, zeby troszke cienia doswiadczyc!
Jezeli chodzi o przygotowania swiateczne, to...... nie ma za bardzo o czym mowic, dzis wyciagnelam moje ulubione domki i postawilam na polce w jadalni. Ladne sa :)))

31 gru 2019

Koniec i poczatek

Martwilam sie w poprzednim poscie, ze u mnie w ogrodku jest jak wiosna, ze to i owo kwitnie, i co bedzie jak przyjdzie mroz?
No i za dwa dni mroz podstepnie przyszedl w nocy i zmrozil co sie dalo :(
Ale ladnie to zrobil, wiec mu chyba wybacze :)

Ciemiernikom nie zaszkodzil:
 szalwia nawet poladniala :)
 liscie laurowe sa dzielne, nie przejely sie zbytnio:
 trudno poznac, ze to mieta:
 a to..... zeschly kwiat hortensji!
 biedny nagietek chyba nie przezyje, ale co to za zwyczaj, zeby rosnac i kwitnac w grudniu?
 zapomnialam, jak to sie nazywa:
 rozmaryn tez zakwitl, bo mu sie pory roku pomylily :)
 rododendrony jak nie z tej ziemi:
 
 Za to grudnik zakwitl dokladnie w grudniu na swieta! Przynajmniej ten trzymal sie harmonogramu! :)))

Na pozegnanie roku upieklam sobie pyszne ciasteczka, jedne z cukrem, drugie z czekolada....
Podane na szlachetnej, bawarskiej, zloconej porcelanie :))


A teraz zyczenia na nowy 2020 rok:

12 miesiecy ZDROWIA!
52 tygodnie SZCZESCIA!
365 dni BEZ TROSK! 
zyczy wszystkim Basia :)))

24 gru 2019

Najpiekniejszych!

Wszystkim dookola,
blogowiczkom i blogowiczom,
przyjaciolkom i przyjacielom,
kolezankom i kolegom,
sasiadkom i sasiadom,
przechodniom na ulicy,
nieznajomym, siedzacym w domu,
zycze najlepszych, najspokojniejszych i
zdrowych swiat!

25 gru 2018

Swiatecznie

Nie narobilam sie w tym roku, jezeli chodzi o swieta.
Wiedzac doskonale, ze moi swiateczni goscie nie grzesza czystoscia dwunastu lap, nie probowalam nawet posprzatac, bo i po co?
Sprzatanie bede musiala uskutecznic PO gosciach!!!!

Dekoracja byla watpliwa - samo zejscie do piwnicy i szukanie czegos kolorowego do "ustrajania" wywolywalo we mnie gwaltowny bunt - no bo namecze sie jak glupia, a za pare dni powtornie, tylko w druga strone... no nie!

Jedzeniem tez sobie pieknej glowki nie zawracalam - mnimum wysilku, minimum waluty, minimum do lodowki, przeciez JA sie odchudzam :)
No i tak sie stalo, albo prawie tak (prawie robi roznice)

W sprawie "ustrojenia" poszlam na kompromis: dwie malutkie sztuczne choinki, juz z ozdobkami schowane do workow w ubieglym sezonie wyciagnelam z ciemnych czelusci piwnicy.
Tylko dlatego sie zlamalam, bo dostalam od dziecka prezent (marzylam o czyms takim) kosciol i domki i latarenki, o takie:

Moze dokupie jeszcze inne, pomysle.

Jezeli chodzi o czesc kulinarna, to sprawa sie skomplikowala.
Dzien przed wigilia zbuntowala sie corka: bez barszczyku z uszkami? Nie!!!!
W wigilie rano pojechala do ruskiego sklepu i nabyla buteleczke czerwonego polskiego barszczu i zamrozone, polskie, pierogi z kapusta i grzybami.
W ostatniej chwili przed zamknieciem sklepu kupilam jeszcze ugotowane buraki.
Starte buraki do koncentratu barszczykowego, pierogi ugotowane, i.... wigilia gotowa!!!
Jeszcze po kawalku ciasta Panettone (kupnego), i cali szczesliwi zakonczylismy swietowanie :)))

Caly czas plataly sie nam pod nogami czipsy, czyli trzy-psy, czyli 12 brudnych lap.
Uskutecznialy zabawe: "wpusc pieski, wypusc pieski", czyli drapanie w szyby, zeby je wypuscic do ogrodu i drapanie z drugiej strony, zeby wpuscic do domu.
Zawsze byly po nieprawidlowej stronie :)
W ogrodzie mokro, bo u nas zimy niet, pada, wiec blotniste lapy ladowaly na (na szczescie) niemytej wczesniej podlodze...
Czasem byly mile, jak sie juz wykonczyly gonitwa i zasypialy na 5 minut:

Co robic w swieta, jak sie ma tyyyyle czasu? Oczywiscie ze mozna szyc! Nie jest to praca, lecz namietnosc, wiec nie grzeszymy :)

Corka zabrala sie za wycinanie nowego paczworka:
w czym, jak widac dzielnie pomaaly jej czipsy,

a ja wzielam sie za pikowanie wczesniej juz uszytego paczworka (tu pare zdjec), ktory plakal w szafie od paru miesiecy:
A w temacie ruszania sie, zeby nam sie wszystkim tluszczyk nie odkladal, uczylysmy male piesy schodzic ze schodow, co niestety udalo nam sie polowicznie. Tylko jedna psica sie tego cyrku nauczyla, druga bedzie dalej szkolona.
Na filmiku widac, ze nie pomagaly nawet krojone paroweczki, ukladane na schodach:
Ale nie poddamy sie! Znoszenie 7 kg pieska nie sluzy naszym kregoslupom.

Wesolych Swiat! :))))))

17 gru 2018

Poduszki poszly do ludziow :)

Sobota... ciemny swit... budzik!!!!!.... Laaaaaa... musze wstawac i leciec szykowac spotkanie adwentowe :(((((
Z trudnoscia zebralam sily i checi, zabralam wielki gar do grzania ponczu i pojechalam.
A tam dziewczyny jak skowroneczki, zadowolone, cwierkaja, ehhhh, musialam sie wziac w garsc :)

Relacja z byle jakimi zdjeciami, bo albo aparat swiruje, albo ja nie umiem juz nastawic :)

Stoly ustawione:
 udekorowane:
 tu sliczna scianka z holenderskimi kafelkami:
 nie zabraklo krasnoludka :))) :
Programu nie bede wypisywac, tylko skroce wydarzenia :) 
Przybylo (razem z nami) 40 chorzystek, byla mowa powitalna, zaspiewana koleda, i podalysmy kawe... a do kawy..... TORTY wlasnorecznie (nie przeze mnie) pieczone:





 a tak wygladaly razem, pieknie, jeszcze przed inwazja glodnej tluszczy:




Kawa lala sie litrami, goracy poncz rozgrzewal nasze twarze (serca tez), nastrojowo tez bylo, jak widac, a szczegolnie pieknie bylo, gdy moj garnek wysadzil korki,
dobrze ze palily sie swieczki :)
 przyplatal sie maly krasnoludek:
 dziewczyny czytaly swiateczne historie, i spiewalysmy, spiewalysmy :)
 a potem sie torty skonczyly:
i przyszedl czas na wreczenie prezentow.
Zaskoczenie bylo ogromne, poduszki zrobily wrazenie, wszyscy sie cieszyli, lalalala :)))
Nasza dzielna grupa ustawila sie beze mnie do pamiatkowego zdjecia:
mnie nie ma, bo.. jak zwykle ja robilam zdjecie :)

Dziewczyny na sali szalaly:

A my pelne satysfakcji odetchnelysmy gleboko, ufffffffffffffffffffffffffffffffffff!!!!!!!!!!!!

A jeszcze moje dziewczyny zaspiewaly specjalnie dla mnie napisana posenke pochwalna!
Musze przyznac, ze mi sie lezka w oku zakrecila :)
No i musialam odpowiedziec na milion pytan, i wysluchac achow i ochow, oj dzialo sie, dzialo!

12 gru 2018

Grudzien, czyli prezenty, sledzik, spiewanie, imieniny

Grudzien wlecze sie jak....  (tu kazdy wstawia wedlug wlasnego widzimisie), ja czekam na przelom, zeby dnia zaczelo wreszcie przybywac, zeby mozna bylo odetchnac od tej wiecznej ciemnosci.
Moje "jasne" godziny dnia sa krotkie, bo zasypiam pozno i wstaje pozno, jak nie liczyc, mam tylko 6-7 godzin dnia :)
Ale to sie wkrotce zmieni i wreszcie sie obudze :)
Na razie dni uplywaja pod znakiem adwentu:
odwiedzamy sie z okazji przygotowan do roznego rodzaju imprez i wszedzie stoja adwentowe wience, swieczki, bombki itd. Domy wypucowane, az lsnia, ogrodki przeddomowe wygrabione do ostatniego listka, listonosz jezdzi dwa razy dziennie i dzwiga paczki z prezentami, radio snuje swiateczne piosenki.
Od poczatku grudnia ciagle sa jakies "imprezki", ktore mnie tez dotycza:
jarmark i bazar swiateczny, czyli jarmark na rynku, a bazar w kosciele (moje kolezanki sprzedawaly cos, wiec musialam je nawiedzac;
spotkania adwentowe (po polsku sledzik) w przeroznych grupach - mnie dotycza tylko dwa: choru i przadek;
chor przygotowuje sie intensywnie do wystepu - koncertu noworocznego, jak zwykle w kosciele, proby co tydzien, a po swietach co drugi dzien, koncert spiewamy z orkiestra i sopranistka 30. grudnia.
Do spotkania adwentowego choru (czyli sledzika) przygotowujemy sie juz od dawna. Nasz glos : alty drugie,  jest w tym roku odpowiedzialny za wszystkie imprezy, w tym takze za spotkanie adwentowe.
Przyjdzie +/- 40 kolezanek, trzeba podac poczestunek, umilic czas programem artystycznym, wyspiewac wspolnie setke kolend :) i... Mikolaje wrecza prezenty!
Moge wlasciwie juz pokazac nasze prezenty, bo zadna ze znajomych tutaj nie zaglada na moj blog, czyli niebezpieczenstwa nie ma :)
Jak juz wczesniej opisywalam i troszke pokazalam, szylysmy poduszki do siedzenia w czasie prob choru. Kolorowe (a jakze!) , paczworkowe, z wkladem z gabki. Uszylysmy ich okolo 60 sztuk, bo chorzystek jest 50, a 10 chcemy sprzedac, zeby w nastepnych latach miec na kawe :)))
"Uszylysmy" jest slowem troche na wyrost, ale nasza grupka 12 dziewczyn dzielnie pomagala mi w tej pracy:
jedna wybrala material, poniewaz kazda poduszka szyta byla z dwoch kolorow;
inne przycinaly i prasowaly;
jeszcze inne pomagaly zszywac, ale to bylo najslabsze ogniwo, czyli ta praca spadla na mnie;
nastepna instalowala zatrzaski i wkladala gabki;
uszylam trzy wielkie wory, zeby Mikolaje mialy w czym te poduszki nosic :)
Teraz juz tylko czekamy do soboty i pilnie uczymy sie programu, bo kazda z nas ma jeszcze co robic;
bedzie pieczonych osiem!!! tortow,  trzeba przygotowac kanapki dla niejedzacych slodyczy, nakryc stoly w Domu Ludowym, ustroic bombkami, swieczkami, serwetkami, itd, podgrzac poncz (taki tu zwyczaj), rozlozyc dla wszystkich ksiazeczki z tekstami kolend, i psychicznie przygotowac cialo i dusze, bo to jest wyczerpujaca praca, jakies 6 godzin podawania, wynoszenia, obslugi, no i posprzatania po wszystkim :(
Pokaze jak wygladaja poduszki - trudno bylo te ilosc sfotografowac, zrobilam to u kolezanki na schodach, poduszki nie chcialy stac tak, jak chcialam, slizgaly sie na stopniach, dwa razy zrobily "efekt domina", ale w koncu udokumentowalam,
tu siedza moje pomocnice, ja robilam zdjecie:
poduszki fotografowane oddolnie (ja na zdjeciu):
i odgornie:

i troszke szczegolow:
Kazda poduszka jest inna!!!
Wszystkie poduszki uszylysmy z moich zasobow szmacianych, ktorych to zasobow po tej pracy prawie nie ubylo, niestety!!!
Jeszcze czekamy na reakcje obdarowanych, ale to dopiero za trzy dni :)

A z kolorowosci jeszcze moj amarylis, ktory mi zakwitl dokladnie na imieniny:


Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...