Oto pierwsza, uszyta przeze mnie sukienka. Lekko nie było, bo to wiskoza (kto szył, ten wie). Nie dość, że się siepie niemiłosiernie, to się nie słucha wcale. Masakra. Podły materiał do pracy, ale mama jest nim zachwycona, co jestem w stanie zrozumieć, bo miły w dotyku.
Kupiłem go na przecenie w Poznaniu, 6 zł za metr.
Szukałem wykroju w Burdzie, ale nic sensownego nie znalazłem. To poszedłem na papavero.com i tam znalazłem wydawałoby się
prostą sukienkę. Tam rekomendują raczej grubsze materiały, ale ja niepokorny jestem i użyłem wiskozy (o ja głupi). Oczywiście spieprzyłem górę przodu i musiałem kombinować. Nie wiedziałem (no bo skąd), że wiskoza będzie żyła własnym życiem i żadne szpilki ani fastryga i tym bardziej moje palce nie są w stanie jej okiełznać. Góra mi się krzywo zszywała, wzór krzywo wychodził i się z lekka zaczynałem wkurzać. Na szczęście miałem więcej materiału, odciąłem nieszczęsną górę i wykroiłem jeszcze raz. Ale ułożyłem wykrój tak na materiale, aby wyszedł dekolt woda. I wyszedł! Na szczęście materiał lejący i nie musiałem ciąć ze skosu :) Doszyłem gdzie trzeba i wszystko pasuje idealnie.
Pod biustem zrobiłem zakładki i z tyłu sukienki też. Wszystko modelowałem na mamie, zaznaczyłem sobie klipsami i wyszło świetnie. Z tyłu, na zakładkach, są szlufki, do tego pasek. I to wszystko.
I jeszcze wszyłem trójkąty (godety?) od pachy do końca rękawka, bo ponoć był mały dyskomfort jak się mama ruszała. A tak jest więcej miejsca i o wiele wygodniej :)
Wszystko podwinięte i obszyte ściegiem krytym, więc na prawej stronie nie widać stębnówki.
Jestem zadowolony z końcowego efektu. Uważam, że moja wersja papaverowej sukienki jest ciekawsza :)
Modelka tym razem się nie buntowała. Z przyjemnością pozowała, ale rajstopy, ze względu na porę roku i takie tam, musiały być :) Sukienka na żywo prezentuje się lepiej, materiał się leje i ładnie płynie jak jest w ruchu :)
Tradycyjnie przypominam o kliknięciu na zdjęcie, aby powiększyć.
Poza pierwsza bez twarzy, bo jest kategoryczny zakaz ;-)
Jak się kto przypatrzy to dostrzeże zaszewki (kontrfałdy?), szlufki i pasek ;-)
A tu już nieostry widok na lejący dekolt. Pierwszy raz robiłem i aż się sobie dziwię, że wyszedł.