Kilka postów wcześniej wspominałem, że w moich planach szyciowych jest pokrowiec na lustrzankę. Tym razem jest to praca zlecona :-) Kuzynka zamówiła u mnie taki pokrowiec po tym jak zobaczyła uszytą przeze mnie torbę.
Użyłem watoliny o grubości 3 cm i szczerze powiem, że to nie jest to co tygryski lubią najbardziej. Najpierw obszyłem dookoła zygzakiem watolinę obłożoną z dwóch stron materiałem i w odległości 5 mm od zygzaka jeszcze ostebnowałem. Potem wszystko zszywałem. Nie chciało mi się bawić w lamówki (czy już kiedyś wspominałem, że ich nie cierpię?) i w środek wszyłem poszewkę. Lamówkę na klapie zrobiłem sam, według tutka LolaJoo. Od wewnątrz wszyłem groszkową lamówkę, bo ta moja za wąska była i nie chciało mi się do żelazka lecieć ;-) Niby chciałem pikować, ale stwierdziłem, że sporo straci na funkcjonalności taki pokrowiec. Kieszonek żadnych nie ma, bo nie były konieczne. Aparat wkładany od góry. Zamek błyskawiczny jest zasłonięty. Pasek ma tylko jedną regulację, dwa guziki na zatrzask.
Dodam jeszcze, że dziś wykroiłem formę (sugerowałem się pokrowcami znalezionymi w internecie) i zszyłem wszystko. Tak więc ta pozycja nadaje się do książki typu uszyj w jedno popołudnie ;-)
Mam nadzieję, że aparat się zmieści. Nie wiem czy zleceniodawczyni się spodoba, ale domownikom moim bardzo się widzi ;-)
Materiały: bawełna, watolina 3cm, pasek parciany, klamry plastikowe, zamek błyskawiczny, napy, nici i moja metka (tym razem z adresem bloga, bo torba idzie w świat) :)
Klikając na zdjęcie powinno się powiększyć O_O