Na parapecie w pracy mam kilkuletnią gwiazdę betlejemską. Nie ma tak regularnej formy jak w chwili kupna, listki są bledsze, a gałązki bardziej wyciągnięte do słońca.
Na przełomie listopada i grudnia liście zaczynają się przebarwiać, stopniowo przechodząc w czerwień. To reakcja na skracający się dzień i wydłużającą się noc. W najbliższych tygodniach, wyrosną kolejne czerwone liście pod kwiatami, a po nadejściu dłuższych wiosennych dni, roślina zakończy kwitnienie i znowu będzie mało ciekawa, zielona. Popatrzyłam na nią z dużą radością. Dzielnie rośnie już trzeci sezon, kwitnie i cieszy mnie w środku zimy. Podoba mi się także regularny układ nerwów na liściach, które choć blade są całkiem atrakcyjne.
W ubiegłym tygodniu przesadziłam moją gwiazdę-weterankę do nowej, większej doniczki ze świeżym podłożem, obawiałam się, że blade liście to objaw niedoborów związków mineralnych.
Oczywiście, świeżo kupione wilczomlecze są pięknie wybarwione, kolorowe, ale mam satysfakcję z utrzymania w dobrej formie mojej trzylatki!
W tym roku kupiłam odmianę różową, o stopniowo zmieniającej się intensywności wybarwienia liści. Ciekawa jestem, czy i ona pozostanie na moim oknie na kolejne zimy?
A jak Wasze doświadczenia z wilczomleczem? Jakie macie sposoby na utrzymanie go przez kilka lat w domu?