Pokazywanie postów oznaczonych etykietą peruka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą peruka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 maja 2009

Wsuwki, peruki czyli fryzjerstwo doświadczalne.




Uprawiałam dzieciństwo ekstremalne.Chyba zawsze byłam na granicy życia i śmierci.
Pamiętam, że będąc brzdącem małym ale upartym, pomimo ostrzeżeń, wsadziłam do kontaktu wsuwkę do włosów. Doświadczenie to wstrząsnęło mną całą. Moją babcię, która mnie pilnowała, o mało nie doprowadziło do zawału. Dobrze,że przeżyła, bo miałabym na sumieniu morderstwo i samobójstwo. Czy moje sumienie by to zniosło?

Oprócz tego,że byłam notorycznym kłamcą w celach obronnych, byłam też dzieckiem wyjątkowo szczerym.
W latach 70 tych zapanowała dziwna moda na peruki. Moja mama miała taką jedną, podobno wypasioną, podobno nie wyglądała jak peruka, podobno była doskonała bo zagraniczna.
No i mamusia wystrojona zabrała mnie do sąsiedniego miasteczka PKS-em. I do Jelcza (ogórka) my hop. Siadamy, Pani konduktor podchodzi , kasuje bileciki.Kątem oka dostrzegłam,że mamie peruka się przekrzywiła, więc ja w sukurs jej i na całe gardło:
-Mamo, popraw sobie perukę!
- ciiii... - to moja mama
-Mamo popraw sobie perukę!
No i poprawiła.Potem w domu ojcu opowiadała jak ją urządziłam.
Kontynuując temat peruk, to pamiętam,że były takie peruki dla dzieci, do zabawy. Np. indiańska z opaską i piórkiem. Ja miałam rudą, chyba na modłę Pipi Lansztrung. Uparcie ubierałam ją na podwórko. Ja miałam krótkie włosy a tu takie warkocze...jak nie chodzić w niej. Była moją namiętnością do momentu jak jakaś dziewucha idącą z matką powiedziała do niej:
-Patrz mamo jaka wariatka, w peruce chodzi!
W tym momencie nastąpiła śmierć peruki. Wylądowała w pudle na zabawki i pozostała w wielkiej niełasce do końca swoich dni.