W "Historii miejsc legendarnych" im bardziej się podróżuje tym więcej jest wysp i lądów, u mnie im bardziej dziergam, tym więcej mam motków. Zaczynałam mitenki z dwoma wrzosowymi Delightami, teraz jestem w połowie drugiej mitenki, a motków mam sześć. Trochę one zaczarowane, a trochę jakby przybywały pocztą kolejnymi zamówieniami z e-dziewiarki. W każdym razie mam już zapas na chustę do mitenkowego kompletu i stan na dziś wygląda tak:
Wzór na chustę obmyślam, ma nie być za bardzo ażurowy, bo chusta na chłody.
Na razie pierwsza mitenka gotowa całkiem, najpierw był kciuk, uwielbiam to manewrowanie czterema drutami na obwodzie pietnastu chudziutkich oczek. :)
Dzielnie jednak przebrnęłąm, wybrnęłam nawet z zagubienia oczek po łączniku, chociaż tyle razy oglądałam filmiki Intensywnie Kreatywnej i chociaż to moje trzecie mitenki w życiu.
A potem w paseczku na kwiatek, który miał być prostym paseczkiem z trzech rzędów ściągacza, zrobiłam zakończenie ozdobne z supełkami według ABC robótek z oczkami warkoczowymi i nie wiem co zrobiłam źle, ale wyszła mi falbanka. Na szczęście na kwiatek nadała się bardzo, więc została.
A to dowód, że po drugiej stronie też jest wersja bez dziur. To chyba najczęstsza sekwencja, jaka się powtwarzała w filmikach instruktażowych Kreatywnej - żeby nie było dziur. No i nie ma. Uff. :)
Dzisiaj środa, więc tradycyjnie czytamy i dziergamy:
A tutaj inna moja słabość - zakładki. Teraz nie dość, że muszę wybrać kolejną lekturę, to jeszcze wybieram do tej lektury zakładkę. Ostatni prezent od bratniej duszy książkowej, ślicznie koresponduje z mapami miejsc legendarnych.
Miłego dnia! :)