"Dla uzyskania idealnego kształtu powinno się upinać na formie wykonanej z białego papieru. Formę kładzie się na desce do prasowania i na obwodzie tej formy rozpina serwetkę chwytając końcowe pętelki splotu. Po odpowiednim upięciu - pozostawić do wyschnięcia. Nie prasować. (Za granicą do rozpinania serwet używa się odpowiednich płaskich podstawek, na których są już narysowane koła i kwadraty wielkości poszczególnych serwetek)."
W wolnym czasie dla rodziny, Helena Dutkiewicz
Mam co prawda plastikową matę z kołami i kwadratami narysowanymi za granicą oraz zagraniczne (najpewniej chińskie) puzzle do blokowania dzianin, ale wycięcie papierowego koła do uformowania babcinych serwetek to dobry patent, nie wpadłam na to, z pewnością wykorzystam.
Książka wydana w 1986 roku z ceną 235 złotych - jest jakby z zupełnie innego świata. Świata, w którym Instagram ani Youtube nie został jeszcze wymyślony, zagranica była niedostępna a na drutach robiło się ażurowe lizeski, majteczki kąpielowe i domowe odkurzacze z włóczki - "Uwaga: sprzęt zmechanizowany nie rozwiązuje całkowicie problemu odkurzania mieszkania, do niektórych czynności, jak na przykład ścieranie kurzu z obrazów, ram okiennych, drzwi poliuterowanych wygodniej użyć odkurzacza z włóczki, lekko zwilżając go odpowiednim płynem czyszczącym." Wzory trzeba było pracowicie spisywać w zeszycie w kratkę.
Jednak oczka prawe, lewe, wkłuwane i ażurowe pozostały bez zmian. Przyznam, że w książce, którą znalazłam z mieszkaniu teściowej razem z wzorami, archaicznymi drutami i straszną peerelowską włóczką, zawartych jest cała masa bardzo ciekawych informacji - rzędy skrócone, pranie, prasowanie i naprawa znoszonych rzeczy.
"Sweter niemodny lub spłowiały najlepiej odwrócić na lewą stronę. Zeszyć ponownie brzegi. Ozdobić nowymi mankietami i kołnierzem". Widać jasno, że światowy nad-konsumpcjonizm majaczył dopiero na dalekim horyzoncie.
Tymczasem w trakcie osobistego minimalizowania udało mi się wszystkie moje dziewiarskie i okołoubraniowe książki zebrać razem i umieścić na półce z łatwym dostępem.
Nie mam ich dużo i nie wiem czy z każdej będę coś robić, ale Selbu Mittens warto mieć ze względów estetycznych, no i na to zdjęcie po prawej (lewe oczywiście peerelowskie)
i na to:
Śliczne zdjęcia też są u moich ulubionych Arnego i Carlosa:
To zdjęcie zresztą zapoczątkowało moje marzenia o kolorowym kocu. Nawet niekoniecznie chciałam z nim iść w kaloszach przez trawę - mógłby sobie leżeć na fotelu. Myślałam o nim przez kilka lat, aż w końcu zaczęłam działać - w wyniku czego naprodukowałam 324 kwiatki składowe. No i stało się to, czego właściwie się spodziewałam. Przeczytałam opis łączenia dwa razy, obejrzałam diagram w komputerze, po kilku próbach i pruciach obszydełkowałam jeden kwiatek i utknęłam. Obejrzałam film instruktażowy (swoją drogą nakręcony po wydaniu wzoru, więc chyba nie tylko ja jedna miałam wątpliwości - Arne i Carlos dostawali sporo pytań) i nic. Zero oświecenia. Co zrobić, mój mózg działa powoli (chyba że jestem w stresie, ale z szydełkiem w fotelu zasypanym kolorowymi kwiatami w stresie na ogół się nie jest), za to tak łatwo się nie poddaje. Obejrzałam film jeszcze raz w normalnym tempie, potem w zwolnionym, wydrukowałam diagram i przeczytałam kilka razy opis. Niewiele lepiej. Zacisnęłam zęby, usiadłam z drugim kwiatkiem na przeciwko komputera puszczając film raz szybko a raz wolno i po kilku godzinach (sic!) udało mi się połączyć dwa kwiatki:
Nie powiem, pojawiała się gdzieś mglista wątpliwość dotycząca moich umiejętności szydełkowania, ale po pierwsze, szydełkować nauczyłam się niedawno i nie zdążyłam nabrać wprawy, po drugie, naprawdę w całym wzorze nie było opisanej wprost koncepcji łączenia a połączenie trzech kwiatków nie było wspomniane nigdzie. Nie speszyłam się za bardzo moim wolnym pojmowaniem i w dodatku po pięciu połączonych kwiatkach obmyśliłam system - produkuję kawałki z 11 kwiatków i te dopiero będę zszywać. Nie mam więc rozgrzebanych wszystkich kolorów (tylko jedenaście) i nie siedzę przez całe łączenie z wielką płachtą dzianiny. Jak już rozszyfrowałam system, łączenie idzie gładko
Po tygodniu łączenia mogę się zgodzić z autorami wzoru, że jest ono łatwe i uzależniające. Mało czytam więc w związku z tym. Piekę chleb i zbieram części w całość, czego i Wam życzę!
Dziękuję bardzo za wizyty i przemiłe komentarze, dobrego dnia! :)