"Jestem prawie pewien, że dwa tomy Dekameronu znajdowały się wśród niewielu rzeczy, które właściciel przywiózł z ojczyzny. Ciekawe, od ilu pokoleń przekazywano je w jego rodzinie, zanim wylądowały niechciane w zawilgoconym mieszkaniu w New Cumnock. Teraz jednak zaczyna się ich nowe życie u młodej kobiety, która dziś je kupiła, i kto wie, co je czeka przez kolejnych kilkaset lat?"
Pamiętnik księgarza, Shaun Bythell
Kiedy poszłam do wirtualnego Empiku, zobaczyć jak kusi nas obniżkami w czasach zarazy i kwarantanny, pierwszą okładką jaka wyświetliła się na moim monitorze była okładka z kotem, książkami i księgarzem. Trudno było się nie skusić, kupiłam (chociaż obiecywałam sobie, że nic nie będę kupować w tym bezdusznym empikowym molochu), załadowałam na swój czytnik i dopiero potem zrozumiałam, jakie popełniłam fopa. Bowiem to właśnie Shaun Bythell strzela do czytników, co można zobaczyć osobiście na Yotube.
Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=6g2Kq8bt_PA
Nie poszłam w ślady strzelania, ponieważ z jednej strony rozumiem jego racje, to z drugiej strony myślę, że podobnie gliniarz, który utrzymywał się z lepienia glinianych tabliczek, mógłby strzelać do papirusu albo do pulpy drzewnej. Pewnych rzeczy nie da się powstrzymać, co prawda książka z papieru ma chyba jednak większe i dłuższe szanse niż gliniane tabliczki.
Ale wracając do rzeczy, czyli do pamiętnika. Są to roczne zapiski człowieka mieszkającego w Szkocji, który pewnego dnia wszedł do antykwariatu zapytać o książkę, a po lekkiej sugestii właściciela kupił cały antykwariat. W każdym zapisku jest data, liczba zamówień internetowych, liczba klientów i stan kasy. Jest też zwięzły opis minionego dnia i przeczytanych książek. Opisy są bardzo sugestywne, więc mamy wrażenie jakbyśmy razem z autorem jeździli po oblodzonych drogach oglądać wymarłe księgozbiory, czytali "Martwe dusze" w fotelu przy kominku, pakowali dziesiątki książek w pocztowe worki , przenosili tony literatury w kartonach, szukali okładkowego Kapitana, który jest czarnym kotem, objadali się śmietnikowymi rarytasami czy zderzali z klientami. Każdy miesiąc poprzedzony jest cytatem z eseju o księgarzach Orwella. I z cytatów i z pamiętnika jasno wynika, że praca księgarza jest trudna i niewdzięczna, a klienci dziwni, męczący i mało kupujący.
Pomimo tych niedogodności, Shaun Bythell oczywiście nie zamieniłby tego zajęcia na inne, bo najzwyczajniej w świecie kocha książki i ma je nawet w słupkach przed sklepem (co też można zobaczyć w internecie). Nic dziwnego, skoro mieszka w Wigtown, mieście książek. Miasto książek polega na tym, że ma dużo antykwariatów, książkowych turystów i największy szkocki festiwal książkowy.
Dla książkowego mola jest to więc lektura idealna. Z klimatem, atmosferą, lekką dozą zgryźliwości. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to że wszystkiego było trochę mało, ale zawsze mogę sobie ten niedosyt zrekompensować filmikami na Youtube. Jest też trochę literówek, czyli łowienie łosi w pobliskiej rzeczce na przykład. Można za to przemyśleć swoją postawę jako klienta i się poprawić ewentualnie, czyli kupować dużo, nie targować się, nie zadawać głupich pytań ani nie sprawdzać ostentacyjnie cen na Amazonie (którego autor Pamiętnika nie znosi jeszcze chyba bardziej niż czytników i ma ku temu racjonalne powody).
Poza przebywaniem myślami w Wigtown, dziergałam na drutach. Udało mi się dorobić kilka słonecznych promieni w projekcie Poranne promienie
Zapisałam się też do nadążnego robienia na drutach swetra resztkowego. Robienie nadążne polega na tym, że Małgosia podaje w odcinkach przepis na sweter i można nadążać za nią z drutami.
Sweter resztkowy jest kolejnym dowodem na to, że każdy najmarniejszy kawałek najmarniejszej włóczki ma potencjał, tylko czeka na swój projekt, żeby się przydać i zabłysnąć urodą.
Ku mojemu minimalistycznemu zmartwieniu, wszystko trzeba trzymać - nie ma tu śmieci.
Poza dzierganiem piekę na pocieszenie ciasta, robię kolorowe kanapki, oglądam Netflixa,
a moje home office, chociaż nie wygląda już tak sterylnie jak w dniu jego otwarcia, cały czas ma miłe duszy akcenty.
Dziękuję bardzo za wizyty i przemiłe komentarze, wszystkiego dobrego z okazji Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci!
"Jest to Praktyczna Baryłeczka - mówił Puchatek. - Proszę. A na niej jest napisane: "Z serdecznym Powinszowaniem Urodzin od szczerze ci oddanego przyjaciela Puchatka". To jest właśnie napisane. A baryłeczka służy do przechowywania różnych różności. Proszę"
Kubuś Puchatek, A.A. Milne
Oby nasze różności były jak najlepsze i najzdrowsze! :)