" Życie jest podróżą, która prowadzi do domu "...


... także naszego, tego który łączy przeszłość z teraźniejszością, len z koronką, misterne hafty z niesfornymi kordonkami...
.. i wreszcie tego, który daje nam siłę, ukojenie, spełnienie marzeń - home about ..

sobota, 6 grudnia 2025

„Zawsze wyobrażałem sobie raj jako coś w rodzaju biblioteki”

1 komentarze

 


Dziś dla odmiany będzie o książkach :) Tym razem nie kulinarnych, ale o reportażach, powieściach, a nawet zwyczajnych czytadełkach, o których trochę już chyba zapominamy, bo niby nic nie wnoszą do samorozwoju. W sumie to nawet nie książki grać dzisiaj będą te pierwsze skrzypce, ale ich duże domy - biblioteki. To o nich chciałabym Wam dzisiaj napisać. 

 

 

Te kilkanaście lat temu biblioteka była obowiązkowym punktem na mapie miasta czy osiedla. Dziś w czasach e-booków, audiobooków i internetu na wyciągnięcie ręki, omija się ją często szerokim łukiem. A przecież to właśnie teraz może zaoferować czytelnikowi więcej niż kiedyś. Spotkania autorskie, warsztaty, wystawy, miejsca relaksu i strefy ciszy. Dostęp do komputerów, przestrzeni Lego, czytelni. A wszystko to bez hałasu, pośpiechu i telefonów przyklejonych do twarzy. Raj na ziemi, o którym zdecydowałam się Wam przypomnieć. W dodatku bez kosztów :)

 


Warto zaglądać do różnych działów. Czasem pozycja, po którą przyszliśmy okaże się mniej porywająca niż ta, znaleziona przypadkiem obok. Dobrze dać szansę tej mniej efektownej „koleżance”, wszak może zaskoczyć :) Nie bójcie się też podpytać bibliotekarza. To często niedoceniona skarbnica wiedzy, która wręcz czeka na łamigłówkę. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, ta praca potrafi być pewnie nużąca. Gdy jednak czasu macie zbyt mało, możecie książkę zarezerwować. Telefonicznie lub przez internet, każdemu według potrzeb. Wpadamy wtedy na kilka minut zabieramy wybrane tytuły i pędzimy do pracy, szkoły czy do przedszkola. Korzystam, polecam. 

 


Pamiętajmy, że nie zawsze musi być ambitnie. Biblioteka, to miejsce dla przyjemności, nie przykry obowiązek. W świecie, w którym wszystko dzieje się szybko, zredukowanie biegu z całą pewnością nam nie zaszkodzi. Ciekawa jestem czy odwiedzacie? Ja uwielbiam! Należę do kilku bibliotek, choć nieprzeczytanych pozycji w regale mam całe mnóstwo. Ale ponieważ u mnie na każdą książkę musi być TEN dzień, nie wykluczone, że znajdzie się pora na taką, której nie mam akurat na półce, a wtedy super się sprawdza wypożyczalnia. 


Jeśli akurat macie pod ręką coś przyjemnego do przeczytania, koniecznie napiszcie mi tytuł w komentarzu. Każda dziedzina mnie satysfakcjonuje. Jeśli tylko podoba się moim czytelnikom, duża szansa, że chętnie skorzystam. Zróbmy sobie tu bazę fajnych pozycji na długie zimowe wieczory. Ja wczoraj wypożyczyłam - SOLO Zośki Papużanki,  KRÓTKO I SZCZĘŚLIWIE Agaty Romaniuk i ANIOŁ DO WYNAJĘCIA Magdaleny Kordel. Z pewnością dam znać czy było warto :)

 

piątek, 28 listopada 2025

„Prawdziwym luksusem nie jest mieć więcej, lecz wiedzieć, że masz dość.”

2 komentarze

 


 Od lat słysząc Black Friday miałam ochotę zakopać się głęboko pod kołdrą i obudzić przynajmniej w kolejną sobotę. I absolutnie nie neguję kupna w ten dzień nowego ekspresu do kawy, jeśli akurat stary właśnie odmówił nam posłuszeństwa. Nie mam również na względzie tych jedynych kolczyków, o których marzyliśmy od dawna i dopiero teraz możemy sobie na nie pozwolić. Mam jedynie na myśli sto potrzeb, które świat próbuje nam wmówić, a których sami tak szybko byśmy nie wymyślili. Te stosy zakupionych pod wpływem chwili przedmiotów, a potem zwrotów, które już widzę oczami wyobraźni. Niestety to co aktualnie się dzieje przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Już nie wystarczy ten jeden dzień drastycznych przecen w roku, teraz musi być tydzień, a nawet czarniutki jak smoła miesiąc. Czy już się starzeję? być może. Jednak z kolejnym mijającym rokiem uzmysławiam sobie jak mało rzeczy potrzebnych jest nam do szczęścia. Co więcej, jak bardzo te kupione nowości tego szczęścia nam nie gwarantują. Prawdą jest, że gdy świat w szalonym tempie przyspiesza, ja świadomie zwalniam. Sto razy myślę zanim nabędę kolejny jakże potrzebny mi gadżet, zastanawiam się gdzie go postawię, z czym połączę. Tak robię z domowymi bibelotami, ale też ubraniami.

 


 Te bombardujące w mailach promocje powodują nierozważne decyzje i po co..? Dziś wszyscy żyjemy w nadmiarze. Za dużo pracujemy, za dużo kupujemy, jednak cieszymy się wszystkim zbyt krótko. Już nie spoglądamy sto razy na nowo nabyty koc, czy zachwycający nas przed zakupem wazon. Nabywamy zapominamy i znów nabywamy, bo zmienia się moda i trendy. Jak temu zapobiec? Planujmy, najlepiej z wyprzedzeniem. Ustalajmy realne budżety, krytycznie podchodźmy do ofert. A wtedy żadne obniżki, rabaty i super okazje zwyczajnie nie namieszają nam w głowie!

 

 

piątek, 21 listopada 2025

„Nigdy nie jest za późno, by zacząć coś, co jeszcze długo będzie Cię cieszyć.”

4 komentarze

 



 Trochę wody w rzece musiało upłynąć zanim w ogóle pomyślałam o kolejnych studiach. Nie będę udawać, że zawsze o tym marzyłam. Wręcz przeciwnie - żyłam w przekonaniu, że ten pamiętny etap życia mam już daleko za sobą. Cieszył mnie mój święty spokój, stabilizacja, rytuały dnia codziennego, w których czułam się bezpiecznie. Do czasu. Choć pewnie nie bez znaczenia był fakt, że studiować zaczęła moja córka, mąż i dwie przyjaciółki :) Może to kwestia wieku, a może momentu w życiu, w którym człowiek zaczyna zadawać sobie już inne pytania niż kiedyś. O sens, rozwój, spełnienie. Bo do powrotu na studia trzeba chyba po prostu dorosnąć. Znaleźć przestrzeń w głowie i życiu, przewartościować to, co ważne. Zrozumieć, że nauka to nie obowiązek, a prezent, który możemy sobie podarować. Mnie to zajęło chwilę, choć rozmaite kursy od dawna nie były mi obce. 

 Po pierwszym weekendzie mogę Wam tylko powiedzieć, że czuję się w szkole jak dziecko przed sklepem z zabawkami. Wszystko mnie fascynuje, ciekawi i wzrusza. Nagle wśród nowych koleżanek odkryłam, że każda z nas przyszła tu z inną historią, pomysłami, marzeniami, ale też lękami, troskami, poczuciem zagubienia. Uświadomiłam sobie, jak łatwo zamknąć się w swojej codzienności, w bańce, która jest wygodna, ale potrafi uśpić. Jak łatwo uwierzyć, że „to już nie dla mnie”, „za późno”, „to się nie uda”. A prawda jest taka, że im jesteśmy starsi, tym lepiej znamy siebie, swoje granice i swój potencjał. Naprawdę dobrze znów poczuć, że życie może zmienić kierunek wtedy, kiedy my tego chcemy niezależnie od „darów losu”.

 Napiszcie, czy jest coś, co chcielibyście zrobić mimo wieku, mimo obaw, mimo wszystko..? Podzielcie się swoimi doświadczeniami, chętnie poczytam!

Wasza M.