Pamiętacie mojego anioła z paverpolu? Jedna z moich prac, która jest mi bardzo bliska. Może wynika to ze złożoności tworzenia postaci, może dlatego, że jest ogromna w porównaniu z resztą. Może. W każdym razie, kiedy myślałam nad kształtem głowy, chciałam, żeby była proporcjonalna, wyrazista. Wcześniej robiłam anioła z masy papierowej i głowa wyszła płaska. Tym razem zrobiłam włosy długie, mocno falowane, a na nich przerzucona lekka tkanina. Niestety, zabrakło pwertexu i anioł pozostał w stanie niedokończonym. Tkaniny na włosach nie było. Przyznam, że nie mogłam patrzeć na tę figurę, z jednej strony zwiewną, smukłą, z drugiej jakby w trwałej ondulacji. Anioł w trwałej! Absolutnie nie! Wrzuciłam zdjęcia takie niekompletne na bloga, licząc, że zaraz usłyszę, że coś z tymi włosami trzeba zrobić. No i się zawiodłam. Same ochy, zero krytyki. Zostawiłam temat z przekonaniem, że na blogu musi być pięknie, bo jak cień krytyki, to źle.
Anioła i tak zrobiłam jak zaplanowałam, bo krytyka, krytyką, daje do myślenia, ale najczęściej dążę do zrealizowania myśli. Tu krytyki nie było, a ja pokazuję wersję ostateczną. Cały czas jednak myślę nad tą drugą stroną naszego komentowania.
A było tak
Były ostatnio miłe akcenty, upominki od Bożenki i Krysi. Od Reni jest jeszcze w drodze. Pokażę wszystko trochę później, bo to potrzebuje odpowiedniej oprawy. A będzie co oglądać.