a, mimo wszystko, sporo się szyje. Uszyłam drugiego liska, ale już znalazł nowy dom, więc i trzeci powstanie. Musi być w domu, bez dwóch zdań.. Wróciłam też do lalek.
Włosy z runa owczego mocowałam do głowy bite dwie godziny.
Tu lisek w trakcie powstawania, bo końcowego zdjęcia nie zdążyłam zrobić.
A dla dwóch dziewczynek powstały małpki.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem. Miłej niedzieli.