mam i ja !
Długo szukałam dostępu do cudowności Lush , o których miałam okazję czytać na Waszych blogach i od kiedy je u Was poznałam moja chęć posiadania była ogromniasta :)
I się udało wreszcie dorwać:)
Podczas urlopu , w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się we Wiedniu i tu dokonałam dobrych zakupów:)
Był i Lush:)
Szybko przeleciałam blogowe wpisy i złapałam kilka mazidełek, chciałam oczywiście o wiele więcej ale ze względu na krótkie terminy ważności musiałam dokonać selekcji :)
Na pierwszy ogień idzie "czyścik"
LUSH ANGLES BARE SKIN
Jak podaje źródło wizaz.pl :
Angels on Bare Skin jest LUSHowską wersją obłędnie drogiej średniowiecznej recepty dbania o skórę. Unikalne, drogie olejki eteryczne zostały sprowadzone do Europy przez krzyżowców którzy podbili Arabską medycynę; bardzo szybko zostały zakazane przez kościół przez swoja możliwość do zmieniania samopoczucia - diabelskie dzieło! W każdym razie, finałowy rezultat wynosił kosmetyk 1, kościół 0. Olejek różany i lawendowy zostały wynalezione po to żeby dokonywać wspaniałych rzeczy ze skórą.
Czyścidełko to zapakowane jest w czarny , plastykowy słoiczek z zakrętką
Oklejone jest informacją o składzie oraz nalepką ze szkicem osóbki, która dla nas przygotowała ten kosmetyk i datą ważności:)
Moje opakowanie mam dzięki Tinie:)
Kosmetyki Lush przygotowane są ręcznie tylko z naturalnych składników stąd też tak krótki - 3 miesięczny okres przydatności do użycia.
w składzie znajdziemy
* Kaolin - biała glinka
* Zmielone migdały
* Wodę
* Olej lawendowy
* Olej różany
* Olej rumiankowy
* Olej z aksamitki
* Kwiaty lawendy
Migdały stanowiące bazę spajającą w całość ten produkt nie są mocno zmielone, co dodatkowo zafunduje nam efekt peelingu:)
Jak doczytałam ,że jest lawenda lekko mnie zmrowiło , bo nie przepadam za tym zapachem, ale tutaj w połączeniu z innymi olejkami i migdałkami daje radę i nie odstrasza mnie przed używaniem :)
Ma postać gęstej pasty, po rozmieszaniu z niewielką ilością wody przyjmuje postać gęstego jogurtu i taką papkę nakładam na twarz po czym delikatnymi ruchami masuję zataczając okręgi, koła jak mi to wyjdzie:)
Po masażu zostawiam jeszcze na chwilę tak aby to bogactwo naturalnych składników jeszcze sobie podziałało :)
Potem zmywam letnią wodą:)
Moja twarz po tym czyszczeniu staję się gładziutka , miękka , idealnie oczyszczona i nawilżona , nawilżenie jak na taki czyścik jest naprawdę imponujące:)
Do tej pory używałam pianek czy kremów myjących, które dawały efekt "tępej " skóry też bardzo je lubię, ale tu efekt podoba mi się bardziej, jak bym się bardzo uparła nie musiałabym nakładać żadnej pielęgnacji...
Nie wiem jak w przypadku cer tłustych i mieszanych, przy mojej suchej nie zauważyłam zapychania, aczkolwiek obecność tylu olejków może inne typy cery poblokować, ale to tylko taki mój zamyślunek nie poparty żadną opinią :)
Buzia wymaziana w fazie zasychania:
Cena : 100g coś około 10 Euro:)
Bardzo przypadł mi ten czyścik , jest to dobry zakup i zapewne sięgnę po niego jeszcze nie raz:)
Znacie ?
Lubicie ?
Buzia
Ines