Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mozaika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mozaika. Pokaż wszystkie posty

8 stycznia 2018

... sama w to nie wierzę - skończyłam NOVĄ ...

Heloł heloł jesteście tam, mam taką malutką nadzieję, że jesteście i zechcecie tu wpadać znowu.
Nic nie obiecuję ani sobie ani Wam choć tęsknię bardzo i bardzo bym chciała 💗💙💛💚💜


Chce mi się tańczyć, skakać, krzyczeć, że skończyłam w końcu duży, ukochany i jak nigdy wymęczony projekt needlpointowy - moja NOVA jest gotowa do oprawy.

Teraz trochę statystyki - to będzie szokujące uprzedzam:
- pierwszy wpis o nowej poczyniłam 10.08.2010 roku - tak tak sama nie jestem w stanie go uwierzyć, że projekt ten był na tapecie 7 lat i 4 miesiące.


- z powodów technicznych (tak jak czytam wspominki) projekt zawiesił się właściwie po dwóch miesiącach. O technicznych kłodach pod nogi napiszę niżej. Chwilowo wróciłam do projektu po pół roku po czym NOVA trafiła do szafy na uwaga 5lat. 


- w lipcu 2016 jak się naoglądałam gotowego, pięknie oprawionego projektu Agnieszki - Yenulki, postanowiłam coś z moim ufokiem kwilącym z szafy zrobić. 


- I tak powoli z większymi i mniejszymi przerwami 27.12.2017 postawiłam ostatni ścieg na wzorze.Tu ekscytujący moment, podniosły i uroczysty kiedy został mi już tylko jeden kwadracik:


Wyszywałam tę pracę 4 nitkami, tylko kolorami DMC (czyli Anchor zamieniłam sobie na DMC ponieważ nie posiadałam mulin tej firmy i nie chciało mi się w nie inwestować). Rozpoczęłam od dołu i mniej więcej w połowie pracy okręciłam ramę do góry nogami, żeby rączek starczało do sięgania. Niezliczoną ilość razy prułam pomylone kwadraty, czasami na tyle mocno pomylone, że nie dało się ich zostawić jako inwencji twórczej. Jeden kwadrat wyszywałam mniej więcej 45 min, pruje się równie długo. Jest to praca bardzo nitkożerna, przede wszystkim ze względu na różnej długości końcówki nitek, które ze względu na wiele ściegów dłuższych są trudne do zastosowania potem.


Naszedł czas refleksji wszelakich, które nachodziły mnie jak widać po statystykach latami :)


Zaczynając myśleć o projekcie byłam kolokwialnie mówiąc zajarana tym że mam przed sobą 396 innych wzorów, ściegów czy rozwiązań na każdy kwadracik. I się zdziwiłam, ponieważ autorka wielokrotnie powtórzyła ten sam wzór w trakcie pracy, a na domiar złego przynajmniej raz na rząd zaplanowała kwadrat wyszyty znienawidzonym przeze mnie ściegiem - bo nudnym jak cholera Diagonal Tent Stitch. I w większości tych miejsc są ściegi czy wzory wyszukane przeze mnie gdzieś na pintereście najczęściej, które dały się wpisać w kwadrat 12sto osnowowy (1,7 cm u mnie). Takim oto sposobem moja praca jest pracą dosyć zmodyfikowaną.



Drugim elementem ściegów znienawidzonym przeze mnie były Tiedown, których najczęściej nie robiłam, bo mogłam nie robić i tyle. 


Także dla chętnych znajdź przynajmniej 10 różnic w mojej Novej i Novej Agnieszki haha :)




Kolejna sprawa, która chyba tak naprawdę zaważyła na tym, że na zakończenie projekt czekał ponad 7 lat - to te wspomniane wyżej sprawy techniczne. Najpierw brak stojaka podtrzymującego ramę - bez niego ani rusz, bo plecy odpadały i te sprawy, co jak zapewne wiecie zniechęca bardzo. Tu pokazywałam w jakiej pozycji próbowałam najpierw wyszywać. Potem, jak już się pojawił stojak do ramy, jakoś nie za bardzo wpasowywał się w mój kącik robótkowy i nadal był średnio wygodnie, a jak ma być relaks to ma być wygoda no nie?? 




W 2016 już byłam tak zdesperowana, żeby w końcu się zabrać za kończenie tego projektu, że zdemontowałam część stojaka i zupełnie karkołomnie, ale z sukcesami opracowałam metodę pozwalającą na w miarę wygodną pracę. 




Co jeszcze muszę dodać do samego wzoru, otóż moim zdaniem nie jest on dopracowany, często podobne, a nawet takie same ściegi znajdują się w bliskim sąsiedztwie co minie trochę drażniło. Opisy ściegów są często niedokładne, a tylko fragmentaryczne zilustrowanie tego co autorka miała na myśli powodowało często, iż po prostu nie wiedziałam co mam robić. Posiłkowałam się wtedy  znalezionymi zdjęciami gotowych prac. Między innymi też dlatego sama narobiłam masę zdjęć, które komuś kiedyś może się przydadzą w rozgryzieniu o co chodziło projektantce.





Czy podjęłabym się drugi raz tego samego projektu? - nie, innego podobnego? - jak najbardziej tak - jestem z grupy masochistek robótkowych i dopóki życia dopóty dziergam.


Na koniec jeszcze zdjęcia z mniejszego zbliżenia:














Jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało chętnie odpowiem czy w komentarzu czy w następnym wpisie już z oprawioną pracą.

M.

10 lipca 2016

[Letni czas relaksu] ... abdejt ...

... kurcze ciężko jest pisać codziennie o tym samym właściwie - mam na myśli te same prace nad którymi się pracuje. Na szczęście ja mam zaległych do pokazania prac od metra więc nie będzie tak źle. 

Ale dzisiaj postępy z dwóch tematów. Mozaika - przez tydzień zrobiłam tyle co w ubiegłym roku przez miesiąc. Tak, tak powtórzę się - grunt do dobre narzędzia. Mam już tyle:


Wyklejam do góry nogami, ponieważ bardzo chciałam aby obraz wyłaniał się od góry a nie od dołu. Jeszcze dwa dni a myślę że zbliżę się bardzo do połowy obrazka z czego jestem mega zadowolona.

W ciągu tygodnia zrobiłam tyle:


Faluje się od zgięć, mam nadzieję że po skończeniu, kiedy przycisnę obrazek książkami to się wyprostuje.

Haftu też przybyło - myślę że jutro skończę tą cześć rękawa.


Ale najważniejszą dzisiejszą robótką ręczną było sushi, które za sprawą mojej szwagierki zaczęłam kilka miesięcy temu robić sama w domu i wsiąkłam. Bo robię takie jak mi najbardziej smakuje, za cenę jednej porcji w knajpe wychodzi mi praktycznie na dwa posiłki dla dwóch osób, które najadają się po korek.


A ostatnio najbardziej lubię jeść sushi niepokrojone, takie rulony :)



M.

6 lipca 2016

[Letni czas relaksu] ... turbo doładowanie ...

... o kurcze nie myślałam, że aż tak szybko się śmiga z mozaiką z nowymi narzędziami. Tak szacuję, że jest trzy razy szybciej z tym długopisem niż z pęsetą. No i dzięki temu się w ogóle chce dziubać :)
Wczoraj zaczynałam z takiego pułapu:


Przez trzy godziny uzupełniłam właściwie całą "linię" do końca, normalnie sama nie mogę wyjść z podziwu. I już wiem jakim cudem Karolina taka jedna trzaska te mozaiki jedna za drugą - ot po prostu sprzęt dobry potrzebny.


Ata ciekawe jaki do Ciebie przyjdzie zestaw, bo z tego co zaobserwowałam od różnych producentów są różne zestawy oprzyrządowania.

Dla zainteresowanych jeszcze kilka zdjęć poglądowych jak działa długopis (bo sama kiedyś nie ogarniałam tego jak to jest):


W końcówce długopisu jest ten żel, który pokazywałam wczoraj. Ma on ułatwić przyczepienie się na moment diamenciku.


Diamencik trzyma się długopisu i tak go przenosimy na schemat.


Stawiamy w odpowiednim miejscu i dociskamy - tadammm szybko sprawnie i bezboleśnie.


M.

5 lipca 2016

[Letni czas relaksu] ... zawzięłam się ...

... i mam nadzieję, że wytrwam, bo jak wiadomo w moim przypadku to na dwoje babka wróżyła.

Te wakacje w sferze robótkowej będą przebiegać między innymi pod znakiem mozaiki. No bo zaczynam się niepokoić ile czasu klej będzie działał, no i ile może stać to to za szafą i się kurzyć - prawda?


Dwa lata temu (ja nie wiem dlaczego ten czas tak zaiwania) zakupiłam mozaikę zwaną diamentami. Nie szło zbyt intensywnie, bo jak dzisiaj sobie uświadomiłam nieodpowiednie narzędzia nie przysparzają postępów w pracy.
Otóż do tej pory układałam mozaikę pęsetą, dołączoną do zestawu, który zakupiłam na aliekspress. I to nie było to, ręka dosyć szybko zaczynała boleć i najnormalniej w świecie nie szło za szybko.
W czasie dłuuuuugiej przerwy postanowiłam doinwestować to hobby i u wyżej wspomnianych Chińczyków zakupiłam coś takiego plastikowego (to zielone) do układania się diamencików w odpowiedniej pozycji.

Nabyłam również taki bardzo gęsty żel, w którym tyca się długopis do przenoszenia diamencików.

I na koniec długopis, miękki bardzo wygodny i cudownie przyspieszający pracę. To taki długopis, w którym najważniejsza jest końcówka (jakby inaczej ;)). Ma ona otwór w kształcie kwadratu, tak aby łatwiej było przenieść diamencik na mozaikę.

Cała moja organizacja mozaikowej pracy wygląda tak o:

W małych pudełeczkach plastikowych trzymam poszczególne, kontrastowe ze sobą kolory, dzięki czemu nie muszę sięgać za każdym razem do strunówek, gdzie przechowuję te których nie używam.
No i jeszcze jeden gadżet z dalekiego wschodu - podstawka na komórkę, na której oglądam filmy z yt :) no po przecież to marnowanie czasu robić tylko jedną rzecz na raz.


Trzymajcie kciuki, żeby szybko poszło, bo mozaikuję na stolę, który dzielę między to hobby a maszyną. A na maszynę dużo planów mam więc ...

M.