Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agencja Wydawnicza RUNA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agencja Wydawnicza RUNA. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Antologia Księga Wojny

Księga Wojny
Agencja Wydawnicza RUNA
Liczba stron: 480


Wojna jest rzeczą zdecydowanie złą, zazwyczaj niechcianą ewentualnością, od której się ucieka i którą się pognębia, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.. A mimo to, ma w sobie coś, co powoduje, że gry, filmy i książki o tematyce wojennej nieustannie sprzedają się i mają swych fanów wszędzie. Doskonałym na to przykładem jest kolejna antologia wydana przez Agencje Wydawniczą Runa pod wdzięczną nazwą Księga Wojny. Jest to zbiór 10 opowiadań autorstwa polskich pisarzy, tych znanych bardziej jak Ćwiek, Piekara czy Brzezińska oraz tych, którzy mają mniejszy dorobek literacki.

Jak to w dosyć popularnej serii gier „Fallout” zostało powiedziane: „War, war never changes”- wojna nigdy się nie zmienia. Po prostu występuje ona w wielu różnych postaciach, co w tych dziesięciu opowiadaniach zostało ujęte bardzo dobrze. To nie tylko bieżące konflikty zbrojne, to przede wszystkim wspomnienia przeszłych wojen i okropieństw przesiąkniętych nienawiścią. Jak to często bywa w zbiorach opowiadań, lub antologiach, również tutaj mamy opowiadania lepsze i gorsze.

Wprowadzeniem do tematu jest opowiadanie „ Jeden Dzień” Anny Brzezińskiej, które muszę przyznać, lekko zniechęciło mnie do dalszego czytania. Niestety nie jestem fanem fantastyki tak przesiąkniętej obcojęzycznymi słowami, których i tak w większości nie zrozumiem. W zasadzie trudno mi powiedzieć czy coś ciekawego się tam działo, a poza widmem zbliżającej się wojny zapamiętałem niewiele.

Następnym opowiadaniem, jest ciekawe przekształcenie świata II wojny światowej, gdzie nie ma żołnierzy, czołgów i łapanek a miast nich są mechaniczne roboty i mlaskanka, jakiego dokonał nie kto inny a Jakub Ćwiek. Opowiadanie bardzo przypomniało mi „Wrońca” Jacka Dukaja, gdzie również było duże nagromadzenie neologizmów.
Nie chcąc jednak zanudzać opisami każdego opowiadania z osobna dokonałem malej segregacji niektórych tytułów.

„Głosy” Michała Krzywickiego oraz „ Wszystko co przyjdzie, już pozostanie” Pawła Palińskiego są związane z obozami koncentracyjnymi, gdzie w pierwszym opowiadaniu jest to coś na kształt wizji przeszłości napadającej niemieckiego turystę , a w drugim raczej historia obozu przyszłości. W tym zestawieniu bardziej do gustu przypadły mi „Głosy”, chociaż nie mogę powiedzieć, żebym jakoś znacząco nudził się czytając „Wszystko co przyjdzie, już pozostanie”.

„Kanał” Łukasza Orbisowskiego oraz „Bóg jest z nami” Andrzeja W. Sawickiego są kolejnymi opowiadaniami zawartymi w czasie II wojny światowej. Pierwsze przedstawia historię niemieckich powstańców uciekających przed polskim okupantem. Drugie natomiast to bardzo ciekawie przedstawione połączenie wojny jaką znamy, z elementami magii, które to właśnie mi się spodobało. Do tej grupy można także dorzucić bardzo dobre „Lato księżycowych ciem” Marcina Wełnickiego, które przedstawia żołnierzy niemieckich, którzy będąc w Afganistanie mają styczność z tajemniczą postacią porywającą ludzi.

„Twardy metal” Jakuba Nowaka to osadzona w niedalekiej przyszłości walka Lublina z tajemniczym „Przedziwnu” o którym nie wiemy nic, poza tym, że negatywnie wpływa na świadomość ludzi. Spodobało mi się, że głównym bohaterem jest młody chłopak, mniej więcej w moim wieku, dotknięty przez los lecz próbujący z tym żyć.
„Artur Potter Lwie Serce” Jacka Piekary to ciekawa historia naiwnego chłopca, który zwiedziony wizją zostania bohaterem w innym świecie , pakuje się w sytuację, w której jest tylko jednym z tysięcy równie naiwnych żołnierzy, wystawionych do natychmiastowej bitwy „o los tego świata”
„Prawo losu” Krzysztofa Piskorskiego to podróż do zamierzchłych czasów gdzie „ Na smaganych wiatrem Hadesu polach starożytnej Dalmacji”* toczą się wojny, w których biorą udział również istoty nadprzyrodzone. To opowiadanie, choć z początku nudne, spodobało mi się.

Muszę przyznać, że podchodząc do czytania tej antologii, spodziewałem się opisów bezpośrednich starć i walk, o których zawsze z chęcią się czyta lub słucha, a które cieszą oko w przypadku filmów. Niestety jestem lekko zawiedziony gdyż takie właśnie sytuacje znajdziemy w, dajmy na to, 3 lub 4 opowiadaniach i to w niedużych ilościach. Mimo to całą moją przygodę z tą powieścią na pewno zapamiętam i stwierdzić mogę, że choć były momenty, w których się nudziłem, to jednak nie było aż tak bardzo źle.
Niestety ocenę końcową, która w finalnej postaci wynosi 3/5, obniżyło te kilka opowiadań, które niezbyt przypadły mi do gustu. Na pewno będę wracać do „Księgi Wojny” lecz raczej do poszczególnych opowiadań a nie do całości.

*Zaczerpnięte z tylnej okładki powieści.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Anna Brzezińska - Opowieści z Wilżyńskiej Doliny

Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
Anna Brzezińska
Agencja Wydawnicza Runa
Liczba stron: 384



            Czy możliwe jest, że w XXI wieku, w dobie postępu technologicznego i dążenia do sukcesów zawodowych i społecznych ktokolwiek pamięta jeszcze o baśniach? Zaryzykuje stwierdzenie, że większość ludzi zapomniało o tych barwnych opowieściach z dzieciństwa. Wyjątkiem są rodzice, starający się by ich dzieci miały kontakt z literaturą od początku swego życia. I muszę przyznać, że Ja także na czas jakiś o nich zapomniałem. Na ratunek przyszła jednak Anna Brzezińska ze swymi „Opowieściami z Wilżyńskiej Doliny” tak bardzo przypominającymi mi swym klimatem właśnie baśnie. Jest to zbiór 9 opowiadań związanych z tytułową Wilżyńską Doliną i z Babunią Jagódką, o której więcej dopiero za chwilę.  Zachęcające jest to, że autorka za opowiadanie wprowadzające ,tj. „A kochał ją, że strach” dostała Nagrodę Polskiego Fandomu im. A. Zajdla. Ponadto jest to już trzecie wydanie tej książki i jest ona praktycznie rozchwytywana przez fanów fantasy.

Wszystko dzieje się gdzieś w Górach Żmijowych w odizolowanej od świata wioseczce, zamieszkanej przez z pozoru zwykłych ludzi. Jest ludność pracująca, są ladacznice i kobiety starsze a poczciwsze, są też zwyczajni pijacy i ludzie, którzy piją tylko okazyjnie( takich wcale nie pijących chyba wioska nie uchowała). I choć każdy tutaj skrywa jakieś tajemnice, to jest w Wilżyńskiej Dolinie ktoś, kto te wszystkie sekrety zna. I właśnie w tym momencie na scenę wkracza Babunia Jagódka, wiedźma mieszkająca w swej chatce w lesie, mająca jednak układy z ludnością w wiosce. Gdy trzeba bowiem komuś naparu z miłostki, lub eliksiru dziewięćsiła, to właśnie do niej się zwracają. Ba, nawet sam lokalny proboszcz wykorzystuje jej umiejętności, by leczyć swoją przypadłość maścią na hemoroidy. I tak to się wszystko kręci, jednak spokojnie i wesoło jest tylko na początku. A potem? Nie mogę tego powiedzieć, bo miałbym wyrzuty sumienia, że zdradzam zanadto fabułę.

Jak to już bywa ze zbiorami opowiadań, niektóre opowiadania są bardzo dobre a niektóre po prostu słabsze. Nie odczułem natomiast tego, żeby któreś z wykorzystanych tu opowiadań było o wiele gorsze od pozostałych. Jednak różnią się one od siebie, i każde jest oddzielną historią, którą z resztą łączy tylko postać Babuni Jagódki. Są one wypełnione przeróżnymi uczuciami. Na początku mamy sporą dawkę humoru i ironii, potem jednak pojawiają się smutek i cierpienie. A czytelnik czuje, i przeżywa to razem z bohaterami. Czytamy śmiejąc się i uśmiechając by za chwile zawładnął nami smutek, i na odwrót.

„Opowieści…” odznaczają się też świetnie nakreślonymi bohaterami, poczynając od Babuni Jagódki, poprzez ladacznice Gronostaj a kończąc na Jarosławnie lub Szymku. Każdy z nich ma tu swoją historię, wspomnienia. Na szczególną uwagę zasługuje właśnie Babunia Jagódka. Okazuje się bowiem, że jej przyszłość nie jest taka kolorowa, gdyż jest córką Boga, którego dawno porzuciła i do którego już nie wróciła. Jako wiedźma powinna być czarnym bohaterem, cechuje ją bowiem złośliwość, bezczelność i bezwzględność. Jednak uświadamiamy sobie, że to właśnie Ona opiekuje się i ratuje Dolinę w ciężkiej sytuacji, że to jest jej miejsce i nie pozwoli by ktoś z zewnątrz zrobił coś złego. I takim o to sposobem przestajemy źle myśleć o wiedźmie, i darzymy ją czymś co z pewną rezerwą nazwałbym sympatią.

A skoro jest wiedźma, to musi być też coś nadprzyrodzonego. Pani Brzezińska również tą zasadę wykorzystuje, choć nie chcę mówić więcej niż tyle, że Babunia ze starej brzyduli potrafi przemienić się w piękną czarnowłosą młódkę, czego nie omieszka używać by sprowadzić jurnego chłopa do łoża. Ponadto mamy możliwość zobaczyć, jak jej magiczne zdolności przydają się chociażby w walce o czym przekonamy się w opowiadaniu dotyczącym grasantów.
Czytając „Opowieści…” uświadamiamy sobie, że autorka nie boi się pisać otwarcie i bezpośrednio o tematach takich jak prostytucja, czy jak kto woli ladacznictwo i pijaństwo. I to bardzo dobrze, bo dzięki temu nie ma tu żadnego krzątania się i nieporozumień, a i często związane są z tym ciekawe i zabawne sytuacje.

Wadą dla niektórych może być język powieści. Jest on wypełniony archaizmami po granice możliwości, zarówno w dialogach jak i w narracji, i momentami po prostu trudny do zrozumienia. Z początku naprawdę ciężko się przyzwyczaić do tak pisanego tekstu. Niektórzy mogą męczyć się przez całą powieść a niektórym pójdzie z górki gdy już trochę przeczytają.
Ja natomiast jestem pod wrażeniem stylu i języka Pani Brzezińskiej. Świadczy on o jej zaangażowaniu i pracy z tym utworem a ponadto wprowadza nas w ten niesamowity klimat baśni.
Swoją droga, nie sposób przemilczeć wspaniałe opracowanie graficzne okładki wykonane przez Artura Sadłowa. Ma w sobie to coś, że gdy przechodzimy obok, ona od razu przyciąga nasz wzrok. Ponadto nie natknąłem się chyba na żaden błąd ortograficzny czy literówkę, co niestety jest zmorą w przypadku niektórych powieści.

„Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” są powieścią zdecydowanie godną polecenia. Warto po nią sięgnąć, bo bawi, uczy i przypomina dzieciństwo. Jest przepełniona wspaniałymi charakterami, doprowadza do śmiechu i smutku i uświadamia o konsekwencjach wypowiedzianych życzeń, których naprawdę byśmy nie chcieli. Po prostu fantasy na bardzo dobrym poziomie, choć raczej dla dorosłych. Bez żadnych wątpliwości oceniam „Opowieści…” na 4/5 i bardzo gorąco polecam.

Książkę otrzymałem jako egzemparz recenzencki od serwisu nakanapie.pl któremu chciałbym za to mocno podziękować. 

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Jakub Ćwiek - Krzyż Południa: Rozdroża

Krzyż Południa: Rozdroża
Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza Runa , Bellona 
Liczba stron: 336

Stany Zjednoczone XIX wieku. Czasy wojny secesyjnej. Bitwy pomiędzy konfederatami a federalnymi toczone o sprawę czarnoskórych. Tak pokrótce przedstawiają się realia "Krzyża Południa. Rozdroży" – nowej powieści Jakuba Ćwieka, autora horrorów, scenariuszy komiksowych oraz opowiadań.
Autor oddaje w nasze ręce prolog oraz trzy księgi podzielone na rozdziały. Przygodę rozpoczynamy, czytając o podającym się za boga czarnoskórym Samedim. Dąży on do wyzwolenia – niezależnie od ceny – swych czarnych braci, którzy od lat zmuszani są do służenia białym. Warto dodać, że posiada on nadnaturalne zdolności, więc ma przewagę nad zwykłymi ludźmi. Poświęcona jest mu pierwsza księga. Następnie autor przedstawia nam przygody bohaterskiego konfederackiego kapitana Jeremiaha Crossa zwanego "Krzyżem Południa". To głównie o nim oraz o jego ludziach opowiadają kolejne księgi.
Bardzo dobrym pomysłem okazuje się ukazanie wojny z perspektywy obu stron. Ćwiek przedstawia nam ten konflikt zarówno ze strony konfederatów jak i Jankesów. Pozwala nam to przenieść się na przykład do gabinetu Abrahama Lincolna, do hal produkcyjnych wojennych maszyn parowych lub do obozu konfederatów. Akcja jest wartka i ciekawa, a pojedyncze wydawałoby się wątki łączą się w całość. Książka jest bardzo wciągająca, co w połączeniu z tym, że liczy sobie 330 stron, powoduje, że czyta się ją bardzo szybko. I równie szybko się ją kończy. Zostawia to swego rodzaju niedosyt, lecz tym samym zachęca by czekać na kolejną część. Po informacji: "Ciąg dalszy nastąpi" mam wielką nadzieję, że rzeczywiście takowa się pojawi. Tekst nie sprawia problemów w czytaniu. Oczywiście, można znaleźć tu archaizmy, które mogłyby utrudnić dokładne zrozumienie tekstu, aczkolwiek potęgują one tylko nastrój tamtych lat, pasują do klimatu. Powieść polecałbym głównie czytelnikom w wieku 14 i wyżej. Co jak co, ale w powieści o wojnie trochę przemocy znaleźć się musi.
Kolejną wartą poświęcenia uwagi rzeczą jest łatwość, z jaką autor wprowadza nowych bohaterów. Bez względu na to czy to bohater pierwszoplanowy czy drugoplanowy, czy nawet epizodyczny. Nie ma tu nic na siłę. Zarówno ich wygląd jak i cechy charakteru są dokładnie opisane, tak że możemy ich sobie wyobrazić, nieważne czy to żołnierz czy kto inny. Podobnie przedstawia się sytuacja jeśli chodzi o miejsce akcji. Mamy więc możliwość dokładnie sobie wszystko wyobrazić. Ponadto książka ta zachęciła mnie, bym bardziej zgłębił się w historię Stanów Zjednoczonych, a szczególnie Wojny Secesyjnej.
Podsumowując, powieść ta jest bardzo ciekawa, jedna z tych która udowodniła mi, że gdy szukamy dobrej książki, nie musimy szukać tylko wśród zagranicznych pisarzy. Kolejna książka, która przekonała mnie jeszcze bardziej do polskiej literatury. Często będę do niej wracał. Zdecydowanie warta przeczytania. Dowiedz się kto wyjdzie zwycięsko z toczonych bitew. Poznaj losy kapitana Crossa "Krzyża Południa"
Gorąco polecam. 
Książkę otrzymałem jako egzemparz recenzencki od serwisu nakanapie.pl któremu chciałbym za to podziękować.

Magdalena Kozak - Fiolet

Fiolet
Magdalena Kozak
Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza Runa , Bellona
Liczba stron: 528
Na środku Placu Defilad w Warszawie wyrasta wielka fioletowa roślina, wytwarzająca cyjanowodór. Wokół roślin, nazywanych później „Fiołkami” tworzą się strefy śmierci, ulice zasłane są ciałami przechodniów którzy jak co dzień śpieszyli się do pracy. Wszędzie widać porzucone samochody. Podobnie dzieje się w wielu innych miejscach na ziemi. Tak oto wygląda sytuacja w nowej książce Magdaleny Kozak: „Fiolet”. Autorka znana z powieści takich jak „Nocarz” „Renegat” czy „Nikt” ponownie ukazuje swój talent. Książka ta znika z sklepowych półek z zawrotną prędkością. Warto dodać, że na podstawie powieści powstają strony internetowe, gdzie umieszczane są informacje dotyczące HCN, czyli kwasu cyjanowodorowego. Znajdziemy też całe kampanie dotyczące książki, z filmami na YouTube włącznie . W Warszawie organizowana jest nawet gra miejska odzwierciedlająca wydarzenia z powieści.
Powieść opowiada o grupie spadochroniarzy, których zadaniem jest ochrona kraju przed inwazją kolejnych „Fiołków”. Warto przekonać się jak to zrobić i czy im się to uda. Jakkolwiek dziwny czy banalny wydaje się wątek inwazji roślin z kosmosu, taki nie jest. Warto wspomnieć klasyk jakim jest „Dzień Tryfidów”. Aczkolwiek jeśli dobrze się wczytać to „Fiołki” odchodzą na drugi plan i wyłania się wizja pracy zespołowej i przyjaźni. I to właśnie jest najważniejsze. Ponadto powieść skierowana jest do odbiorców każdego typu i obydwu płci. Znajdziemy tu wątek romantyczny dla Pań i szeroko zakrojoną intrygę dla Panów.
Akcja jest wartka aż do ostatnich stron, gdzie dodatkowo jeszcze bardziej się nasila. Czytanie tej posiadającej 500 stron powieści jest bardzo przyjemne od początku do końca. Przeżyłem z nią wspaniałą przygodę, nawet się wzruszyłem.
Język jakim posługuje się autorka jest zrozumiały. Jedynym problemem jest obecność wielu terminów dotyczących spadochroniarstwa. Ktoś nie interesujący się tym sportem, może po prostu nie rozumieć co się dzieje w danym momencie w czasie lotu. Jest tu sensowny podział na rozdziały. Interesującym faktem jest to, że każdy rozdział jest poprzedzony jakimś tekstem literackim, słowami piosenki czy definicjami naukowymi. Sprawia to miłe wrażenie.
W powieści spotykamy się z dwiema grupami bohaterów. Przeplatają się one między sobą aczkolwiek składają się na spójną całość. Miejscem akcji jest Warszawa. Z jednej strony jest to plusem, jednak głównie dla ludzi, którzy znają to miasto. Dla tych zaś, którzy go nie znają może to być mała wycieczka w nieznane.
Warto wspomnieć o ładnym wydaniu tej książki. Piotr Cieśliński jako grafik spisał się doskonale, okładka jest świetna. Ponadto papier jest dobrej jakości. To wszystko jak i przystępna cena książki jest kolejnym jej atutem.
Książka bardzo mi się podobała i mam wrażenie, że będę do niej wracać bo jest bardzo ciekawa i naprawdę warto po nią sięgnąć. Tym bardziej w tak fajnym wydaniu i po niskiej cenie. W skali punktowej: 8.5 /10. Bardzo gorąco polecam. Zobacz piekło, które spadło z nieba.
Książkę otrzymałem jako egzemparz recenzencki od serwisu nakanapie.pl któremu chciałbym za to podziękować. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...