Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Książki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 stycznia 2019

Książka "Biuro Przesyłek Niedoręczonych" - Natasza Socha



         Jak ktoś chce jeszcze sobie przypomnieć klimat minionych świąt, to ta książka jest do tego stworzona. Skrzy się śniegiem, aniołami, bajkową miłością, nietuzinkowymi postaciami, cudami i niebywałymi zbiegami okoliczności, które w normalnym życiu raczej nie występują. To wszystko tworzy klimat tej powieści. Dla mnie jest za dużo tego wszystkiego. W zasadzie moja recenzja mogłaby się na tym skończyć, bo cóż tu więcej dodać.

         A właśnie dodam jeszcze recenzję zawartą na okładce książki, może komuś pomoże w podjęciu decyzji czytelniczej:

" Do Biura Przesyłek Niedoręczonych trafiają listy i paczki, które nigdy nie dotarły do adresatów. Zuzanna zaczyna tam pracować, bo ją samą też prześladuje pewien niewysłany w porę list. Z czasem coraz bardziej intrygują ją tajemnice innych ludzi. Kiedy trafia na listy, których nadawcy od trzydziestu ośmiu lat nie mogą się spotkać, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Ma czas do Wigilii, potem będzie za późno... "






         Dzisiaj u mnie wyszło słońce i nawet ładnie oświetliło mieszkanie. Książka na zdjęciu leży na mojej robótce, czyli na sweterku-misiu z włóczki Arktis. Zrobiłam już plecy, teraz zbieram się za przód swetra.









I jeszcze pierwiosnek ze sklepu ogrodniczego. Zawsze mnie to zadziwia, jak jestem w sklepie ogrodniczym, jak ci producenci zmuszają wiosenne kwiaty do kwitnienia zimą. To wbrew naturze. 
       Dla mnie fajnie, bo kupiłam sobie wiosennego kwiatka zimą, cieszy mnie jego widok, w dodatku wybrałam białego, żeby połączyć kolor zimy z wiosną. A dla kwiatka, to chyba kataklizm kwitnąć zimą.
Dla ludzkiego kaprysu i lepszego zarobku zmuszać roślinę do kwitnienia w czasie jego odpoczynku, to trochę kiepskie. A ja kupując kwiatka o tej porze roku, utwierdzam jeszcze producentów w przekonaniu, że jednak opłaca im się tak robić, interes się kręci.
        Biedulek jak przekwitnie, zostawię go w doniczce, a  później zaniosę do ogrodu, może na przyszły rok sobie normalnie zakwitnie. Sylwestrowe koniczynki też czekają na wiosnę i na przeprowadzkę do ogrodu.

Dowiedziałam się dzisiaj, że tego typu kwiatki trzeba traktować, jak kwiaty cięte, do bukietu i nie oczekiwać, że będą z nami całymi latami, jak ewentualnie paprotki. Ponieważ ich żywotność w brew pozorom jest krótka.
Hmm... może to jest i sensowne, że to specyfika ówczesnego rynku, ale jakoś mnie nie przekonuje. 

Pozdrawiam,
An

czwartek, 6 grudnia 2018

Kolędy na Mikołajki



        Czy odwiedził Was już dzisiaj Mikołaj ? u mnie był i przyniósł mi piękny, puchaty, bordowy sweter :)  Na dostawanie i obdarowywanie prezentami, nigdy człowiek nie jest za stary. Ta radość w oczach i oczekiwanie, czy prezent się spodoba, jest bezcenna i za każdym razem mnie ogromnie cieszy.

A dzisiaj chciałam przedstawić propozycję na prezent dla dzieci, czy wnuczków. Jest to pięknie wydana książka z kolędami z załączoną do niej płytą.  Książka jest dosyć spora, w twardych okładkach, z cudownymi ilustracjami pana Jana Marcina Szancera.  Książka zawiera teksty kolęd, a także nuty, które pomagają w śpiewaniu. Niektóre strony są barwne, co też dostarcza uroku książce. Czcionka jest spora, w sam raz dla dzieci.

        Pan Szancer stworzył wiele cudownych ilustracji do książek dla dzieci i młodzieży. Jest guru ilustratorów. Wszyscy twórcy ilustracji muszą znać jego czarodziejską twórczość, to jest obowiązek i przyjemność.To jest czarodziej ilustracji :)

       Wracając do książki. W środku są piękne ilusracje pana Szancera, a niektóre z nich w czasie PRL-u były na kartach świątecznych. Także dla starszych trochę przypomnienia, a dla młodych odkrywanie nowych cudownych obrazków.










Niektóre strony są kolorowe, co jest bardzo miłe.







 


Myślę, że warto by było, gdyby dzieci miały taką książkę w swojej biblioteczce. Książkę kupiłam w zwykłej księgarni, nie jakiejś specjalnej, za ok 37 złotych.


Pozdrawiam mikołajkowo, An

piątek, 30 listopada 2018

Książki "Uwierz w miłość Calineczko" i "Zakochaj się Julio" - Natalia Sońska



         Chciałam zdążyć przedstawić dwie recenzje książek z serii zimowej, jeszcze przed Adwentem. Wiadomo, że czas Adwentu, czas przedświąteczny, obfituje w różne prace domowe i jest mało wolnych chwil na zaglądanie do internetu. U mnie zawsze dużo się dzieje, jak i  pewnie u Was też, to mimo wszystko gorący czas :) , jednak postaram się zaglądać na  Wasze blogi.





          Książka "Uwierz w miłość Calineczko" - Natalii Sońskiej , to trzecia książka z serii zimowej, najświeższa, ponieważ całkiem niedawno ukazała się w księgarni. Akcja toczy się w Zakopanem, minimalnie wręcz w Krakowie.
         Główna bohaterka Maja, to dziewczyna z trudnym dzieciństwem. Jako maleństwo, została porzucona przez matkę i wychowana w sierocińcu. Ciotka dziewczyny, a zarazem siostra jej matki, Rozalia, chciała maleństwo adoptować, ale niestety nie udało jej się to. Jako samotna kobieta, z małym dochodem, została przez urząd adopcyjny odrzucona. Mimo wszystko, Rozalia zajmowała się Majką jak tylko mogła, odwiedzała ją, zabierała do siebie. Majka przez całe swoje życie w sierocińcu i późniejszym wiedziała, że ciotka ją kocha całym swoim sercem. Tworzyły taka dwuosobową rodzinę.
         Majka po studiach w Krakowie wróciła do Zakopanego. Tu znalazła pracę w biurze nieruchomości i była z niej zadowolona, tylko w życiu osobistym odczuwała pewną pustkę. Ze swoich rozterek zawsze mogła wypłakać się swojemu przyjacielowi Bartkowi, który nie do końca będzie z nią szczery.  Jak to w życiu bywa, czasem dzieciństwo daje o sobie znać, w tym przypadku w postaci dawnego kolegi Wojtka. Jak się potoczą losy Majki i czy znajdzie swoje szczęście, trzeba zajrzeć do książki ...
         W tej książce jest dużo zimowego Zakopanego, szlaków górskich i uroków schronisk, dokładnie coś dla mnie. A przede wszystkim czar wigilii. Książka bardzo mnie się podobała.


* * *



  

        Druga książka "Zakochaj się Julio" - Natalii Sońskiej, nie zachwyciła mnie. Zazwyczaj nie piszę recenzji książek, które mnie zbytnio nie zainteresowały, ale skoro to jest seria zimowa składająca się trzech pozycji literackich, więc muszę też o tej wspomnieć.
        
        Akcja książki toczy się przede wszystkim w Krakowie, tylko minimalnie w górach. Główną bohaterką jest Julia, trzydziestoletnia nauczycielka matematyki w liceum.
W czasie zimowych ferii, jedzie wraz ze swoimi wychowankami do Zakopanego. Na stoku, w wyniku małego zderzenia, poznaje bardzo sympatycznego Jakuba. Ów Jakub, też wydaje się nią zainteresowany.
         Niestety, sielanka miłych zimowych ferii długo nie trwa, ponieważ jej licealiści wycinają numer. Konsekwencje tego "numeru" odbiją się na życiu osobistym Julii. A w jaki sposób, no to trzeba samemu się dowiedzieć.

Książka nie przypadła mi do gustu. Sam temat jest interesujący, ale te wszystkie uczniowskie rozciągnięte perypetie, znudziły mnie nieprzeciętnie. W pewnym momencie się zastanawiałam, kto jest głównym bohaterem. Mało wspaniałej zimowej aury, gór i brak wigilijnej atmosfery. Jestem tą książką rozczarowana, mimo że, czyta się ją dosyć szybko, to drugi raz bym po nią nie sięgneła, nie mój klimat. To nie znaczy, że komuś innemu się nie spodoba. Każdy ma inny gust.


Pozdrawiam i cieszę się już na rozpoczynający się Adwent.
An.

poniedziałek, 26 listopada 2018

Książka "Obudź się Kopciuszku" - Natalia Sońska



       Polubiłam klimat książek Natalii Sońskiej. Jest to bardzo spokojna i przyjemna lektura, którą można się zająć wieczorem, po pracy. Można przy niej odpocząć, przypomnieć sobie młode lata, kiedy to wtedy człowiek szuka tej drugiej zagubionej połówki.

W większości wybieram lekką literaturę naszych, rodzimych pisarek. Bardziej mi odpowiadają niż inne. Poza tym lubię wspierać Polskich pisarzy i artystów.

Tym razem sięgnęłam po serię zimową, pewnie dlatego, że to moja ulubiona pora roku.






Książka "Obudź się Kopciuszku" - Natalii Sońskiej.  Akcja powieści zaczyna się przed Sylwestrem w zaśnieżonym Krakowie.
        Główna bohaterka, Alicja, młoda lekarka, nie widzi innego sensu życia niż, tylko praca w szpitalu. Przed różnymi problemami, ucieka w tą pracę. Ma w sercu niezagojone rany w relacji z ojcem, po śmierci mamy. Praca zastąpiła jej wszystko i dlatego zamknęła się całkowicie na świat.

Paczka jej przyjaciół, z którymi przyjaźni się od liceum, udało się ją wyciągnąć na dwa dni do Zakopanego, na Sylwestra. Alicja broniła się przed tym wyjazdem, ale w końcu poddała się i jedzie.
Tam poznaje bardzo sympatycznego i miłego ratownika TOPR. Jest nim oczarowana, a zarazem przestraszyła się uczucia, które się w jej sercu nagle obudziło.
Jakie Alicja będzie miała perypetie z nowo poznanym chłopcem, trzeba dowiedzieć się samemu.

W książce  świetnie jest przedstawiony klimat pięknych i niebezpiecznych zimowych gór, cudownych Tatr, a także gościnność górali i ich rodzinne wigilijne tradycje.


A to jest zimowa seria Natalii Sońskiej, którą będę sukcesywnie czytać.






Miłej lektury.

Pozdrawiam, An

czwartek, 8 listopada 2018

Książka "Garść pierników, szczypta miłości" - Natalia Sońska



        Witam wszystkich po przerwie. Przybywam z moją subiektywną recenzją książki. Książkę zaczęłam czytać podczas podróży do domu, w samolocie. Spędziłam cudowne chwile z moją kochaną rodziną w Warszawie. Pogoda była rewelacyjna, ciepło i słonecznie. Spacer do parku Saskiego udał się rewelacyjnie. Zrobiłam mnóstwo zdjęć. Złota jesień, jest najpiękniejsza w Polsce.








Książka "Garść pierników, szczypta miłości" - Natalii Sońskiej, to pogodna, mówiąca o miłości, lekka książka, w sam raz na czas podróży.
        Akcja historii osadzona jest w świątecznej, zimowej aurze. Główną bohaterką jest około 30 letnia Hania, pracująca od 5 lat na stanowisku korektorki tekstów w czasopiśmie "Pearl".
Nie jest to szczyt jej marzeń, ponieważ ma ciągle nadzieję, że w końcu naczelna da jej szansę na awans i będzie mogła wykazać się w końcu swoim talentem pisarskim. A ma ku temu podstawy, ponieważ z wyróżnieniem ukończyła studia dziennikarskie, a do pisma "Pearl" dostała się dzięki wygranemu przez nią konkursowi. To wszystko nie ma znaczenia dla naczelnej, ponieważ  z pobudek osobistych nie darzy jej sympatią.

Hania mając już dosyć robienia korekt, po kryjomu zamienia się ze swoją przyjaciółką Kingą powierzoną im pracą. Hania napisze artykuł za Kingę, a Kinga wykona korektę wywiadu.
      Ta zamiana prac, doprowadzi do różnych nieoczekiwanych zmian w jej życiu. Jakich, to trzeba dowiedzieć się samemu. Mogę jedno napisać - nigdy nie mów nigdy.

Pierwszy raz kupiłam książkę tej autorki, nie jestem rozczarowana, szukałam czegoś lekkiego na podróż, i doskonale się sprawdziła. Myślę, że jeszcze zajrzę do książek tej pisarki.

Pozdrawiam,
An z Chatki


niedziela, 9 września 2018

Książka " Wszystko wina kota! " - Agnieszka Lingas-Łoniewska



Książkę skończyłam czytać niedawno, ale nie miałam kiedy jej zaprezentować. Wcześniej nie znałam tej autorki, a książkę kupiłam ze względu na tytuł, który dosyć mocno przyciągną moją uwagę :)






         Książka " Wszystko wina kota! " - Agnieszki Lingas-Łoniewskiej - to książka o pisarskich i miłosnych perypetiach głównej bohaterki, którą jest bestsellerowa pisarka Lidia Makowska pisząca pod pseudonimem Róży Mak swoje kobiece powieści. O tym, że to Ona jest autorką tych książek wie bardzo wąskie grono osób, w tym Jej mama i przyjaciółki. 
        Fanki i wydawca jej powieści, chcą spotkania autorskiego z tajemniczą autorką, ale Ona stanowczo odmawia, chociaż......... w niedługim czasie ma to się zmienić. Kot, który namiesza w jej życiu, po części też się do tego przyczyni, a także pozna ją z tajemniczym sąsiadem.
 To tak wszystko w skrócie, żeby nie zabierać przyjemności odkrywania treści książki.

Książka jest romantyczna, pogodna, optymistyczna i przede wszystkim kobieca. Także mówiąca o zaufaniu i prawdzie. Idealna na wieczorny relaks po pracy.
       Podoba mnie się styl pisarski pani Lingas-Łoniewskiej, więc może to nie będzie jedyna książka jaką kupiłam tej autorki, zobaczymy co nowego się ukaże w księgarni.

Pozdrawiam An.

środa, 22 sierpnia 2018

Książki hafciarskie warzywnik i owady - Véronique Enginger



        Dalszy ciąg krainy książek  :) Véronique Enginger to moja ulubiona francuska autorka książek hafciarskich. Jej hafty są urocze i pastelowe . Zawsze, jak pokazuję się w sprzedaży na Amazonie nowy egzemplarz, staram się go kupić.  Tym razem upolowałam zeszłoroczne wydanie haftów z owadami i tegoroczne wydanie haftów z ogrodowego warzywniaka. I tym samym, moja kolekcja książek hafciarskich powiększyła się o nowe egzemplarze:)

      Z owadów najbardziej przypadła mi do gustu ważka, a z warzywniaka - burak. Kilka zdjęć z obu książek


















I z drugiej książki kilka fotek :)




















        Przyszedł czas na moje wakacje. Staram się wyjeżdżać pod koniec sierpnia, trochę we wrześniu, bo jest właściwie już po sezonie i oferty są atrakcyjne cenowo. Spędzę czas nad morzem. Mam zamiar po leniuchować, najeść się smażonych fląder i pospacerować brzegiem morza, czyli mam ambitny plan :)

A to mój zestaw plażowy-  szydełkowa zazdrostka i książka "Przytulajka". Jeszcze nie robiłam filetem, to moja pierwsza tego rodzaju praca, zobaczymy co wyjdzie. 






Miłego dnia, pozdrawiam An

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

"Atlas roślin ogrodowych" - książka



     W tym roku , na wiosnę odwiedziłam Rodziców w Warszawie. Cudowny czas z moimi kochanymi Rodzicami szybko minął. Jak jestem z nimi zawsze szybko mija, niestety, a potem trzeba wracać do rzeczywistości. Zawsze o nich pamiętam i tęsknie.

    W czasie pobytu odwiedzam również księgarnie, a że jestem łasuchem to też i zdarzają się lodziarnie i kawiarnie, nie wspominając już o cukierniach i rurki z kremem :) ze sklepów stacjonarnych najbardziej pasuje mi Empik, ponieważ ma duży wybór książek. Akurat trafiłam na różne promocje w dziale książek ogrodniczych. Zainteresował mnie "Atlas roślin ogrodowych". Ładnie wydany atlas, z podstawowymi informacjami, bez nadmiernego gadulstwa. Wiedza przyda  mi się przy tworzeniu rabat w ogrodzie.
Kupiłam sporo książek w tym dziale, np.: o tworzeniu kompostu, o formowaniu drzewek i krzewów itp.. Tematy interesujące i zajmujące.

Kilka zdjęć z atlasu.














I mój mały dzisiejszy pomocnik przy robieniu zdjęć - filiżanka :)  dzielnie pomagała przy trzymaniu kartek książki, więc też musi być. 
         To jest kawa zbożowa z bitą śmietaną i cynamonem. Bardzo rzadko piję prawdziwą kawę, niestety nie mogę, więc delektuję się tym czym mogę. Ostatnio kupiłam ręczny ubijak do śmietany i bardzo się nim cieszę. Sprawdza się doskonale. Kupuję w kubeczku śmietankę słodką 32% , wlewam do ubijaka i ubijam ok. pół minuty i mam bitą śmietanę do kawy. Dla mnie rewelacja. Nie muszę wyciągać sprzętu, żeby zrobić sobie dodatek do kawy.




Pozdrawiam An, miłego dnia :)

sobota, 28 stycznia 2017

Książki hafciarskie - Véronique Enginger


       I na koniec, czytelniczego stycznia :)  kolejna porcja książek , tam razem hafciarskich - Véronique Enginger.
      Cztery książki z pięknymi wzorami i aranżacjami. Od zawsze zachwycają mnie jej pastelowe i wdzięczne hafciki. Niektóre z nich, są prezentowane w czasopiśmie-miesięczniku hafciarskim "Création Point de Croix". Jak jestem we Francji, to czasami ten miesięcznik kupuję, ale książki są o wiele lepsze, bo tych haftów jest mnóstwo. 




Książki kupiłam na Amazonie (coś jak Allegro), po ok.20 euro za sztukę. Można też upolować używane książki i te są tańsze, ale to nie jest takie proste, bo szybko znikają.


1. "Dans mon jardin au point de croix" - zawiera hafciki ogrodowe, czyli kwiaty i warzywa. Na zdjęciu propozycja kalendarza w kształcie tagów. Jak dla mnie, bardzo fajny pomysł.



2. "La magie de Noël ..." - zawiera mnóstwo bożonarodzeniowych haftów. Sporo jest małych wzorów, dobrych do kartek świątecznych, albo do kalendarza adwentowego.



3. "Fables, contes et comptines ..." - zawiera hafty znanych i mniej znanych bajek z dzieciństwa. Mnóstwo dziecinnych i pastelowych wzorów. Na zdjęciu hafcik - z Alicją w krainie czarów.



4."Les boutiques ..." - zawiera wzory haftów witryn sklepowych i różnych tego typu dodatków. Na zdjęciu moja ulubiona witryna - Ciastkarnia :) będę ją haftować .



I to tyle na styczeń.  Mam nadzieję, że książki się spodobały, chociaż dałam tylko po jednym zdjęciu. Tych wzorów, jest tak dużo, że nie sposób wszystkiego zamieścić.

Luty będzie miał inny charakter, trochę mniej książkowy.
Pozdrawiam An.

piątek, 20 stycznia 2017

Książka "Śmierć kolekcjonera" - Agnieszki Pietrzyk






Książka "Śmierć kolekcjonera" - Agnieszki Pietrzyk, jest z działu kryminałów. Rzecz dzieje się współcześnie. Do hotelu w Elblągu, na aukcję przedwojennych papierów wartościowych, przyjeżdżają kolekcjonerzy. W nocy, po aukcji, zostaje jeden z nich zamordowany. Kto i dlaczego zamordował kolekcjonera? jest treścią tej książki. Nie napiszę, trzeba samemu się dowiedzieć :)

             W sklepie internetowym, można czasami przeczytać fragment książki, ok. 3 - 4 strony, ja właśnie w ten sposób zainteresowałam się tym kryminałem. Normalnie ich nie kupuję, ponieważ opisy morderstw są dla mnie nie do przyjęcia.
Nie aplikuję na stanowisko patologa sądowego, więc wiedza na temat czynności związanych z jego pracą w prosektorium, jest mi zbędna. Czasami się zastanawiam, czy autorzy piszący tego typu opisy, czasem ich nie uwielbiają? bo z taką pieczołowitością je przedstawiają. Nie trawie takich opisów i dlatego żadko kupuje sensacje. Bardziej mnie interesuje sama przyczyna morderstwa, sposób rozwiązania zagadki kryminalnej, tego poszukuję w książce. Dlatego jednak pozostanę przy moich ulubionych kryminałach Agatha Christie z Herculesem Poirot. To jest mój styl i wręcz odpoczywam przy ich czytaniu.

Wracając do książki, owszem interesująca, ale jednak nie tego szukam, więcej nie będę eksperymentować.   Czy jeszcze raz kupiła bym ją w księgarni za ok 37 zł.? Nie. Wypożyczyła bym w bibliotece, a tą kasę zainwestowała bym w inną książkę.

Pozdrawiam An

sobota, 14 stycznia 2017

Styczniowa książka i ciasteczko z cukierni "Albcafe"


          "Zaginiona biblioteka alchemika" Marcello Simoni -  to książka o poszukiwaniu skarbu jakim jest tytułowa biblioteka, a właściwie poszukiwanie manuskryptu z tajną formułą, znajdującą się w tej bibliotece. Droga do celu jest kręta, podstęna, naszpikowana zawiłościami, szpiegami, kłamstwami i chęcią ogromnego zysku.Trzeba uważać, komu się ufa i co się mówi, bo nie każdy jest tym za kogo się podaje. Ale to nie zraża w żadnym stopniu bohaterów. 
Rzecz dzieje się w XIII wieku, czyli średniowiecze i można się spodziewać tego, że wszelka inna wiedza niż ta akceptowana przez Kościół, to występek i bluźnierstwo.  Nie zdradzę nic więcej, bo zabiorę przyjemność czytania i odkrywania tajemnic  :)




Jest to druga książka tego autora jaką przeczytałam. Pierwsza to "Handlarz ksiąg przeklętych" Jedna i druga jest w podobnym klimacie tajemnicy i poszukiwania.
Książka dobra na zimowe długie wieczory, dobry czas na zajrzenie w średniowiecze.








I umiliłam sobie wieczór ciasteczkiem z cukierni "Albcafe". Uwielbiam to piękne ciasteczko. Nie umiem takiego sama upiec więc, jak mam tylko możliwość bycia niedaleko tej cukierni, zawsze je kupuje.
 






Spod jest to beza.  Oblepiona jest płatkami midgałowymi, w środku jest krem budyniowy, na nim są maliny, i są polane lekko galaretką, dlatego tak się błyszczą. Dla mnie rewelacja :)
Jak ktoś umie piec, takie fikuśne ciasteczka, to bardzo polecam, jest bardzo pyszne i w dodatku ładnie wygląda.

Pozdrawiam An

środa, 24 lutego 2016

Książka "Rok w Prowansji"- Peter Mayle







"Rok w Prowansji" Peter Mayle - to książka, do której lubię powracać. Czytałam ją już nie raz i za każdym razem z równie szczerym uśmiechem.

Autor książki przeprowadził się z Anglii do Francji, a dokładnie do Prowansji, wraz z żoną kupili tam dom i zamieszkali. Wszystko pięknie brzmi jak bajka, ale rzeczywistość była nieco inna, bo dom był stary i do remontu, a okoliczni mieszkańcy lekko dziwni, ale na swój sposób przyjaźni.
         Peter Mayle w swojej książce, opisuje właśnie te swoje perypetie związane z remontem domu, opisuje w zabawny sposób mieszkańców i różne historie z nimi związane, opisuje swoje życie dzielone między remontem a  najazdami znajomych i znajomych królika - bo przecież mieszkają w Prowansji  i spanie jest darmowe :)
Wszystko przedstawia z humorem, może nawet z lekką satyrą, ale dającą na pewno do myślenia.
        Książka jest podzielona na rozdziały, a każdy rozdział, to jeden miesiąc z roku. Czyta się ją szybko i przyjemnie, w sam raz na popołudnie z dobrą herbatką kwiatową :) Ja jestem ogromną wielbicielką wszystkich książek Peter'a Mayle'a.

Pozdrawiam i zapraszam do czytania :)
An

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Książka "Polskie obrzędy i zwyczaje. Doroczne "- B.Ogrodowska

   




         Jestem zachwycona tą książką i polecam wszystkim, którzy interesują się polskimi obyczajami. Książkę kupiłam w Empiku, w zeszłym roku i świetnie się stało, bo książka towarzyszyła mi przez resztę roku. Mogłam, wraz z z ksiażką śledzić, a przede wszystkim zaznajomić się z dawnymi prawie już zapomnianymi zwyczajami, odpowiadającymi nastaniem danej pory roku.

      Dużo się nauczyłam, dowiedziałam, ale też niektóre z nich postanowiłam wcielić w życie, żeby ocalić od zapomnienia :)  np. Każdy wie, ze tradycyjnie rozpoczynamy wieczerzę Wigilijną, w momencie pojawienia się na niebie pierwszej Gwiazdki i od dzielenia się opłatkiem. Ale, nie każdy wie, że dawniej z opłatka robiono także ozdoby, np gwiazdę.


       Kolejnym interesującym zwyczajem było, zachowanie w portfelu łuski ze świątecznego karpia (i to jest powszechnie znane), ale także kawałek ości rybiej (i tego nie wiedziałam), to miało nam dać, że nie zabraknie nam kasy przez cały rok.  Autorka pisze, że z tego samego powodu, dobrze było mieć przy sobie portfel podczas wigilii. U mnie z kasą jest różnie, więc zastosuje dla pewności wszystkie te zwyczaje :) :)
     Są też przepisy kulinarne. Takim, mało mi znanym przepisem potrawy wigilijnej jest zupa migdałowa. Kiedyś mi babcia o niej opowiadała, ale nie wiedziałam jak ją wykonać. Teraz już mam tradycyjny przepis i mogę zrobić, jak oczywiście wystarczy mi na to czasu.







      Książka "Polskie obrzędy i zwyczaje. doroczne" z serii ocalić od zapomnienia, pani Barbary Ogrodowskiej, jak wcześniej nadmieniłam, jest podzielona na cztery pory roku i związane z tym święta jakie obchodzimy.
      Język książki jest przystępny i dobrze się ją czyta, są także w kolorowych bocznych szpaltach przytoczone przepisy kulinarne, jest dużo zdjęć i wyjaśnien. Ta książka jest jedna z kilku tej serii, są jeszcze np. "Polskie tradycje i obyczaje rodzinne", "Tradycje polskiego stołu". Na razie kupiłam tylko tą książkę, ale jestem zaciekawiona dalszymi pozycjami tej autorki.

Jak ktoś jeszcze nie ma prezentu, to ta książka może być dobrym pomysłem własnie na prezent gwiazdkowy.


Życzę wszystkim 
rodzinnych i miłych 
Świąt Bożego Narodzenia,
wpomnijcie w Wigilię
o tych nam bliskich osobach,
których już z nami nie ma.
Bądźcie szczęśliwi i radośni!
życzy An z Chatki




Pozdrawiam
An

piątek, 17 kwietnia 2015

Książka "Marianna i róże"- J.Fedorowicz, J.Konopińska







Książka "Marianna i róże"- J.Fedorowicz, J.Konopińska, jest to cudowny, pięknie napisany pamiętnik, na podstawie prawdziwych historii rodziny Malinowskich i Jasieckich mieszkających w XIX / XX wieku w Wielkim Księstwie Poznańskim. Przepiękny opis życia codziennego, przyrody, zwyczajów, trosk, radości z narodzin dzieci, ślubów, zwykłej rodziny ziemiańskiej.  A wszystko to jest pokazane na tle wydarzeń historycznych.
             Marianna Malinowska poznaje swojego przyszłego męża Michała Jasieckiego na przyjęciu weselnym swojej siostry. Marianna rodzi kilkoro dzieci, prawie same córki, tylko jednego syna. Ich syn rodzynek :) jest nazywany jedynakiem i to on przejmie schedę po ojcu. Najważniejsza dla Marianny jest rodzina i dom. Dba o to, żeby niczego im nie zabrakło, a życie toczyło się sprawnie, dlatego dni Marianny są po brzegi wypełnione obowiązkami. Właśnie, to zwykłe życie jakie prowadzi rodzina jest fascynujące i wbrew pozorom pełne emocji i prawdy o nich samych:)
            Książka zafascynowała mnie od pierwszych stron, życie Marianny może się dla jednych wydawać zwykłym, dla mnie jest niezwykłe. Poznaję jej oczami świat, którego już nie ma i nie powróci. Poznaję sprawy i rzeczy, które były kwintesencją jej egzystencji, które były dla niej niezmiernie ważne i wartościowe. Na dużo z nich nie ma już miejsca w ówczesnym świecie i to jest niezmiernie interesujące.

Z półek księgarskich wyszukuję tego typu pozycje, ale nie zawsze są one w tak piękny, lekki sposób napisany. Tym bardziej polecam ten pamiętnik miłośnikom XIX wieku. Polecam.



I jeszcze tulipany z mojego, malutkiego ogródka :)








Pozdrawiam
An z Chatki

wtorek, 24 czerwca 2014

Lawendowy sezon


       W Prowansji sezon lawendowy, to czerwiec-lipiec. To musi być niesamowity widok, te pola pokryte fioletowymi kwiatami, i przejmujący, cudowny zapach. Nie widziałam tego, mogę sobie to tylko wyobrazić. Chociaż, mam  cichą nadzieję, że kiedyś to zobaczę.  Marzy mi się wycieczka do Prowansji, nie tylko ze względu na lawendę, ale na to, co oferuje ten ciekawy region Francji.    
        


 lawenda

       Tymczasem zainteresowałam się lawendą, która pięknie wyrosła przy moim domie. Z zapałem zabrałam się za małe żniwa (oczywiście wszystkiego nie ściełam :) ) i naprodukowałam kilka rzeczy.
A to rezultat mojego sezonu na lawendę:

Lawendowe saszetki do szafy, albo jako ozdoba łazienki. Już wcześniej pokazywałam jak je wykonać, TUTAJ jest mój kurs. Zachęcam do skorzystania, póki jeszcze można cieszyć się lawendą.



Saszetki lawendowe










Kolejna rzecz, to cukier lawendowy. Do słoika wsypałam pół szklanki cukru, wrzuciłam 4 łyżeczki kwiatów lawendy i ponownie zasypałam cukrem, ok. pół szklanki. Trzeba słoik zamknąć i poczekać jakieś 10 - 14 dni. Po tym czasie otworzyć, wyjąć wszystkie kwiaty lawendy i mamy już aromatyczny, cukier lawendowy do deserów, herbaty, czy konfitur.
     Czy rzeczywiście będzie, to dopiero się okaże. Robię go pierwszy raz, więc jestem ciekawa wyniku. Przepis wzięłam z gazety "Wohnen & Garten", tylko zmniejszyłam proporcje według własnego uznania.



 Cukier lawendowy




Było coś dla ciała, to teraz coś dla ducha. Jak szaleć lawendowo, to szaleć.

Polecam na letni, wakacyjny wieczór, babskie czytadło "Lawendowe Dziewczyny" Claire Cook. Książka lekka, zabawna i nastrajająca optymistycznie, że nie można  się poddawać.
       
      Rzecz dzieje się współcześnie w Ameryce, główna bohaterka Noreen traci pracę w korporacji, a dodatkowo zrywa z facetem. Żeby odreagować zaczyna codziennie rano spacerować. Poznaje dwie sąsiadki, których wcześniej nie miała okazji poznać. Szalone pomysły jakie mają, wyjazd na festiwal lawendy, oraz spotkania w grupie takich jak ona, zwolnionych osób, da jej możliwość spojrzenia na siebie z zupełnie innej strony, tylko wystarczy zrobić ten pierwszy krok :)





 Mnie ta książka nastroiła bardzo optymistycznie i zachęciła do dłuuuuugich spacerów.

Pozdrawiam
An z Chatki



środa, 26 marca 2014

Aksamitka do książki


Kolejna zakładka do książki. Uwielbiam czytać książki i uwielbiam zakładki, więc temat ten, będzie często gościł na blogu.
    Tym razem zakładka z aksamitki. Pomysł nie jest mój, w internecie mnóstwo jest takich zakładek i kursów.  W mojej wersji zakładka jest zrobiona z tasiemki - aksamitki dwustronnej. Uważam, że ten rodzaj tasiemki lepiej się prezentuje, niż aksamitka jednostronna.













Odcinam 25 cm tasiemki o szerokości 16mm. Zaciskam szczypcami na końcach tasiemki, metalowe końcówki o szerokości 16mm. Później sama przyjemność ozdabiania koralikami itd. Można użyć różne części biżuterii. Można taką niekompletną biżuterię kupić na pchlim targu i wykorzystać do ozdobienia zakładki. Możliwości i pomysłów cały ogrom..







Podpowiedź:

Jeżeli jest tasiemka o szerokości 16 mm, to najlepiej kupić końcówki metalowe o tej samej szerokości 16mm. To oczywiste, ale nie zawsze tak się da zrobić.

       Jeżeli tasiemka o szerokości 25mm, to trudno jest kupić takiej szerokości zaciski. Proponuję kupić mniejsze 22mm, niż za duże 30mm, to wygląda fatalnie. Lepsze są mniejsze metalowe końcówki ,niż za duże, wystające po bokach tasiemki.

Pozdrawiam
An z Chatki