Showing posts with label recenzja. Show all posts
Showing posts with label recenzja. Show all posts

Saturday, June 20, 2015

czarne mydło afrykańskie z popiołu łupin kakaowca, skórek bananów i oleju palmowego

Zawsze ciekawiło mnie prawdziwe czarne mydło robione w afryce z popiołu i oleju. Te mydła, które oglądałam na blogach, o których czytałam opinie i czasami trafiałam w internecie nie zawsze miały zbyt wiele z nim wspólnego..
Robiąc jakiś czas temu zapas masła shea, zauważyłam, że w tym samym sklepie internetowym jest czarne mydło afrykańskie. Zamówiłam najmniejszą możliwą ilość na spróbowanie. 8 uncji (czyli niecałe 230 gramów).
Jestem cały czas w trakcie używania, ale mogę powiedzieć o nim parę słów.

spory, nieregularny kawałek

mydło było zapakowane w papier w którym 'dojrzewało' a potem zostało przechowywane i sprzedane

tak wyglądało zaraz po odwinięciu

Kilka słów ode mnie :)

Skład mydła:
*popiół z łupin kakaowca
*popiół ze skór plantanów (w sumie nie wiem czy ta odmiana banana ma swoją polską nazwę.. po angielsku to 'plantain')
*olej palmowy

Przed użyciem odkroiłam nieduży kawałek, żeby nie moczyć niepotrzebnie całego mydła.
W środku mydło ma konsystencję glicerynową- lekko przejrzystą z widocznymi zatopionymi w środku kawałeczkami popiołu, które maja właściwości peelingujące.

Zapach jest bardzo delikatny i naturalny. Troszkę ogniskowy, ale nie nieprzyjemny.
Mydło afrykańskie jest zdecydowanie bardziej miękkie niż wszystkie mydła jakich używałam dotychczas. Śmiało można rękami odrywać mniejsze kawałki i formować z nich dogodne dla siebie kształty.

Kolor nie jest czarny, tylko brązowy. Dokładnie widać wszystkie stałe składniki z których mydło zostało zrobione :) Małe i duże kawałki popiołu.

Doskonale się pieni i świetnie radzi sobie z myciem. Bardzo kusi mnie żeby umyć nim włosy :) I coś czuję, że to zrobię :D
Ale trzeba uważać, bo bezpośrednie dotykanie włosów czarnym mydłem może nieciekawie się skończyć, bo jego konsystencja ma tendencje do wczepiania się we włosy. Najlepiej mocno namydlić dłonie i dopiero takimi spienionymi dłońmi myć włosy.

Ogólnie jestem zadowolona. Moja ciekawość została zaspokojona.
Może niedługo zdecyduje się na czarne mydło w formie pasty w słoiczku?

Buziaki!




Sunday, December 7, 2014

puder HD BeBeauty (Bell)- ulubieniec ostatnich miesięcy

Kilka słów o moim pudrowym ulubieńcu ostatnich kilku miesięcy. Polubiłam go dosłownie od pierwszego użycia.
Jest delikatnie matujący,
*świetnie utrwala podkłady i kremy BB,
*dobrze ukrywa granice pomiędzy korektorem a kremem BB/podkładem,
*nie bieli ani nie sprawia że skóra jest blada,
*długo się utrzymuje,
*jest wydajny.


w skoncentrowanej ilości jest biały- po rozprowadzeniu robi się transparentny

opakowanie

informacje na odwrocie

używam go z pędzlem Real Techniques

na skórze tworzy niewidoczną warstwę 
Lubię go bardzo. Jeśli jeszcze raz pojawi się w Biedronce z pewnością zrobię sobie zapas :)
Z tego co pamiętam kosztował 9.90 zł
Buziaki!


Sunday, November 16, 2014

polski i amerykański cień Maybelline Color Tattoo- porównanie

Bliskie spotkanie z dwoma kremowymi cieniami Maybelline Color Tattoo.
Jeden kupiłam około rok temu w USA, drugi niedawno w Polsce. Oba to cudny matowy zimny brąz taupe. W USA kolor ma numer 35 i nazywa się Tough as Taupe. W Polsce to Permanent Taupe o numerze 40.
Jako że mój amerykański cień już dawno pokazuje dno i powoli ale skutecznie zaczyna wysychać i się kruszyć, postanowiłam skorzystać z okazji i porównać go z polskim odpowiednikiem, zanim się z nim pożegnam.

Na każdym zdjęciu wszystko dokładnie opisałam.

opakowania z góry

i od dołu

po otwarciu

prosto ze słoiczków

po roztarciu

na kartce papieru

wszystko na raz :)

na kartce
Według mnie to dokładnie taki sam kolor. Amerykański cień ma zmienioną, gęstszą, bardziej suchą konsystencję i może wydawać się ciemniejszy na zdjęciach, ale na żywo to identyczny odcień.
Jest niezastąpiony do brwi. Uwielbiam go w tej roli.
Teraz, kiedy zaczynam nowe opakowanie, będę znowu używać go na powiekę :)
Bardzo lubię ten cień. Jest niesamowicie uniwersalny. Szczerze polecam ten konkretny kolor.
Buziaki!

Friday, August 8, 2014

Missha Perfect Cover BB Cream No21 oraz No13 (porównanie kolorów)

Tak jak obiecałam wcześniej, pokażę Wam jak bardzo różnią się dwa odcienie kremu BB Missha Perfect Cover. Mam dwa najjaśniejsze kolory czyli numer 13 oraz numer 21.

odcień 13 mam od dawna, 21 to mój nowy zakup


widać że lubię ten krem ;) i często go używam

po wyciśnięciu z tubek

widać różnicę w kolorze

po delikatnym roztarciu

po mocniejszym roztarciu

po dokładnym rozsmarowaniu nie widać wielkiej różnicy..
Teraz w lato, kiedy jestem troszkę opalona na twarzy, ciemniejszy kolor idealnie pasuje do koloru mojej skóry. Jaśniejszy odcień świetnie sprawdza się w chłodniejsze miesiące kiedy słońca jest mniej i moja cera jest blada :)
Buziaki!

Wednesday, July 23, 2014

kremy Ziaja MED- lubię i polecam

Po miesiącu używania mój krem na noc właśnie się kończy. Zostało mi go na kilka użyć :(
Kuracja nawilżająca- krem redukujący zmarszczki na noc do skóry suchej i wrażliwej. Czyli z nazwy trafiony w dziesiątkę.
W okolicach oczu również króluje u mnie Ziaja MED.
Pod oczy używam kuracji wygładzającej- kremu wygładzającego zmarszczki.
Na powieki używam kuracji rozjaśniającej- żelu korygującego cienie.




krem do twarzy

opis na opakowaniu
Jestem w stanie zgodzić się z większością obietnic producenta.
Nie widzę ogromnej poprawy w redukcji zmarszczek (szczgólnie czoło i okolice nosa i ust) ale przy końcu pierwszego opakowania coś zaczyna się już dziać :)
Moja skóra jest świetnie nawilżona (lekko tłustawa konsystencja nie jest moją ulubioną, ale działa cuda).
Skóra jest wyraźnie napięta i jędrniejsza.

krem pod oczy

opis na opakowaniu
Mój faworyt z całego zestawu.
Bardzo wyraźnie spłycił moje zmarszczki mimiczne wokół oczu (kurze łapki). Delikatnie rozjaśnił skórę. Uelastycznił i delikatnie napiął skórę w okolicach oczu.

żel rozjaśniający na powieki

opis na opakowaniu
Kilkanaście postów temu pisałam, że jedną z rzeczy za którymi nie przepadam jest ciemniejsza skóra na moich powiekach. Postanowiłam sobie z tym poradzić ;)
Żel zaczyna powoli działać. Widzę pierwsze efekty rozjaśnienia. Żel ma lekką, delikatną konsystencję i z przyjemnością nakładam go codziennie wieczorem.

porównanie konsystencji
krem pod oczy jest lekki i szybko się wchłania
żel na powieki jest przyjemnie chłodzący
krem na noc jest trochę ciężki i tłusty- pozostawia na skórze ochronną warstwę

Buziaki!

Saturday, May 24, 2014

scholl velvet smooth- ukochaniec moich stóp

Po kilku tygodniach używania pora na moją opinię o pilniku do stóp Scholl Velvet Smooth.
Będzie bardzo pozytywnie. Jestem zauroczona, zakochana i zachwycona.

Zacznijmy od tego, że moje pięty wyglądały jak pustynia. Ale nie jakaś tam Błędowska.. Nawet nie jak Gobi. To była Sahara :<
Skóra była gruba i twarda, robiły się 'zadziorki' które strasznie denerwowały mnie w różnych życiowych sytuacjach np. podczas zasypiania kiedy to zahaczały o prześcieradło i kołdrę albo kiedy darły rajstopy podczas ubierania :(
Do momentu kupna elektrycznego pilnika używałam takiego dwustronnego, zwykłego, manualnego. Bardzo go lubiłam <3 ale musiałam się bardzo namachać i natrudzić żeby uzyskać zadowalające efekty. Od kilku lat ogarniam swoje pięty na sucho i nie wyobrażam sobie robić tego na mokro.

Pilnik Scholl Velvet Smooth kupiłam w internetowej aptece.

jest masywny, wygodnie się go trzyma w dłoni

rączka jest gumowa-antypoślizgowa

osłonka chroni część ścierającą

mogłaby mieć stabilniejszy 'przyczep' bo często sama zsuwa się z pilnika

jest tylko jedna prędkość ścierania 

i jeden rodzaj grubości nakładek ścierających

głowicę łatwo jest wymienić, wystarczy nacisnąć ten guziczek

urządzenie zasilane jest czterema bateriami AA (były dołączone w zestawie)
Moja opinia:

PLUSY:

+ regularne używanie utrzymuje skórę na piętach w rewelacyjnej kondycji
+ pilnik jest poręczny i wygodny
+ ziarnistość głowicy idealnie radzi sobie z bardzo grubą skórą, ale nie robi krzywdy wtedy, kiedy mamy piety doprowadzone do porządku
+ zasilanie bateriami pozwala podróżować z pilnikiem po świecie i nie trzeba przejmować się różnicami w gniazdkach (dla mnie ogromny plus)
+ głowica zatrzymuje się kiedy naciskamy zbyt mocno na skórę- nie sposób zrobić sobie nim krzywdę
+ działa świetnie na sucho i na mokro (wypróbowałam oba sposoby)
+ nie trzeba wkładać siły w 'polerowanie' pięt- wystarczy jeździć po skórze a głowica sama poradzi sobie z problematycznym obszarem na stopach


 MINUSY:

- nie ma pojemniczka na ścierany naskórek, który pyli i zanieczyszcza okolicę
- cena (jest drogi- ale warty swojej ceny) (około 120 złotych)
- przy bardzo częstym używaniu baterie nie starczają na długo ;)
- pilnik wydaje odgłos przypominający dentystyczne wiertło (mi to zupełnie nie przeszkadza)

Przy pomocy tego cuda oprowadzałam moje piety do przyzwoitości w kilka dni. Na początku intensywnie je wymoczyłam i pierwszą sesję ścierania naskórka zrobiłam na mokro. Potem codziennie przez kilka dni używałam pilnika na sucho. Moje stopy są gładkie jak nigdy dotąd.

Gorąco go polecam i jestem jak najbardziej na TAK! Jako dowód dołączam zdjęcie mojej pięty (druga wygląda tak samo jakby ktoś się pytał ;)



Z przyczyn estetycznych nie pokaże Wam jak wyglądały moje pięty przed doprowadzeniem ich do stanu używalności ;)

PS
Pilnik świetnie sprawdza się w roli prezentu na Dzień Mamy :D

Buziaki!

Saturday, May 17, 2014

twarzowy szczypacz, czyli jak spadło moje ciśnienie na tołpę

Od dawien dawna marzyłam o kremach tołpy. Jeszcze zanim przyleciałam do Polski planowałm co sobie kupię i miałam wielką nadzieję, że wszystko się u mnie rewelacyjnie sprawdzi.
W tej marce kusiło mnie dosłownie wszystko: skład, szata graficzna, aluminiowe tubki, zapach..
Właśnie kończę krem na noc i postanowiłam napisać o mojej przygodzie z tołpą kilka słów.
Obu kosmetyków używałam regularnie, codziennie przez 6 tygodni.

kremy kupiłam na początku kwietnia KLIK i od tamtego momentu regularnie używam
szukałam czegoś bogatego i gęstego na noc dla mojej suchej, wrażliwej skóry

z 40 ml zostało mi już niewiele

informacje na tubce

bardzo wygodne opakowanie
Skład (ze strony producenta):
Aqua, Coco-Caprylate, Glycerin, Isohexadecane, Cetearyl Alcohol, Calophyllum Tacamahaca Oil, Peat Extract, Garcinia Indica Seed Butter, Ceteareth-20, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Copolymer, Hibiscus Esculentus Seed Extract, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Chlorphenesin, Parfum.

Kilka słów ode mnie:

PLUSY:

+ aluminiowa tubka :) (wygodna i higieniczna)
+ bogata, gęsta konsystencja
+ przyjemna szata graficzna
+ przyzwoicie nawilżał

MINUSY:

- na dłuższą metę męczący, kwiatowy zapach
- SZCZYPANIE miliona igieł zaraz po aplikacji, które utrzymywało się około 10-15 minut
- zupełnie nie zauważyłam ujędrnienia i uelastycznienia skóry
- rozszerzył moje pory na policzkach :( nigdy wcześniej nie miałam z tym problemu
- w pierwszych dniach używania pojawiły się czerwone wypryski
- nie zauważyłam absolutnie ŻADNEGO przeciwzmarszczkowego działania


krem pod oczy z tej samej serii 

informacje z tubki

nieduże, 10 ml opakowanie z dziubkiem

zostało mi go zdecydowanie więcej niż kremu na noc
Skład (ze strony producenta):
Aqua, Coco-Caprylate, Squalane, Glycerin, Peat Extract, C12-C15 Alkyl Benzoate, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Carbomer, Sodium Polyacrylate, Ceteareth-20, Hibiskus Esculentus Seed Extract, Potassium Phosphate, Sodium Hydroxide, Sodium Acrylate/Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Hesperidin Methyl Chalcone, Steareth-20, Isohexadecane, Polysorbate 20, Dipeptide-2, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Tetrasodium EDTA, Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Sorbic Acid.

Kilka słów ode mnie:

PLUSY:

+ brak zapachu
+ lekka konsystencja
+ opakowanie i szata graficzna
+ wydajność
+ nie podrażniał oczu

MINUSY:

- brak działania uelastyczniającego (po miesiącu regularnego stosowania na noc)
- brak nawet najdelikatniejszego działania przeciwzmarszczkowego (a o to mi przede wszystkim chodziło)

kolor i konsystencja
Czy kupię ponownie krem na noc?

Zdecydowanie nie! Takiego szczypacza? Pffffff.. Żeby jeszcze były jakieś efekty tego całego dyskomfortu jaki towarzyszył mi podczas jego używania..
Tę końcówkę która mi została zużyję na szyję (bo tam nie nigdy nie szczypało).

Czy polecam krem na noc?

Raczej nie.
No chyba, że komuś ze skórą normalną i nie wrażliwą. Osobom bez zmarszczek mimicznych i z jędrną skórą.

Czy kupię ponownie krem pod oczy?

Nie. Ot zwykły, delikatny krem pod oczy. Moje potrzeby mocno przewyższają jego możliwości.

Czy polecam krem pod oczy?

Raczej nie. Chyba, że osobom które potrzebują delikatnego, bezzapachowego, lekkiego kremu w aluminiowej tubce ;)

Znacie? Lubicie?
Buziaki!