środa, 12 marca 2025

3 tygodnie z Lokim

Ależ dużo się działo! Przede wszystkim nadal się wzajemnie poznajemy. Udało się wypracować kilka rzeczy. Najważniejsze, że Loki już nie traktuje Pawła jak wroga, którego trzeba się pozbyć. Teraz widzi w nim fajnego człowieka od głaskania i super spacerów. Od kilku nocy jest też względny spokój. Loki już wściekle nie ujada, choć zdarza się kilka niemrawych szczeknięć i warknięć (jak cudownie się wyspać!). Świetnie działa pozytywne wzmacnianie i pokazywanie, że świat  nie jest taki straszny (choć czasem to nie cały świat a zwykła pralka). Pojawia się u niego jeszcze agresja lękowa względem innych osób, zwłaszcza tych, które nie wiedzą jak się zachować, ale zauważyłam, Loki szybko się uspokaja i zmienia nastawienie. W piątek będziemy mieć pierwszych gości, mam nadzieję, że dobrze nam pójdzie zapoznanie - goście uprzedzeni jak się przywitać i jak może zachować się Loki. Będziemy nadal pracować nad tym, żeby nie bał się i zachowywał spokój. Poza tym jest przekochanym słodziakiem, który polubił bieganie za piłką i szukanie ciekawych tropów w lesie




 

poniedziałek, 24 lutego 2025

Przeprowadzka i nowy członek rodziny (stada)

    W ostatnim czasie przewróciliśmy nasze życie do góry nogami. W momencie kiedy pojawiła się szansa na pracę dla Pawła na wsi, w ciągu niespełna godziny podjęliśmy decyzję o przeprowadzce na wieś (na szczęście z pracą się udało). Nie dość, że decyzja była ekspresowa to i przeprowadzka również. W ciągu dwóch dni załatwiliśmy najpilniejsze sprawy (na szczęście Paweł dostał urlop na czas wypowiedzenia), zapakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i znaleźliśmy się w naszej wiejskiej oazie. Doszliśmy do wniosku, że życie jest za krótkie na trwanie w miejscu, którego nie lubimy, w pracach, które nas psychicznie męczą. Mimo, że obydwoje pochodzimy z miasta, to nigdy żadne z nas nie czuło się tam dobrze. 

    Kolejna rewolucja to pies, mimo, że tak naprawdę jesteśmy kociarzami. Przypadek sprawił, że trafiłam na ogłoszenie schroniska w Bolesławiu. No i tak poznałam Lokiego (w schronisku - Pączka). Jest z nami szósty dzień i nie mogę się nadziwić jak bardzo jest mądry, chłonący wiedzę, nowe zasady, jak każdego dnia zmienia się jego zachowanie. Codziennie ćwiczymy z nim, żeby czuł się w domu zrelaksowany, powoli niwelujemy lęk separacyjny (postępy są zauważalne każdego dnia). Pojawiła się też zazdrość o mnie i agresywna reakcja w stosunku do Pawła, który tylko przeszedł obok mnie i dotknął mojego ramienia, ale jestem przekonana, że i z tym sobie poradzimy. Najważniejszy jest spokój i pozytywne wzmocnienia. Myślę, że za kilka dni nie będziemy już pamiętać o tym incydencie.

Loki w lesie i nauka chodzenia na luźnej smyczy

Szaleństwa na łące na długiej linie

Jeden z rudych gałganów odwiedzających mnie codziennie


Ps. Ze zdrowiem wszystko super. Wyniki tak dobre, że w NIO Gliwice nie chcą mnie widzieć przez 1,5 roku!!!

środa, 24 kwietnia 2024

DŁUGO MNIE NIE BYŁO

Dawno mnie nie było... No ale dopadła mnie proza życia. Co się działo? Właściwie niewiele. Jeszcze przed końcem roku przeszłam leczenie radiojodem, teraz pozostają mi kontrole. Jakoś oswoiłam z tym moim rakiem. Jest dobrze.

Po nowym roku skupiłam się na zdobywaniu nowych umiejętności i ogólnie - rozwijaniu się. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.







 

poniedziałek, 18 września 2023

tłoczenie soku z jabłek

Jeden z wielu pomysłów Pawła trafiony w dziesiątkę. Rok temu samodzielnie, od podstaw zrobił urządzenie do mielenia i prasę do wyciskania jabłek. W sobotę był dzień pod znakiem jabłek.

Mycie jabłek (i pozbywanie się lokatorów)


Tak prezentuje się prasa

Mielenie jabłek pozwala na lepsze wyciśnięcie soku. No i sąsiedzkie pogaduchy

Zmielone jabłka przekłada się do lnianego worka

No i ściskamy przy pomocy lewarka




Sok przelałam do butelek i słoików i spasteryzowałam w piekarniku. Nie dodawałam cukru, sok jest naturalnie słodki.

W tym roku mamy jabłka, których sok jest dość ciemny i nieprzejrzysty - to zależy od odmiany


 

czwartek, 24 sierpnia 2023

tu i teraz


     Rak nie zawsze ma tylko złe strony. Serio. Nie jestem przesadną optymistką, nazwałbym się raczej umiarkowaną pesymistką. Zawsze jednak umiałam "kolekcjonować" chwile - dbałam o to, żeby celebrować i doceniać momenty. I teraz jeszcze bardziej tę umiejętność wykorzystuję. Nie gonię za pieniędzmi, nie tracę czasu na bezwartościowych ludzi,  za to staram się być tu i teraz. I mi cholernie z tym dobrze!!!

czwartek, 27 lipca 2023

czasem szklanka jest do połowy pusta, czyli gorsze dni

       Mam już wyniki histopatologiczne. Nie jest źle, ale liczyłam na lepszy wynik. Do Gliwic jechałam z optymistycznymi oczekiwaniami, bo przecież wszyscy mi powtarzali, że przy moim guzie leczenie onkologiczne skończy się na operacji. A jednak nie. Rak był dwuogniskowy, znaleziono jeden przerzut w węźle chłonnym i komórki rakowe w marginesie cięcia. Także w listopadzie czeka mnie radiojod leczniczy i tydzień w szpitalu + kwarantanna po wyjściu (brakuje radiojodu, stąd taki odległy termin). Prawdę mówiąc histopat dobił mnie bardziej niż diagnoza, którą przyjęłam z dużym spokojem. W tej chwili jestem już zmęczona niekończącymi się wizytami u lekarzy, brakiem stabilizacji. Staram się zorganizować w nowej rzeczywistości, ale łatwo nie jest